~*~
„Dążąc do prawdy, nie zapomnij o
odkryciu … tajemnicy.”
Jak zahipnotyzowana
czujnie przypatrywałam się poczynaniom przyjaciółki. Usiłowałam wychwycić choćby
najdrobniejszą zmianę na jej mimice twarzy. Ona, skupiona na wertowaniu i
zagłębianiu się w treść stron, nie zwracała na mnie uwagi. Czułam się w pewnym
sensie ignorowana. Zazwyczaj skarciłaby mnie lub zapytała, czemu się jej
przyglądam. Teraz tak pochłonęła się swoim zajęciem, że moje istnienie nie
miało dla niej znaczenia. Podejrzewam, że nawet gdyby Salamander wszczął bójkę
z Grayem i innymi magami, a stoły i krzesła latały po całym budynku gildii,
brązowooka nie oderwałaby się od lektury.
Ona wręcz ubóstwiała
książki, a gdy zaczytywała się w nie, nic nie wybudzało ją z transu. Całą
świadomością przenosiła się w fikcyjną rzeczywistość. Zatracała się w nie bez
opamiętania. Mały mól książkowy .. Taka właśnie b y ł a.
Jedyna
Magia, Jedyna Magia, Jedyna Magia!
Wciąż powtarzałam to
jak mantrę. Zajęłam czymś puste myśli, aby tylko je zapełnić. Wmawiałam
sobie, że będzie to dla mnie właściwa alternatywa. Łudziłam się, że to stanie się kluczowe w rozwikłaniu sekretu sprzed czterystu lat. Zachowywałam się jak marny
detektyw, chcąc dedukcyjnie, krok po kroku dojść do prawdy. Robiłam to bezmyślnie,
jakby to było proste...
A nie było!
Brązowooka zachwyciła się czymś, przerzucając kartkę i zerkając na następną. Zmarszczyła
nieznacznie brwi, a razem z nią ja. Doskwierała mi niewiedza dotycząca jednego
aspektu- nagłego przypływu euforii dziewczyny. Co takiego znalazła? Zagłębiłabym się w jej najdalsze zakamarki
podświadomości, aby dotrzeć do tego, co mnie interesuje!
Do tego, co odkryła.
-Gotowe!-Wielka
księga zamknęła się z hukiem, a spoczywający na niej kurz uniósł się.
Zakasłałam kilkakrotnie, dłonią wachlując przed sobą i próbując pozbyć się
zbędnego dymu.
Dziewczyna ściągnęła
okulary osadzone w czerwone oprawki i pełna zmęczenia spojrzała na mnie
błyszczącym wzrokiem. Ona coś knuła, na pewno. W tej niewinnej istocie kryła
się iście szatańska bestia z piekła rodem. Ona coś w i e.
Ona ujawniła coś, a
ja nie! I to mnie denerwowało.
-I co? Czego
dowiedziałaś się? Mów mi tu szybko – ponaginałam ją jakby się coś paliło.
Chociaż nie, już za późno. Mój umysł płonął czerwonym ogniem, krzycząc : „Chcę wiedzieć!”
-Nic, a nic-
Dziewczyna wstrzymała oddech, brakło jej słów. Była niepewna i spokojna. – Nic,
co mogłoby cię zainteresować. – Cofnęła się, uprzednio chwytając stos książek w
dłoń, jakbym spłoszyła ją. Stała się strachliwą sarenką, a ja polującą na nią
zwierzyną.
Udało mi się złapać
skrawek jej miętowej bluzki, powstrzymując przed ucieczką. Robiłam to wszystko
impulsywnie, pod natłokiem emocji. Nieczęsto tak działałam, zazwyczaj w
stresujących sytuacjach bez wyjścia. Natenczas ta chwila zamieniła się w matnię. A ja nie umiałam uwolnić się z
tego labiryntu.
Nie czułam się
dobrze. Zamknęłam przyjaciółkę w potrzasku. Osaczyłam przenikliwym spojrzeniem
i uniemożliwiłam rejteradę. Zapewne przytłoczyłam ją swoją obecnością. Żadne
tłumaczenie dotyczące mojej ciekawości nie usprawiedliwiało mnie w takim
zachowaniu.
-Proszę, powiedz mi –
w swoim głowie nie użyłam trybu rozkazującego, a jedynie zwykłą prośbę. Prośbę
do przyjaciółki.
Zrezygnowana rzuciła
książki na stół. Ona natomiast zastygła w kompletnym bezruchu niczym posąg.
Tylko równomiernie podnosząca się klatka piersiowa uzmysławiała mi, że ona żyje.
-Niech będzie- Levy
usiadła na wcześniej zajmowane miejsce, czyli krzesło naprzeciwko mnie. Choć
znajdowałyśmy się blisko siebie, to miałam wrażenie, że dystans między nami
zwiększa się.
Może sfiksowałam w
podświadomości. Może postradałam zmysły.
Może …
Do cholery, odległość
między nami była ogromna! Jak wielka przepaść, której nie umiałam przeskoczyć.
I nie chodziło mi tu o rzeczywisty dystans, ale o tej umysłowy! Ta mała istota
wiedziała coś istotnego w Jedynej Magii, a ja nie. Poczułam się jak dziecko,
niczego nieświadome i niewiedzące o zagadkach z otaczającego go świata.
-Wszędzie przewijało
się jedno nazwisko- odezwała się zachrypniętym głosem. – To imię kobiety. Imię,
które z ust członków gildii nie powinno zostać wypowiedziane. To takie …
-Tabu?- wtrąciłam, a krótkowłosa skinęła jedynie głową.
Powinnam poczuć się
skrępowana. Przerywałam w wypowiedzi dziewczyny, gdy to ja naciskałam, aby
podzieliła się ze mną swoją wiedzą. To, co czułam, to tylko narastająca
ciekawość i silna chęć słuchania przyjaciółki. O takie coś potężnego warto
walczyć.
-Dokładnie- przyznała
mi rację. – Tak więc chyba rozumiesz, dlaczego nie chciałam ci tego powiedzieć.
Jesteś tu jeszcze stosunkowo nowa, to zrozumiałe, że nie wiesz za dobrze o przeszłości
gildii. Chociaż nie. Będąc szczerą, to wiele osób nie wie nic o tej kobiecie.
Jej tożsamość jest hańbą dla gildii, więc mistrzowie starali się wymazywać jej
imię z historii. Choć nie do końca się udało, skoro przetrwało to w książkach.
-Umm- mruknęłam. – Coś tutaj do końca jest niezrozumiałe. Mówisz, że to temat tabu, że wiele osób nie zna jej tożsamości. Skoro ta kobieta jest tak przerażająca, to dlaczego opisali ją w książce tak łatwo dostępnej? Coś mi tu nie pasuje …
-Umm- mruknęłam. – Coś tutaj do końca jest niezrozumiałe. Mówisz, że to temat tabu, że wiele osób nie zna jej tożsamości. Skoro ta kobieta jest tak przerażająca, to dlaczego opisali ją w książce tak łatwo dostępnej? Coś mi tu nie pasuje …
Mile zaskoczona jej
przemianą, czekałam na jej odpowiedź. Levy skąpana w nerwach zaczęła bawić się
palcami. Siedziała jak na szpilkach, sztywno i drętwo. Wzrok spuściła w dół.
Czułam się jakbym przyłapała ją na gorącym uczynku. Jakby dopuściła się jakieś zbrodni,
a jedynym świadkiem i dowodem na to byłam ja.
-Masz mnie! –
oburzyła się rozjuszona. – Wykradłam ją dla ciebie z gabinetu Mistrza. Jak się
o tym dowie, to będę miała przerąbane. Tak więc nie drąż więcej tego tematu,
proszę!
Ubolewałam nad jej
głupotą. Tak się narażać dla mnie. Jejku, co za dziewczyna!
-Skąd wiedziałaś, że
będę potrzebowała twojej pomocy? – dodałam zaczepnie.
Ten jej uśmiech był …
realny, beztroski, p r a w d z i wy! Kąciki ust wygięły się jej tak niewinnie,
że nikt nie posądziłby ją o przestępstwo. Wcielona diablica z niej! Obraz
potulnego, bezbronnego aniołka pękł jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Prawdziwa osobowość wyszła na wierzch. Nigdy nie przylepiłabym do niej
etykietki „niegrzeczna”, a tu proszę, taka niespodzianka! Wizerunek mola
książkowego to tylko przykrywka. Z niej jest wcielone zło!
Z Ł O!
-Przypadkiem przechodziłam obok gabinetu Mistrza, przypadkiem podsłuchałam waszą rozmowę i
przypadkiem znalazłam się w
pomieszczeniu, gdy staruszek wyszedł z niego. Przypadkiem przeszukałam wszystko i przypadkiem trafiłam na tę o to książkę – całkiem łatwo
przychodziło jej używać słowa „przypadkiem” w taki ironiczny sposób. –
Zadowolona?
-I to jak!
-To dobrze-
podsumowała wesoło. – To co powiesz na to, by poznać to zakazane imię? –
powiedziała zachęcająco.
Ta diablica coraz bardziej kusiła mnie to
zapoznania się z mroczną przeszłością gildii. Podszeptywała, abym czyniła źle.
Namawiała do złego! A ja potulna jak baranek godziłam się na to wszystko. Za
maską obojętności kryłam wstyd. Wstydziłam się, że tak łatwo mnie przejrzeć i
przekonać do swego. Wrr!
-Mavis Vermilion –
zacisnęła usta w wąską linijkę i nieco ściszyła głos. Rozglądnęła się na boki,
jakby bojąc się, że ktoś może nas podsłuchać. Aura diablicy znowu znikła, a zastąpił ją aniołek. Niewinny,
skrzydlaty. – Mówi ci to coś? – przytaknęłam.
Przecież to
założycielka gildii. Pierwsza Mistrzyni Fairy Tail. Co ona miała wspólnego z
historią sprzed 400 lat? Co łączyło ją z Ami i Zerefem? Moja obecna sytuacja stała się jeszcze
bardziej skomplikowana. Wszystko, co dotychczas wiedziałam, pomieszało mi się.
Już nic nie wiedziałam!
-Coś jeszcze
znalazłaś? – Musiałam poznać odpowiedź na tą za wszelką cenę.
-Wszędzie, gdzie
pojawiało się jej imię, znajdowało się też słowo magia. Nie rozumiem tylko dlaczego. Skoro ma jakiś związek z Jedyną Magią, to czemu tej nazwy
nigdzie nie ma?
Magia!
Magia! Magia!
Słowo krążyło w moich
myślach. Wywiercało dziury w głowie. Nawiedzało moją podświadomość, wypełniając
ją całą. Czułam przesyt nowych informacji. To nie układało się w logiczną
całość. Same niewiadome, które w żaden sposób nie wiązały się. Różne kawałki
porozrzucane, a ja nie umiałam ułożyć ich w spójne puzzle.
-A może to jakiś
szyfr? A może zmyłka? A może … Wrr, to bezsensu! Lucy, przepraszam. Nie umiem
ci pomóc!
Skupiłam się w pełni
na tym, co już wiem. Wszystkie poszlaki, aluzje, napomknięcia musiały mnie
doprowadzić do jakiegoś tropu, musiały! Usiłowałam odnaleźć sens tego
wszystkiego. Coś, co je łączyło.
Coś …
-Levy, powtórz to
drugie … - poprosiłam pod wpływem nagłego olśnienia.
-To bezsensu?
-Nie, to
wcześniejsze! – warknęłam, na co zaskoczona dziewczyna pisnęła.
-Zmyłka?- powiedziała
już mniej pewnie.
-Tak, jesteś
genialna! – przyznałam. – Co, jeśli masz racje. Co jeśli słowo magia to zakodowana wiadomość. Co jeśli
zastosowano tu anagram. Może, jeśli przestawimy litery … Podaj kartkę!
Zaczęłam jak
zamroczona wystukiwać wyraz magia na
białym papierze. Oddzielnie przestudiowałam każdą literę i starałam
zamienić się ich kolejność. Niestety, wychodziły bzdury. Żadna kombinacja nie
utworzyła wyrazu.
Poddałam się i
zapisałam ostatnią możliwość.
A M I G A... Bingo!
-Amiga. A m i g a. Przestawione
litery utworzą a m i g a! – uradowałam się jak głupia.
-Ale co to znaczy?
-Nie wiesz ? To
kraina smoków, Amiga. Natsu tam
był. Tam widział swojego smoka! Nie ma mowy o pomyłce.
Podekscytowana swoim
odkryciem, myślałam o jednym. Chłopak tam
był! Natsu tam był! Czułam, że różowo-włosy będzie wstanie mi pomóc i
rozwikłać tą zagadkę. Wiedziałam, że odnalazłam klucz do jednej z miliona
elementów układanki. Uczyniłam ten pierwszy krok naprzód. Uchyliłam rąbka
tajemnicy, a prawda z tamtych czasów
przestała być dla mnie tak odległa. Z przyjaciółmi i Nim u boku żaden sekret nie był mi straszny.
Wspominając jego
uśmiech, jak przebłysk słońca na zachmurzonym niebie. Ten obraz skrywał
najpiękniejszą rzecz na świecie i sprawiał, że puls mojego serca przyśpieszał.
Wtedy jeszcze nie
zdawałam sobie sprawy z tego, jak moje życie ulegnie zmianie. W jaki konflikt
wplątałam się i z czym przyjdzie mi się zmierzyć.
Może nie poradzę
sobie z tym, ale póki co …
Zamierzam nie myśleć
o kolejnym dniu, ani o tym, czy faktycznie zamieni się w lepsze jutro.
~*~
Od
autorki: Tadam!
Nieznośna Mini wraca z takim czymś. Krótkie, bezsensowne, ale jest! Nie umiem
pisać o takim rozwiązywaniu zagadek, więc może okazać się to banalne, ale …
Cieszę się, że wreszcie wróciłam. Tęskniłam, a wy? Ciekawe, kto jeszcze pamięta
o tym blogu. No i jestem mega podjarana nowym szablonem. Przepiękny, a to
wszystko dzięki kochanej Yasha!
Nie będę wam więcej
narzekać. Cieszcie się rozdziałem no i ten, do następnego.
Aha, zapomniałabym.
Jeśli ktoś ciekawy jest drugiego opowiadania, to właśnie niedawno opublikowałam
tam pierwszy rozdział! Tu macie link: <click>
No to trzymajcie się,
kochane! :*
Hejka właśnie trafiłam nie dawno na tego bloga ... Bardzo ciekawy :D .A rozdził bardziej :d Czekam na następny :d
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Naprawdę zarąbisty i już nie mogę doczekać się akcji. Tak wiem już czytałam i skomentowałam tamtego bloga :D
OdpowiedzUsuń:D rozdział ,rozdział !!! jupi :D
OdpowiedzUsuńMizutami :Jak się cieszę że dodałaś ten zajefajny rozdzał
Mamo ona mi się wtrąciła w komentarz !!
Mizutami :kto pierwszy ten lepszy :D
Dawaj mi kolejny już mnie ciśnie od środka z ciekawości ,co będzie dalej :)
Pozdrawiam .weny na tym blogu oraz na drugim .Buziaczki :*
Dziękuję za miłe słowa! :))))))
OdpowiedzUsuńPierwszy raz przeczytałam jakieś słowo w fan ficku, którego nie rozumiałam i musiałam sprawdzić w google :D Zauważyłam, że coraz częściej używasz wyszukanych słów, ale przez to fajniej się czyta :D
OdpowiedzUsuńAhh ta Levy, normalnie miałam taki ubaw z jej "mrocznej" strony... xD Taka niby grzeczna, taka kochana... a tyle PRZYPADKOWO zrobiła :D Udało Ci się to! No i dążenie do prawdy, odkrycie tajemnicy... aż się chce czytać cd !
A szablonem nie ma co się tak jarać, bo i tak dopiero co uczę się je robić :P
Co ważniejsze, cieszę się, że coś tu wstawiłaś. Naprawdę bardzo się cieszę :3 :***
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytała dla odświerzenia sobie pamięci całość i kurczę no... Napisz kolejny rozdzialik! Proszę? Błagam? Jeśli każesz paść na kolana to padnę, ale napisz...
Potrafisz rozbudzić ciekawość w czytelniku, nie ma co. Podobają mi sie Twoje pomysły i to jak kreujesz bohaterów.
No nic, kończę ten mój bełkot. Ostatni raz proszę o napisanie dalszej części, kłaniam się nisko i życzę mnóstwa, całej masy Weny, ku uciesze czytelników usychających z tęsknoty i umierających w oczekiwaniu :)
Pozdrawiam serdecznie
Tayla
Ach, no i zapraszam do mnie.
5 rozdzialik czeka na komentarze :)
www.nalufairytail.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń