*~~*
~"There's nothing happy about having your fate decided for you. You have to grab your own happiness" ~ Lucy Heartfilia
*~~*
L U C Y
Napawałam się jego bliskością. Tym, że byliśmy tak blisko jak nigdy. Tym, że tym razem nie zachowywaliśmy dystansu jak zawsze. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Ramię w ramię. Ciało przy ciele, miałam wrażenie, że na moment staliśmy się jednością. Spójną całością. Moje serce przestało naturalnie bić i znalazło sobie nowy rytm. Jego mozolne, otępiałe ruchy idealnie zgrały się z przyśpieszonym oddechem. Leżałam w bezruchu. Nie odważyłam wykonać się jakiekolwiek ruchu. Tego pierwszego, jakże znaczącego, który mógłby przerwać tę wspaniałą chwilę. Wolałam więc pozostać w takiej pozycji. Na zawsze i jeszcze dłużej. Wieczność to pojęcie względne niemożliwe do osiągnięcia. Przymknęłam powieki, mocno je zaciskając. Rozkoszowałam się miękkością jego warg, subtelnością dotyków, ciepłem ciała. Wszystko, co jego, było wspaniałe- w całym znaczeniu tego słowa. Chciałam, by to nigdy się nie skończyło. Moment, kiedy przesunął dłońmi po skórze moich pleców, był dla mnie najbardziej znaczący. Pokazał mi, że mam nie być bierna w tym. Wydawało mi się, że pragnął, bym i ja wyszła z inicjatywą. Postanowiłam to spełnić ... jego prośbę, żądanie. Zamierzałam pozostać potulna jak baranek - w końcu to dla niego. Drżącymi, niepewnymi dłońmi oplotłam go wokół pasa. Tym samym zmniejszyłam odległość między nami. Stykaliśmy się niemal w każdym calu. Czułam, jak robi mi się gorąco. Choć wątpię, by była to zasługa samego ciepła ciała Salamandra. Czułam radość ... Czułam, czym jest szczęście ... Czułam to, jak można być beztroskim... Czułam, że nie pragnę niczego więcej... Czułam, że żyję.
Pozostalibyśmy pewnie tak jeszcze dłużej, przecież żadnemu z nas to nie przeszkadzało. Lecz widocznie staruszek, o którego obecności zapomnieliśmy, wyraźnie się niecierpliwił. Dopiero jego odchrząknięcie przywróciło nas do rzeczywistości.
-Drogie dzieci..., od tego macie własne sypialne.- mruknął zachrypłym głosem.
Nie wiem jak zareagował na to chłopak, gdyż nie ujrzałam jego twarzy, lecz ja poczerwieniałam wszędzie włącznie z policzkami, które dodatkowo zostały przyozdobione przez delikatne rumieńce. Czułam, jak skóra w tamtym miejscu, piecze. Miałam ochotę zapaść się pod ziemie, by nikt nie mógł mnie zobaczyć. Tak zażenowana i zawstydzona za razem- nigdy tak się nie czułam.
Śmiech. Tak charakterystyczny należał tylko i wyłącznie do Natsu. Doleciał do moich uszu ze zdwojoną siłą i odbijał się echem w mojej głowie. Mimowolnie żyłka zaczęła pulsować na moim czole. A ten z czego rży?
Już chciałam coś powiedzieć, już miałam strzelić ciętą ripostę, już chciałam wyrazić swoje zdanie, lecz w bezczelny sposób mi przerwano. Bowiem różowo-włosy zrobił coś, co nigdy nie powinien. Wykorzystując moje zdezorientowanie, wypuścił mnie ze swoich ramion. Zasiadł na przeciwko mnie i przeszywał wzrokiem. Jakby próbował mnie rozebrać spojrzeniem. Myślałam, że spłonę z tej konsternacji. Odruchowo skrzyżowałam dłonie na piersi, a głowa ... sama powędrowała w bok. Udawałam obrażoną. A co.
-Staruszku, masz rację. - przyznał różowo-włosy dosyć poważnie, normalnie jak nie on.
Chłopak wstał i teatralnie próbował przybić piątkę z duchem, lecz naprawdę to jego dłoń przeszła przez ciało staruszka na wylot. Zrobił zniesmaczoną minę i ukradkowo spojrzał na mnie.
-C-co?- zapytałam, starając się brzmieć naturalnie.
-Masz coś czerwonego na twarzy...- powiedział i zaczął podchodzić w moją stronę.
Z każdym kolejnym jego krokiem nie wiedziałam, o co mu chodzi. A on jak gdyby nic podszedł do mnie, palcem dotykając mojego policzka.
-A..., to tylko rumieniec.- dodał beznamiętnie.
Uśmiechnął się zadziornie. Tak inaczej. Nachylił się mi nad uchem i wyszeptał.
-Ładnie tak wyglądasz.
Znowu spojrzał na mnie. Widać, że był zadowolony z mojej reakcji na jego gest i słowa.
-C-co to nagle?- wyjąkałam, ale już nie uzyskałam odpowiedzi.
On stanął obok mnie. Milczał i czekał. Czułam to dosyć intensywnie.
-O-oni się luubią.- powiedział wesoło Happy, krążąc nad moją głową.
Ach, jak mogłam zapomnieć o jego obecności. Ale dziwne, że dopiero teraz się odezwał. Przecież w zwyczaju robił to, kiedy nie powinien. Westchnęłam przeciągle. Dzisiaj wszyscy zachowywali się jak nie oni- autentycznie.
-Staruszku, twojej wnuczce nic nie jest. Musi trochę odpocząć, a wtedy obiecuję, że znowu się spotkacie.- rzekłam w stronę ducha, na którego twarzy malował się niepokój.
Musiał martwić się o swoją pociechę. Przecież tyle czasu się nie widzieli, a kiedy nadarzyła się okazała, nie mogli. Z tego właśnie powodu byłam zła na samą siebie, ale ja na to wpływu nie miałam, więc nie wiedziałam dlaczego. Zacisnęłam tylko pięści tak, że aż kostki zbielały.
-Dziękuję za te słowa, to właśnie chciałem usłyszeć.- wyszeptał dosyć cicho.
Ujrzałam ulgę. Zobaczyłam jak oddycha spokojniej, a twarz przybrała łagodniejszego oblicza. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Cieszyłam się, jednym słowem mówiąc.
-To może wyruszmy już na naszą misję, co?- zagadnęłam spontanicznie.
-Co, już chcesz?- chłopak spojrzał na mnie przenikliwie.
-Umm...tak.- pokiwałam twierdząco głową.
-A widzisz, ale ja nie chce.
-Ja ci zaraz dam... - zacięłam się .
Wrr, niepotrzebnie to powiedziałam.
-...kurczaka? Wiesz, jestem strasznie głodny.- teatralnie poklepał się po brzuchu.
-Jesteś ..., jesteś ... nieznośny! - wykrzyczałam, krzyżując ręce na piersi.
-Ale mnie takiego lubisz, nie ?
-No to co ruszamy, czy nie. - zmieniłam temat, chcąc zręcznie wymigać się od tego pytania.
Mówiąc szczerze, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Od pewnego czasu już sama nie rozumiałam własnych uczuć. Wiedziałam tylko, że jest on dla mnie ważny i za wszelką cenę będę starała się go bronić. W dalsze rozmyślanie o tym, co do niego czuję, nie zamierzałam się wdawać. Już miałam wystarczający mętlik w głowie, by dorzucić do niego kolejne myśli, które pogmatwałyby wszystko. Ach, jestem naprawdę dziwna.
-O-oni się lubią.- zza pleców usłyszałam głos ducha.
Odruchowo obejrzałam się i z zaciekawieniem przyglądałam się jego poczynaniom. Staruszek z uwagą wpatrywał się w Happy'ego, który z pełną uwagą zaciekle coś tłumaczył. Podeszłam bliżej, by dokładniej przysłuchać się ich konwersacji. Różowo-włosy uczynił to samo.
-Nie, źle to powiedziałeś. Musisz na słowie "lubią" przeciągnąć język.- powiedział kot. - Oni się luuuubią.- dodał. - Widzisz różnicę?
-Tak, to jeszcze raz! Oni się luuuubią. - starzec rozciągnął język bardziej niż Happy, kiedy to mówi.
-Pięknie, perfekcyjnie. Widać, że moja szkoła!- zachwycił się kotek, ciesząc się.
Myślałam, że ich tam na miejscu uduszę. Cała kipiałam ze złości i musiałam się na kimś wyładować. Salamander, który do tej pory jedynie się śmiał, wyczuwając mój nastrój, cofnął się do tyłu. Ja natomiast w błyskawicznym tempie znalazłam się za latającym stworzeniem i złapałam za jego policzki.
-Tak, tak. Zrozumieliśmy kocurze. A teraz bądź grzeczny, bo powyrywam ci te wąsiska.- rozciągałam jego policzki w każdą możliwą stronę.
Duch, który to widział, również odsunął się i stanął przy chłopaku. Rzucili sobie ukradkowe spojrzenia.
-J-jesteś okropna. - powiedzieli równocześnie.
Uch, co ja z nimi mam. Wkurzona rzuciłam kotem w bok i dumnie wyszłam z pomieszczenia.
-Natsu, idziemy. Mój czynsz sam się nie spłaci.- krzyknęłam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Aye!- odparł Happy.
Smutnie pomaszerowali za mną. A ja trochę ochłonęłam.
-Staruszku, wytrzymaj jeszcze trochę.- powiedziałam, mając nadzieję, że usłyszy.
-O-oni się luubią.- powiedział wesoło Happy, krążąc nad moją głową.
Ach, jak mogłam zapomnieć o jego obecności. Ale dziwne, że dopiero teraz się odezwał. Przecież w zwyczaju robił to, kiedy nie powinien. Westchnęłam przeciągle. Dzisiaj wszyscy zachowywali się jak nie oni- autentycznie.
-Staruszku, twojej wnuczce nic nie jest. Musi trochę odpocząć, a wtedy obiecuję, że znowu się spotkacie.- rzekłam w stronę ducha, na którego twarzy malował się niepokój.
Musiał martwić się o swoją pociechę. Przecież tyle czasu się nie widzieli, a kiedy nadarzyła się okazała, nie mogli. Z tego właśnie powodu byłam zła na samą siebie, ale ja na to wpływu nie miałam, więc nie wiedziałam dlaczego. Zacisnęłam tylko pięści tak, że aż kostki zbielały.
-Dziękuję za te słowa, to właśnie chciałem usłyszeć.- wyszeptał dosyć cicho.
Ujrzałam ulgę. Zobaczyłam jak oddycha spokojniej, a twarz przybrała łagodniejszego oblicza. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Cieszyłam się, jednym słowem mówiąc.
-To może wyruszmy już na naszą misję, co?- zagadnęłam spontanicznie.
-Co, już chcesz?- chłopak spojrzał na mnie przenikliwie.
-Umm...tak.- pokiwałam twierdząco głową.
-A widzisz, ale ja nie chce.
-Ja ci zaraz dam... - zacięłam się .
Wrr, niepotrzebnie to powiedziałam.
-...kurczaka? Wiesz, jestem strasznie głodny.- teatralnie poklepał się po brzuchu.
-Jesteś ..., jesteś ... nieznośny! - wykrzyczałam, krzyżując ręce na piersi.
-Ale mnie takiego lubisz, nie ?
-No to co ruszamy, czy nie. - zmieniłam temat, chcąc zręcznie wymigać się od tego pytania.
Mówiąc szczerze, nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Od pewnego czasu już sama nie rozumiałam własnych uczuć. Wiedziałam tylko, że jest on dla mnie ważny i za wszelką cenę będę starała się go bronić. W dalsze rozmyślanie o tym, co do niego czuję, nie zamierzałam się wdawać. Już miałam wystarczający mętlik w głowie, by dorzucić do niego kolejne myśli, które pogmatwałyby wszystko. Ach, jestem naprawdę dziwna.
-O-oni się lubią.- zza pleców usłyszałam głos ducha.
Odruchowo obejrzałam się i z zaciekawieniem przyglądałam się jego poczynaniom. Staruszek z uwagą wpatrywał się w Happy'ego, który z pełną uwagą zaciekle coś tłumaczył. Podeszłam bliżej, by dokładniej przysłuchać się ich konwersacji. Różowo-włosy uczynił to samo.
-Nie, źle to powiedziałeś. Musisz na słowie "lubią" przeciągnąć język.- powiedział kot. - Oni się luuuubią.- dodał. - Widzisz różnicę?
-Tak, to jeszcze raz! Oni się luuuubią. - starzec rozciągnął język bardziej niż Happy, kiedy to mówi.
-Pięknie, perfekcyjnie. Widać, że moja szkoła!- zachwycił się kotek, ciesząc się.
Myślałam, że ich tam na miejscu uduszę. Cała kipiałam ze złości i musiałam się na kimś wyładować. Salamander, który do tej pory jedynie się śmiał, wyczuwając mój nastrój, cofnął się do tyłu. Ja natomiast w błyskawicznym tempie znalazłam się za latającym stworzeniem i złapałam za jego policzki.
-Tak, tak. Zrozumieliśmy kocurze. A teraz bądź grzeczny, bo powyrywam ci te wąsiska.- rozciągałam jego policzki w każdą możliwą stronę.
Duch, który to widział, również odsunął się i stanął przy chłopaku. Rzucili sobie ukradkowe spojrzenia.
-J-jesteś okropna. - powiedzieli równocześnie.
Uch, co ja z nimi mam. Wkurzona rzuciłam kotem w bok i dumnie wyszłam z pomieszczenia.
-Natsu, idziemy. Mój czynsz sam się nie spłaci.- krzyknęłam głosem nie znoszącym sprzeciwu.
-Aye!- odparł Happy.
Smutnie pomaszerowali za mną. A ja trochę ochłonęłam.
-Staruszku, wytrzymaj jeszcze trochę.- powiedziałam, mając nadzieję, że usłyszy.
*~~*
Szliśmy już od ponad kilku godzin, a mimo to nadal trwała noc. Spowiła niebo granatem, nie pozwalając, by jaśniejszy kolor przedostał się na nie. Na samym środku widnokręgu księżyc pokazał się w całej okazałości. Jego srebrzystość idealnie dostrzegało się w pełnię, taką jak dziś. Jednak nie ujrzałam żadnej gwiazdy. Ale głębiej się nad tym nie zastanawiałam. Powoli opadaliśmy z sił. Co jak co, ale podróż piechotą jest naprawdę wyczerpująca. Od jakiegoś czasu zaczęłam szybciej oddychać jakbym przebiegła maraton. Więc "spacer" to nic z tak długim dystansem biegu. Ukradkowo spojrzałam na chłopaka. On też ledwo co dyszał, lecz nie odezwał się ani słowem, by zrobić jakiś odpoczynek. Wiedziałam, że jest zbyt uparty, by się przyznać do zmęczenia. Ale jeśli nikt nie zaproponuje chociażby chwilowego postoju, to poupadamy jak dłudzy z wycieńczenia.
-Ano, może zatrzymamy się? - zaproponowałam, będąc ciekawa ich reakcji.
Happy, który dotąd leciał, opadł powoli na ziemię. Zanim się spostrzegłam znalazł się koło mnie i łapkami objął za nogi. Wtulił w nie pyszczek i płakał. Chyba ze szczęścia.
-Lucy, jesteś kochana.- wychlipał.
-Skoro tak jesteście zmęczeni, to możemy odpocząć chwilę.- odparł niepewnie różowo-włosy, drapiąc się w tył głowy.
Chociaż do tego się nie przyznał, to wiedziałam, że i on chce trochę odetchnąć od marszu.
- Idę się przebrać. - rzuciłam, zabierając ze sobą swój plecak.
Jak dobrze, że zostawiliśmy część rzeczy w domu starca i jedynie wzięliśmy podręczne bagaże. Nie wiem jak poradziłabym sobie z dodatkowym balastem. Szłam i szłam jak najdalej od miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy. Znałam Salamandra nie od dziś i wiedziałam, że czasami ma dziwne pomysły. Wolałam nie ryzykować i oddalić się nieco. Zatrzymałam się dopiero, gdy nie mogłam się przecisnąć między drzewami. Rozejrzałam się parę razy, by upewnić się, że jestem sama. Na szczęście różowo-włosy nie wpadł na pomysł podglądania mnie. Uśmiechnęłam się nieznacznie i zaczęłam zrzucać z siebie ubrania. Kiedy zostałam w samej bieliźnie, postanowiłam się umyć. Tylko gdzie ja znajduję wodę w środku lasu? Zaczęłam dreptać dookoła siebie, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Zła na siebie za to i znudzona za razem, usiadłam po turecku. Jako, że nudziło mi się, musiałam załatwić sobie kogoś do towarzystwa.
-Otwórz się bramo Animals: Mini.- wykrzyknęłam, wyciągając z plecaka klucz.
Po chwili pojawił się mój ulubiony duch, który jak zwykle powitał mnie szczerym uśmiechem.
-Witaj, Lucy. Już myślałam, że o mnie zapomniałaś. Tak dawno mnie nie przywoływałaś.- zapiszczała wesoło.
-Nie, nie skądże. Po prostu teraz zajmowałam się tą całą sprawą z Ise i...- zacięłam się, kiedy ujrzałam zmartwioną twarz myszki.
-C-co ci powiedziała ta długowłosa plotkara?- zapytała z nutką irytacji w głosie.
Zmarszczyłam nieco brwi, będąc zaskoczona jej nagłą zmianą nastroju. Skrzyżowałam dłonie na piersi.
-No wiesz o dzieciństwie i te sprawy... A ciebie co tak interesuje, hmm? - zagadnęłam rozbawiona.
-Bez powodu.- udała obrażoną.
-Powiedz mi, jest ona gdzieś tam w świecie duchów? Martwię się o nią. - powiedziałam szczerze.
-A bo ja wiem... na pewno gdzieś się tam szwenda.
-Rozumiem. Dobra Miniś, słuchaj. Moje ciało nie widziało wody przez cały dzień i ...
-Wiem, czuć to.- zaśmiała się myszka.- To co wolisz ciepłej wody, czy zimnej?
-Zimnej.- odparłam.
Mini pokiwała twierdząco ogonem i otworzyła portal Dream. Zanim się spostrzegłam, zniknęła, pozostawiając mnie z mętlikiem w głowie.
-Ano, może zatrzymamy się? - zaproponowałam, będąc ciekawa ich reakcji.
Happy, który dotąd leciał, opadł powoli na ziemię. Zanim się spostrzegłam znalazł się koło mnie i łapkami objął za nogi. Wtulił w nie pyszczek i płakał. Chyba ze szczęścia.
-Lucy, jesteś kochana.- wychlipał.
-Skoro tak jesteście zmęczeni, to możemy odpocząć chwilę.- odparł niepewnie różowo-włosy, drapiąc się w tył głowy.
Chociaż do tego się nie przyznał, to wiedziałam, że i on chce trochę odetchnąć od marszu.
- Idę się przebrać. - rzuciłam, zabierając ze sobą swój plecak.
Jak dobrze, że zostawiliśmy część rzeczy w domu starca i jedynie wzięliśmy podręczne bagaże. Nie wiem jak poradziłabym sobie z dodatkowym balastem. Szłam i szłam jak najdalej od miejsca, gdzie się zatrzymaliśmy. Znałam Salamandra nie od dziś i wiedziałam, że czasami ma dziwne pomysły. Wolałam nie ryzykować i oddalić się nieco. Zatrzymałam się dopiero, gdy nie mogłam się przecisnąć między drzewami. Rozejrzałam się parę razy, by upewnić się, że jestem sama. Na szczęście różowo-włosy nie wpadł na pomysł podglądania mnie. Uśmiechnęłam się nieznacznie i zaczęłam zrzucać z siebie ubrania. Kiedy zostałam w samej bieliźnie, postanowiłam się umyć. Tylko gdzie ja znajduję wodę w środku lasu? Zaczęłam dreptać dookoła siebie, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Zła na siebie za to i znudzona za razem, usiadłam po turecku. Jako, że nudziło mi się, musiałam załatwić sobie kogoś do towarzystwa.
-Otwórz się bramo Animals: Mini.- wykrzyknęłam, wyciągając z plecaka klucz.
Po chwili pojawił się mój ulubiony duch, który jak zwykle powitał mnie szczerym uśmiechem.
-Witaj, Lucy. Już myślałam, że o mnie zapomniałaś. Tak dawno mnie nie przywoływałaś.- zapiszczała wesoło.
-Nie, nie skądże. Po prostu teraz zajmowałam się tą całą sprawą z Ise i...- zacięłam się, kiedy ujrzałam zmartwioną twarz myszki.
-C-co ci powiedziała ta długowłosa plotkara?- zapytała z nutką irytacji w głosie.
Zmarszczyłam nieco brwi, będąc zaskoczona jej nagłą zmianą nastroju. Skrzyżowałam dłonie na piersi.
-No wiesz o dzieciństwie i te sprawy... A ciebie co tak interesuje, hmm? - zagadnęłam rozbawiona.
-Bez powodu.- udała obrażoną.
-Powiedz mi, jest ona gdzieś tam w świecie duchów? Martwię się o nią. - powiedziałam szczerze.
-A bo ja wiem... na pewno gdzieś się tam szwenda.
-Rozumiem. Dobra Miniś, słuchaj. Moje ciało nie widziało wody przez cały dzień i ...
-Wiem, czuć to.- zaśmiała się myszka.- To co wolisz ciepłej wody, czy zimnej?
-Zimnej.- odparłam.
Mini pokiwała twierdząco ogonem i otworzyła portal Dream. Zanim się spostrzegłam, zniknęła, pozostawiając mnie z mętlikiem w głowie.
*~~*
N A T S U
Siedziałem znudzony pod drzewem. Plecami opierałem się o korę pnia. Tuż obok mnie leżał Happy, zajadając się rybą. Nawet nie wnikam, skąd ją ma. Wzrok wbiłem w niebo. Cholera, gdzie ta dziewucha się podziewa? Przecież miała zaraz wrócić. Teraz szwenda się nie wiadomo gdzie, a potem będzie marudzić, że chce znowu odpoczynek. Już miałem ją szukać, ale powstrzymał mnie głos przyjaciela.
-Gdzie się wybierasz, hmm? Czyżbyś martwił się o nią? - zapytał ciekawie Happy między przeżuwaniem.
-Niespecjalnie.- odburknąłem.
-Ee... Natsu ?
-No, co jest?
-Ona zmieniła wiele, kiedy się pojawiła. - powiedział spokojnie.
-Tak, to prawda. Wreszcie mieliśmy z kim stworzyć drużynę.- uśmiechnąłem się nikle.
Kot pokiwał zażenowany głową.
-Nie w tym rzecz, Natsu. Nie sądzisz, że teraz się częściej uśmiechasz, odkąd Lisanna umarła?- trafił w mój czuły punkt.
Białowłosa kiedyś była moja przyjaciółką, bardzo bliską zresztą. Dlatego nie mogłem pozbierać się po jej śmierci. Brakowało mi jej, jej śmiechu, jej obecności. Ale zatraciłem się w misjach i jakoś było łatwiej. Tyle, że Happy wychował się przy mnie i Lisannie. I dlatego ile razy bym na nie spojrzał, to przypominała mi się ona. Ale kiedy pojawiła się Lucy, to dziwne uczucie pustki zniknęło. Jakby ją zastąpiła.
-O co ci chodzi, Happy? Jesteś jakiś dziwny. Zawsze uśmiecham się tak samo. - wyjąkałem.
Naprawdę nie wiedziałam o co mu chodzi.
-Wiesz co, nie będę uświadamiać ci o twoich uczuciach. Dorośnij i sam je poznaj.- rzekł poważnie, bardzo.
- Zatrułeś się rybką, czy co?
- Zatrułeś się rybką, czy co?
-Idę do Lucy.- powiedział i wstał.
Zrobił krok, ale nagle zatrzymał się.
-A tak właściwie, gdzie ona jest?
-P-przebiera się. - rzuciłem od niechcenia, lecz zaraz dotarł do mnie sens wypowiedzianych przeze mnie słów.
-To ja już pójdę.
-N-nie możesz.- odparłem speszony.
-Dlaczego?
-Ja lepiej pójdę, ty poszukaj czegoś do jedzenia.- zaproponowałem.
-A-ale...
-Chcesz zobaczyć tą ciężką Lucy?
-Nieee, lepiej ty pójdź!- krzyknął.
-Skoro nalegasz.- odchrząknąłem.
Tak, na to czekałem! To ciałko, które jeszcze niedawno tuliłem, wreszcie będzie uwolnione z ciuchów. Ciekawe czy jeszcze zdążyć ją... A zresztą, nieważne. Aż się cały napaliłem ... na nią. Chociaż w myślach zastanawiałem się nad słowami Happy'ego : " Dorośnij sam i je poznaj ". Sam już nie wiedziałem nic o własnych uczuciach. Ruszyłem pędem, podążając za zapachem blondynki.
*~~*
L U C Y
Wciąż dumałam nad dziwnym zachowaniem Mini. Czułam, jakby ukrywała coś przede mną. Nigdy tak sceptycznie nie reagowała na to, co mówię. Zaniepokoiło mnie to trochę... Chociaż może po tej całej przygodzie z długowłosą jestem za bardzo przewrażliwiona. Siedziałam dalej w tym samym miejscu, postanawiając chociaż na chwile nie myśleć o duchach i skupić się na odpoczynku.
-Wróciłam!- krzyknęła myszka.
Uniosłam kąciki ust do góry, widząc wiadro wypełnione wodą.
-T-to do potem.- tak szybko jak się pojawiła, tak i znikła.
Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, ale nie zdążyłam. Mówi się trudno. Podeszłam do wiadra i w mig wylałam całą jego zawartość na siebie. Przyjemne kropelki okalały moje ciało. Orzeźwiający chłód ogarnął mnie całą. Ach, jakie miłe uczucie. Przymknęłam powieki, dłońmi rozcierając po całej skórze. Tego mi właśnie było trzeba, by całe zmęczenie gdzieś ulotniło się.
Podmuch wiatru...
Znikąd się pojawił. Usłyszałam szelest liści i niepewnie otworzyłam oczy. Pierwsze, co ujrzałam, to pusta przestrzeń. Drzewa, które do tej pory zasłaniały dalszą drogę, teraz rozsunęły się, odsłaniając wąską dróżkę. Przestraszyłam się. Co tu się dzieje? Chciałam wrócić do " obozu", do Natsu. Ale wtedy poczułam to...
Znajome coś. Znajome ciepło.
Czułam, jakbym musiała podążyć za tym dziwnym przeczuciem. Coś, jakaś nieznana siła wręcz ciągnęła mnie w głąb lasu. Musiałam sprawdzić co to jest! Szybko zarzuciłam ciuchy na mokre ciało i pędem ruszyłam przez leśną ścieżkę. Dróżka, a raczej to, co się na niej znajdywało, raniło moje stopy. Ale nie przejęłam się specjalnie tym bólem i biegłam dalej przed siebie. Tak szybko jak tylko potrafiłam. Choć każda komórka ciała drżała, wręcz krzyczała ze zmęczenia, to nie zatrzymałam się.
To jest to, Lucy! To na pewno to.
Stanęłam jak wmurowana przed tym. Ruiny drewnianego domu, a także wielkie drzwi! Nie ma co do tego wątpliwości, to dawny dom Zerefa. Pamiętam go, jak widziałam go w jej wspomnieniach. A raczej w tym, co wyczytałam z jej pamiętnika.
"Mosiężne, drewniane drzwi zalatywały wilgocią i stęchlizną. Do nich przyczepione było coś na kształt złotego okręgu z dwunastoma promieniami. Na środku drzwi znajdowała się podobizna słońca, wielkiego i żółtego. Kiedy otworzyłam je, emanowała z nich niewyobrażalna magia. Unosił się dym i ... "
Jej słowa idealnie opisały to miejsce. To, jak za pierwszym razem tu była. Dziwne, że to akurat znajdowało się na tyłach domu. Czemu miałam wrażenie, że owe wrota mają jakieś powiązanie ze zodiakami? Dwanaście promieni złotych, tyle samo jest kluczy w tym samym kolorze... Słońce - gwiazda, magia gwiezdnych duchów. To dało mi jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi. Ukochana Zerefa..., klucze, powstanie zodiaków, śmierć dwunastu dzieci... Wszystko tworzyło błędne koło zwane przeznaczeniem. Magia Gwiezdnych Duchów... moja magia, jak wiele jeszcze tajemnic kryje? Dlaczego czułam się tak dziwnie przy tych wrotach? Dlaczego czułam jakby wszystkie siły życiodajne ulatywały się ze mnie ?
Na chwiejnych nogach podeszłam do drzwi, które były zamknięte. Drżącą dłonią dotknęłam ich, na środku, gdyż nie miały klatki. Zacisnęłam palce na drewnie. Jak je miałam otworzyć?
Zanim coś wymyśliłam, problem rozwiązał się sam. Wrota powoli zaczęły się otwierać, a ja powoli cofałam się do tyłu. Ujrzałam ulatniający się dym oraz intensywne, białe światło. Czułam teraz wyraźnie obecność czegoś znajomego i tę magię, która wręcz emanowała z uchylonych drzwi. Ich otwieraniu towarzyszył podmuch wiatru, który bawił się moimi splecionymi włosami.
Stałam w miejscu... w bezruchu...
Byłam niepewna tego, co tam ujrzę...
Bałam się nadchodzącej przyszłości...
Serce fiknęło mi w piersi, niebezpiecznie bijąc...
Milczałam...
Czekałam...
Oddałam swój los w ręce przeznaczenia... niech ono teraz decyduje...
Czułam ...
niepokój...
niepewność...
ale jednocześnie ekscytacje i podniecenie.
Dym zaczął powoli opadać, a ja powoli odzyskiwałam widoczność. Małymi krokami zaczęłam zbliżać się do wrót. Krok za krokiem, byłam coraz bliżej. Czułam jeszcze wyraźniej tę niesamowitą magię. Nie będąc pewna tego, co czeka mnie w środku, weszłam tam. Teraz odczuwałam obecność tego czegoś wyraźnie. Rozejrzałam się na boki, w lewo, w prawo.
Pamiętnik! To on, to naprawdę on.
Na podłodze dostrzegłam go! To właśnie od niego emanowało coś, co sprawiało, że wydawał się znajomo. Ise miała rację. Kiedy przeczytałam pamiętnik, bez problemu mogłam go znaleźć. Chwyciłam go w dłonie i odruchowo przytuliłam go do serca. Cała prawda o smutnej przeszłości, która jednocześnie była okrutna, została spisana na tych kartkach. Coś, co mogło zmienić obecny bieg wydarzeń. Coś tak potężnego było niestrzeżone przez dwa stulecie?
Samotna łza wypłynęła z policzka. To koniec, to nareszcie koniec cierpienia tego staruszka i długowłosej.
*~~*
N A T S U
Czułem jej zapach wyraźnie! To niewątpliwie tu. Widziałem jak drzewa w nienaturalny sposób zostały przesunięte. Ujrzałem również wąską ścieżkę, na której pozostała woń blondynki. Napawałem się tym przez chwilę, by potem znowu pobiec na poszukiwania przyjaciółki. Biegłem ile miałem sił w nogach. Przez całą drogę rozmyślałem co nieco o własnych uczuciach. Ilekroć pomyślałem o Lucy, to przed oczami miałem Lisannę! Tak znikąd zaczęła nawiedzać moje myśli- znowu. A to wszystko sprawka Happy'ego. Niech no ja się potem z nią policzę.
Natsu, spójrz na to głąbie!
Zanim się zorientowałem, stałem przed jakimiś wrotami. Ulatniał się z nich dym oraz... zapach ! To ona, na pewno tam jest. Uczyniłem krok naprzód, ale wtedy coś odrzuciło mnie do tyłu. Podniosłem się szybko i niepewnie dotknąłem to dłonią. Poczułem ból. Tu musi być coś w rodzaju bariery, że nie mogę się przedostać. Więc jak tam znalazła się dziewczyna?
-Lucy!- krzyknąłem jak najgłośniej mogę.
Mój głos odbijał się echem dookoła, ale nie uzyskałem odpowiedzi. Waliłem pięścią w niewidzialną "ścianę", choć to mi sprawiało ból.
Cholera, jestem tak blisko, a nie mogę dostać się do niej.
-Mee, ty, Romeo.- usłyszałem głos za sobą.
Poczułem jak zostaję uderzony w tył głowy, a potem odrzucony. Wylądowałem na ziemi. Miałem dosyć twarde lądowanie. Wściekle spojrzałem w stronę przeciwnika. Przede mną stała koza w garniturze?! Czy mnie oczy nie mylą? Przetarłem jej dłoni, lecz obraz nie zmienił się!
-Kim jesteś, mee?- zapytałem, naśladując go.
Parsknąłem śmiechem, podnosząc się.
-Strażnikiem tych wrót, mee. Nazywam się Capricorn i nie mogę pozwolić ci przejść dalej, mee.- odpowiedział.
-Chyba nie będziesz miał wyboru, mee.- zaśmiałem się ponownie.
-Nie przedrzeźniaj mnie, mee.
-Doprawdy, mee?
-Doigrałeś się, mee!- krzyknął rozzłoszczony.- Rycerze, zajmijcie się nim!- dodał.
Przed nim pojawiło się pięciu mężczyzn. Ale się napaliłem wreszcie jakaś rozpierducha!
Nie czekając na atak z ich strony, popędziłem na przód. Podpaliłem pięści i zacząłem okładać przeciwnika najbliżej niego. Jednym ciosem powaliłem go na ziemie, chciałem ponownie uderzyć, ale dwóch zaszło mnie od tyłu i wykręciło ręce. Trzymali mnie za nie, by kolejni mogli mnie uderzyć wspólnym kopniakiem w brzuch. Cholera, jak bolało. Koniec tego dobrego.
-Ryk ognistego smoka.- nabrałem powietrza do ust i wyplułem ogień.
Przeciwnicy, którzy naparzali mnie kopniakami, teraz zostali zwęgleni żywcem. Zaśmiałem się! Następnie zapaliłem całe swoje światło ogniem, tak, że wrogowie wypuścili mnie. Nie zwlekając na ich ruch, wyciągnęłam obie zapalone pięści za plecy.
-Eksplodujące ogniste ostrze szkarłatnego lotusa.- krzyknąłem.
Przede mną pojawiła się ognista postać feniksa. Ruszyłem z nią na pędzących w moją stronę wrogów. Kiedy znajdowałem się wystarczająco blisko, rzuciłem nim. Uśmiechnąłem się. Wszyscy przeciwnicy zostali powaleni, a potem zniknęli w kłębach dymu.
-Zostałeś już tylko ty, mee.
*~~*
L U C Y
Słyszałam jego głos. Głośno i wyraźnie. On na pewno tu jest. Szybko więc wybiegłam z pomieszczenia i przekroczyłam wrota. Ujrzałam go poobijanego, jak stoi nad ciałem półprzytomnego kozła, a może kozy. Przyjrzałam się jego przeciwnikowi uważnie. Pachniał tak inaczej... jak nie człowiek.
-Natsu, stój.- krzyknęłam.
Podbiegłam szybko do niego.
-Czemu?- zapytał.
-Muszę dowiedzieć się kim jest. A raczej którym duchem. - zaśmiałam się.
-Więc jednak jest panienka prawdziwym magiem gwiezdnych duchów.- odpowiedział i powoli zaczął się podnosić.- Jestem zodiakiem Koziorożca, Capricorn. Od teraz pozostaję pani do usług.- uśmiechnął się i zniknął.
A na moje ręce upadł klucz... pierwszy złoty klucz. Cieszyłam się.
-Lucy jakim cudem ty tam weszłaś? - zagadał nagle różowo-włosy.
-No normalnie.
-Ja jakoś nie mogłem...- naburmuszył się.
A jednak wrota nie były bez ochrony. Ten koziorożec musiał być strażnikiem przed niepożądanymi magami,. Więc wrota mógł przekroczyć ktoś, z taką magią co ja.
-Nieważne. Choć, wracajmy. Misja zakończona.- pokazałam mu pamiętnika.
A następnie przytuliłam. Musiałam.
*~~*
-Staruszku, wróciliśmy.- zawołałam radośnie.
Duch mężczyzny pojawił się przed nami. Powitał nas szerokim uśmiechem.
-I jak?- zapytał podekscytowany.
-Zawiedliśmy.- odparł smutno chłopak.
-Aye... -poparł go kotek.
-Weźcie oszczędźcie sobie tych bzdur! - warknęłam do przyjaciół.- Znaleźliśmy ten pamiętnik...
-Co on kryje? Przeczytałaś go? - zasypywał mnie pytaniami.
-Ise nie życzyła sobie tego..., więc spełniałam jej wolę.
-Więc ona ...
-Chce pana zobaczyć. - powiedziałam wesoło.- Otwórz się bramo Księżyca: Ise.- wyciągnęłam klucz.
Długowłosa pojawiła się i bez słowa rzuciła w objęcia staruszka. Ich łzom nie było końca. Cieszyli się, radowali. W końcu zostali rozłączeni na ponad dwieście lat.
-Isuś, moja wnuczko.- wyszeptał przez szloch starzec.
-Dziadku, wróciłam.- rzekła szczęśliwa dziewczyna.
Na ten widok sama miałam ochotę płakać, ale powstrzymałam się. Dodatkowo dłoń Natsu na moim ramieniu dodawała mi otuchy.
-No to nasza misja zakończona.
-Tak, dziękuję wam za to. A tu wasza nagroda...- zaczął starzec.
-Niczego nie potrzebujemy. Wystarczy nam wasze szczęście.- mówiłam prawdę.
Odkąd poznałam tą całą historię, chciałam tylko, by ponownie się zobaczyli. Nic więcej, gdyż sama pomoc im sprawiła mi tyle radości.
-C-czy wy znikacie?- zapytał różowo-włosy, gdy ciała duchów zaczęły robić się przezroczyste.
-Tak, teraz możemy odejść w pokoju. - uśmiechnął się mężczyzna.
-Wreszcie mogę spędzić wieczność z dziadkiem.- wyjąkała długowłosa przez łzy.- Lucy, będę tęsknić.- przytuliła się do mnie, a ja odwzajemniłam gest.
-Ja też, ale wiesz, pozostaniesz w mym sercu na zawsze. - głos mi drżał.
-Ty w moim też. Żegnajcie!- pomachała nam.
-Chłopcze, dobrze opiekuj się tą panienką.
-Dobrze.- przytaknął Salamander.
-Dziękuję wam za wszystko, dziękuję.- powiedział staruszek.
I zniknęli. Oboje. Nie wiem, gdzie, ale teraz przynajmniej będą szczęśliwi... ciesząc się swoją obecnością po wsze czasy.
Kropla...
Łza za łzą... teraz już ich nie powstrzymywałam. Płakałam głośno i żałośnie. Upadłam na kolana i twarz ukryłam w dłonie.
-Spisałaś się, wiesz?- zagadnął chłopak.
-No, ale ...
-Nie marudź. - zaśmiał się.
-Aye!- krzyknął Happy.
-Masz racje! Taka jest kolej rzeczy.
-Czyli pozwolisz jakiemuś tam przeznaczeniu władać własnym życiem? - zapytał różowo-włosy.
-To nic fajnego, gdy los decyduje za mnie. Teraz muszę złapać szczęście sama. - powiedziałam.
Podniosłam się. Obróciłam się w jego stronę i uniosłam kąciki ust do góry. Uśmiechnęłam się jak najszczerzej potrafiłam. Ten gest był skierowany do niego ... do mojego najdroższego przyjaciela.
A tajemnica Ise? Na zawsze pozostanie tajemnicą, bo pamiętnik, który do tej pory trzymałam w dłoni, został spalony przez chłopaka... Ukryta przeszłość nigdy nie ujrzy światła dziennego.
*~~*
Uff. Skończyłam- wreszcie. Dzisiaj nie będę marudzić, bo włożyłam w ten rozdział całe serducho. Chciałam też by całość zmieściła się w jednym rozdziale. Wyszedł hmm, trochę chyba dłuższy. :) Ale to chyba dobrze- no chyba. :D Jestem już zmęczona, więc za błędy przepraszam. Tak więc do następnej :) .
Pierwsza! ;3
OdpowiedzUsuńO ranyyy..
UsuńCały rozdział był taki.. ahhh.. ciężko mi to wyrazić nawet słowami, ale pikawa mi tak szybko bije z podekscytowania jak nigdy ^^
I ta rozmowa Natsu z Happpym o uczuciach.. rozpłynęłam się xD
W ogóle Happy w tym rozdziale wyszedł Ci genialnie.. i to jak uczył dziadka wymawiać to swoje słynne zdanie.. haha padłam ^^
Chcę więcej! Dużo więcej!
Buziaki Słońce!
I niech wena będzie z Tobą~ ! :*:*
Ojj dłuższy rozdzialik, z pewnością ale tylko się cieszyć!
OdpowiedzUsuńMini, jesteś miszcz xD
Już na samym początku dostałam oczy jak talerze czytać tą całkiem (nie)przyzwoitą scenkę :devil: po tym co napisałaś i gdy pomyślę o +18 którą mam nadzieję za jakiś czas napiszesz załącza mi się tryb zboko-Yashy :D
Happy w tym rozdziale rozwala system, najpierw jak uczył ducha jego firmowego tekstu, następnie wdając się w debatę o uczuciach... gdzie tam wdawać się w debate, kociak pokazał pazur i po prostu dosrał zapałce xD Dobrze mu powiedział, a co! Tylko czemu potem Natsu miał przed oczami Lisanne? Najpierw Animka u siebie z nią wylatuje, teraz ty, wy na serio mnie do białej gorączki doprowadzicie (NIE ZNOSZE JEJ >=[ ).
Właśnie Natsu... Natsu i to jego zboczenie, gdy poleciał do lasu za Lucyną haha xD Epickie ^.^
I już myślałam, że gdy ona wyczuła ciepło to, że on ją od tyłu dopadł O.o A tu suprise hehehe, Mini (duch) rzeczywiście zachowywała się co najmniej nie pokojąco.. Ale teraz Isa jest z dziadkiem, pamiętnik w epickim stylu uległ zniszczeniu i teraz powinno być z tym wszystko dobrze... prawda?...
Domek Zerefa - bardzo fajna scena, Natsu dostał baty od Capricona, a już myślałam, że to muuu należy do Taurusa :P. Hah to drażnienie koziorożca "mee" xD Skąd ty bierzesz te pomysły geniuszu :DDD
Szczerze myślałam, że Lucy nie znajdzie tak szybko pamiętnika, a że gdy to zrobi to jednak go przeczyta... mimo wszystko miłe zaskoczenie, tak samo że w ogóle pojawił się tam Caprico z tą swoją barierą chroniąca chałupe czarnego maga - to chyba największy zaskok w tym superaśnym rozdziale. Oczywiście bardzo pozytywny!
Czy o czymś nie zapomniałam?...Aaa na początku motyw z policzkiem i osuwające się drzewa - pierwsze mnie rozbawiło do łez (Natsu robi się wredno-zadziorny (?) xD ) natomiast druga bardzo fajnie wyglądała w mojej wyobraźni. Magicznie i tajemniczo <3 Najbardziej tajemniczo jak się Lucyna odwraca w ciemnym gęstym lesie po tym jak coś usłyszała, a tam nikogo nie ma. Nie chciałabym być na jej miejscu....
Kochanie, rozdział razi po oczach wysokim poziomem, może było tam kilka błędów czy literówek, ale nie ma to znaczenia, nie są zbytnio widoczne i nie przeszkadzają, czyta się przyjemnie (nielicząc tego że z ekscytacji i przejęcia na dupie nie mogłam usiedzieć). Wszystko opisałaś cudownie, momentami aż chwytało za serce (chwila w której Lucyna otwiera drzwi do chałupy Zerefa - bezcenne). Szczególnie opisywanie uczuć, choć wszystko wychodzi ci epicko - tym miażdżysz moje biedne serduszko od dawki wrażeń :D I przez ciebie/ dzięki tobie (niepotrzebne skreślić) wiem jak poprawić +18, która będzie.. kiedyś, ale już jest napisana od miesiąca xD
I ja nie potrafię pisać tak długich i cudownych komentarzy, jak to robisz u mnie, bo serio czytając twoje słowa na moim blogu ciesze się jak mało kiedy(uwielbiam je <3), ale chcę ci chociaż za nie podziękować :***
Z niecierpliwością czekam na cd, na odnajdywanie kolejnych kluczy i NaLu (^.^), oby weny Ci nie zabrakło, zdrówko i humor dopisywały i oczywiście ogromny buziak i podziękowania za to co ciut wyżej napisałam :********************
Dziękuję za miłe słowa :). Nawet nie wiesz jak się ciszę, że komuś to się podoba:P. Jak zobaczyłam komentarz, to mi aż oczy wyszły z orbit ^^. I ty nie umiesz komentarzy pisać ? :D Jak dzięki Tobie dostałam taki zastrzyk euforii, że mam ochotę znowu coś napisać :D. Ty chcesz mi dziękować? Nie, nie. To ja powinnam. Więc wielkie Arigato! :*
UsuńNie, nie, to ja tobie dziękuje xD Ale cieszę się z twojej nowej dawki euforii - a jak masz ochotę znów pisać kolejny rozdział to nie czekaj! Lepiej dla nas, czytelników :D :*
UsuńWybacz, że dopiero teraz komentuje, ale dałam sobie trochę wolnego ^^ :c
OdpowiedzUsuńSiedzę sobie w pokoju i czytam jak zwykle nagłos twoje opowiadanie, sama nie wiem czemu wtedy lepiej mi się w nim zatracić :) No i wracając do tego co mówiłam to czytam tak na głos, a u mój tato wchodzi i takie wielkie cytuje: Japierdziele :D Hahaha spadłam z krzesła, bo tak to śmiesznie zabrzmiało :D A potem się tłumaczył,że tak tylko sprawdzał co czytam xDD Wg narysowałam dla kolegi Happiego,a tak patrze, że w rozdziale on również się pojawił *.* Awww <3
Ja tu miałam zadanie z matmy robić , a teraz już tylko w głowie mam Natsu i Lucy i tak w kółko *.* Boziu schiza jakaś! :333 Lucy się tak fajnie zawstydza xD Kyaaa ! Ja chcę takiego Natsu na żywo ! :3 Widać, że moja szkoła!- zachwycił się kotek <<<< hahahhahahha śmiech śmiech śmiech ! :D :D Co jak co , ale ten moment to Ci genialnie wyszedł. Wg ja genialna nazwałam mojego maluśkiego koteczka Happy <3 Chcesz zobaczyć tą ciężką Lucy? <<< tu to płakałam ze śmiechu xDD !! Spodobało mi się również jak opisywałaś dom Zerefa, strasznie mi się w twoim opowiadaniu podoba jego osoba , stwierdziłam że nawet bym sobie jeszcze coś o nim poczytała :) Tak wiem jestem zmienna bo ost. nie chciałam żebyś o nim pisała, ale zmieniłam zdanie jak jeszcze raz przeczytałam rozdział o Zerefie :) Cóż widzę, też że motyw pamiętnika również się pojawił. Muszę ci powiedzieć,że strasznie mi się to spodobało , w poprzednim blogu w opowiadaniu też był ten motyw nie? :)) Cóż tak się zaczytałam,że nie widziałam błędów, a ty wg jakieś robisz ? ^^ -mee xDD Mi tam sie muminku ten rozdział bardzo podobał !-mee xD Podsumowując długość mi odpowiadała, ciekawy , śmieszny , romantyczny = CUD MIÓD MALINKI :3
Życzę Ci dużo, dużo, dużo weny ! Jak pojedziemy do Japonii , to na pewno cię zmuszę do jakiejś chociaż mangi napisania :D Pamiętaj ty piszesz, ja rysuje i wszystko bd okej ^^ :3
Pozdrawiam cieplutko <333
~Hikari i Happy
Ps. Mógłby rozmawiać ludzkim głosem xD I mówić Oni się luuubią <3 xD
Dopiero 3 :<
Usuńawww następnym razem pierwsze miejsce będzie moje ^^ :D
Woo patrz pierwszy raz taki długi komentarz napisałam xD
Ale się opłacało -mee xD
Hue hue hue siedzę i sama do siebie mówię -meee meee ^^ XD <3
Tak patrzę na twój komentarz i stwierdzam, że nie tylko opowiadań nie umiem pisać, komentarzy widocznie też xD
UsuńCzemu ? ;o Mój komentarz taki zwyczajny jest taki z serca ^.^ tylko ze długi. Czytam czasem twoje komentarze i nic do nich nie mam :D xD
UsuńA na bloga twojego też zaraz wejdę, ale z tego co wiem to piszesz bosko *.*
Przepraszam, nie mam bloga, ale zaglądam na twojego, tyle że mój leń tłumi każdą chęć komentowania (bądź jakiejkolwiek aktywności) ale i w twoim opowiadaniu się zakochałam... I mam jutro ostatni test z angielskiego... I mózgu raczyłeś podzielić się ze mną tą informacją dopiero teraz?! Muszę znaleźć zeszyt! Do następnego!
UsuńNatsu ty zboczuchu :O Mam nieodparte wrażenie, że +18 nastąpi szybciej niż bym się tego spodziewała. Happy znowu mu przypomina o Lisanie? O nie, na wyrywaniu wąsisk się nie skończy, dozna tortur o jakich nie śniło się panom ciemności! Ten rozdział był cały skąpany w najróżniejszych uczuciach. Dalej jestem podekscytowana! I tym razem uroczy fragmencik dałaś na początek? Dziękuję, że dodałaś trochę walki, tylko jak dla mnie trochę mało krwi, ale ważne że jest :D Natsu dzisiaj jak typowy chłopak: dziewczyna się przebiera - "GDZIE?!" xD Fajnie, że wreszcie mogli się spodkać, ale strasznie mnie ciekawi dalsza historia Ise ( z wiadomych powodów :D ) a nasza Lucy zmienna jak moje ostatnie opowiadanie (dziewczyna pocałowała chłopaka, dała mu z liścia za to, że ją pocałował, chyba nie nadaję się do romansów... xD ) Więc, jak poszło poprawianie ocen? U mnie z matmy pięć trój, trzy jedynki, jedna piątka i wychodzi mi pięć, nie żebym się skarżyła xD W każdym razie, trzymaj wenę i nie puszczaj, bo potem będzie ciężko ją złapać ;D
OdpowiedzUsuń2 oceny na półrocze spadły w dół :D jedna polepszyła! teraz trzymam kciuki za test z matmy i liczę na 4 ^^. no, a ten ... mam nadzieję, że kiedyś podzielisz się swoim opowiadaniem, nie ? :) chociaż kawałek <3, chętnie poczytałabym, ale nie, nie nakłaniam, bo nie jestem zła :D ... będziesz chciała, to się podzielisz nim .
UsuńMogę się podzielić ale nie pokryję kosztów za psychiatrę ;D Ale pierwsze co, muszę je skończyć i poprawić a zanim to zrobię pół wieku minie :P Też będę trzymać kciuki za twój test, ja niestety nie mam możliwości podejścia do poprawy, bo byłby to już 3 raz ale zdam i to się liczy :) Choć i tak ważniejsze jest, że po tych udrękach nadejdą wakacje :D (przepraszam dostałam zastrzyk głupawki wywołany myślą o wakacjach)
Usuń...
Dałam radę na chwilę zatrzymać nieogar aby się pożegnać, dobranoc! :D
Bosze czemu muszę być jedną z ostatnich?! ZARĄBISTY TEN ROZDZIAŁ! Dłuuuuugi! Na początku to serducho moje...palpitacja. Napaliłam się tam, a ten im przerwał, ale proszę proszę co się tu dzieje, nagle Natsu taki...tajemniczy czy coś w tym stylu się stał, ale podoba mi się i to bardzo *o* Chyba się podnieciła, ale to no norma jak widzę Natsu. Zakończenie misji naprawdę wspaniałe, jestem ciekawa czy uda mi się napisać kiedyś tak długi komentarz jakie ty mi piszesz. Najbardziej zaciekawiło, albo no nie wiem jak to ująć słowa Happy'ego do Natsy "Zastanów się nad własnymi uczuciami" no tak Lisanna nie żyje, a Salamander zawsze był załamany po jej śmierci, świetnie opisałaś uczucia, z resztą tak jak zwykle. Natsu musi być teraz nieźle poobijany, ale jak to on nie przyzna się do zmęczenia ani do tego, że coś go boli, ale i tak jest kochany. Widać, że włożyłaś w ten rozdział całe serducho, chociaż myślę że zawsze wkładasz serducho do swoich wspaniałych rozdziałów. Przyjaciela...Lucy ty go kochasz, a nazywasz go przyjacielem? >_< Co za geniusz, najbardziej rozwaliło mnie to napalenie Natsu jak pomyślał o Lucynie na golasa. Ahh...taki zboczeniec z niego, sexowny zboczeniec. No i walka, opisana zarąbiście jak zawsze. Nie boli go po tym brzuch, albo nie ma siniaków? Dobry jest o-o Teraz zaciekawiło mnie jak to będzie z uczuciami Salamamdra, czy się w nich odnajdzie. Jak zwykle nie wzięli zapłaty, zauważyłaś, że jak on idzie na misję z lucy to naprawdę żadko biorą kasę? XD Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a ten naprawdę mi się podobał i przepraszam że komentuje dopiero teraz ale miałam zajęty czas, ale obiecuję że następny przeczytam szybko. A najbardziej podobają mi się końcowe słowa, aż tak bardzo że muszę je zacytować w tym komentarzu oki? :3
OdpowiedzUsuń"A tajemnica Ise? Na zawsze pozostanie tajemnicą, bo pamiętnik, który do tej pory trzymałam w dłoni, został spalony przez chłopaka... Ukryta przeszłość nigdy nie ujrzy światła dziennego."
Naprawdę super i mam nadzieję na więcej.
POZDRAWIAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE DOŁADOWAŁAŚ KONTO BO BĘDĘ PISAĆ KOCIE *^*
Kochanie nie wiem czemu, ale nie mogę wystawić komentarza we wcześniejszym poście dotyczącym drugiego bloga... więc pisze tutaj -
OdpowiedzUsuńe wiem która opcja lepsza :D Niby w drugim nie ma Lucy, tylko łudząco podobna dziewczyna, ale ten pomysł wydaje mi się bardziej intrygujący.. świetne pomysły masz! I ja z przyjemnością poczytam drugiego bloga twojego autorstwa. Pod warunkiem, że nie rzucisz tego - zrozumiem jak rozdziały będziesz dodawać rzadziej, wiem sama jak ciężko prowadzi się więcej niż jednego bloga, ale nie daruje Ci i nie popuszcze jak olejesz tego bloga! :D
Ewentualnie zrób tak jak ja... Ja już zaczynam pisać drugiego, ale jest on na kartkach w dużym konspekcie, potem może zacznę przepisywać na kompa, ale dopiero go wystawie gdy skończe pierwsze opowiadanie (+one-shoty więc za szybko to się nie pojawi xD).
...
Pogubiłam się xD W każdym bądź razie jeśli chcesz pisać - pisz, trzeba wykorzystywać wene, a ja zawsze chętnie przeczytam twoje opowiadania : )
PS. A będą +18? xDDD (taki żarcik na rozbawienie :D) Buźka :*
W tym drugim oj będzie dużo + 18, to mogę zagwarantować :D .
Usuń:O
UsuńNo to wiesz którą opcje wybieram xDDD
Mission cmpleted ^^ Przeczytałam wszystkie rozdziały w jakże ekspresowym tempie xD xD ( a miałam się do egzaminów uczyć... :) ) Od tej pory będę komentować twojego bloga :D Kolejna świetna historia xD Skąd bierzecie te wszystkie zajebiste pomysły?? :P
OdpowiedzUsuńJest tu duzo momentów NaLu ;D ;D ;D
Co do Twojego drugiego bloga nr 2 :D ;D Duża liczba +18 *.* *,* Nie mogę się już doczekać !!!
Pozdrawiam xD
Best online baccarat games to play - William
OdpowiedzUsuńBest online baccarat games to play. 바카라 baccarat players love 1xbet korean games like free baccarat, roulette, blackjack, and blackjack, with a huge 메리트 카지노