~"I am not alone. I can hear them... I can hear everyone's voices... I can sense everyone's feelings... I am not alone... Everyone's feelings... They support me... They are what give me the will to stand and fight! " ~Natsu Dragneel
~*~
Choć
bezsenność nigdy mi nie doskwierała, to minionej nocy nie zmrużyłam oka. Cały
czas leżałam i płakałam, wtulając twarz w poduszkę. Brak snu dał się we znaki,
więc moje samopoczucie sięgnęło dna. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie.
Przede mną stała zupełnie nieznajoma dziewczyna. Oczy podkrążone, policzki
zaczerwienione, skóra blada- tak żałośnie jeszcze chyba nigdy nie wyglądałam.
Uśmiechnęłam się ponuro i odeszłam od lustra. Nie potrafiłam oglądać siebie
taką. Usiadłam w kącie pomieszczenia, podkulając nogi. Oplotłam dłonie wokół
kolan. Myślami byłam blisko rodzinnego domu. Wciąż nie dowierzałam, że to, o
czym się wczoraj dowiedziałam, jest prawdą. Gildia przekazała mi informacje, iż
cała moja posiadłość, a także cały personel tam się znajdujący, spłonął. Ten
wypadek miał miejsce dwa tygodnie temu, ale utrzymywano go w sekrecie. Bali
się, że prawowity dziedzic, czyli ja, upomni się o majątek. Teraz ktoś inny
sprawuje władzę nad nim, a ja już nie mam prawa się o to ubiegać. Zresztą nie
chciałabym. Ważniejsze dla mnie było to jak wielka to tragedia. Wszyscy ludzie,
którzy mnie wychowywali, którzy otaczali mnie ciepłem i dobrocią, umarli.
Ojciec, któremu nigdy nie powiedziałam o swoich prawdziwych uczuciach, odszedł.
Zrobił to, zanim usłyszał ode mnie te ważne słowa: "Kocham Cię".
Teraz zostałam na świecie sama. Ale nie płakałam z powodu samotności,
lecz tego, że nie mogłam pożegnać się z nimi. Nie miałam do nikogo żalu, gdyż
ten świat jest naprawdę okrutny. Rozumiałam to. Byłam wręcz świadoma realizmu
życia. A mimo to... czułam dziwną pustkę. Ojca nie kochałam, matki za bardzo
nie pamiętam, o twarzach służby zapomniałam. Ci ludzie odegrali mniej lub
bardziej znaczące role w moim dorastaniu, ale ja jakoś nie tęsknię za nimi.
Czyżbym była pozbawiona uczuć? Nie, to nie to. Byłam wdzięczna im wszystkim,
ale oni należeli do mojej przeszłości, o której już dawno zapomniałam. Teraz
żyłam tylko i wyłącznie teraźniejszością. Wreszcie to do mnie dotarło. Płaczę,
bo tych ludzi kiedyś kochałam, a nigdy nie zdążyłam się z nimi pożegnać.
Otarłam łzy
z policzka i wstałam. Usiadłam za biurkiem, wyciągając kartkę spod niego.
Wzięłam do ręki pióro i zaczęłam pisać. Kolejny list, którego i tak nigdy nie
wyślę.
" Tata do Ciebie dołączył i razem
jesteście szczęśliwi, prawda? Żyjecie w miejscu, gdzie znowu możecie być razem.
Cieszę się z wami. A ze mną będzie wszystko w porządku. Zostałam sama, ale dam
sobie radę. Nie tęsknie za wami, ale wiedzcie jedno - zawsze będę was kochać.
Piszę to dopiero teraz, gdy wreszcie zdałam sobie z tego sprawę. Może kiedyś
uda nam się spędzić czas jak prawdziwa rodzina. Pozdrów tatę i
wszystkich!
Do mamy,
która jest w niebie,
Lucy "
Wyciągnęłam
szybko drugą kartkę, na której naskrobałam krótką informację do przyjaciół.
Odłożyłam ją na biurko i zgięłam w pół. Postanowiłam- wyruszam po raz ostatni w
rodzinne strony.
~*~
Zawiał
porywisty wiatr, który bawił się moimi włosami. Wywijał kosmyki w różne strony.
Stałam na wzgórzu, z którego widziałam ruiny posiadłości. Zawiesiłam na budynku
smutny wzrok. To tutaj się urodziłam, tu dorastałam, tu przeżyłam swoje
pierwsze bunty, stąd uciekłam, tu moja przeszłość skończyła się. To miejsce
przypominało mi o wszystkim tym, o czym wcześniej zapomniałam. Przykre, ale
również wesołe chwile przelatywały przez moją pamięć jak zdjęcia. Widziałam
swoje czwarte urodziny, na których dostałam wielkiego pluszowego misia. Ojca
oczywiście nie było. Dwa lata później również się nie pojawił i tak co roku.
Nigdy nie pamiętał o moich urodzinach. Zapamiętałam go jako rygorystycznego,
znienawidzonego tatę i nawet po jego śmierci ciężko zmienić o nim zdanie.
Zaczęłam powoli zmierzać w stronę ruin. Zanim jednak to uczyniłam, udałam się w
miejsce, gdzie stał pewien posąg. Stanęłam na przeciwko rzeźby anioła.
Dotknęłam jego policzka z czcią, jakby była to moja mama. Wpatrywałam się w
wygrawerowany napis imienia oraz daty urodzin i śmierci. Wiele razy zadawałam
sobie to pytanie, ale po raz pierwszy odważyłam je wypowiedzieć na głos.
Dlaczego
mamo od nas odeszłaś, dlaczego?
Gdybyś tu
była, życie wyglądałoby inaczej. Ja zaznałabym ciepła rodzinnego, tato dalej by
się uśmiechał i nie zatraciłby się w pracy, on pamiętałby również o własnej
córce. Mogliśmy tworzyć wspaniałą rodzinę, a ty zepsułaś to. Gdzieś
podświadomie wiedziałam o twojej niewinności, ale teraz byłam zbyt zdruzgotana,
by racjonalnie myśleć. Obarczyłam własną winą kogoś, by poczuć się lepiej.
Przepraszam za to.
Tak
naprawdę nie byłam ze sobą do końca szczera. Brakowało mi, tak strasznie
odczuwałam brak obecności wszystkich osób ze służby. To oni się mną zajmowali
przez te wszystkie lata. Pokochałam ich całym sercem, a ja odeszłam bez słowa.
Zostawiłam ich z dnia na dzień, nie okazując wdzięczności. Ale nie uciekłam bez
powodu. Otaczali mnie sami życzliwi ludzie, ale ja czułam się samotna. Moje życie
wyglądało jak bajka. Nosiłam drogie ubrania, buty, biżuterię, jadłam
najznakomitsze potrawy, mogłam mieć wszystko, czego dusza zapragnęłaby. Ale ja
tego bogactwa nie chciałam. Zamiast tego marzyłam o normalnej rodzinie i
przyjaciołach, którzy zaakceptowali mnie za to, że jestem Lucy, a nie za moje
pochodzenie. Chociaż to drugie udało mi się spełnić. Przez dłuższy czas nie
znali mojej prawdziwej tożsamości. Dla nich nie byłam córką bogatego człowieka,
dla nich byłam Lucy, zwyczajną dziewczyną. Można by rzec, że ten budynek był
pewnego rodzaju klatką, która pozbawiała mnie wolności. Traktowano mnie jak
księżniczkę, tyle że taką zamkniętą w wieży. Czy ktoś ze służby poza wykonywaną
pracą, przejmował się moimi uczuciami? Czy kiedykolwiek ktoś pomyślał o mnie?
Tego jednak nigdy się nie dowiem.
Skinęłam
głową na postać anioła i uśmiechnęłam się lekko. Kiedy przybyłam tutaj,
poczułam się lżej. Jakby cały ciężar z serca, zszedł. Tym razem czułam się tu
wolna. Swoje kroki skierowałam do ruin budynku. Postanowiłam udać się do tej
części posiadłości, gdzie znajdowała się wasza sypialna. Po chwili znalazłam
się w środku, na korytarzu. Powoli szłam krętymi schodami, które o dziwo nie
były uszkodzone. Z każdym stopniem coraz bardziej wahałam się. Jednak teraz nie
mogłam się odwrócić od zamierzonego celu. Z tego co pamiętam, minęło już
trzynaście lat, odkąd byłam tutaj ostatni raz. Otuchy dodawał mi uśmiech Natsu.
Byłam
nieźle wstrząśnięta tym, co zobaczyłam, wchodząc do środka. Pokój wyglądał tak
samo, jak zachowałam go we wspomnieniach. Nic się nie zmieniło, może jedynie
to, iż kurz i pajęczyna wypełniły to pomieszczenie po brzegi. Ostrożnie
przesuwałam stopy po marmurowej podłodze. Czułam się tutaj niepewnie, nie
wiedząc czemu. Jakby to miejsce było obce, choć spędziłam tutaj dziesięć lat ze
swojego życia. Momentalnie przed moimi oczami pojawił się obraz szczęśliwej
rodziny. Młoda kobieta ubrana w pięknie zdobioną suknię trzymała za rączki
dziewczynkę, a obok nich stał mężczyzna z wielkim misiem w dłoniach. Na twarzach
rodziców widniał uśmiech. Tak właśnie zapamiętałam naszą rodzinę i to się nigdy
nie zmieni. Całe szczęście, że jest jeszcze dzień. Nikłe światło słoneczne
wpadało przez wielkie okno, które w niektórych miejscach było pęknięte. Mimo
to, dzięki tej jasności łatwiej będzie cokolwiek znaleźć i zobaczyć.
Przesuwałam wzrokiem po znanych przedmiotach, począwszy od łóżka z baldachimem,
zakańczając na dębowej komodzie, na której zatrzymałam się. Pamiętam, że
zawsze, gdy próbowałam dobrać się do dolnej szuflady, mama karciła mnie za to.
Jakby skrywała tam jakąś tajemnicę. Podeszłam bliżej do mebla, zamaszystym
ruchem odsuwając szufladę. Usłyszałam to charakterystyczne skrzypnięcie.
Pierwsze, co ujrzałam, to gęsty kłąb dymu i kurzu, które po jakimś czasie
opadały. Tak jak się spodziewałam, szafka wypełniona była różnymi kartkami,
zwiniętych rulonów, zdjęć. Wyjęłam wszystko dosyć sprawie, a wśród tego
znalazłam to, co najbardziej mnie interesowało! Od jakiegoś czasu, kiedy tu
przybyłam, czułam to znajome uczucie, które towarzyszyło mi przy odnalezieniu
pamiętnika Ise. Złapałam za kartkę , które wyróżniała się spośród wszystkich.
Ten zszarzały papier, ta chropowatość, ten krwisty atrament... to zagubiona
strona- jedna z dwunastu. Ale co ona robi tutaj u mojej mamy? Przejechałam po
niej spojrzeniem i odruchowo rzuciłam je znowu na stertę kartek. Wtedy
dojrzałam również dwie pozostałe kartki pamiętnika. To znaczyłoby, że moja mama
również była magiem gwiezdnych duchów. Powiem szczerze, zszokowała mnie ta
wiadomość jak i sam fakt, że w ogóle posiadała jakąś magię. Ale teraz
zastanawiało mnie jedno- czy odnalazła te klucze, które ma opisane na stronach.
Wybrałam przypadkową kartkę i zagłębiłam się w jej treść. Mogła bowiem znać
odpowiedź na moje pytania. Wzdrygnęłam się nieznacznie, kiedy nie zostałam
przeniesiona tak jakby do życia długowłosej. Tym razem czytałam treść normalnie
jak zwykły tekst. Zdziwiłam się. Odrzuciłam na chwilę myśli i zagłębiłam się w
treść.
"Klucz
ten otwiera bramę do władcy wody. A jest to niesforna panna. Znajdziesz ją tam,
gdzie zgłębisz wszystkie tajniki wiedzy .Miejsce to ciche i spokojne, mające
odpowiedź na każde pytanie."
No pięknie-
zagadka. Jak ja nie znosiłam tego typu spraw. Westchnęłam, no to po mnie.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Zastanowiłam się chwilę nad sensem tych słów.
Wiedzę można zgłębić na przykład w bibliotece. Jest to również miejsce ciche i
spokojne. Nie pasowało mi tylko jedno, mianowicie ten zwrot : " mające odpowiedź na każde pytanie ". Można to zinterpretować
przenośnie- książki faktycznie przeważnie zawierają odpowiedź na nurtująca
pytanie. Ale powątpiewam z tym każde. Tak myślę i myślę i chyba chodzi o coś
innego.
Zaraz, zaraz!
To chyba to!
Olśnienie!
Zwyczajnie, kiedy miałam się poddać, spojrzałam jeszcze raz na stronę
pamiętnika. Biały błysk rozjaśnił myśli, wysuwając na przód jedną z chwil
mojego życia. Dokładnie zapamiętałam jej przebieg, a także to miejsce - ukryte
przejście do tajemniczego pokoju! Tata kiedyś zabronił mi tam wejść, gdyż tam
jak to on powiedział, mieści się za olbrzymia wiedza. To na pewno o to chodzi!
Zadowolona ze
swojej inteligencji wybiegłam z pokoju i przeskakiwałam co dwa stopnie. Potem
popędziłam korytarzem w lewo i migiem znalazłam się w gabinecie ojca. Nieważne
ile razy bym tu nie weszła, za każdym razem kolekcja książek, jaka się tu
znajdowała, robiła na mnie wrażenie. Podeszłam do jednego z regałów i zaczęłam
jedna za drugą podnosić. Któraś ze książek musi otwierać to tajemnicze
przejście. Tyle, że jak ja mam to znaleźć przy takiej ilości ksiąg?
Westchnęłam!
-Otwórz się bramo
Południowego Krzyża : Crux. - wyciągnęłam srebrny klucz.
Po chwili pojawił
się przede mną starzec o wyglądzie krzyża. Lewitował, siedząc po turecku. Z
jego nosa ulatniała się bańka, która pękła, a on zbudził się.
-Musisz mi wskazać
konkretną książkę. Nie jestem w stanie przejrzeć wszystkich naraz.-oburzył się
i ponownie zasnął.
Nadymałam policzki
i wzięłam pierwszą lepszą książkę. Położyłam ją na środku i lekko szturchnęłam
ducha.
-Sprawdź tą.-
nakazałam krótko.
-Zwyczajna
książka.
-To może tą?-
podałam kolejną pierwszą lepszą z brzegu.
-To nie zabawa !
Zamierzasz mi podać wszystkie książki po kolei?
Zaczerwieniłam się
ze wstydu. Czy to takie oczywiste? Tak łatwo przejrzeć moje plany. Nie do
wybaczenia.
-Nie mam wyjścia.
- westchnęłam.- Otwórz się bramo Koziorożca: Capricorn.- przywołałam mój nowy
"nabytek".
-Witam, panienko
Lucy, mee.- ukłonił się.
-Wiem, że nie mamy
jeszcze podpisanego kontraktu. Ale czy pomógłbyś nam szukać książki? -
zapytałam.-Potrzebna nam twoja inteligencja.- spróbowałam starej sztuczki.
Dowartościowanie
kogoś, by ten chętnie pomógł. Jak widać- podziałało.
-Tak jest. A
szukamy jakieś konkretnej?
-Nie!- oburzyłam
się.-Czegoś niezwykłego.
-To może ta bajka
o zającu i żółwiu?
Coś czuję, że te
poszukiwania w bibliotece zajmą nam wieki! Usiadałam sfrustrowana na ziemi,
udając, że płaczę jak małe dziecko. Byłam bezradna.
~*~
Co
za dziewczyna! Ledwo wróciliśmy, a ta znowu wyruszyła gdzieś. Zanim mi to
osobiście powiedzieć, to zostawiła durną karteczkę. Wkurzony zgniotłem ją w
pięści i spaliłem. Wybiegłem migiem z jej domu i popędziłem na stację. Jak
zwykle unikam pociągów, tak teraz samowolnie się do niego wpakowałem. Oczywiście
po wyruszeniu, od razu tego pożałowałem. Dać Lucy trochę swobody, to ona
wyruszy na drugi koniec kraju. Rozumiem, że śmierć najbliższych była dla niej
bolesna, ale to nie znaczyło, że miała sama dźwigać ten ciężar. Chciałem ją
bronić, wspierać w tym jak na prawdziwego przyjaciela przystało. Jednak ona
jest uparta i woli wszystko zrobić po swojemu. Nie rozumiałem jej. Ale to baba-
tego nie ogarniesz. No, ja w większości nie ogarniam, nie mówiąc już o
kobietach.
Ostatnie
dwie godziny to istna katorga. Męczyłem się jak cholera, a to wszystko przez tę
złą kobietę. Niech no ja tylko dorwę w swe łapy, to już ona zobaczy pozna
słodki smak zemsty. W głowie ułożyłem iście szatański plan, przez co aż
zarumieniłem się. Już chciałem wprowadzić go w życie. Na samą myśl cały się
napaliłem i dopiero teraz zorientowałem się, że nie wiem, dokąd blondynka
pojechała. Z bezradności złapałem się za głowę i zaczęłam wydzierać się na
ulicy. Wolałem nie wiedzieć, co o mnie myślą pobliscy przechodnie. Zapomniałem
również o Happy'm. Czy ja w ogóle myślę?
Skupiłem
się, ale tylko na chwilę. Czuję tą ... tą słodką woń ! To zapach Lucy. Dosyć
wyraźny, czyli musi być niedaleko. Szybko popędziłem w tym kierunku, gdzie
zaprowadził mnie mój zmysł. Niewiele potem znalazłem się przed ruiną jakiegoś
budynku. I tutaj zapach blondynki był tak intensywny, że aż niemal skakałem z
radości. Uwielbiałem jej zapach. Był taki no.. no po prostu należał do Lucy!
Nie
wiele myśląc, wszedłem do środka. Przemierzałem korytarz na oślep, aż trafiłem
w ciemny zaułek. Oprócz walającego się gruzu, znalazłem nieokreślone
"coś" zakryte płóciennym materiałem. Bez wahania zrzuciłem to i
ujrzałem...
Te cudowne blond włosy... te pociągające brązowe tęczówki, tę
nieskazitelną cerę, tę przepiękną twarz, to kuszące ciało odziane w różową,
bogatą zdobioną suknię...
Czy to Lucy?
Przejechałem dłonią po namalowanym policzku i na moment poczułem,
jakbym dotykał prawdziwej Lucy. Rozmarzyłem się na moment. Nie ma wątpliwości -
to na pewno dziewczyna. Przyjrzałem się jej twarzy. Miała tu łagodne oblicze w
przeciwieństwie do tej, którą widzę na co dzień. Mimo to, wydawała mi się na
tym obrazie taka smutna, nieszczęśliwa. Gdybym miał nadać temu tytuł, nazwałbym
: " Osamotniona
księżniczka". Ze mnie to jednak artysta, jak z niej ... Jednak wolę
zostawić to dla siebie.
Co to za uczucie?
Poczułem ciepło i to znajome. Znikąd pojawiło się. Czułem go
intensywnie. Było blisko. Spojrzałem na obraz i dojrzałem coś, co
wcześniej nie. W miejscu, gdzie normalnie u człowieka jest serce, emanowało
nikłe światło. Dotknąłem tam dłonią- ciepło. Nie wiem co mnie podkusiło, ale
podpaloną pięścią zrobiłem dziurę w tamtym miejscu. Wyczułem palcami małe coś.
Od razu pochwyciłem to w całą dłoń i wyciągnąłem. Nie do wiary- to złoty klucz,
które Lucy teraz szuka. Uśmiechnąłem się. Schowałem to do kieszeni i pobiegłem
w powrotną stronę, kiedy usłyszałem jej krzyk.
~*~
-Ile razy wam mówiłam, byście odłożyli tą bajkę dla dzieci? -
krzyknęłam zirytowana.
-Mała syrenka to klasyk, panienko Lucy. To arcydzieło z wyższej
półki. - poinformował mnie koziorożec.
-Nie musisz schlebiać tej bajce jaka to wspaniała nie jest.
-Ale to naprawdę wziąłem z wyższej półki. - bronił się, czesząc
swoją brodę.
-Dobra, dobra...- westchnęłam przeciągle.-Chwila, Capricorn,
jesteś genialny! - pogratulowałam mu.
Teraz to układało się w całość. Syrenka żyje w wodzie, a klucz
przywołuje władcę tego żywiołu. Znajdę tam wszystkie odpowiedzi, bajki
zawierają cenne morały życiowe. Ot co, zagadka rozwiązana.
-Dziękuję.
-Crux, obudź się! Crux.- ryknęłam.
Duch obudził się jak oparzony.
-Ja szukałem informacji.- odchrząknął. - Książka została
zaczarowana magią teleportacji i ...
-Muszę ją jakoś przenieść za ścianę, by otworzyć dodatkowe
pomieszczenie? - weszłam mu w połowie zdania.
-Tak, czyli już nie jestem potrzebny. - i zasnął.
-Żaden problem. Kolorowych. - powiedziałam ironicznie.- Ty też
odpocznij, dobra robota.- uśmiechnęłam się.
Odesłałam dwa duchy i wyciągnęłam ostatni klucz- ostatni.
-Otwórz się bramo Animals: Mini.- wysapałam.
Ostatnio przywoływanie duchów mnie coraz bardziej wymęcza. Muszę
chyba potrenować, czy coś, bo długo tak nie pociągnę.
-Witaj, Lucy. Ostatnio coś mnie często przywołujesz.- zaśmiała się
myszka.
-Tak, tak. Ja też się cieszę na twój widok. Możesz przerzucić to
tam?- podałam jej książkę.- Proszę.- dodałam, sapiąc.
-Jasne.
Otwarła wrota Dream i szybko przerzuciła za ścianę. Wtedy regały
zaczęły się przesuwać, odsłaniając przejście. Wreszcie! Teraz tylko skoczyć po
klucze.
-Dziękuję. - powiedziałam, zanim zniknęła.
Niepewnie szłam po schodach, które prowadziły mnie do nieznanego
pomieszczenia. Serce biło jak szalone. Byłam już tak zmęczona po dzisiejszym
dniu, że nie zdziwi mnie już nic. Zapomniałam na chwilę o tragedii, śmierci
ojca i byłam za to wdzięczna losowi. Z każdym krokiem robiłam się coraz
bardziej senna, ale nie poddawałam się. Uparcie kroczyłam do przodu, bowiem
byłam już tak blisko zrealizowania celu. Jeszcze tylko trochę ...
C-co to jest?
W środku znajdowałam się w akwarium? Inaczej tego nie można
nazwać. Całe pomieszczenie było wypełnione wodą. No cóż- zodiak to władca
cieczy, więc nie takie głupie. Dziwiło mnie tylko, że potrafię oddychać pod
wodą. Ale nie miałam zbytnio czasu do rozmyśleń. Jasne światło mignęło mi
gdzieś przed oczami. To chyba z dna... Zaczęłam płynąć tam i wtedy dostrzegłam
klucze. I to dwa. Jakim cudem? Strona dotyczyła tylko jednego. Niepewnie
dotknęłam je, a wtedy pojawiła się dziewczyna. Zaraz, to naprawdę syrena. O ironio.
-Kto śmie zakłócać mój spokój? - warknęła nieprzyjemnie.
Ciarki przeszły mi po plecach. Kolejna Ise- no. Tak samo wredna-
czemu to ja zawsze na takie trafiam?
-Jestem Lucy. Mag gwiezdnych duchów i ...
-Dla mnie jesteś tylko kolejną dziewczyną bez chłopaka.- trafiła
na mój czuły punkt.
-A-ale ja mam chłopaka.- oburzyłam się.- Posłuchaj rybo! Albo
grzecznie podpiszesz kontrakt, albo zamienię cię na sushi. - dodałam.
-Mam cię dosyć, spływaj stąd.- myślałam, że powie to w przenośni,
ale nie!
Ona zrobiła to dosłownie. Wyciągnęła zza pleców wazon i po chwili
strumień wody uderzył mnie i przerzucił na drugi koniec. Jak woda może
"przedzierać" się przez wodę? Nie rozumiałam tego.
-Jeszcze żyjesz?- zadrwiła.- Jak tak bardzo chcesz mieć mnie, to
pierw pokonaj nas.
-Nas? - zapytałam ledwo.
-Mnie i moje kochanie. - zaśmiała się.
Jak na rozkaz z drugiego klucza pojawił się skorpion. A raczej
człowiek o wyglądzie człowieka.
-Nie ma problemu. - powiedziałam pewnie.
O cholera! Dlaczego akurat teraz musiała skończyć mi się magia.
Dlaczego mam takiego pecha. Zamknęłam zrozpaczona oczy, kiedy ujrzałam podwójny
atak duchów. Przygotowałam się na ból, cierpienie, ale nic takiego nie
nadeszło.
-Zaraz tu trochę przypieczemy.- usłyszałam.
Ten głos.
-Natsu!- krzyknęłam.
Jak otwarłam oczy, zobaczyłam, że po duchach ani śladu. Za to
różowo-włosy trzymał w dłoni dwa, nie trzy klucze. Tyle ile stron
pamiętnika.
-Skąd je masz?- zapytałam.
-Opowiem ci potem.
Nie pytając mnie o zdanie, wziął mnie na ręce i razem ze mną
wydostał się z tego pomieszczenia. Czułam bijące od niego ciepło i zmęczenie
jakby się ulotniło. Było mi lepiej, o wiele lepiej. Odruchowo wtuliłam się w
chłopaka jeszcze mocniej, a mu widocznie nie przeszkadzało.
-No to kim jest ten twój chłopak?- uśmiechnął się zadziornie.
Serce zabiło mocniej.
-Słyszałeś wszystko?
On kiwnął głową. Ach, zapadnę się ze wstydu.
~*~
Po mimo zmęczenia, dzielnie wstukałam calusieńki rozdział. Tak
średnio mi wyszedł, ale obiecałam, że dodam dzisiaj, to dodałam. :)) Chcę go
zadedykować Annaryl Corleone -nawet
nie wiesz ile radości sprawiło mi to, że ktoś przeczytał mojego bloga w jeden
dzień :). Dziękuję również pozostałym czytelnikom, którzy ujawnili się w
ostatnim czasie. Ja rozumiem, że nie zawsze jest siła na komentowanie, zresztą
mi na tym nie zależy. Wystarczy, że ktoś w ogóle ma ochotę to czytać i poświęca
temu parę minut z życia. No to ten- Lucy ma już 4 klucze, pozostało 8. Powiem
szczerze, że będę chciała, to opisać ekspresowo, bo mam tyle pomysłów do
opisania. :D Przyznam się bez bicia- końcówka rozdziału pisana z takim leniem,
że wyszło takie "coś". Ale w następnym się postaram- na pewno.
Co do drugiego bloga- postanowiłam już. W czasie wakacji zacznę
pisać zarys opowiadania zarówno dla jednego jak i drugiego wariantu, jako, że
wasze opinie były po równi. A to, które będzie sprawniej szło wprowadzę w
życie, zaś drugi wariant zostanie zrealizowany jako kilkuczęściowe opowiadanie.
Mało rozdziałów, za to będą długie. Mam już tak jakby 1 rozdział i wyszło mi na
10 stron A4. :))
No i odpowiadam na pytanie Morette :
- Tak, mogę to umieścić jako one-shot.
I pytanie od Lu-chan :
-Tak, będzie żyć Lucy. :))
To tyle- ale się dzisiaj rozpisałam.
Dziękuję za ponad 9 tysięcy wyświetleń i ponad 200 komentarzy.
Jesteście wspaniali. Słowami się tego nie da opisać. :)
Co do +18- wszyscy się niecierpliwią, a ja powiem tyle-
spodziewajcie się już wkrótce, bo to się zbliża oj zbliża wielkimi krokami.
:>
Do następnej :D. Za błędy Gomen.
Pierwsza <3 :D *zabawa mnie wciągnęła*
OdpowiedzUsuńAle przeczytam tak za godzinke na spokojnie (przeczytałam tylko "twoje słowa" na koniec - +18 : mmmmm xDDD *Zboko-Yasha mode on* :D)
Tak jak Lucy jest bardzo dojrzała w tym rozdziale, tak Natsu to istny zbok xD Już drugi rozdział ciągle ma jakieś napalające go myśli ^,^ Ale czy mi to przeszkadza? Nie koniecznie ;P
UsuńOgólnie bardzo uczuciowy jak dla mnie rozdział, bardzo mi się podobał. Ten pomysł z akwarium mnie zaskoczył -nietypowy :D A motyw z obrazem (Boże, Natsu nawet cycki na obrazie chciał marać xD I czy czasem to nie było obraz Layli? xDDD) rewelacyjny!
No i 1/3 kluczy już zdobyta. Czekam na cd.
... I przepraszam kochana za krótki koment, ale jakoś dziś doła mam. M.in przez nowy chapek FT :c
Z tym obrazem- to się sama pogubiłam, ale przyjmijmy, że to Lucy xD
UsuńNie masz za co przepraszać! :) Ja sama mam doła przez ten chapter. :C
O jejku, bardzo dziękuję ci za dedyka kochana :* !!!
OdpowiedzUsuńW końcu poprawił mi się troszkę dziś humor dzięki Tobie :) Po dzisiejszym chapterze Fairy Tail jestem kompletnie załamana :( :(
Rozdział bardzo fajny ^^ Natsu znów ratuje Lucy xD Ale znalazł ją fartem :P :P Uśmiałam się jak spostrzegł, że nie wie gdzie jechać pociągiem xD
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTrzecia ;__;
OdpowiedzUsuńczwarta ! Biorę się za czytanie :3
OdpowiedzUsuńTe przemyślenia Lucy, były takie dojrzałe i świetnie opisane*.* Powiem szczerze, że od kilku dni wzięłam się skrupulatnie za twojego bloga i czytam każdy rozdział z zapartym tchem. Te ostatnie rozdziały nie ukrywam,że wywarły na mnie duże wrażenie i spodobały mi się. Niby spontaniczne, romantyczne, ale z nutką tajemniczości. Plus w tym rozdziale fairy tail mi świadkiem,że jak czytałam pierwszy `akapit` wzruszyłam się. Szczerze zawsze chyba podziwiałam Lucy za to,że po śmierci mamy nie załamała się i pisała do niej listy. Ja nawet sobie nie wyobrażam co by się stało jak by mojej zabrakło . Dlatego zawsze motyw listu Lu-chan mi się podoba :3
UsuńHahaha zaraz mi się przypomina,że Natsu też nie lubi i nie umie rozwiązywać zagadek xD
Ale to baba- tego nie ogarniesz << aww Natsu jak mogłeś coś takiego, no ej ! :<
Tak, tak weźmiesz mnie za zboczeńca i będziesz się dziwnie patrzyła znowu :D Ale muszę o tym i ja wspomnieć, JA CHCĘ TO +18 xDD Chociaż czy mi się wydaje,czy takie nikłe było wspomniane xD Natsu ty zbereźniku :D
Co jak co, ale końcówka to Ci dość śmieszna wyszła :3 Hahah :D i te słowa różowo-włosego , które zawsze potrafią postawić do pionu i podnieść na duchu <3 I końcówka jest sugoi, kawai , kyaaa ! :D Nasza parka coraz bardziej się zbliża, aż czuje ten gorąc :3
No więc jak tu nie chcieć po takiej końcówce kolejnego rozdziału, ja się pytam ?!
Okej już się ogarniam, bo muszę dalej death note oglądać zanim mi brat głośniki zabierze-.- XD
Więc życzę Ci dużo weny i wracaj szybko do szkoły, bo od tygodnia chodzę z mangą w torbie bo chciałam Ci pokazać i poczytać sobie z tobą ^.^ :)
Pozdrawiam :*
~Hikari
Piąta:3
OdpowiedzUsuńPopłakałam się już na samym początku (tak to jest gdy do smutnych rozdziałów słucha się też smutnych piosenek) ;-; Strasznie smutny początek, ale potem świetnie się wszystko rozkręca :)
Usuń"Ale to baba- tego nie ogarniesz.No, ja w większości nie ogarniam, nie mówiąc już o kobietach." - No tak cały Natsu xD "Już chciałem ich dotknąć, ale... wolę te prawdziwe. " Dobra...czy to jednak na pewno Natsu? Chociaż po przeczytaniu na różnych blogach różnych scenek NALu nie powinnam się dziwić ;) Natsu najlepiej wyjechał z tym "no to kim jest ten twój chłopa?" oj biedna Lucy będzie musiała się tłumaczyć xD
+18 powiadasz? ^^ Meredis ukryła się w kącie >.<' nigdy nie zrozumiem tej części mojej osobowości x.x
Rozdział jest naprawdę świetny, bardzo mi się podobał, a co do drugiego bloga byłam za pierwszym wariantem, ale niestety mój komputer uznał za stosowne by nie pozwolić mi wtedy tego napisać;-; złośliwość rzeczy martwych.
WENY WENY I JESZCZE RAZ WENY kicia :D
Jeśli mam być szczera, niektóre momenty mam ochotę wykasować z opowiadania i napisać od nowa, tak nie pasują do bohaterów, ale naprawdę staram się jak mogę, by odwzorować ich charaktery C;.Gomen, że to mi się nie udaję. :)
UsuńDasz radę :3
UsuńKyaaaaa ?! Będzie +18 ?! Jaram się !!! - dosłownie ! XD
OdpowiedzUsuńCo do następnej historii to jak najbardziej pomysł mi się spodobał ^^ Tylko mam nadzieje, że przez to nie skończysz tej ! >.< Ma się ona ciągnąć jak najdłużej ! <3
A Natsu jest taki zajebiaszczy ... taki słodki ... :D A Lucy taka glupiutka XD Nawet gorzej niż on ! XD Nie no bardziej się chyba nie da :P
Tak sobie ostatnio myslę, że przy tym co piszesz ... i przy blogach również innych dziewczyn ... >.> To ja się mogę schować -_-
No nic czekam z niecierpliwością na kolejny ! <3 Buziaki ! : *
WEEEEEEE! Jak fajnie, będą oba warianty! Tyle wygrać xD !
OdpowiedzUsuńSweet mother of God! Lucy szuka karteczek, aż mi się Slender przypomniał ;_; Z Natsu się ostatnio niezły zboczuch robi! Już czuję to nadchodzące +18. Muhahahahah końcówka najlepsza, tłumaczyć się przed chłopakiem kim jest jej chłopak :D Chciała bym wyrazić moje szczere niezadowolenie "to jest baba tego nie ogarniesz" to moje motto xD ! Koniec dobrego humoru, przeczytałam wszystkie komentarze pod tym rozdziałem i przypomniało mi się o tym co się stało w dzisiejszym chapterze FT T-T. Zabij mnie! Jak Hiro mógł to zrobić?! Liczę na Wendy, choć wątpię czy pomoże... Z wielkim smutkiem żegnam (dziękuję za przypomnienie Annaryl ;_;), przepraszam za jakość komentarza (umieram, głupi okres, alergia, wysypka i przeziębienie na raz, idę spisać testament) i weny jak najwięcej dla Ciebie Miniś, jeśli nie przeżyję, Tobie przekażę zarysy mojego opowiadania, wiedz, że dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu przestałam być pesymistką. Do następnego.
Przepraszam kochana, że mnie tak długo nie było, ale zaraz lecę nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńTeraz koniec roku i wszystko zwaliło mi się na głowę, ale za to przynajmniej się opłaciło, nie będzie żadnej 3 na świadectwie!
~Victress