Rozdział XXXVI-Apokalipsa

Dla wszystkich, którzy byli cierpliwi
 i czekali na kolejny rozdział.
Dziękuję wam za to.
 ~*~
Tamta chwila wyryła się w najciemniejszym zakamarku mojej podświadomości i pozostanie ze mną do końca życia. Będzie nawiedzać mnie i niepokoić każdego dnia we wszystkich sekundach, minutach, godzinach … po wieczność.
Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że chłopak bezczelnie przerzucił mnie przez swoje ramię. Wyglądało to tak, jakby zbierał się do ucieczki. Usiłowałam się szamotać i wyrwać z jego uścisku, lecz wtedy zobaczyłam to …
Jego kamienną przerażoną twarz, oczy skupione w jednym punkcie, nerwowe zaciskanie i rozluźnianie pięści, klatkę piersiową unoszącą się w nienaturalnym tempie. Jego serce znalazło sobie nowy rytm i biło nieprzerwanie szybko.
-Co ty robisz? – powiedziałam zaskoczona. Chłopak przepychał się przez członków gildii, a oni z oburzeniem komentowali jego pozbawione manier zachowanie.
Przypatrywałam się dokładnie obrazowi przede mną, ale on rozmazywał się przez szybki chłód chłopaka. Głosy moich przyjaciół nadal dudniły w moich uszach. Nawet gdy znaleźliśmy się poza budynkiem, dało się słyszeć głośne okrzyki połączone ze śmiechem, które symbolizowały wszystko, co kojarzyło się ze świetną zabawą – szkoda, że to miało się skończyć. Tak właśnie zapamiętam gildię – banda roześmianych ludzi. Moja rodzina.
Różowo-włosy nie zwolnił biegu, miałam nawet wrażenie, że przyśpieszył, a swoje kroki przeniósł w stronę portu. Niecodziennością było to, że chłopak z własnej woli kierował się do środka transportu.
-Powiesz mi wreszcie, o co ci …- nie dane mi było dokończyć. Przerwał mi ogromny huk, który rozprzestrzenił się po całej okolicy Magnolii. Machinalnie przymrużyłam powieki i zatkałam dłońmi uszy, lecz kiedy otworzyłam oczy … zamurowało mnie.
Budynek gildii … w którym jeszcze przed chwilą byliśmy i bawiliśmy się w najlepsze ze wszystkimi … wybuchnął. Słyszałam straszliwe krzyki ludzi, widziałam żarzące się płomienie, które rozświetlały tę bezchmurną noc lepiej niż księżyc. Rozszerzyłam tęczówki do minimum, moje serce na moment zamarło. Łzy w szybkim czasie znalazły ujście, tym samym ograniczając mi widoczność. Natsu zatrzymał się, wciąż mnie nie puszczając. Nie przyjmowałam do wiadomości tego, że każdy znajdujący się w budynku nie żyje. Ale jak to? Dlaczego to do cholery nam się przytrafiło? Dlaczego chłopak cały czas ucieka? Dlaczego do cholery ja nic nie wiem. Śmiech i radosne okrzyki zamieniły się przerażenie i jęki agonii.
Czym jest dla mnie Fairy Tail ?
Siedziba i budynek –  moim domem, a członkowie tworzą jedną, wielką rodzinę. To tutaj przeżywana historia zapisała się na kartkach jako nowy rozdział. To właśnie tutaj przeżyłam wiele przygód i rozczarowań. To tutaj zawiązałam pierwsze przyjaźnie i znalazłam miłość. To tu … odrodziłam się na nowo. Jestem magiem Fairy Tail i oddałabym za wszystkich życie.
Załzawionymi oczami lustrowałam całą tą masakrę. Widziałam walące się fragmenty muru, opadającą flagę z symbolem gildii.
Pamiętam to doskonale. Chwilę, w której wszystko dobiegło końca. Choćbym powtarzała jedno słowo jak mantrę to i tak nie zapełniłabym myśli. To wyryło się w mojej pamięci … permanentnie.
A świat stanął w płomieniach ognia prowadzącego do zagłady. Jedna chwila, a ja straciłam ich, przyjaciół.  Gildia, oni wszyscy zginęli. Jeden wybuch zrujnował moje życie. Jedna sekunda pozbawiła mnie prawa do egzystencji. Jeden żywioł przewróciwszy rzeczywistość do góry nogami, stał się powodem mojej nienawiści.
-Nie…- szepnęłam.
To … nierealne. Starałam się nie dopuścić do siebie tej informacji. Przecież tam było tak wiele ludzi, którzy …
Zaczęłam się szamotać, pragnąc jak najszybciej dotrzeć do poszkodowanych. Może ktoś przeżył i potrzebował pomocy. Ku niebu wzbiło się kilka kawałków budynku. Siła wybuchu sprawiła, że chłopak zaczął się cofać.
-Puść mnie! – krzyknęłam ostatkiem sił i nim się spostrzegłam, w końcu się zatrzymał.
 Na krótki okres czasu, na zaledwie ułamek sekundy nie dochodziło do mnie wydarzenie, którego byłam świadkiem. Moje ciało zmagało się  z niekończącą drgawką. Nie kontaktowałam z rzeczywistością- ale tak było mi dobrze. Ale ten błogi stan musiał się skończyć. Poczułam na swojej skórze coś małego, mokrego. Nim się zorientowałam, chłopak już nie walczył ze łzami; szlochał żałośnie. Jego krople swobodnie skapywały na moje ciało.
My…dwie zagubione istotki pozostaliśmy bez rodziny i domu. A wszystko za sprawą incydentu, który stał się dla nas koszmarem.
Z przerażeniem stwierdziłam, że moje dłonie drżą jeszcze mocniej. Chłopak bezskutecznie tulił moje wątłe ciało, próbując tym samym dodać mi otuchy. Obydwoje znaleźliśmy się w tym samym położeniu, obydwoje straciliśmy coś cennego.
Nawet nie wiem kiedy głośny krzyk opuścił moje gardło i ujrzał światło dzienne. Przeraźliwy jęk wydobył się z krtani i przeciął okolicę. Poczułam jakby serce zostało przekute setką igieł, taki to był ból. Nadszedł mój limit. Moje uczucia wzięły górę i uwolniły się.
-Uspokój się!- wrzasnął oszołomiony chłopak.- Mi też do cholery nie jest łatwo. Oboje straciliśmy naszą rodzinę, ale chyba nie chcesz, by ich poświęcenie poszło na marne. Nie mamy teraz czasu na żale. Przecież chciałaś dowiedzieć się prawdy, nie?
-Ty coś wiesz, prawda? – pociągnęłam nosem, powstrzymując zbierające się kolejne łzy.
-Ta…wreszcie przyszedł czas, by porozmawiać. Chcesz iść do jakiegoś konkretnego miejsca?- zwrócił się bezpośrednio do mnie.
Pokiwałam twierdząco głową.
-Zatem chodźmy jak najdalej stąd. – starałam się zatuszować cały smutek, ale nigdy nie byłam dobrą aktorką. Zaczynałam mieć coraz większe wyrzuty, że zmuszam się do tego. Ale intuicja podpowiadała mi, że rozpacz nie wskrzesi moich przyjaciół.
-W porządku.- odparł ostatecznie.
Natsu postawił mnie na ziemię, a ja powoli ruszyłam przed siebie. Skierowałam swe kroki do pobliskiego parku. Znałam przynajmniej drogę, bo chłopak chyba nie miał zielonego pojęcia, gdzie idziemy. Na bocznej uliczne nie dojrzałam żadnego żywa ducha. Miałam głowę spuszczoną i zaczęłam maltretować mały kamień, który zawieruszył się pod moimi nogami. Chłopak zacisnął rękę na mojej dłoni i ciągnął mnie w znanym sobie kierunku. Szłam za nim potulnie jak baranek, w ciszy. Stąpaliśmy i stąpaliśmy, a ja miałam wrażenie, że trwa to nieskończoność. Właśnie minęliśmy wszelkie budynki i znaleźliśmy się pośrodku polany, gdzie otaczały nas tylko korony drzew i krzewów. Może to dziwne, ale czekałam, aż znajdziemy się na odludziu. Tu przynajmniej nienawidziły mnie tak myśli o tym feralnym wydarzeniu.
-Tu będzie dobrze-zakomunikował, obracając się w tył i jakby analizując okolicę. –Nie siadasz?
-A…tak.
-No to na co czekasz? Dalej się martwisz tym, co się wydarzyło? – sama się zdziwiłam, jak można zadawać tak idiotyczne pytania. Chłopak wypowiedział to jednak z troską w głosie, więc mu wybaczę.
-Mało powiedziane, że martwię. Jestem przerażona, ale to naturalne. Zaraz powinno minąć. – wydukałam ochryple. Kiedy w końcu usiadłam i podniosłam wzrok, niepokój iskrzący się w oczach chłopaka niemalże mnie oślepił. – Może zaczniesz?
-Mam zacząć od czegoś konkretnego?
-Tak, opowiedz mi wszystko co wiesz.
-Wszystko? – spytał.
-Tak, wszystko – powiedziałam spokojnie.
Chłopak zaczerpnął powietrza i wziął głęboki oddech. Zaciśnięte pięści przeniósł na kolana i spojrzał gdzieś przed siebie. Ja siedziałam w milczeniu i czekałam cierpliwie.
-To może zacznę …- mówiąc, odkaszlał.- To zacznę od mojego odejścia. 

~*~
Nie jest to zadowalająca długość po takim czasie nieobecności, ale nie chciałam przedłużać. Jak wspomniałam na twitterze, był to przełomowy rozdział dla najbliższej fabuły i mam nadzieję, że tego nie zawaliłam. Tak długo nie pisałam, więc na pewno wyszłam z wprawy. Teraz mam więcej czasu i mogę skupić się na blogu. Przepraszam za zwłokę i dziękuję tym wszystkim co czekali. Już nie zamierzam robić takich przerw i w miarę szybko postaram się napisać następny rozdział.
Do następnego, kochani :*

6 komentarzy:

  1. Dłużej przedłużać, świetne słowa ^^
    Czo tu się stało? Nagle wszystko runęło w gruzach.
    Czo ten Natsu wie? Chociaż, gdybym ja straciła całą rodzinę, gildię, na której mi cholernie zależało bardziej bym rozpaczała. Jakoś mimo wszystko widziałam w tym mało smutku... Poza tym, miło, że kontynuowałaś historię. Rzeczywiście mogło być dłużej, ale ja osobiście nie popieram pisania więcej niż 4-5 stron, bo potem to może stać się nudne i zbyt czasochłonne. Równie tyle samo można przekazać w 3 stronach, a efekt wyjdzie wspaniały.
    Tak więc, rozdział bardzo udany, czekam na następny, zapraszam jak zwykle do siebie, chociażby żeby się ponudzić i poczytać jedno z badziewnych opowiadań nowej serii. Żegnam i życzę weny. =3
    A z następnym rozdziałem się nie śpiesz, to nie jest obowiązek, tylko ty musisz mieć z tego frajdę i poczucie spełnienia. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Dłużej się nie dało?! :-:
    Nie no żartuję. Czytam Twojego bloga od... Od bardzo dawna, nigdy jednak nie komentowałam, bo żem jest leń. Wybaczysz, ne~?
    No to tak... Cóż, nie zawiodłam się. Ale... Dlaczego wysadziłaś gildię? :-: Natsu coś wie~! I... i nam to powie~! A-ale... to musi być chyba coś strasznego, ne? Nie powiem, chcę więcej!
    Chcę poznać tajemnicę~!
    Chcę dalszą część~!
    Dlatego więc śle wenę i mam nadzieję, że ta się utrzyma. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wchodzę na bloggera a tam dowiaduję się, że Aika żyje, no mamo banan na twarzy i euforia. Kochana rozdział wspaniały, chociaż chyba za bardzo nie rozumiem co się dzieje, to mnie po prostu zszokowało i jestem jeszcze bardziej ciekawa. Jak to...jak to wszyscy członkowie gildii nie żyją? Nie potrafię przyjąć tego do świadomości. Zachowanie Natsu i Lucy - teraz mają tylko siebie, więc powinni o to dbać i wspierać się nawzajem. Taka strata jest nieodwołalna. Ten rozdział jak dla mnie jest początkiem końca.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~~Aysune-chan bardzo dziękuję za miłe słowa :))) Właśnie nie lubię pisać z obowiązku, stąd ta długa przerwa.~

    ~~Nashi Dragneel Dłuższy będzie kolejny, na pewno :D A wysadziłam gildię, bo to część historii. ^^

    ~~NatsuSalamander Tak naprawdę cokolwiek bym nie napisała po tej przerwie to i tak nie byłoby zrozumiałe :c A do tego czy wszyscy nie żyją- dowiecie się w najbliższym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow nie spóźniłam się tak dużo - tylko 2 tygodnie! xd
    Akurat miałam pałzę w pisaniu i ty tym rozdziałem dałaś mi tyyyyle pomysłów ;o Muszę je wykorzystać zanim zapomnę. Tak więc uczucia oddane są tak realistycznie! Ja bym potrafiła napisać góra "było smutno" xd Przynajmniej pisanie akcji i fabuła mi nawet wychodzi, chociaż i tak Tobie nie dorównuję ;-; Tak strasznie się ucieszyłam na ten rozdział a sama treść była tak smutna, że mam teraz mieszane uczucia dodatkowo zaciekawiłaś mnie tym Natsu. Co on takiego może wiedzieć? Ogólnie przeżyłam szok. Ale taki przyjemny szok, Lubię takie niespodziewane zwroty akcji i mam nadzieję na więcej ^^ Trzymaj się ciepło ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w szoku :o Warto było czekać Miniuś xD Już zapomniałam, jak fajnie czytać opowiadanie pisane w pierwszej osobie. I jak ty fajnie piszesz.... Bosh, jakie emocje :D To było straszne - jednak w najlepszym znaczeniu tego słowa. Może rozdział krótki, ale za to jaki!!! Zaskoczyło mnie tylko, jak Natsu szybko się "pozbierał", w ogóle bardzo zaintrygowało mnie jego zachowanie... I teraz jeszcze bardziej oczekuje dalszej części!
    I przepraszam, że dopiero teraz piszę komentarz, ale miałam malusią przerwę z blogami przez brak czasu.
    BARDZO SIĘ CIESZĘ, ŻE WRESZCIE DO NAS WRÓCIŁAŚ :D ;D ;D Trzymaj się i życzę duuużo weny :***

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy