Rozdział XIX- Urodziny

~*~
Zaczął się czerwiec. Wreszcie nadszedł ten długo oczekiwany czas. Teraz rozpoczyna się najpiękniejsza pora roku- lato. Noce staną się krótsze, a dni dłuższe i cieplejsze. Słońce będzie górować na niebie większą część doby, tym samym ogrzewając wszystkich swoimi promieniami. Ach, już nie mogłam się tego doczekać. Dzisiaj minął właśnie miesiąc, odkąd dołączyłam do gildii, a także tydzień, kiedy Natsu wyruszył na misje. Westchnęłam. Każda chwila spędzona bez chłopaka była nudna. Tylko on umiał poprawiać mi nastrój, ale też potrafił go psuć. Stanowił urozmaicenie w moim życiu. Muszę przyznać szczerze, brakowało mi go. Ale... mam ciszą nadzieję, że uda mu się wrócić dzisiaj w ten dzień... jego urodziny.
Nie miałam żadnego pomysłu na prezent. Może znałam go, ale nie na tyle, by wiedzieć, co chciałby dostać. A chciałabym podarować mu coś, co mu się przyda i spodoba. Zrobił dla mnie tyle dobrego, a ja teraz chcę mu się odwdzięczyć. O, już wiem. Pogadam z Mirą. Ona na pewno będzie wiedziała. W końcu znają się dłużej niż ze mną.
Leniwie wygramoliłam się spod pierzyny, człapiąc na bosaka po podłodze. Podeszłam do szafki otwartej na oścież i wyciągnęłam sukienkę. Materiał był czarny z białymi wstawkami- falbankami. Na środku dekoltu miał przypiętą kokardę, a w talii przewieszony pas. Przyglądnęłam się jej uważnie. Przyłożyłam ją do swojego ciała i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Może być. 
Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się w wybraną przez siebie sukienkę. Wygładziłam nierówności i rozczesałam włosy. Szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia i opuściłam swoje mieszkanie.
Szłam zatłoczonymi uliczkami miasta. Mijałam zakochane pary, staruszków, dzieci. Wszyscy mieszkańcy uśmiechali się promiennie. Prawdopodobnie każdy z nich wiódł sielankowe życie. Przyglądałam się temu widokowi z radością. Jak miło, że prości ludzie nie muszą zamartwiać się i cierpieć. Oj, jak mogłam się mylić.
Wreszcie doszłam do budynku gildii. Już z daleka mogłam usłyszeć żwawe odgłosy i krzyki. Cali oni- banda rozwydrzonych, przerośniętych dzieci. Ale za to ich lubiłam. W ich towarzystwie nie można było się nudzić. Przekroczyłam próg drzwi i nawet nie zważając na walające się stoliki, czy krzesła- podeszłam do baru, za którym jak zwykle stała Mira.
-Witaj, Mira. - powiedziałam, zasiadając na krześle.
-Ojej, to Lucy. Co słychać? - zapytała, przecierając kufel. 
Zamyśliłam się. Czy naprawdę powinnam pytać się o to? Ech, raz kozie śmierć. 
-A no... dobrze, jakoś leci. Ale mam problem... 
-Nie wiesz co kupić Natsu na prezent? -wyprzedziła mnie, uśmiechając się.
Zacisnęłam usta w wąską linijkę.
-Tak. Skąd wiesz? 
Białowłosa zaśmiała się cicho i odłożyła kufel na bar.
-Cana wyczytała to z kart. 
Jak ona mogła grzebać w moich myślach? Pf... Niech ja no tylko dorwę tą pijaczkę!
-Niech by ją. Tą Canę ... - powiedziałam bardziej do siebie niż do Miry.
-Co ja ? -wtrąciła wyżej wymieniona dziewczyna, znikąd pojawiając się.
Usiadła na krześle obok mnie, pijąc prosto z beczki swój ulubiony trunek. 
-Już nic. - odpuściłam sobie.- No to co ja mam mu dać na ten prezent? - marudziłam do dziewczyn.
-Daj mu trochę sake! W końcu to jego osiemnastka. - zaśmiała się Alberona. 
Pijany chłopak? Nie, dziękuję. Wolę nie wiedzieć jakby się zachowywał wtedy. Pokręciłam przecząco głową, z bezradności spuszczając ją w dół.
-Daj mu książkę o smokach. - usłyszałam krzyk Levy.
Salamander czytający cokolwiek? O nie, te dwa stwierdzenia gryzą się ze sobą. Przecież przy tym trzeba używać mózgu... No, nie to, że twierdzę, że go nie ma, tylko przy jego użytkowaniu prędzej zardzewieje niż się na coś przyda. Westchnęłam.
-Zróbmy mu imprezę niespodziankę!-zaproponowała Erza, która stanęła koło nas.
Zaklaskałam w dłonie. Tak, to jest to!
-No to tak. Tyle, że to będzie prezent od gildii. Lucy natomiast musi mu dać specjalny prezent. Prawda, dziewczyny?- powiedziała wesołym głosem Mira.
Reszta nastolatek zaśmiała się, przytakując na ten pomysł! Aż bałam się, co one wymyśliły. 
~*~
One oszalały! W życiu się na to nie zgodzę. Za kogo one mnie mają? Przecież to, to jest takie... zbereźne i zawstydzające. Przenigdy takiego czegoś nie zrobię.
-Nie ma mowy. - zaprzeczałam.
-No, ale Lu-chan. - jęczała niebiesko-włosa, robiąc naburmuszoną minę.
-Jesteś jego najlepszą przyjaciółką. Nie chcesz dać mu dobrego prezentu? - rzekła Tytania.
-No tak, ale...
-Przestań marudzić. W końcu Natsu to facet, nie? A od tego dzieci nie będzie. -wypaliła brunetka, na co ja zaczerwieniłam się.
-My zrobimy mu tą niespodziankę i odpowiednio przygotujemy na twój prezent. Koniec dyskusji. - powiedziała stanowczo niebieskooka zza baru.
-Będzie dobrze, Lu-chan.
-Rozerwie się trochę chłopak, nie?- zaśmiała się Mira.
-Bo napali się nam jeszcze chłopak. - rzekła Erza, zarzucając włosy do tyłu.
Wrr. Jak one się na coś uprą, to nie odpuszczą. Widząc, że się poddałam, uśmiechnęły się.
-No to teraz czas na zakupy. - rzekły chórem.
Widzę, że ja tu nie mam nic do gadania. Westchnęłam, cała czerwieniąc się. Chociaż może to dobry pomysł? W końcu one znają go dłużej i ... jakby tak dłużej się zastanowić to nie takie straszne. Co więcej, może być zabawniej. Jeśli mu się spodoba, to będę szczęśliwa.
Niepewnie ruszyłam za dziewczynami, przystając na ich pomysł. Ciekawe jaki będzie końcowy rezultat.
Czas ruszać na zakupy- aż się cała napaliłam.

~*~
Słońce zaczęło znikać za horyzontem. Wreszcie koniec tego upału, a przede wszystkim podróży pociągiem. Uradowany ucałowałem kawałek stałego lądu i pomaszerowałem w kierunku gildii.
-Happy idziemy na ryby? Złowię ci jakąś duszą sztukę? - zaproponowałem.
-Byleby nie ważyła tyle co Lucy. Nie dam rady zjeść tonowej rybki. - zaśmiał się kot, latając nad moją głową.
-Nie bądź niemiły dla niej. Ona nie waży tonę. Ewentualnie dwie, ale to tak na oko. - uśmiechnąłem się, robiąc sobie żarty z przyjaciółki.
Jak dobrze, że teraz mnie nie słyszała. Kiedy się wkurzała, robiła się straszna, niemal jak Erza. Wzdrygnąłem się na wspomnienie o dwóch dziewczynach. Ruszyłem szybkim krokiem w kierunku gildii.
-Wróciliśmy!- wydarłem się, kopiąc w drzwi, które wyleciały z zawiasów.
Spojrzałem na opustoszały budynek. Dziwne, gdzie wszystkich wywiało. Niby już wcześniej wydawało mi się, co tutaj tak cicho. Niepewnie wszedłem do środka. Może pomyliłem adresy?
-Niespodzianka!- usłyszałem chórowy krzyk.
Obejrzałem się za siebie. Znajdowali się tam wszyscy z gildii, trzymając w dłoniach albo balony albo prezenty. Na środkowym stole stał duży tort z moją podobizną. Uśmiechnąłem się. Kompletnie zapomniałem o tym dniu, wyleciało mi z głowy i tyle. Ale przyjaciele nie zapomnieli - jak miło.
-Nie trzeba było.-  powiedziałem, podchodząc bliżej nich.
Wszyscy radośnie uśmiechali się i zaczęli śpiewać donośne "Sto lat". Wzruszyłem się. Już dawno nikt dla mnie nic takiego nie zrobił. Cholera, cieszyłem się. Byłem dla kogoś ważny i to mi wystarczało. Po skończeniu "piosenki" podszedł do mnie Gray, wieszając mi przez ramie.
-Ależ trzeba było, matole. - zaśmiał się, podając mi prezent.
-Co to? - zapytałem zaskoczony, przyjmując mały pakunek.
-Otwórz. - poinstruował mnie.
Szybko rozerwałem ozdobny papier. To, co zobaczyłem w środku, wywołało uśmiech na mojej twarzy. Prezentem okazała się figurka chłopaka z lodu. Chciałem ją od razu spalić. Ale nie udało się.
-Widzisz ten lód jest trwalszy. To znaczy, że będziesz mógł do woli się wyżywać na mojej miniaturce.
-Stary! To najlepszy prezent na świecie.-  po raz pierwszy przybiłem z nim piątkę bez zbędnych kłótni.
-Wiem. 
Wsadziłem figurkę do kieszeni spodni, kiedy podeszła do mnie Erza z Caną. Uśmiechały się, wyciągając przed siebie ogromny prezent.
-To dla ciebie od nas.-  przeciągnęły to bliżej mnie.
Rozwiązałem wstążkę. W środku znajdowała się ogromna beczka sake. A no tak. Przecież od dzisiaj oficjalnie mogę pić. To czemu by nie skorzystać?
-Mira, mogłabyś polać wszystkich tym sake? - zapytałem przechodzącej obok białowłosej.
-Ojej, jasne. - powiedziała.- Słyszeliście? Pan solenizant stawia.- krzyknęła do gildii.
Kątem oka dostrzegłem lejące się strumienie sake oraz stopniową niedyspozycję przyjaciół. Chciałem gdzieś usiąść, lecz po kolei podchodzili do mnie z prezentami. Przyjmowałem po kolei podarunki. Ostatecznie nazbierała się ich ładna ilość. Ale każdy na swój sposób był fajny. Może parę prezentów otworzę, by zobaczyć ich zawartość, a resztę w domu.  No to po kolei...
-Natsu, pochwal się co za cudeńka masz.Może jakaś rybka się trafi.- zaśmiał się Happy, który siedział obok mnie.
-Już, już. 
Otwarłem pierwszy z brzegu pakunek. Był małych rozmiarów z karteczką : "od Wendy". W środku znajdował się taki sam szalik jak mój, tyle, że w odcieniu czarnym. Fajnie, będę miał na zmianę. Schowałem do środka i otwarłem następny prezent.
-O, rybka. Dawaj ją! - porwał Happy mój kolejny prezent.
-Od kogo to? - zapytałem sam siebie.
Znikąd pojawiła się biała kotka, przybierając dorodnego rumieńca.
-O-ode mnie. - rzekła Carla.
-Dzięki. Chociaż Happy'emu bardziej posmakuje. 
Zanim się zorientowałem, oba pupile znikły gdzieś. Nie wnikałem co zamierzał robić Happy z Carlą.
-To może otwórz prezent ode mnie, co ? - powiedziała Levy, która podeszła do stolika.
Wcisnęła mi w dłonie mały pakunek i odeszła do dziewczyn.
-No dobra. To teraz ostatni prezent. - powiedziałem w stronę chłopaków.
Wyciągnąłem kopertę, w której znajdowała się moja fotografia z dzieciństwa i jakiś liścik. Odwróciłem się w bok i zagłębiłem się w treść.

 "No to ten Natsu, Wszystkiego Najlepszego. Jakbyś mógł przyjdź do mnie wieczorem. Chcę ci coś osobiście dać.
                                                                                                                                                      ~Lucy" 
Mimowolnie uśmiechnąłem się. Zgiąłem kartkę w pięści i schowałem do kieszeni. Właśnie zastanawiało mnie, gdzie podziała się blondynka. Czekała na mnie w domu, sama. Miała dla mnie jakiś prezent. Nie wiem co to, ale strasznie się napaliłem. 
-Co to było? - pytał podejrzliwie Laxus. 
-Rachunek za czynsz. Pomyłka . -odparłem, drapiąc się w tył głowy.
Więcej nie drążyli tego tematu. Wpatrywałem się w przyjaciół z uśmiechem. Siedziałem przy stole z Gray'em, Laxusem, Elfmanem, Gajeelem i Freedem. Popijali oni któryś z rzędu kufel z sake, a ja jedynie nic. Trzeba było to zmienić. W końcu to moje urodziny! 
-Zdrowie narwańca! - krzyknął brunet.
-Ta... Zdrowie, oto prawdziwy mężczyzna. - powiedział białowłosy.
-Pijmy do dna. - zakomunikowałem, zderzając się kuflem z pozostałymi.
-Tylko nie padnij pierwszy, matole!-  krzyknął Gray.
-Chyba mówisz o sobie, gołodupcu. - zaśmiałem się.
-Geehe, wy obraj przegracie ze mną.-  wychlipał Gajeel.
-Padniecie jak muchy! -  obwieścił blondyn.
-O nie, nie wygracie ze mną w męskiej rzeczy! Jam prawdziwy mężczyzna.
Przekrzykiwaliśmy się, urządzając sobie zawody w piciu. Jako jedyny milczał zielono-włosy. Ale dopiero potem okazało się jakie z niego ziółko. Jak to się mówi - cicha woda brzegi rwie. Wypił z nas najwięcej. 

~*~
Więcej nie piję. Głowa mnie niemiłosiernie bolała. Kręciło mi się i miałem odruchy wymiotne. Ach, co za diabelskie skutki uboczne sake. No, ale osiemnastkę ma się raz w życiu, więc nie mogłem tej okazji zmarnować. Jak wrócę do trzeźwego stanu, policzę się z Caną za jej prezent. Resztę podarunków schowałem za barem, jutro je wezmę.
Wymknąłem się z gildii, wymijając zalanych i nieźle wystawionych przyjaciół. Ukradkiem zobaczyłem Erzę śpiącą na barze, obok niej Mirę wtuloną do Freeda. Niedaleko nich spał smacznie Gray na brzuchu Juvii. Gajeel tulił do siebie przerażoną Levy. Zaśmiałem się. Wolałem nie widzieć ich min, kiedy się obudzą.
Chwiejnym krokiem wyszedłem z gildii i skierowałem się do domu Lucy. Wciąż pamiętałem o jej zachęcie. Byłem ciekaw, co od niej dostanę. Aż się napaliłem.
Z bijącym sercem zauważyłem uchylone okno do jej pokoju. Niewiele myśląc, wskoczyłem do środka.

~*~
Rzuciłam ponowne spojrzenie na mój pokój. Otwarte okno- jest. Prezent- jest. Późna godzina - jest. Spojrzałam na siebie i mimowolnie zaczerwieniłam się. Ach, to takie żenujące. Zakryłam biust dłońmi, starając się zasłonić nimi to, co i tak jest niewidoczne. Gdyby ktoś mnie w tym zobaczył... Nie, nie mogę się tak pokazać. Ale teraz już za późno na zmianę decyzji. Co więcej nie miałam żadnego prezentu dla niego. Westchnęłam. Wciąż brakowało jeszcze solenizanta. Zaśmiałam się. Może nie przyjdzie.
Zaczęłam krążyć po pomieszczeniu, zataczając koła. Denerwowałam się coraz bardziej. Drżałam z zimna. Może lepiej zamknę to okno? Tyle, że jak chłopak się tu dostanie? Mam chociaż nadzieję, że spodoba mu się ten prezent.
Nagły podmuch wiatru...
Znajomy zapach...
Uczucie ciepła...
Moje serce zaczęło szybciej łomotać. Bum, bum - biło nieprzerwanie. Jego dłonie oplotły się wokół mojego pasa, a głowę oparł o moje ramię. Drażnił oddechem moją szyję. Stałam w bezruchu i milczałam. Zaskoczył mnie tym. Zrobił to niespodziewanie i niezauważalnie. Dziwne dreszcze przebiegały przez mój kręgosłup. Mogłam wyczuć jego obecność na swojej skórze- dosłownie. Nigdy nie był tak blisko mnie. To uczucie, to ciepło rozlewające się w moim wnętrzu było czymś nowym, niezwykłym. Zagryzłam dolną wargę. Trwaliśmy w takim uścisku dłuższą chwilę, zapominając o całym świecie. Liczyliśmy się tylko my i ten moment. Nic innego nie miało sensu. Myślami byłam gdzieś indziej, gdzie tylko ja miałam dostęp.
-Lucy.- wyszeptał moje imię.
Szybkim ruchem obrócił mnie przodem do siebie. Zilustrował mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na biuście. Zaczerwieniłam się. Odruchowo spuściłam głowę i wpatrywałam się w czubki palców. Przejechał dłońmi po moich nagich ramionach, sunąc przez talię i zatrzymując się na biodrach. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie, a ja na to wszystko pozwalałam. Byłam teraz jak szmaciana lalka, z którą można było zrobić to, na co miało się ochotę. Nie miałam siły się opierać, a może nie chciałam.
-Podoba ci się prezent? - wydusiłam z siebie pierwsze słowa.
Nie było to łatwe, ale jakże znaczące dla mnie. Pragnęłam się dowiedzieć co o tym sądzi. Łudziłam się, iż mój wysiłek i zawstydzenie opłaciły się. Ale on milczał... nie takiej odpowiedzi się spodziewałam. Przymknęłam powieki, próbując uspokoić serce.
-Co? Przecież nie dałaś mi żadnego prezentu. - powiedział, jąkając się.
Wyczułam od niego woń alkoholu. Cholera! On jest pijany, a tego nie było w planach. Co jeśli posuniemy się dalej. Do czegoś, czego będziemy... no i pięknie, zamieniam się w zbereźnika. Wrr.
-Patrzysz na niego, idioto!- krzyknęłam.
Nie wytrzymałam tego napięcia. Jak można się było nie domyśleć? Co za kretyn. Wkurzyłam się . Cała niepewność znikła i zastąpił ją gniew. Złość mieszała się z irytacją. Już dawno nie byłam przepełniona tak negatywnymi emocjami.  Nie panowałam już nad nimi. Drżały mi dłonie tym razem z wściekłości. Niepewnie wyrwałam się z jego uścisku i poczyniłam parę kroków w tył.
-Zrobiłem coś nie tak ?-  wyjąkał w moją stroną, powoli zbliżając się.
Wyraz jego twarzy diametralnie zmienił się. Po raz pierwszy widziałam go takiego. Na twarzy miał wymalowane rozczarowanie. Jego oczy nie świeciły dawnym blaskiem, usta wykrzywiły się w grymasie. Instynktownie zaczęłam cofać się do tyłu.
-Nie twój interes. - odrzekłam niepewnie, chcąc aby głos brzmiał naturalnie, jednak on łamał się.
Pod wpływem natłoku emocji zawahałam się nad kolejnym posunięciem. Kiedy poczułam za sobą zimną ścianę zmieszałam się nieco, nie wiedząc, co w tej chwili zrobić. Salamander w szybkim tempie znalazł się przy mnie, dłonie opierając po przeciwnych stronach mojej głowy. Zatkało mnie, dosłownie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, bowiem miało to inaczej wyglądać. Czułam się jak marionetka, która nic nie może sama zrobić. Ale to Natsu pociągał za sznurki, które mnie kontrolowały. Tak łatwo przestałam racjonalnie myśleć. Czekałam teraz na jego ruch, będąc gotowa na wszystko. Jedyne, co mogłam zrobić, to wpatrywać się w niego, co okazało się w miarę ciekawym zajęciem. Obserwowałam każdą zmianę na jego twarzy. Czułam na szyi jego gorący oddech, co mnie dekoncentrowało. Napięłam wszystkie mięśnie, zaciskając usta w wąską linijkę. Zaczęła irytować mnie ta jego bezczynność. Miałam ochotę pierwsza wykonać ruch, ale stałam sparaliżowana w miejscu. Kiedy serce jeszcze bardziej przyśpieszyło... wówczas zrobił coś dla mnie niespodziewanego.
-Powiedz miau. - wyszeptał mi do ucha.
Patrzyłam na jego twarz, na której stopniowo zaczynał tworzyć się zadziorny uśmiech. Zapiszczałam cicho i zaczerwieniłam się. Zawstydzona obróciłam twarz w bok, lecz on pochwycił mój policzek. Zmusił mnie, bym spojrzała na niego.
-Chodź tu do mnie, mój prezenciku. - powiedział, chwytając mnie za nadgarstek.
Już dawno nie czułam się tak zażenowana i skrępowana za razem. Ach, co on ze mną wyrabia.

~*~
Wpatrywałem się w jej zaczerwienioną twarz. Wyglądała teraz tak niewinnie, niepozornie. I do tego ten jej strój... Zilustrowałem ją od góry do dołu. Włosy miała rozpuszczone, przyozdobione czarnymi kocimi uszami. Szyję przyozdabiała "obroża" ze złotym dzwoneczkiem. Biust został wyeksponowany czarnym biustonoszem, który przez środek miał tylko sznureczki. Schodząc niżej miała spodenki tego samego koloru co górę. Z tyłu miała przyczepiony ogon. Zaśmiałem się. Teraz była moim prywatnym kociakiem. Lepszego prezentu nie mogłem sobie wyobrazić.
Pociągnąłem ją za nadgarstek, kierując w stronę łóżka. Działałem pod wpływem impulsu, lecz bezczynność dziewczyny również na to wpłynęła. ( ciekawe ile osób pomyślało, że teraz zbliża się +18 xd ) Usiadłem na brzegu miękkiego materacu, usadawiając blondynkę na swoich kolanach. 
Napawałem się jej widokiem z bliska. Mogłem dostrzec wyraźnie zaróżowione policzki. Czułem jak drżała. Wzrok miała spuszczony. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, w bezruchu. Nie wiem co mnie natchnęło, ale nie wytrzymałem. Byłem tylko facetem, więc jak mogłem kontrolować się, mając przed sobą półnagą piękność?
Zniżyłem się, zanurzając pod jej blond włosami. Znalazłem kawałek odkrytej skóry szyi, na której pozostawiłem subtelny pocałunek. Musnąłem przelotnie ten skrawek. Jej serce biło jeszcze szybciej.  Mimowolnie uśmiechnąłem się. Przejechałem językiem po całej długości szyi i nachyliłem nad jej uchem. 

-Dziękuję za najlepsze urodziny w życiu. 
~*~
Chyba najdłuższy rozdział na tym blogu. Mam cichą nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Teraz małe sprostowanie. Ten rozdział rozpoczyna nową sagę "Sześć miesięcy", która wygrała w ankiecie. To wydarzenie jest mniej więcej miesiąc później od czasu walki Natsu z Lucy, choć nie wiem czy to ktoś jeszcze pamięta. Począwszy od tego, parę najbliższych rozdziałów będzie kontynuowanych od tego wydarzenia. To znaczy nie będę już robić żadnych przeskoków czasowych, bo można byłoby się pogubić. Czyli prościej- kolejne rozdziały toczą się dzień po dniu. Zagmatwane, wiem. :D .
Wyszło jak wyszło. Choć myślę, że jego urodziny nie wyszły jak najlepiej. 
Teraz postaram się dodawać rozdziały szybciej i o wiele dłuższe. Coś długości tego.
Pozdrawiam. ^^
P.S Tu macie wygląd Lucy :

Co ja mam w tej bani- hahaha. :D Tak to jest jak się naogląda OVA FT. :D 



8 komentarzy:

  1. Jak mogłaś mnie tak wystraszyć! (Ja niezbyt lubię +18 łagodnie ujmując :P) moje myśli: "Czytać, nie czytać? Czytać, nie czytać? Dobra! Zaufam Mini Aice wierze, że tego jeszcze nie zrobi" Aż tu nagle "( ciekawe ile osób pomyślało, że teraz zbliża się +18 xd )" TY! JA CIĘ... KAMEHAMEHA! Życzę Ci bliskiego spotkania z mieczami Erzy! T^T
    To Natsu nie pił na wcześniejszych imprezach FT? Jakoś mu nie wierze xD Dzień po dniu? To znaczy, że w następnym rozdziale ujrzymy po imprezowy rytuał leczenia kaca jak mniemam? xD
    Ogólnie, tym rozdziałem nastraszyłaś mnie jak nigdy :O Ale wyszedł Ci śmiesznie, szczególnie figurka w kształcie Graya do wyżywania się ;) Więc niech wena będzie z tobą, do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po 8 godzinach zorientowałam się, że jestem pierwsza O_O (ach ta moja szybkość) Muszę się teraz tym nacieszyć bo z kolejnym rozdziałem Yasha i NatsuSalamander rozpoczną nowy wyścig i nie będzie już tak łatwo :P Dobranoc :D

      Usuń
  2. Natsu miał urodziny a mnie tam nie było :<
    Następną 18-tkę jego robię u mnie i zapraszam wszystkich xD
    Tak patrze pod koniec i serio już myślałam ze będzie +18 a tu niespodzianka :3
    Piękna chwila z Lucy i Natsu kyaa !
    I w końcu nikły kawałek mojego GaLevy :33
    Podsumowując rozdział wyszedł ci bardzo dobrze . Z momentami śmiechu, strachu xD i słodyczy :D
    Wpadnij do mnie :)
    Pozdrawiam .
    Aww :* jestem 2 :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja żałuje trochę, że nie było +18. Miałam nadzieje ^.^
    Fajnie to opisałaś jak Lucyna się wstydziła. No i fakt, figurka od Graya najlepsza :D
    Mi się podobało, zabawne to było i czytałam rozdział z uśmiechem na twarzy, więc nie pisz, że "wyszedł jak wyszedł" bo wyszło super! I nie mogę się doczekać dalszej części :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Łooo matko ale zarąbisty rozdział, hańba mi albowiem nie byłam pierwsza :c
    Osiemnastka Natsu ahhh...u mnie miał dziewiętnastkę.
    Naprawdę myślałam, że będzie +18, nie wiem czemu ale podobała mi się ta scena jak on powiedział jej do ucha "powiedz miau" =^_^=
    Kawaii, czyli ogólnie Natsu i Lucy - ta scena była zarąbista, momentami myślałam jak byli w gildii, że padnę ze śmiechu. Tak czy tak rozdział jeden z najlepszych.
    Życzę weny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. No co ty! To był jak na razie najlepszy rozdział ze wszystkich!
    Aww!...oni są tacy słodcy, ja nie mogę po prostu!
    Więcej takich proszę! ;)
    Najlepsze był to "powiedz miau"...hahaha...jakie słodkie!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Życzę duużo weny kochana i do następnej ;*

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo, ludzie;) Przecudny rozdział *.* Jestem zachwycona, zyskałaś nową czytelniczkę. Ano właśnie, gdybyś miała ochotę wejść na mojego bloga i pozostawić komentarz byłabym bardzo szczęśliwa. Rozdział 1 właśnie się pisze i za niedługo pojawi się na blogu.
    Ekem, wracając do tematu. Mam nadzieję, że kolejne notki będą tak rewelacyjne jak ta i możesz być pewna, że będę tu regularnie zaglądać i oczywiście komentować!
    Pozdrawiam~~
    PS http://hazy-future.blogspot.com/ Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja liczyłam na hentai (wiem, jestem zboczona xd) Już sie napaliłam haha ;3
    Uwielbiam nalu, choć twój blog jest moim pierwszym z tej kategorii. Nie zawiodłam sie - tak trzymaj, naprawdę bardzo mi się podoba ^^

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy