Rozdział XV - Osamotniona księżniczka



~"I am not alone. I can hear them... I can hear everyone's voices... I can sense everyone's feelings... I am not alone... Everyone's feelings... They support me... They are what give me the will to stand and fight! " ~Natsu Dragneel 


~*~

Choć bezsenność nigdy mi nie doskwierała, to minionej nocy nie zmrużyłam oka. Cały czas leżałam i płakałam, wtulając twarz w poduszkę. Brak snu dał się we znaki, więc moje samopoczucie sięgnęło dna. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Przede mną stała zupełnie nieznajoma dziewczyna. Oczy podkrążone, policzki zaczerwienione, skóra blada- tak żałośnie jeszcze chyba nigdy nie wyglądałam. Uśmiechnęłam się ponuro i odeszłam od lustra. Nie potrafiłam oglądać siebie taką. Usiadłam w kącie pomieszczenia, podkulając nogi. Oplotłam dłonie wokół kolan. Myślami byłam blisko rodzinnego domu. Wciąż nie dowierzałam, że to, o czym się wczoraj dowiedziałam, jest prawdą. Gildia przekazała mi informacje, iż cała moja posiadłość, a także cały personel tam się znajdujący, spłonął. Ten wypadek miał miejsce dwa tygodnie temu, ale utrzymywano go w sekrecie. Bali się, że prawowity dziedzic, czyli ja, upomni się o majątek. Teraz ktoś inny sprawuje władzę nad nim, a ja już nie mam prawa się o to ubiegać. Zresztą nie chciałabym. Ważniejsze dla mnie było to jak wielka to tragedia. Wszyscy ludzie, którzy mnie wychowywali, którzy otaczali mnie ciepłem i dobrocią, umarli. Ojciec, któremu nigdy nie powiedziałam o swoich prawdziwych uczuciach, odszedł. Zrobił to, zanim usłyszał ode mnie te ważne słowa: "Kocham Cię".  Teraz zostałam na świecie sama. Ale nie płakałam z powodu samotności, lecz tego, że nie mogłam pożegnać się z nimi. Nie miałam do nikogo żalu, gdyż ten świat jest naprawdę okrutny. Rozumiałam to. Byłam wręcz świadoma realizmu życia. A mimo to... czułam dziwną pustkę. Ojca nie kochałam, matki za bardzo nie pamiętam, o twarzach służby zapomniałam. Ci ludzie odegrali mniej lub bardziej znaczące role w moim dorastaniu, ale ja jakoś nie tęsknię za nimi. Czyżbym była pozbawiona uczuć? Nie, to nie to. Byłam wdzięczna im wszystkim, ale oni należeli do mojej przeszłości, o której już dawno zapomniałam. Teraz żyłam tylko i wyłącznie teraźniejszością. Wreszcie to do mnie dotarło. Płaczę, bo tych ludzi kiedyś kochałam, a nigdy nie zdążyłam się z nimi pożegnać.
Otarłam łzy z policzka i wstałam. Usiadłam za biurkiem, wyciągając kartkę spod niego. Wzięłam do ręki pióro i zaczęłam pisać. Kolejny list, którego i tak nigdy nie wyślę.

" Tata do Ciebie dołączył i razem jesteście szczęśliwi, prawda? Żyjecie w miejscu, gdzie znowu możecie być razem. Cieszę się z wami. A ze mną będzie wszystko w porządku. Zostałam sama, ale dam sobie radę. Nie tęsknie za wami, ale wiedzcie jedno - zawsze będę was kochać. Piszę to dopiero teraz, gdy wreszcie zdałam sobie  z tego sprawę. Może kiedyś uda nam się spędzić czas jak prawdziwa rodzina. Pozdrów tatę i wszystkich! 
Do mamy, która jest w niebie,
 Lucy "

Wyciągnęłam szybko drugą kartkę, na której naskrobałam krótką informację do przyjaciół. Odłożyłam ją na biurko i zgięłam w pół. Postanowiłam- wyruszam po raz ostatni w rodzinne strony.

~*~

Zawiał porywisty wiatr, który bawił się moimi włosami. Wywijał kosmyki w różne strony. Stałam na wzgórzu, z którego widziałam ruiny posiadłości. Zawiesiłam na budynku smutny wzrok. To tutaj się urodziłam, tu dorastałam, tu przeżyłam swoje pierwsze bunty, stąd uciekłam, tu moja przeszłość skończyła się. To miejsce przypominało mi o wszystkim tym, o czym wcześniej zapomniałam. Przykre, ale również wesołe chwile przelatywały przez moją pamięć jak zdjęcia. Widziałam swoje czwarte urodziny, na których dostałam wielkiego pluszowego misia. Ojca oczywiście nie było. Dwa lata później również się nie pojawił i tak co roku. Nigdy nie pamiętał o moich urodzinach. Zapamiętałam go jako rygorystycznego, znienawidzonego tatę i nawet po jego śmierci ciężko zmienić o nim zdanie. Zaczęłam powoli zmierzać w stronę ruin. Zanim jednak to uczyniłam, udałam się w miejsce, gdzie stał pewien posąg. Stanęłam na przeciwko rzeźby anioła. Dotknęłam jego policzka z czcią, jakby była to moja mama. Wpatrywałam się w wygrawerowany napis imienia oraz daty urodzin i śmierci. Wiele razy zadawałam sobie to pytanie, ale po raz pierwszy odważyłam je wypowiedzieć na głos.
Dlaczego mamo od nas odeszłaś, dlaczego?
Gdybyś tu była, życie wyglądałoby inaczej. Ja zaznałabym ciepła rodzinnego, tato dalej by się uśmiechał i nie zatraciłby się w pracy, on pamiętałby również o własnej córce. Mogliśmy tworzyć wspaniałą rodzinę, a ty zepsułaś to. Gdzieś podświadomie wiedziałam o twojej niewinności, ale teraz byłam zbyt zdruzgotana, by racjonalnie myśleć. Obarczyłam własną winą kogoś, by poczuć się lepiej. Przepraszam za to. 
Tak naprawdę nie byłam ze sobą do końca szczera. Brakowało mi, tak strasznie odczuwałam brak obecności wszystkich osób ze służby. To oni się mną zajmowali przez te wszystkie lata. Pokochałam ich całym sercem, a ja odeszłam bez słowa. Zostawiłam ich z dnia na dzień, nie okazując wdzięczności. Ale nie uciekłam bez powodu. Otaczali mnie sami życzliwi ludzie, ale ja czułam się samotna. Moje życie wyglądało jak bajka. Nosiłam drogie ubrania, buty, biżuterię, jadłam najznakomitsze potrawy, mogłam mieć wszystko, czego dusza zapragnęłaby. Ale ja tego bogactwa nie chciałam. Zamiast tego marzyłam o normalnej rodzinie i przyjaciołach, którzy zaakceptowali mnie za to, że jestem Lucy, a nie za moje pochodzenie. Chociaż to drugie udało mi się spełnić. Przez dłuższy czas nie znali mojej prawdziwej tożsamości. Dla nich nie byłam córką bogatego człowieka, dla nich byłam Lucy, zwyczajną dziewczyną. Można by rzec, że ten budynek był pewnego rodzaju klatką, która pozbawiała mnie wolności. Traktowano mnie jak księżniczkę, tyle że taką zamkniętą w wieży. Czy ktoś ze służby poza wykonywaną pracą, przejmował się moimi uczuciami? Czy kiedykolwiek ktoś pomyślał o mnie? Tego jednak nigdy się nie dowiem.
Skinęłam głową na postać anioła i uśmiechnęłam się lekko. Kiedy przybyłam tutaj, poczułam się lżej. Jakby cały ciężar z serca, zszedł. Tym razem czułam się tu wolna. Swoje kroki skierowałam do ruin budynku. Postanowiłam udać się do tej części posiadłości, gdzie znajdowała się wasza sypialna. Po chwili znalazłam się w środku, na korytarzu. Powoli szłam krętymi schodami, które o dziwo nie były uszkodzone. Z każdym stopniem coraz bardziej wahałam się. Jednak teraz nie mogłam się odwrócić od zamierzonego celu. Z tego co pamiętam, minęło już trzynaście lat, odkąd byłam tutaj ostatni raz. Otuchy dodawał mi uśmiech Natsu.
Byłam nieźle wstrząśnięta tym, co zobaczyłam, wchodząc do środka. Pokój wyglądał tak samo, jak zachowałam go we wspomnieniach. Nic się nie zmieniło, może jedynie to, iż kurz i pajęczyna wypełniły to pomieszczenie po brzegi. Ostrożnie przesuwałam stopy po marmurowej podłodze. Czułam się tutaj niepewnie, nie wiedząc czemu. Jakby to miejsce było obce, choć spędziłam tutaj dziesięć lat ze swojego życia. Momentalnie przed moimi oczami pojawił się obraz szczęśliwej rodziny. Młoda kobieta ubrana w pięknie zdobioną suknię trzymała za rączki dziewczynkę, a obok nich stał mężczyzna z wielkim misiem w dłoniach. Na twarzach rodziców widniał uśmiech. Tak właśnie zapamiętałam naszą rodzinę i to się nigdy nie zmieni. Całe szczęście, że jest jeszcze dzień. Nikłe światło słoneczne wpadało przez wielkie okno, które w niektórych miejscach było pęknięte. Mimo to, dzięki tej jasności łatwiej będzie cokolwiek znaleźć i zobaczyć. Przesuwałam wzrokiem po znanych przedmiotach, począwszy od łóżka z baldachimem, zakańczając na dębowej komodzie, na której zatrzymałam się. Pamiętam, że zawsze, gdy próbowałam dobrać się do dolnej szuflady, mama karciła mnie za to. Jakby skrywała tam jakąś tajemnicę. Podeszłam bliżej do mebla, zamaszystym ruchem odsuwając szufladę. Usłyszałam to charakterystyczne skrzypnięcie. Pierwsze, co ujrzałam, to gęsty kłąb dymu i kurzu, które po jakimś czasie opadały. Tak jak się spodziewałam, szafka wypełniona była różnymi kartkami, zwiniętych rulonów, zdjęć. Wyjęłam wszystko dosyć sprawie, a wśród tego znalazłam to, co najbardziej mnie interesowało! Od jakiegoś czasu, kiedy tu przybyłam, czułam to znajome uczucie, które towarzyszyło mi przy odnalezieniu pamiętnika Ise. Złapałam za kartkę , które wyróżniała się spośród wszystkich. Ten zszarzały papier, ta chropowatość, ten krwisty atrament... to zagubiona strona- jedna z dwunastu. Ale co ona robi tutaj u mojej mamy? Przejechałam po niej spojrzeniem i odruchowo rzuciłam je znowu na stertę kartek. Wtedy dojrzałam również dwie pozostałe kartki pamiętnika. To znaczyłoby, że moja mama również była magiem gwiezdnych duchów. Powiem szczerze, zszokowała mnie ta wiadomość jak i sam fakt, że w ogóle posiadała jakąś magię. Ale teraz zastanawiało mnie jedno- czy odnalazła te klucze, które ma opisane na stronach. Wybrałam przypadkową kartkę i zagłębiłam się w jej treść. Mogła bowiem znać odpowiedź na moje pytania. Wzdrygnęłam się nieznacznie, kiedy nie zostałam przeniesiona tak jakby do życia długowłosej. Tym razem czytałam treść normalnie jak zwykły tekst. Zdziwiłam się. Odrzuciłam na chwilę myśli i zagłębiłam się w treść.

"Klucz ten otwiera bramę do władcy wody. A jest to niesforna panna. Znajdziesz ją tam, gdzie zgłębisz wszystkie tajniki wiedzy .Miejsce to ciche i spokojne, mające odpowiedź na każde pytanie."

No pięknie- zagadka. Jak ja nie znosiłam tego typu spraw. Westchnęłam, no to po mnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zastanowiłam się chwilę nad sensem tych słów. Wiedzę można zgłębić na przykład w bibliotece. Jest to również miejsce ciche i spokojne. Nie pasowało mi tylko jedno, mianowicie ten zwrot : " mające odpowiedź na każde pytanie ". Można to zinterpretować przenośnie- książki faktycznie przeważnie zawierają odpowiedź na nurtująca pytanie. Ale powątpiewam z tym każde. Tak myślę i myślę i chyba chodzi o coś innego.
Zaraz, zaraz! To chyba to!
Olśnienie! Zwyczajnie, kiedy miałam się poddać, spojrzałam jeszcze raz na stronę pamiętnika. Biały błysk rozjaśnił myśli, wysuwając na przód jedną z chwil mojego życia. Dokładnie zapamiętałam jej przebieg, a także to miejsce - ukryte przejście do tajemniczego pokoju! Tata kiedyś zabronił mi tam wejść, gdyż tam jak to on powiedział, mieści się za olbrzymia wiedza. To na pewno o to chodzi!
Zadowolona ze swojej inteligencji wybiegłam z pokoju i przeskakiwałam co dwa stopnie. Potem popędziłam korytarzem w lewo i migiem znalazłam się w gabinecie ojca. Nieważne ile razy bym tu nie weszła, za każdym razem kolekcja książek, jaka się tu znajdowała, robiła na mnie wrażenie. Podeszłam do jednego z regałów i zaczęłam jedna za drugą podnosić. Któraś ze książek musi otwierać to tajemnicze przejście. Tyle,  że jak ja mam to znaleźć przy takiej ilości ksiąg? Westchnęłam!
-Otwórz się bramo Południowego Krzyża : Crux. - wyciągnęłam srebrny klucz.
Po chwili pojawił się przede mną starzec o wyglądzie krzyża. Lewitował, siedząc po turecku. Z jego nosa ulatniała się bańka, która pękła, a on zbudził się.
-Musisz mi wskazać konkretną książkę. Nie jestem w stanie przejrzeć wszystkich naraz.-oburzył się i ponownie zasnął.
Nadymałam policzki i wzięłam pierwszą lepszą książkę. Położyłam ją na środku i lekko szturchnęłam ducha.
-Sprawdź tą.- nakazałam krótko.
-Zwyczajna książka.
-To może tą?- podałam kolejną pierwszą lepszą z brzegu.
-To nie zabawa ! Zamierzasz mi podać wszystkie książki po kolei?
Zaczerwieniłam się ze wstydu. Czy to takie oczywiste? Tak łatwo przejrzeć moje plany. Nie do wybaczenia.
-Nie mam wyjścia. - westchnęłam.- Otwórz się bramo Koziorożca: Capricorn.- przywołałam mój nowy "nabytek".
-Witam, panienko Lucy, mee.- ukłonił się.
-Wiem, że nie mamy jeszcze podpisanego kontraktu. Ale czy pomógłbyś nam szukać książki? - zapytałam.-Potrzebna nam twoja inteligencja.- spróbowałam starej sztuczki.
Dowartościowanie kogoś, by ten chętnie pomógł. Jak widać- podziałało.
-Tak jest. A szukamy jakieś konkretnej?
-Nie!- oburzyłam się.-Czegoś niezwykłego.
-To może ta bajka o zającu i żółwiu?
Coś czuję, że te poszukiwania w bibliotece zajmą nam wieki! Usiadałam sfrustrowana na ziemi, udając, że płaczę jak małe dziecko. Byłam bezradna.

~*~

Co za dziewczyna! Ledwo wróciliśmy, a ta znowu wyruszyła gdzieś. Zanim mi to osobiście powiedzieć, to zostawiła durną karteczkę. Wkurzony zgniotłem ją w pięści i spaliłem. Wybiegłem migiem z jej domu i popędziłem na stację. Jak zwykle unikam pociągów, tak teraz samowolnie się do niego wpakowałem. Oczywiście po wyruszeniu, od razu tego pożałowałem. Dać Lucy trochę swobody, to ona wyruszy na drugi koniec kraju. Rozumiem, że śmierć najbliższych była dla niej bolesna, ale to nie znaczyło, że miała sama dźwigać ten ciężar. Chciałem ją bronić, wspierać w tym jak na prawdziwego przyjaciela przystało. Jednak ona jest uparta i woli wszystko zrobić po swojemu. Nie rozumiałem jej. Ale to baba- tego nie ogarniesz. No, ja w większości nie ogarniam, nie mówiąc już o kobietach.
Ostatnie dwie godziny to istna katorga. Męczyłem się jak cholera, a to wszystko przez tę złą kobietę. Niech no ja tylko dorwę w swe łapy, to już ona zobaczy pozna słodki smak zemsty. W głowie ułożyłem iście szatański plan, przez co aż zarumieniłem się. Już chciałem wprowadzić go w życie. Na samą myśl cały się napaliłem i dopiero teraz zorientowałem się, że nie wiem, dokąd blondynka pojechała. Z bezradności złapałem się za głowę i zaczęłam wydzierać się na ulicy. Wolałem nie wiedzieć, co o mnie myślą pobliscy przechodnie. Zapomniałem również o Happy'm. Czy ja w ogóle myślę? 
Skupiłem się, ale tylko na chwilę. Czuję tą ... tą słodką woń ! To zapach Lucy. Dosyć wyraźny, czyli musi być niedaleko. Szybko popędziłem w tym kierunku, gdzie zaprowadził mnie mój zmysł. Niewiele potem znalazłem się przed ruiną jakiegoś budynku. I tutaj zapach blondynki był tak intensywny, że aż niemal skakałem z radości. Uwielbiałem jej zapach. Był taki no.. no po prostu należał do Lucy!
Nie wiele myśląc, wszedłem do środka. Przemierzałem korytarz na oślep, aż trafiłem w ciemny zaułek. Oprócz walającego się gruzu, znalazłem nieokreślone "coś" zakryte płóciennym materiałem. Bez wahania zrzuciłem to i ujrzałem... 
Te cudowne blond włosy... te pociągające brązowe tęczówki, tę nieskazitelną cerę, tę przepiękną twarz, to kuszące ciało odziane w różową, bogatą zdobioną suknię...
Czy to Lucy? 
Przejechałem dłonią po namalowanym policzku i na moment poczułem, jakbym dotykał prawdziwej Lucy. Rozmarzyłem się na moment. Nie ma wątpliwości - to na pewno dziewczyna. Przyjrzałem się jej twarzy. Miała tu łagodne oblicze w przeciwieństwie do tej, którą widzę na co dzień. Mimo to, wydawała mi się na tym obrazie taka smutna, nieszczęśliwa. Gdybym miał nadać temu tytuł, nazwałbym : " Osamotniona księżniczka". Ze mnie to jednak artysta, jak z niej ... Jednak wolę zostawić to dla siebie.
Co to za uczucie?
Poczułem ciepło i to znajome. Znikąd pojawiło się. Czułem go intensywnie. Było blisko.  Spojrzałem na obraz i dojrzałem coś, co wcześniej nie. W miejscu, gdzie normalnie u człowieka jest serce, emanowało nikłe światło. Dotknąłem tam dłonią- ciepło. Nie wiem co mnie podkusiło, ale podpaloną pięścią zrobiłem dziurę w tamtym miejscu. Wyczułem palcami małe coś. Od razu pochwyciłem to w całą dłoń i wyciągnąłem. Nie do wiary- to złoty klucz, które Lucy teraz szuka. Uśmiechnąłem się. Schowałem to do kieszeni i pobiegłem w powrotną stronę, kiedy usłyszałem jej krzyk.

~*~

-Ile razy wam mówiłam, byście odłożyli tą bajkę dla dzieci? - krzyknęłam zirytowana.
-Mała syrenka to klasyk, panienko Lucy. To arcydzieło z wyższej półki. - poinformował mnie koziorożec.
-Nie musisz schlebiać tej bajce jaka to wspaniała nie jest.
-Ale to naprawdę wziąłem z wyższej półki. - bronił się, czesząc swoją brodę.
-Dobra, dobra...- westchnęłam przeciągle.-Chwila, Capricorn, jesteś genialny! - pogratulowałam mu.
Teraz to układało się w całość. Syrenka żyje w wodzie, a klucz przywołuje władcę tego żywiołu. Znajdę tam wszystkie odpowiedzi, bajki zawierają cenne morały życiowe. Ot co, zagadka rozwiązana.
-Dziękuję. 
-Crux, obudź się! Crux.- ryknęłam.
Duch obudził się jak oparzony.
-Ja szukałem informacji.- odchrząknął. - Książka została zaczarowana magią teleportacji i ...
-Muszę ją jakoś przenieść za ścianę, by otworzyć dodatkowe pomieszczenie? - weszłam mu w połowie zdania.
-Tak, czyli już nie jestem potrzebny. - i zasnął.
-Żaden problem. Kolorowych. - powiedziałam ironicznie.- Ty też odpocznij, dobra robota.- uśmiechnęłam się. 
Odesłałam dwa duchy i wyciągnęłam ostatni klucz- ostatni.
-Otwórz się bramo Animals: Mini.- wysapałam.
Ostatnio przywoływanie duchów mnie coraz bardziej wymęcza. Muszę chyba potrenować, czy coś, bo długo tak nie pociągnę.
-Witaj, Lucy. Ostatnio coś mnie często przywołujesz.- zaśmiała się myszka.
-Tak, tak. Ja też się cieszę na twój widok. Możesz przerzucić to tam?- podałam jej książkę.- Proszę.- dodałam, sapiąc.
-Jasne.
Otwarła wrota Dream i szybko przerzuciła za ścianę. Wtedy regały zaczęły się przesuwać, odsłaniając przejście. Wreszcie! Teraz tylko skoczyć po klucze.
-Dziękuję. - powiedziałam, zanim zniknęła.
Niepewnie szłam po schodach, które prowadziły mnie do nieznanego pomieszczenia. Serce biło jak szalone. Byłam już tak zmęczona po dzisiejszym dniu, że nie zdziwi mnie już nic. Zapomniałam na chwilę o tragedii, śmierci ojca i byłam za to wdzięczna losowi. Z każdym krokiem robiłam się coraz bardziej senna, ale nie poddawałam się. Uparcie kroczyłam do przodu, bowiem byłam już tak blisko zrealizowania celu. Jeszcze tylko trochę ...
C-co to jest?
W środku znajdowałam się w akwarium? Inaczej tego nie można nazwać. Całe pomieszczenie było wypełnione wodą. No cóż- zodiak to władca cieczy, więc nie takie głupie. Dziwiło mnie tylko, że potrafię oddychać pod wodą. Ale nie miałam zbytnio czasu do rozmyśleń. Jasne światło mignęło mi gdzieś przed oczami. To chyba z dna... Zaczęłam płynąć tam i wtedy dostrzegłam klucze. I to dwa. Jakim cudem? Strona dotyczyła tylko jednego. Niepewnie dotknęłam je, a wtedy pojawiła się dziewczyna. Zaraz, to naprawdę syrena. O ironio.
-Kto śmie zakłócać mój spokój? - warknęła nieprzyjemnie.
Ciarki przeszły mi po plecach. Kolejna Ise- no. Tak samo wredna- czemu to ja zawsze na takie trafiam?
-Jestem Lucy. Mag gwiezdnych duchów i ...
-Dla mnie jesteś tylko kolejną dziewczyną bez chłopaka.- trafiła na mój czuły punkt.
-A-ale ja mam chłopaka.- oburzyłam się.- Posłuchaj rybo! Albo grzecznie podpiszesz kontrakt, albo zamienię cię na sushi. - dodałam.
-Mam cię dosyć, spływaj stąd.- myślałam, że powie to w przenośni, ale nie!
Ona zrobiła to dosłownie. Wyciągnęła zza pleców wazon i po chwili strumień wody uderzył mnie i przerzucił na drugi koniec. Jak woda może "przedzierać" się przez wodę? Nie rozumiałam tego.
-Jeszcze żyjesz?- zadrwiła.- Jak tak bardzo chcesz mieć mnie, to pierw pokonaj nas. 
-Nas? - zapytałam ledwo.
-Mnie i moje kochanie. - zaśmiała się.
Jak na rozkaz z drugiego klucza pojawił się skorpion. A raczej człowiek o wyglądzie człowieka. 
-Nie ma problemu. - powiedziałam pewnie.
O cholera! Dlaczego akurat teraz musiała skończyć mi się magia. Dlaczego mam takiego pecha. Zamknęłam zrozpaczona oczy, kiedy ujrzałam podwójny atak duchów. Przygotowałam się na ból, cierpienie, ale nic takiego nie nadeszło.
-Zaraz tu trochę przypieczemy.- usłyszałam.
Ten głos. 
-Natsu!- krzyknęłam.
Jak otwarłam oczy, zobaczyłam, że po duchach ani śladu. Za to różowo-włosy trzymał w dłoni dwa, nie trzy klucze. Tyle ile stron pamiętnika. 
-Skąd je masz?- zapytałam.
-Opowiem ci potem.
Nie pytając mnie o zdanie, wziął mnie na ręce i razem ze mną wydostał się z tego pomieszczenia. Czułam bijące od niego ciepło i zmęczenie jakby się ulotniło. Było mi lepiej, o wiele lepiej. Odruchowo wtuliłam się w chłopaka jeszcze mocniej, a mu widocznie nie przeszkadzało.
-No to kim jest ten twój chłopak?- uśmiechnął się zadziornie.
Serce zabiło mocniej.
-Słyszałeś wszystko? 
On kiwnął głową. Ach, zapadnę się ze wstydu.
~*~
Po mimo zmęczenia, dzielnie wstukałam calusieńki rozdział. Tak średnio mi wyszedł, ale obiecałam, że dodam dzisiaj, to dodałam. :)) Chcę go zadedykować Annaryl Corleone -nawet nie wiesz ile radości sprawiło mi to, że ktoś przeczytał mojego bloga w jeden dzień :). Dziękuję również pozostałym czytelnikom, którzy ujawnili się w ostatnim czasie. Ja rozumiem, że nie zawsze jest siła na komentowanie, zresztą mi na tym nie zależy. Wystarczy, że ktoś w ogóle ma ochotę to czytać i poświęca temu parę minut z życia. No to ten- Lucy ma już 4 klucze, pozostało 8. Powiem szczerze, że będę chciała, to opisać ekspresowo, bo mam tyle pomysłów do opisania. :D Przyznam się bez bicia- końcówka rozdziału pisana z takim leniem, że wyszło takie "coś". Ale w następnym się postaram- na pewno.
Co do drugiego bloga- postanowiłam już. W czasie wakacji zacznę pisać zarys opowiadania zarówno dla jednego jak i drugiego wariantu, jako, że wasze opinie były po równi. A to, które będzie sprawniej szło wprowadzę w życie, zaś drugi wariant zostanie zrealizowany jako kilkuczęściowe opowiadanie. Mało rozdziałów, za to będą długie. Mam już tak jakby 1 rozdział i wyszło mi na 10 stron A4. :)) 
No i odpowiadam na pytanie Morette : 
- Tak, mogę to umieścić jako one-shot.
I pytanie od Lu-chan :
-Tak, będzie żyć Lucy. :))
To tyle- ale się dzisiaj rozpisałam.
Dziękuję za ponad 9 tysięcy wyświetleń i ponad 200 komentarzy. Jesteście wspaniali. Słowami się tego nie da opisać. :) 
Co do +18- wszyscy się niecierpliwią, a ja powiem tyle- spodziewajcie się już wkrótce, bo to się zbliża oj zbliża wielkimi krokami. :> 
Do następnej :D. Za błędy Gomen. 

15 komentarzy:

  1. Pierwsza <3 :D *zabawa mnie wciągnęła*
    Ale przeczytam tak za godzinke na spokojnie (przeczytałam tylko "twoje słowa" na koniec - +18 : mmmmm xDDD *Zboko-Yasha mode on* :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak Lucy jest bardzo dojrzała w tym rozdziale, tak Natsu to istny zbok xD Już drugi rozdział ciągle ma jakieś napalające go myśli ^,^ Ale czy mi to przeszkadza? Nie koniecznie ;P
      Ogólnie bardzo uczuciowy jak dla mnie rozdział, bardzo mi się podobał. Ten pomysł z akwarium mnie zaskoczył -nietypowy :D A motyw z obrazem (Boże, Natsu nawet cycki na obrazie chciał marać xD I czy czasem to nie było obraz Layli? xDDD) rewelacyjny!
      No i 1/3 kluczy już zdobyta. Czekam na cd.
      ... I przepraszam kochana za krótki koment, ale jakoś dziś doła mam. M.in przez nowy chapek FT :c

      Usuń
    2. Z tym obrazem- to się sama pogubiłam, ale przyjmijmy, że to Lucy xD
      Nie masz za co przepraszać! :) Ja sama mam doła przez ten chapter. :C

      Usuń
  2. O jejku, bardzo dziękuję ci za dedyka kochana :* !!!
    W końcu poprawił mi się troszkę dziś humor dzięki Tobie :) Po dzisiejszym chapterze Fairy Tail jestem kompletnie załamana :( :(

    Rozdział bardzo fajny ^^ Natsu znów ratuje Lucy xD Ale znalazł ją fartem :P :P Uśmiałam się jak spostrzegł, że nie wie gdzie jechać pociągiem xD

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. czwarta ! Biorę się za czytanie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te przemyślenia Lucy, były takie dojrzałe i świetnie opisane*.* Powiem szczerze, że od kilku dni wzięłam się skrupulatnie za twojego bloga i czytam każdy rozdział z zapartym tchem. Te ostatnie rozdziały nie ukrywam,że wywarły na mnie duże wrażenie i spodobały mi się. Niby spontaniczne, romantyczne, ale z nutką tajemniczości. Plus w tym rozdziale fairy tail mi świadkiem,że jak czytałam pierwszy `akapit` wzruszyłam się. Szczerze zawsze chyba podziwiałam Lucy za to,że po śmierci mamy nie załamała się i pisała do niej listy. Ja nawet sobie nie wyobrażam co by się stało jak by mojej zabrakło . Dlatego zawsze motyw listu Lu-chan mi się podoba :3
      Hahaha zaraz mi się przypomina,że Natsu też nie lubi i nie umie rozwiązywać zagadek xD
      Ale to baba- tego nie ogarniesz << aww Natsu jak mogłeś coś takiego, no ej ! :<
      Tak, tak weźmiesz mnie za zboczeńca i będziesz się dziwnie patrzyła znowu :D Ale muszę o tym i ja wspomnieć, JA CHCĘ TO +18 xDD Chociaż czy mi się wydaje,czy takie nikłe było wspomniane xD Natsu ty zbereźniku :D
      Co jak co, ale końcówka to Ci dość śmieszna wyszła :3 Hahah :D i te słowa różowo-włosego , które zawsze potrafią postawić do pionu i podnieść na duchu <3 I końcówka jest sugoi, kawai , kyaaa ! :D Nasza parka coraz bardziej się zbliża, aż czuje ten gorąc :3
      No więc jak tu nie chcieć po takiej końcówce kolejnego rozdziału, ja się pytam ?!
      Okej już się ogarniam, bo muszę dalej death note oglądać zanim mi brat głośniki zabierze-.- XD
      Więc życzę Ci dużo weny i wracaj szybko do szkoły, bo od tygodnia chodzę z mangą w torbie bo chciałam Ci pokazać i poczytać sobie z tobą ^.^ :)
      Pozdrawiam :*

      ~Hikari

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Popłakałam się już na samym początku (tak to jest gdy do smutnych rozdziałów słucha się też smutnych piosenek) ;-; Strasznie smutny początek, ale potem świetnie się wszystko rozkręca :)
      "Ale to baba- tego nie ogarniesz.No, ja w większości nie ogarniam, nie mówiąc już o kobietach." - No tak cały Natsu xD "Już chciałem ich dotknąć, ale... wolę te prawdziwe. " Dobra...czy to jednak na pewno Natsu? Chociaż po przeczytaniu na różnych blogach różnych scenek NALu nie powinnam się dziwić ;) Natsu najlepiej wyjechał z tym "no to kim jest ten twój chłopa?" oj biedna Lucy będzie musiała się tłumaczyć xD

      +18 powiadasz? ^^ Meredis ukryła się w kącie >.<' nigdy nie zrozumiem tej części mojej osobowości x.x

      Rozdział jest naprawdę świetny, bardzo mi się podobał, a co do drugiego bloga byłam za pierwszym wariantem, ale niestety mój komputer uznał za stosowne by nie pozwolić mi wtedy tego napisać;-; złośliwość rzeczy martwych.

      WENY WENY I JESZCZE RAZ WENY kicia :D

      Usuń
    2. Jeśli mam być szczera, niektóre momenty mam ochotę wykasować z opowiadania i napisać od nowa, tak nie pasują do bohaterów, ale naprawdę staram się jak mogę, by odwzorować ich charaktery C;.Gomen, że to mi się nie udaję. :)

      Usuń
  6. Kyaaaaa ?! Będzie +18 ?! Jaram się !!! - dosłownie ! XD
    Co do następnej historii to jak najbardziej pomysł mi się spodobał ^^ Tylko mam nadzieje, że przez to nie skończysz tej ! >.< Ma się ona ciągnąć jak najdłużej ! <3
    A Natsu jest taki zajebiaszczy ... taki słodki ... :D A Lucy taka glupiutka XD Nawet gorzej niż on ! XD Nie no bardziej się chyba nie da :P
    Tak sobie ostatnio myslę, że przy tym co piszesz ... i przy blogach również innych dziewczyn ... >.> To ja się mogę schować -_-
    No nic czekam z niecierpliwością na kolejny ! <3 Buziaki ! : *

    OdpowiedzUsuń
  7. WEEEEEEE! Jak fajnie, będą oba warianty! Tyle wygrać xD !
    Sweet mother of God! Lucy szuka karteczek, aż mi się Slender przypomniał ;_; Z Natsu się ostatnio niezły zboczuch robi! Już czuję to nadchodzące +18. Muhahahahah końcówka najlepsza, tłumaczyć się przed chłopakiem kim jest jej chłopak :D Chciała bym wyrazić moje szczere niezadowolenie "to jest baba tego nie ogarniesz" to moje motto xD ! Koniec dobrego humoru, przeczytałam wszystkie komentarze pod tym rozdziałem i przypomniało mi się o tym co się stało w dzisiejszym chapterze FT T-T. Zabij mnie! Jak Hiro mógł to zrobić?! Liczę na Wendy, choć wątpię czy pomoże... Z wielkim smutkiem żegnam (dziękuję za przypomnienie Annaryl ;_;), przepraszam za jakość komentarza (umieram, głupi okres, alergia, wysypka i przeziębienie na raz, idę spisać testament) i weny jak najwięcej dla Ciebie Miniś, jeśli nie przeżyję, Tobie przekażę zarysy mojego opowiadania, wiedz, że dzięki Tobie i Twojemu opowiadaniu przestałam być pesymistką. Do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam kochana, że mnie tak długo nie było, ale zaraz lecę nadrabiać ;)
    Teraz koniec roku i wszystko zwaliło mi się na głowę, ale za to przynajmniej się opłaciło, nie będzie żadnej 3 na świadectwie!

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy