Rozdział XXXV- Tajemnica

~*~
„Dążąc do prawdy, nie zapomnij o odkryciu … tajemnicy.”

Jak zahipnotyzowana czujnie przypatrywałam się poczynaniom przyjaciółki. Usiłowałam wychwycić choćby najdrobniejszą zmianę na jej mimice twarzy. Ona, skupiona na wertowaniu i zagłębianiu się w treść stron, nie zwracała na mnie uwagi. Czułam się w pewnym sensie ignorowana. Zazwyczaj skarciłaby mnie lub zapytała, czemu się jej przyglądam. Teraz tak pochłonęła się swoim zajęciem, że moje istnienie nie miało dla niej znaczenia. Podejrzewam, że nawet gdyby Salamander wszczął bójkę z Grayem i innymi magami, a stoły i krzesła latały po całym budynku gildii, brązowooka nie oderwałaby się od lektury.  
Ona wręcz ubóstwiała książki, a gdy zaczytywała się w nie, nic nie wybudzało ją z transu. Całą świadomością przenosiła się w fikcyjną rzeczywistość. Zatracała się w nie bez opamiętania. Mały mól książkowy .. Taka właśnie b y ł a.
Jedyna Magia, Jedyna Magia, Jedyna Magia!
Wciąż powtarzałam to jak mantrę. Zajęłam czymś puste myśli, aby tylko je zapełnić. Wmawiałam sobie, że będzie to dla mnie właściwa alternatywa. Łudziłam się, że to stanie się kluczowe w rozwikłaniu sekretu sprzed czterystu lat. Zachowywałam się jak marny detektyw, chcąc dedukcyjnie, krok po kroku dojść do prawdy. Robiłam to bezmyślnie, jakby to było proste...
A nie było!
Brązowooka zachwyciła się czymś, przerzucając kartkę i zerkając na następną. Zmarszczyła nieznacznie brwi, a razem z nią ja. Doskwierała mi niewiedza dotycząca jednego aspektu- nagłego przypływu euforii dziewczyny. Co takiego znalazła? Zagłębiłabym się w jej  najdalsze zakamarki podświadomości, aby dotrzeć do tego, co mnie interesuje!
Do tego, co odkryła.
-Gotowe!-Wielka księga zamknęła się z hukiem, a spoczywający na niej kurz uniósł się. Zakasłałam kilkakrotnie, dłonią wachlując przed sobą i próbując pozbyć się zbędnego dymu.
Dziewczyna ściągnęła okulary osadzone w czerwone oprawki i pełna zmęczenia spojrzała na mnie błyszczącym wzrokiem. Ona coś knuła, na pewno. W tej niewinnej istocie kryła się iście szatańska bestia z piekła rodem. Ona coś w i e.
Ona ujawniła coś, a ja nie! I to mnie denerwowało.
-I co? Czego dowiedziałaś się? Mów mi tu szybko – ponaginałam ją jakby się coś paliło. Chociaż nie, już za późno. Mój umysł płonął czerwonym ogniem, krzycząc : „Chcę wiedzieć!
-Nic, a nic- Dziewczyna wstrzymała oddech, brakło jej słów. Była niepewna i spokojna. – Nic, co mogłoby cię zainteresować. – Cofnęła się, uprzednio chwytając stos książek w dłoń, jakbym spłoszyła ją. Stała się strachliwą sarenką, a ja polującą na nią zwierzyną.
Udało mi się złapać skrawek jej miętowej bluzki, powstrzymując przed ucieczką. Robiłam to wszystko impulsywnie, pod natłokiem emocji. Nieczęsto tak działałam, zazwyczaj w stresujących sytuacjach bez wyjścia. Natenczas ta chwila zamieniła się w matnię. A ja nie umiałam uwolnić się z tego labiryntu.
Nie czułam się dobrze. Zamknęłam przyjaciółkę w potrzasku. Osaczyłam przenikliwym spojrzeniem i uniemożliwiłam rejteradę. Zapewne przytłoczyłam ją swoją obecnością. Żadne tłumaczenie dotyczące mojej ciekawości nie usprawiedliwiało mnie w takim zachowaniu.
-Proszę, powiedz mi – w swoim głowie nie użyłam trybu rozkazującego, a jedynie zwykłą prośbę. Prośbę do przyjaciółki.
Zrezygnowana rzuciła książki na stół. Ona natomiast zastygła w kompletnym bezruchu niczym posąg. Tylko równomiernie podnosząca się klatka piersiowa uzmysławiała mi, że ona żyje.
-Niech będzie- Levy usiadła na wcześniej zajmowane miejsce, czyli krzesło naprzeciwko mnie. Choć znajdowałyśmy się blisko siebie, to miałam wrażenie, że dystans między nami zwiększa się.
Może sfiksowałam w podświadomości. Może postradałam zmysły.
Może …
Do cholery, odległość między nami była ogromna! Jak wielka przepaść, której nie umiałam przeskoczyć. I nie chodziło mi tu o rzeczywisty dystans, ale o tej umysłowy! Ta mała istota wiedziała coś istotnego w Jedynej Magii, a ja nie. Poczułam się jak dziecko, niczego nieświadome i niewiedzące o zagadkach z otaczającego go świata.
-Wszędzie przewijało się jedno nazwisko- odezwała się zachrypniętym głosem. – To imię kobiety. Imię, które z ust członków gildii nie powinno zostać wypowiedziane. To takie …
-Tabu?- wtrąciłam, a krótkowłosa skinęła jedynie głową.
Powinnam poczuć się skrępowana. Przerywałam w wypowiedzi dziewczyny, gdy to ja naciskałam, aby podzieliła się ze mną swoją wiedzą. To, co czułam, to tylko narastająca ciekawość i silna chęć słuchania przyjaciółki. O takie coś potężnego warto walczyć.
-Dokładnie- przyznała mi rację. – Tak więc chyba rozumiesz, dlaczego nie chciałam ci tego powiedzieć. Jesteś tu jeszcze stosunkowo nowa, to zrozumiałe, że nie wiesz za dobrze o przeszłości gildii. Chociaż nie. Będąc szczerą, to wiele osób nie wie nic o tej kobiecie. Jej tożsamość jest hańbą dla gildii, więc mistrzowie starali się wymazywać jej imię z historii. Choć nie do końca się udało, skoro przetrwało to w książkach. 
-Umm- mruknęłam. – Coś tutaj do końca jest niezrozumiałe. Mówisz, że to temat tabu, że wiele osób nie zna jej tożsamości. Skoro ta kobieta jest tak przerażająca, to dlaczego opisali ją w książce tak łatwo dostępnej? Coś mi tu nie pasuje …
Mile zaskoczona jej przemianą, czekałam na jej odpowiedź. Levy skąpana w nerwach zaczęła bawić się palcami. Siedziała jak na szpilkach, sztywno i drętwo. Wzrok spuściła w dół. Czułam się jakbym przyłapała ją na gorącym uczynku. Jakby dopuściła się jakieś zbrodni, a jedynym świadkiem i dowodem na to byłam ja.
-Masz mnie! – oburzyła się rozjuszona. – Wykradłam ją dla ciebie z gabinetu Mistrza. Jak się o tym dowie, to będę miała przerąbane. Tak więc nie drąż więcej tego tematu, proszę!
Ubolewałam nad jej głupotą. Tak się narażać dla mnie. Jejku, co za dziewczyna!
-Skąd wiedziałaś, że będę potrzebowała twojej pomocy? – dodałam zaczepnie.
Ten jej uśmiech był … realny, beztroski, p r a w d z i wy! Kąciki ust wygięły się jej tak niewinnie, że nikt nie posądziłby ją o przestępstwo. Wcielona diablica z niej! Obraz potulnego, bezbronnego aniołka pękł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Prawdziwa osobowość wyszła na wierzch. Nigdy nie przylepiłabym do niej etykietki „niegrzeczna”, a tu proszę, taka niespodzianka! Wizerunek mola książkowego to tylko przykrywka. Z niej jest wcielone zło! 
Z Ł O!
-Przypadkiem przechodziłam obok gabinetu Mistrza, przypadkiem podsłuchałam waszą rozmowę i przypadkiem znalazłam się w pomieszczeniu, gdy staruszek wyszedł z niego. Przypadkiem przeszukałam wszystko i przypadkiem trafiłam na tę o to książkę – całkiem łatwo przychodziło jej używać słowa „przypadkiem” w taki ironiczny sposób. – Zadowolona?
-I to jak!
-To dobrze- podsumowała wesoło. – To co powiesz na to, by poznać to zakazane imię? – powiedziała zachęcająco.
Ta diablica coraz bardziej kusiła mnie to zapoznania się z mroczną przeszłością gildii. Podszeptywała, abym czyniła źle. Namawiała do złego! A ja potulna jak baranek godziłam się na to wszystko. Za maską obojętności kryłam wstyd. Wstydziłam się, że tak łatwo mnie przejrzeć i przekonać do swego. Wrr!
-Mavis Vermilion – zacisnęła usta w wąską linijkę i nieco ściszyła głos. Rozglądnęła się na boki, jakby bojąc się, że ktoś może nas podsłuchać. Aura diablicy znowu znikła, a zastąpił ją aniołek.  Niewinny, skrzydlaty. – Mówi ci to coś? – przytaknęłam.
Przecież to założycielka gildii. Pierwsza Mistrzyni Fairy Tail. Co ona miała wspólnego z historią sprzed 400 lat? Co łączyło ją z Ami i Zerefem?  Moja obecna sytuacja stała się jeszcze bardziej skomplikowana. Wszystko, co dotychczas wiedziałam, pomieszało mi się. Już nic nie wiedziałam!
-Coś jeszcze znalazłaś? – Musiałam poznać odpowiedź na tą za wszelką cenę.
-Wszędzie, gdzie pojawiało się jej imię, znajdowało się też słowo magia. Nie rozumiem tylko dlaczego. Skoro ma jakiś związek z Jedyną Magią, to czemu tej nazwy nigdzie nie ma?
Magia! Magia! Magia!
Słowo krążyło w moich myślach. Wywiercało dziury w głowie. Nawiedzało moją podświadomość, wypełniając ją całą. Czułam przesyt nowych informacji. To nie układało się w logiczną całość. Same niewiadome, które w żaden sposób nie wiązały się. Różne kawałki porozrzucane, a ja nie umiałam ułożyć ich w spójne puzzle.
-A może to jakiś szyfr? A może zmyłka? A może … Wrr, to bezsensu! Lucy, przepraszam. Nie umiem ci pomóc!
Skupiłam się w pełni na tym, co już wiem. Wszystkie poszlaki, aluzje, napomknięcia musiały mnie doprowadzić do jakiegoś tropu, musiały! Usiłowałam odnaleźć sens tego wszystkiego. Coś, co je łączyło.
Coś …
-Levy, powtórz to drugie … - poprosiłam pod wpływem nagłego olśnienia.
-To bezsensu?
-Nie, to wcześniejsze! – warknęłam, na co zaskoczona dziewczyna pisnęła.
-Zmyłka?- powiedziała już mniej pewnie.
-Tak, jesteś genialna! – przyznałam. – Co, jeśli masz racje. Co jeśli słowo magia to zakodowana wiadomość. Co jeśli zastosowano tu anagram. Może, jeśli przestawimy litery … Podaj kartkę!
Zaczęłam jak zamroczona wystukiwać wyraz magia na białym papierze. Oddzielnie przestudiowałam każdą literę i starałam zamienić się ich kolejność. Niestety, wychodziły bzdury. Żadna kombinacja nie utworzyła wyrazu.
Poddałam się i zapisałam ostatnią możliwość.
A M I G A... Bingo!
-Amiga. A m i g a. Przestawione litery utworzą a m i g a! – uradowałam się jak głupia.
-Ale co to znaczy?
-Nie wiesz ? To kraina smoków, Amiga. Natsu tam był. Tam widział swojego smoka! Nie ma mowy o pomyłce. 
Podekscytowana swoim odkryciem, myślałam o jednym. Chłopak tam był! Natsu tam był! Czułam, że różowo-włosy będzie wstanie mi pomóc i rozwikłać tą zagadkę. Wiedziałam, że odnalazłam klucz do jednej z miliona elementów układanki. Uczyniłam ten pierwszy krok naprzód. Uchyliłam rąbka tajemnicy, a prawda z tamtych czasów przestała być dla mnie tak odległa. Z przyjaciółmi i Nim u boku żaden sekret nie był mi straszny.
Wspominając jego uśmiech, jak przebłysk słońca na zachmurzonym niebie. Ten obraz skrywał najpiękniejszą rzecz na świecie i sprawiał, że puls mojego serca przyśpieszał.
Wtedy jeszcze nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak moje życie ulegnie zmianie. W jaki konflikt wplątałam się i z czym przyjdzie mi się zmierzyć.
Może nie poradzę sobie z tym, ale póki co …
Zamierzam nie myśleć o kolejnym dniu, ani o tym, czy faktycznie zamieni się w lepsze jutro. 
 ~*~
Od autorki: Tadam! Nieznośna Mini wraca z takim czymś. Krótkie, bezsensowne, ale jest! Nie umiem pisać o takim rozwiązywaniu zagadek, więc może okazać się to banalne, ale … Cieszę się, że wreszcie wróciłam. Tęskniłam, a wy? Ciekawe, kto jeszcze pamięta o tym blogu. No i jestem mega podjarana nowym szablonem. Przepiękny, a to wszystko dzięki kochanej Yasha!
Nie będę wam więcej narzekać. Cieszcie się rozdziałem no i ten, do następnego.
Aha, zapomniałabym. Jeśli ktoś ciekawy jest drugiego opowiadania, to właśnie niedawno opublikowałam tam pierwszy rozdział! Tu macie link: <click>
No to trzymajcie się, kochane! :*


7 komentarzy:

  1. Hejka właśnie trafiłam nie dawno na tego bloga ... Bardzo ciekawy :D .A rozdził bardziej :d Czekam na następny :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rozdział! Naprawdę zarąbisty i już nie mogę doczekać się akcji. Tak wiem już czytałam i skomentowałam tamtego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  3. :D rozdział ,rozdział !!! jupi :D
    Mizutami :Jak się cieszę że dodałaś ten zajefajny rozdzał
    Mamo ona mi się wtrąciła w komentarz !!
    Mizutami :kto pierwszy ten lepszy :D
    Dawaj mi kolejny już mnie ciśnie od środka z ciekawości ,co będzie dalej :)
    Pozdrawiam .weny na tym blogu oraz na drugim .Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa! :))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz przeczytałam jakieś słowo w fan ficku, którego nie rozumiałam i musiałam sprawdzić w google :D Zauważyłam, że coraz częściej używasz wyszukanych słów, ale przez to fajniej się czyta :D
    Ahh ta Levy, normalnie miałam taki ubaw z jej "mrocznej" strony... xD Taka niby grzeczna, taka kochana... a tyle PRZYPADKOWO zrobiła :D Udało Ci się to! No i dążenie do prawdy, odkrycie tajemnicy... aż się chce czytać cd !
    A szablonem nie ma co się tak jarać, bo i tak dopiero co uczę się je robić :P
    Co ważniejsze, cieszę się, że coś tu wstawiłaś. Naprawdę bardzo się cieszę :3 :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam serdecznie.
    Przeczytała dla odświerzenia sobie pamięci całość i kurczę no... Napisz kolejny rozdzialik! Proszę? Błagam? Jeśli każesz paść na kolana to padnę, ale napisz...
    Potrafisz rozbudzić ciekawość w czytelniku, nie ma co. Podobają mi sie Twoje pomysły i to jak kreujesz bohaterów.
    No nic, kończę ten mój bełkot. Ostatni raz proszę o napisanie dalszej części, kłaniam się nisko i życzę mnóstwa, całej masy Weny, ku uciesze czytelników usychających z tęsknoty i umierających w oczekiwaniu :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Tayla
    Ach, no i zapraszam do mnie.
    5 rozdzialik czeka na komentarze :)
    www.nalufairytail.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy