Rozdział XXXVII- Król Smoków

Jego odejście. Ile to już czasu minęło od tego niefortunnego wydarzenia. Momenty z tamtego okresu spadły na mnie jak grom z jasnego nieba. Pamiętałam to doskonale, choć starałam się  ukrywać je w najgłębszych szufladach pamięci. Najmocniej jednak przyswoiłam sobie smutek wtedy mi towarzyszący. Samotność doskwierająca w przeszłości już nigdy mnie nie opuści. Będzie się ciągnąć za mną jak cień po kres moich dni. Stanie się nieodłączną częścią mojej codzienności. Ale ja zmieniłam się. Przeszłam wiele metamorfoz. Już nie jestem tą samą Lucy – beksą i mazgają. Stałam się pewną siebie Lucy akceptującą wszystko, niezależnie od tego, co przyniesie los.
-Od odejścia- powtórzyłam z nutką niedowierzania w głosie. Nie pozwoliłam, by cień przestrachu pojawił się na mojej twarzy. Posłałam niewinny uśmiech w stronę chłopaka, tym samym dając mu przyzwolenie do kontynuowania wypowiedzi.
-Tak. Przyznam, że był to najgorszy okres w całym moim życiu. Nie czułem się tak okropnie nawet po odejściu smoka. Nawet nie zaprzeczałem, kiedy Igneel zauważał, że coś ze mną nie tak. Czułem się dziwnie, jakby ktoś zabrał pewną cząstkę z mojego życia. Myślę, że można to nazwać pustką. Brakowało mi czegoś, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, czym to coś jest.
Zerknęłam niezauważalnie na chłopaka, lecz ostatecznie nasze spojrzenia się spotkały. Oceniając po jego mimice, zapeszył się.
To coś co tak brzydko określił, to byłam ja. Powinnam obrazić się za takie zdefiniowanie mnie, lecz jak tu można denerwować się na tego głupka, kiedy posyła mi taki piękny uśmiech.
-Niezaprzeczalnie żałowałem jak cholera, że wtedy cię opuściłem. Nie umiałem się pogodzić z byciem z dala od ciebie. Z drugiej strony chciałem cię chronić. Jak się o tym dowiedziałem, to …- jego głos był śmiertelnie poważny.
-Czego się dowiedziałeś?
Natsu wyglądał tak jakby walczył ze wspomnieniami z przeszłości. Jakby dawne koszmary nawiedzały go. Nie chciałam by przeżywał to jeszcze raz. Nie chciałam go ranić.
-Pamiętasz, wtedy braliśmy udział w Starciu Magów. Kiedy przyszło mi walczyć z Kenjim i przegrałem z nim, spotkałem Igneela. Pojawił się w mojej podświadomości, gdy ja byłem nieprzytomny. Opowiedział mi o wydarzeniu z przeszłości. Siedem lat temu Wodny Smok widział we śnie blondwłosą dziewczynę, otoczoną dziwną poświatą, a nad nią widniało dwanaście złotych kluczy. Igneel pomyślał, że to ty możesz być tą dziewczyną i mnie poinformował o tym. Ja musiałem podjąć szybką decyzję. Ja chciałem cię chronić i zgodziłem się odejść z nim by trenować. To dlatego cię tak nagle zostawiłem i zraniłem – zakończył słabym głosem. Nie wiem z jakiego powodu z moich oczu wypłynęły łzy. Może jeszcze nie do końca pogodziłam się z obrazem z tamtego pożegnania. – Wiesz, wtedy udałem się do Amigi i trenowałem pod okiem Igneela. Chciałem się spotkać z tym całym Wodnym Smokiem, ale się okazało, że nie ma go w świecie smoków. Mówiono, że wyruszył na ziemię i …
Wodny Smok, przepowiednia, Wodny Mag, Kenji … Chwila! Walka Natsu z Kenjim, a potem pojawia się Igneel i mówi o przepowiedni. Czyżby to … Niebiesko-włosy chciał rozmawiać z Mini. Przepowiednia dotyczyła uwolnienia Ami…
-Ja… chyba zaczynam powoli rozumieć – zaczęłam przełykając ślinę. – Nagłe pojawienie się wodnego maga Kenjiego i wizja od wodnego smoka w tym samym czasie to nie może być przypadek. Co jeśli to on … Co jeśli to on jest tym Wodnym Smokiem.
-Nawet jeśli, to co to ma wspólnego z Ami?
-On z nią rozmawiał. On podczas Starcia Magów o czymś dyskutował z Mini. Teraz to ma sens! On musi coś wiedzieć! On ...
-Lucy, proszę – wszedł mi w połowie zdania.- Uspokój się! To nie czas na ekscytowanie się. Naprawdę nie mamy teraz czasu. Musimy się pośpieszyć – dotknął mojego ramienia przelotnie. – Nie zagłębiajmy się na razie w ten temat. W każdym bądź razie podczas mojego pobytu w Amidze dowiedziałem się co nieco o tamtym świecie. Istnieje pewna legenda na temat władcy wszystkich tamtejszych stworzeń. 400 lat temu smoki zaatakowały ziemię. W cudzysłowie zaatakowały, bo tak naprawdę tylko przelatywały nad naszą planetą, no może poza jednym wyjątkiem. Król Smoków napadł na pewną parę kochanków i zabił dziewczynę. Chłopak natomiast popadł w rozpacz, a jego silne emocje dały początek wszystkim magiom. Jego uczucia do ukochanej wyzwoliły Jedyną Magię – magię serca.
-Mogę zadać ostatnie pytanie? – mówiąc to, położyłam się na trawie. Chłopak skinął głową przystając na moją propozycję. – Czyli nasza gildia została zaatakowana przez tego Króla Smoków?
-Tak – wybełkotał.
Westchnęłam głęboko, mając nadzieję, że zaraz się nie rozpłaczę. To nie było przypuszczenie, lecz pewność, że długo tak nie wytrzymam. Jak mogłabym być silna i nie beczeć, kiedy niespełna kilka minut temu zginęli wszyscy moi najbliżsi.
-W takim razie ruszajmy za smokiem. Tajemnica Ami może poczekać- zakomunikowałam.
Powoli wszystko się rozjaśniało. Nie wiedząc czemu czułam, że wszystko łączy się w spójną całość. Jedyna Magia została wywołana przez miłość do drugiej osoby, dlatego zwie się magią serca. W tamtej książce wszędzie było imię Pierwszej Mistrzyni, więc to ona musiała być tą dziewczyną zabitą przez Króla Smoków. Pytaniem jest tożsamość tamtego chłopaka. Niby mówi się, że to Zeref był pierwszym magiem. Czyżby to chodziło o niego? A jeśli tak- to Ami nie była jego pierwszą ukochaną.
Wiele pytań gromadziło mi się w głowie, lecz natenczas musiały poczekać. Ważniejsze od tamtego sekretu była zemsta za moich przyjaciół i rodzinę. Chociaż tak naprawdę nie dopuszczam do siebie wydarzenia sprzed chwili. Moja głupia, ludzka natura usiłuje wierzyć, że to tylko sen. Jednak nie tym razem.
To okrutna rzeczywistość, z którą przyszło nam się zmierzyć.
~*~
To bardziej zagmatwana prawda, niż ci się wydaje. Nie tak łatwo rozwiążesz sekret sprzed 400 lat. Nie podołasz tej historii. Nie odwrócisz przeznaczenia. Nie uciekniesz od nicości, w której się niedługo znajdziesz.
Twoja wieczność zamieni się w chwilę. Twoja rzeczywistość stanie się piekłem. Będziesz w piekle. Nie zaznacz prawdziwego szczęścia. Nie wypowiesz magicznego kocham cię do ukochanego.
Umrzesz i zostaniesz pustką. Będą trawić cię ognie nieśmiertelne. Nie zbawi cię nic. Będziesz tam na zawsze. W nieskończoność aż po kres dni samotność nie opuści cię.
To właśnie czeka cię, głupia ludzka dziewucho!
-Królu Acnologia, już czas!
~*~
To był najtrudniejszy rozdział od dłuższego czasu. Wiem, że krótki, to już nawet nie chodzi o lenistwo czy o brak czasu. Rzecz w tym, że moje rozdziały pojawiają się z różnym odstępem czasu, stąd też wiem, że wiele rzeczy wyjaśnionych jakiś czas temu pewnie zostało zapomniane. Dlatego chciałabym, żeby obecne rozdziały były proste, a końcowa tajemnica okazała się zrozumiała. W każdym rozdziale będę dodawała odrobinę informacji dotyczących tego właśnie sekretu. A w następnym sporo walk, więc w końcu jakaś akcja. :)) 
No i na chwilę obecną nic nie zapowiada na to, że opowiadanie skończy się szczęśliwie. 
Za błędy przepraszam. Jeśli jakieś znajdziecie, coś wam się nie spodoba, to piszcie. Zmienię to! :)
Dziękuję wszystkim i do następnej! :*

5 komentarzy:

  1. Yay, w końcu rozdział~! ♥
    Zapowiada się naprawdę ciekawie, do tego większość tajemnic zostaje rozwiązana. Hmm... Mavis została zamordowana przez Acnologię, na oczach Zerefa? Mądrze wymyślone. ;)
    Co prawda nie pamiętam co się działo w tamtych rozdziałach, jednakże mimo wszystko mniej, więcej zrozumiałam o co chodzi.
    Końcówka mnie zaniepokoiła, jednakże mam nadzieję, że zaniedługo dodasz kolejny rozdział~!
    Ślę wenę~

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne rozdziały. Ciekawe i pod koniec smutne. Jednka podobały mi się. Tak jak Nashi powyżej ślę wenę. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aika jednak żyje! Kochana bałam się że nas opuściłaś, nie mogę cię obwiniać bo sama przez długi okres czasu nie dodałam żadnego rozdziału, Rozdział choć krótki bardzo emocjonalny. Zeref i Mavis jako pierwsi magowie, to by wiele wyjaśniało. Kocham ich jako pairing ♥ Oboje są tacy słodcy. Aż trudno mi w to uwierzyć, że prawie całe Fairy Tail nie żyje. A więc powiadasz, że zaczynają się walki? Będzie się działo. Czekam na kolejny rozdział i przesyłam wenę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że tak późno komentuje, ale korzystałam z przypływu weny (a ostatnio rzadko ją miałam).
    Rany boskie, nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam twój rozdział :D A potem zasmuciłam, gdy okazało się jak jest krótki...
    Ale spoko. To nie złość z mojej strony czy coś, po prostu tak lubię twoje "pisanie", że mogłabym czytać i czytać... i wciąż byłoby mi mało :D
    Może zacznę od tego, że to był jednak dobry pomysł, by w taki oto sposób, w jaki zrobiłaś, przypomnieć nam, skromnym czytelnikom o tym, co działo się w ostatnich rozdziałach. W sumie, ja pamiętałam, ale tak odrobinę już przez mgłę. A wystarczyło przeczytać kilka twoich zdań i przypomniało mi się wszystko - starcie magów, Kenji, odejście Natsu... I to , jak przeżywałam twoje rozdziały xD
    Przy pierwszych dialogach miałam wrażenie, jakby Lucy i Natsu siedzieli u specjalisty od spraw rodzinnych i podejmując się terapii, opowiadają o sobie na fotelach w gabinecie. Dopiero po chwili takie wtf, przecież Magnolia jest zrównana z ziemią, wszyscy inni nie żyją, a oni uciekali xD
    Muszę przyznać, bardzo fajnie wyjaśniłaś to odejście Dragneela. Dlaczego to zrobił, ich odczucia... Natsiasty jaki szczery, o uczuciach bez ogródek gada (tylko się trochę zawstydził, ale kto by tak nie zrobił... :D). Mimo, że to dość nietypowy krok z jego strony (z kanonu oczywiście) to mega mi się to podobało :D To było takie kawaii... (boże, kiedy ja ostatni raz się jarałam NaLu? Dziewczyno, co ty ze mną robisz.. xDDD).
    I niby wszystko się wyjaśnia, ale coś czuje że rozwiązanie zagadki nie nadejdzie tak łatwo... I na pewno nie przyjdzie samo :| Się będą musieli magowie na starać, żeby cokolwiek odkryć... tak myślę :P Nie ukrywam, że bardzo zaskoczyło mnie info o poprzedniej miłości Zerefa :D A to świntuszek hehe. Tak samo o tym, kim prawdopodobnie jest Kenji, choć tego akurat można było się poniekąd spodziewać. No spodziewać to może nie, bardziej przeczuwać, albo snuć domysły :D
    I te twoje opisy (oj, komentarz robi mi się chyba chaotyczny, ale co ja mogę, zawsze świruje jak jakiś rozdział tak bardzo mi się podoba xD), uczuć, wydarzeń, wszystkiego.... naprawdę, uwielbiam to <3 :D
    Z niecierpliwością będę oczekiwać kolejnych rozdziałów, i obiecanych w następnej notce walk. Oczywiście nie spiesz się, będziemy czekać tyle ile trzeba. Ale cieszę się, że dalej piszesz tego bloga. xD
    Obyś miała duuuużo, dużo weny, i przyjemności z pisania! I przepraszam za to co tu wypisuje (a raczej jak, bo to co pisałam to szczera prawda :D), staram się jak mogę, no ale kurna, nie przebije mistrza Mini w długości i zajebistej treści komentarza xD Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno nie zostałam tak bardzo pochwalona! Nawet nie wiesz, jak czuję się dowartościowana! Dziękuję Ci kochana <3 No i zaskoczyłaś mnie, że o tak krótkim rozdziale można było tyle opowiedzieć. Racja, coś ostatnio rozdziały wychodzą mi krótkie, ale jak dokładam kolejne zdanie, mam wrażenie, jakbym robiła to na siłę.
      Oj tam moje komentarze wcale nie są długie- są po prostu adekwatne ( w małym stopniu) do poziomu rozdziału, a mojej ekscytacji nie ujmę w jednym zdaniu.

      Usuń

Rinne Tworzy