~*~
Zaczął się czerwiec. Wreszcie nadszedł ten
długo oczekiwany czas. Teraz rozpoczyna się najpiękniejsza pora roku- lato.
Noce staną się krótsze, a dni dłuższe i cieplejsze. Słońce będzie górować na
niebie większą część doby, tym samym ogrzewając wszystkich swoimi promieniami.
Ach, już nie mogłam się tego doczekać. Dzisiaj minął właśnie miesiąc, odkąd
dołączyłam do gildii, a także tydzień, kiedy Natsu wyruszył na misje.
Westchnęłam. Każda chwila spędzona bez chłopaka była nudna. Tylko on umiał
poprawiać mi nastrój, ale też potrafił go psuć. Stanowił urozmaicenie w moim
życiu. Muszę przyznać szczerze, brakowało mi go. Ale... mam ciszą nadzieję, że
uda mu się wrócić dzisiaj w ten dzień... jego urodziny.
Nie miałam żadnego pomysłu na prezent.
Może znałam go, ale nie na tyle, by wiedzieć, co chciałby dostać. A chciałabym
podarować mu coś, co mu się przyda i spodoba. Zrobił dla mnie tyle dobrego, a
ja teraz chcę mu się odwdzięczyć. O, już wiem. Pogadam z Mirą. Ona na pewno
będzie wiedziała. W końcu znają się dłużej niż ze mną.
Leniwie wygramoliłam się spod pierzyny,
człapiąc na bosaka po podłodze. Podeszłam do szafki otwartej na oścież i
wyciągnęłam sukienkę. Materiał był czarny z białymi wstawkami- falbankami. Na
środku dekoltu miał przypiętą kokardę, a w talii przewieszony pas. Przyglądnęłam
się jej uważnie. Przyłożyłam ją do swojego ciała i spojrzałam na swoje odbicie
w lustrze. Może być.
Poszłam do łazienki, gdzie przebrałam się
w wybraną przez siebie sukienkę. Wygładziłam nierówności i rozczesałam włosy.
Szybkim krokiem wyszłam z pomieszczenia i opuściłam swoje mieszkanie.
Szłam zatłoczonymi uliczkami miasta.
Mijałam zakochane pary, staruszków, dzieci. Wszyscy mieszkańcy uśmiechali się
promiennie. Prawdopodobnie każdy z nich wiódł sielankowe życie. Przyglądałam
się temu widokowi z radością. Jak miło, że prości ludzie nie muszą zamartwiać
się i cierpieć. Oj, jak mogłam się mylić.
Wreszcie doszłam do budynku gildii. Już z
daleka mogłam usłyszeć żwawe odgłosy i krzyki. Cali oni- banda rozwydrzonych,
przerośniętych dzieci. Ale za to ich lubiłam. W ich towarzystwie nie można było
się nudzić. Przekroczyłam próg drzwi i nawet nie zważając na walające się
stoliki, czy krzesła- podeszłam do baru, za którym jak zwykle stała Mira.
-Witaj, Mira. - powiedziałam, zasiadając na krześle.
-Ojej,
to Lucy. Co słychać? - zapytała,
przecierając kufel.
Zamyśliłam się. Czy naprawdę powinnam
pytać się o to? Ech, raz kozie śmierć.
-A
no... dobrze, jakoś leci. Ale mam problem...
-Nie wiesz co
kupić Natsu na prezent? -wyprzedziła
mnie, uśmiechając się.
Zacisnęłam usta w wąską linijkę.
-Tak.
Skąd wiesz?
Białowłosa zaśmiała się cicho i odłożyła
kufel na bar.
-Cana wyczytała
to z kart.
Jak ona mogła grzebać w moich myślach?
Pf... Niech ja no tylko dorwę tą pijaczkę!
-Niech
by ją. Tą Canę ... - powiedziałam
bardziej do siebie niż do Miry.
-Co
ja ? -wtrąciła wyżej wymieniona dziewczyna, znikąd pojawiając się.
Usiadła na krześle obok mnie, pijąc prosto
z beczki swój ulubiony trunek.
-Już
nic. - odpuściłam sobie.- No
to co ja mam mu dać na ten prezent? - marudziłam do dziewczyn.
-Daj
mu trochę sake! W końcu to jego osiemnastka. - zaśmiała się
Alberona.
Pijany chłopak? Nie, dziękuję. Wolę nie
wiedzieć jakby się zachowywał wtedy. Pokręciłam przecząco głową, z bezradności
spuszczając ją w dół.
-Daj
mu książkę o smokach. - usłyszałam
krzyk Levy.
Salamander czytający cokolwiek? O nie, te
dwa stwierdzenia gryzą się ze sobą. Przecież przy tym trzeba używać mózgu...
No, nie to, że twierdzę, że go nie ma, tylko przy jego użytkowaniu prędzej
zardzewieje niż się na coś przyda. Westchnęłam.
-Zróbmy
mu imprezę niespodziankę!-zaproponowała Erza, która stanęła koło nas.
Zaklaskałam w dłonie. Tak, to jest to!
-No
to tak. Tyle, że to będzie prezent od gildii. Lucy natomiast musi mu dać
specjalny prezent. Prawda, dziewczyny?- powiedziała wesołym głosem
Mira.
Reszta nastolatek zaśmiała się,
przytakując na ten pomysł! Aż bałam się, co one wymyśliły.
~*~
One oszalały! W życiu się na to nie
zgodzę. Za kogo one mnie mają? Przecież to, to jest takie... zbereźne i
zawstydzające. Przenigdy takiego czegoś nie zrobię.
-Nie
ma mowy. - zaprzeczałam.
-No, ale
Lu-chan. - jęczała niebiesko-włosa, robiąc
naburmuszoną minę.
-Jesteś
jego najlepszą przyjaciółką. Nie chcesz dać mu dobrego prezentu? - rzekła Tytania.
-No
tak, ale...
-Przestań
marudzić. W końcu Natsu to facet, nie? A od tego dzieci nie będzie. -wypaliła
brunetka, na co ja zaczerwieniłam się.
-My zrobimy mu
tą niespodziankę i odpowiednio przygotujemy na twój prezent. Koniec dyskusji. - powiedziała stanowczo niebieskooka zza baru.
-Będzie
dobrze, Lu-chan.
-Rozerwie się
trochę chłopak, nie?- zaśmiała się Mira.
-Bo
napali się nam jeszcze chłopak. - rzekła
Erza, zarzucając włosy do tyłu.
Wrr. Jak one się na coś uprą, to nie
odpuszczą. Widząc, że się poddałam, uśmiechnęły się.
-No to teraz
czas na zakupy. - rzekły chórem.
Widzę, że ja tu nie mam nic do gadania.
Westchnęłam, cała czerwieniąc się. Chociaż może to dobry pomysł? W końcu one
znają go dłużej i ... jakby tak dłużej się zastanowić to nie takie straszne. Co
więcej, może być zabawniej. Jeśli mu się spodoba, to będę szczęśliwa.
Niepewnie ruszyłam za dziewczynami,
przystając na ich pomysł. Ciekawe jaki będzie końcowy rezultat.
Czas ruszać na zakupy- aż się cała
napaliłam.
~*~
Słońce zaczęło znikać za horyzontem.
Wreszcie koniec tego upału, a przede wszystkim podróży pociągiem. Uradowany
ucałowałem kawałek stałego lądu i pomaszerowałem w kierunku gildii.
-Happy
idziemy na ryby? Złowię ci jakąś duszą sztukę? - zaproponowałem.
-Byleby
nie ważyła tyle co Lucy. Nie dam rady zjeść tonowej rybki. - zaśmiał
się kot, latając nad moją głową.
-Nie
bądź niemiły dla niej. Ona nie waży tonę. Ewentualnie dwie, ale to tak na oko.
- uśmiechnąłem się, robiąc
sobie żarty z przyjaciółki.
Jak dobrze, że teraz mnie nie słyszała.
Kiedy się wkurzała, robiła się straszna, niemal jak Erza. Wzdrygnąłem się na
wspomnienie o dwóch dziewczynach. Ruszyłem szybkim krokiem w kierunku gildii.
-Wróciliśmy!- wydarłem się, kopiąc w drzwi,
które wyleciały z zawiasów.
Spojrzałem na opustoszały budynek. Dziwne,
gdzie wszystkich wywiało. Niby już wcześniej wydawało mi się, co tutaj tak
cicho. Niepewnie wszedłem do środka. Może pomyliłem adresy?
-Niespodzianka!- usłyszałem chórowy krzyk.
Obejrzałem się za siebie. Znajdowali się
tam wszyscy z gildii, trzymając w dłoniach albo balony albo prezenty. Na
środkowym stole stał duży tort z moją podobizną. Uśmiechnąłem się. Kompletnie
zapomniałem o tym dniu, wyleciało mi z głowy i tyle. Ale przyjaciele nie
zapomnieli - jak miło.
-Nie trzeba
było.- powiedziałem, podchodząc bliżej
nich.
Wszyscy radośnie uśmiechali się i zaczęli
śpiewać donośne "Sto lat". Wzruszyłem się. Już dawno nikt dla mnie
nic takiego nie zrobił. Cholera, cieszyłem się. Byłem dla kogoś ważny i to mi
wystarczało. Po skończeniu "piosenki" podszedł do mnie Gray,
wieszając mi przez ramie.
-Ależ
trzeba było, matole. - zaśmiał
się, podając mi prezent.
-Co
to? - zapytałem zaskoczony, przyjmując mały pakunek.
-Otwórz.
- poinstruował mnie.
Szybko rozerwałem ozdobny papier. To, co
zobaczyłem w środku, wywołało uśmiech na mojej twarzy. Prezentem okazała się
figurka chłopaka z lodu. Chciałem ją od razu spalić. Ale nie udało się.
-Widzisz
ten lód jest trwalszy. To znaczy, że będziesz mógł do woli się wyżywać na mojej
miniaturce.
-Stary! To
najlepszy prezent na świecie.- po raz pierwszy przybiłem z nim
piątkę bez zbędnych kłótni.
-Wiem.
Wsadziłem figurkę do kieszeni spodni,
kiedy podeszła do mnie Erza z Caną. Uśmiechały się, wyciągając przed siebie
ogromny prezent.
-To
dla ciebie od nas.- przeciągnęły
to bliżej mnie.
Rozwiązałem wstążkę. W środku znajdowała
się ogromna beczka sake. A no tak. Przecież od dzisiaj oficjalnie mogę pić. To
czemu by nie skorzystać?
-Mira,
mogłabyś polać wszystkich tym sake? - zapytałem
przechodzącej obok białowłosej.
-Ojej,
jasne. - powiedziała.- Słyszeliście? Pan solenizant stawia.- krzyknęła
do gildii.
Kątem oka dostrzegłem lejące się
strumienie sake oraz stopniową niedyspozycję przyjaciół. Chciałem gdzieś
usiąść, lecz po kolei podchodzili do mnie z prezentami. Przyjmowałem po kolei
podarunki. Ostatecznie nazbierała się ich ładna ilość. Ale każdy na swój sposób
był fajny. Może parę prezentów otworzę, by zobaczyć ich zawartość, a resztę w
domu. No to po kolei...
-Natsu,
pochwal się co za cudeńka masz.Może jakaś rybka się trafi.- zaśmiał się Happy, który
siedział obok mnie.
-Już,
już.
Otwarłem pierwszy z brzegu pakunek. Był
małych rozmiarów z karteczką : "od
Wendy". W środku znajdował się taki sam szalik jak mój, tyle, że w
odcieniu czarnym. Fajnie, będę miał na zmianę. Schowałem do środka i otwarłem
następny prezent.
-O, rybka.
Dawaj ją! - porwał Happy mój kolejny prezent.
-Od
kogo to? - zapytałem sam siebie.
Znikąd pojawiła się biała kotka,
przybierając dorodnego rumieńca.
-O-ode
mnie. - rzekła Carla.
-Dzięki.
Chociaż Happy'emu bardziej posmakuje.
Zanim się zorientowałem, oba pupile znikły
gdzieś. Nie wnikałem co zamierzał robić Happy z Carlą.
-To może otwórz
prezent ode mnie, co ? - powiedziała Levy, która podeszła do
stolika.
Wcisnęła mi w dłonie mały pakunek i
odeszła do dziewczyn.
-No
dobra. To teraz ostatni prezent. - powiedziałem w stronę chłopaków.
Wyciągnąłem kopertę, w której znajdowała
się moja fotografia z dzieciństwa i jakiś liścik. Odwróciłem się w bok i
zagłębiłem się w treść.
"No to ten Natsu, Wszystkiego Najlepszego. Jakbyś mógł przyjdź do mnie
wieczorem. Chcę ci coś osobiście dać.
~Lucy"
Mimowolnie uśmiechnąłem się. Zgiąłem kartkę
w pięści i schowałem do kieszeni. Właśnie zastanawiało mnie, gdzie podziała się
blondynka. Czekała na mnie w domu, sama. Miała dla mnie jakiś prezent. Nie wiem
co to, ale strasznie się napaliłem.
-Co
to było? - pytał
podejrzliwie Laxus.
-Rachunek
za czynsz. Pomyłka . -odparłem, drapiąc się w tył głowy.
Więcej nie drążyli tego tematu.
Wpatrywałem się w przyjaciół z uśmiechem. Siedziałem przy stole z Gray'em,
Laxusem, Elfmanem, Gajeelem i Freedem. Popijali oni któryś z rzędu kufel z
sake, a ja jedynie nic. Trzeba było to zmienić. W końcu to moje urodziny!
-Zdrowie
narwańca! - krzyknął brunet.
-Ta...
Zdrowie, oto prawdziwy mężczyzna. - powiedział
białowłosy.
-Pijmy do dna.
- zakomunikowałem, zderzając się kuflem z pozostałymi.
-Tylko
nie padnij pierwszy, matole!- krzyknął
Gray.
-Chyba
mówisz o sobie, gołodupcu. - zaśmiałem
się.
-Geehe, wy
obraj przegracie ze mną.- wychlipał Gajeel.
-Padniecie
jak muchy! - obwieścił
blondyn.
-O
nie, nie wygracie ze mną w męskiej rzeczy! Jam prawdziwy mężczyzna.
Przekrzykiwaliśmy się, urządzając sobie
zawody w piciu. Jako jedyny milczał zielono-włosy. Ale dopiero potem okazało
się jakie z niego ziółko. Jak to się mówi - cicha woda brzegi rwie. Wypił z nas
najwięcej.
~*~
Więcej nie piję. Głowa mnie niemiłosiernie
bolała. Kręciło mi się i miałem odruchy wymiotne. Ach, co za diabelskie skutki
uboczne sake. No, ale osiemnastkę ma się raz w życiu, więc nie mogłem tej
okazji zmarnować. Jak wrócę do trzeźwego stanu, policzę się z Caną za jej
prezent. Resztę podarunków schowałem za barem, jutro je wezmę.
Wymknąłem się z gildii, wymijając zalanych
i nieźle wystawionych przyjaciół. Ukradkiem zobaczyłem Erzę śpiącą na barze,
obok niej Mirę wtuloną do Freeda. Niedaleko nich spał smacznie Gray na brzuchu
Juvii. Gajeel tulił do siebie przerażoną Levy. Zaśmiałem się. Wolałem nie
widzieć ich min, kiedy się obudzą.
Chwiejnym krokiem wyszedłem z gildii i
skierowałem się do domu Lucy. Wciąż pamiętałem o jej zachęcie. Byłem ciekaw, co
od niej dostanę. Aż się napaliłem.
Z bijącym sercem zauważyłem uchylone okno
do jej pokoju. Niewiele myśląc, wskoczyłem do środka.
~*~
Rzuciłam ponowne spojrzenie na mój pokój.
Otwarte okno- jest. Prezent- jest. Późna godzina - jest. Spojrzałam na siebie i
mimowolnie zaczerwieniłam się. Ach, to takie żenujące. Zakryłam biust dłońmi,
starając się zasłonić nimi to, co i tak jest niewidoczne. Gdyby ktoś mnie w tym
zobaczył... Nie, nie mogę się tak pokazać. Ale teraz już za późno na zmianę
decyzji. Co więcej nie miałam żadnego prezentu dla niego. Westchnęłam. Wciąż
brakowało jeszcze solenizanta. Zaśmiałam się. Może nie przyjdzie.
Zaczęłam krążyć po pomieszczeniu,
zataczając koła. Denerwowałam się coraz bardziej. Drżałam z zimna. Może lepiej
zamknę to okno? Tyle, że jak chłopak się tu dostanie? Mam chociaż nadzieję, że
spodoba mu się ten prezent.
Nagły podmuch wiatru...
Znajomy zapach...
Uczucie ciepła...
Moje serce zaczęło szybciej łomotać. Bum,
bum - biło nieprzerwanie. Jego dłonie oplotły się wokół mojego pasa, a głowę
oparł o moje ramię. Drażnił oddechem moją szyję. Stałam w bezruchu i milczałam.
Zaskoczył mnie tym. Zrobił to niespodziewanie i niezauważalnie. Dziwne dreszcze
przebiegały przez mój kręgosłup. Mogłam wyczuć jego obecność na swojej skórze-
dosłownie. Nigdy nie był tak blisko mnie. To uczucie, to ciepło rozlewające się
w moim wnętrzu było czymś nowym, niezwykłym. Zagryzłam dolną wargę. Trwaliśmy w
takim uścisku dłuższą chwilę, zapominając o całym świecie. Liczyliśmy się tylko
my i ten moment. Nic innego nie miało sensu. Myślami byłam gdzieś indziej,
gdzie tylko ja miałam dostęp.
-Lucy.- wyszeptał moje imię.
Szybkim ruchem obrócił mnie przodem do
siebie. Zilustrował mnie wzrokiem od góry do dołu zatrzymując się na biuście.
Zaczerwieniłam się. Odruchowo spuściłam głowę i wpatrywałam się w czubki
palców. Przejechał dłońmi po moich nagich ramionach, sunąc przez talię i
zatrzymując się na biodrach. Przysunął mnie jeszcze bliżej siebie, a ja na to
wszystko pozwalałam. Byłam teraz jak szmaciana lalka, z którą można było zrobić
to, na co miało się ochotę. Nie miałam siły się opierać, a może nie chciałam.
-Podoba
ci się prezent? - wydusiłam z siebie pierwsze słowa.
Nie było to łatwe, ale jakże znaczące dla
mnie. Pragnęłam się dowiedzieć co o tym sądzi. Łudziłam się, iż mój wysiłek i
zawstydzenie opłaciły się. Ale on milczał... nie takiej odpowiedzi się
spodziewałam. Przymknęłam powieki, próbując uspokoić serce.
-Co?
Przecież nie dałaś mi żadnego prezentu. - powiedział,
jąkając się.
Wyczułam od niego woń alkoholu. Cholera!
On jest pijany, a tego nie było w planach. Co jeśli posuniemy się dalej. Do
czegoś, czego będziemy... no i pięknie, zamieniam się w zbereźnika. Wrr.
-Patrzysz
na niego, idioto!- krzyknęłam.
Nie wytrzymałam tego napięcia. Jak można
się było nie domyśleć? Co za kretyn. Wkurzyłam się . Cała niepewność znikła i
zastąpił ją gniew. Złość mieszała się z irytacją. Już dawno nie byłam
przepełniona tak negatywnymi emocjami. Nie panowałam już nad nimi. Drżały
mi dłonie tym razem z wściekłości. Niepewnie wyrwałam się z jego uścisku i
poczyniłam parę kroków w tył.
-Zrobiłem
coś nie tak ?- wyjąkał
w moją stroną, powoli zbliżając się.
Wyraz jego twarzy diametralnie zmienił
się. Po raz pierwszy widziałam go takiego. Na twarzy miał wymalowane
rozczarowanie. Jego oczy nie świeciły dawnym blaskiem, usta wykrzywiły się w
grymasie. Instynktownie zaczęłam cofać się do tyłu.
-Nie
twój interes. - odrzekłam
niepewnie, chcąc aby głos brzmiał naturalnie, jednak on łamał się.
Pod wpływem natłoku emocji zawahałam się
nad kolejnym posunięciem. Kiedy poczułam za sobą zimną ścianę zmieszałam się
nieco, nie wiedząc, co w tej chwili zrobić. Salamander w szybkim tempie znalazł
się przy mnie, dłonie opierając po przeciwnych stronach mojej głowy. Zatkało
mnie, dosłownie. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, bowiem miało to
inaczej wyglądać. Czułam się jak marionetka, która nic nie może sama zrobić.
Ale to Natsu pociągał za sznurki, które mnie kontrolowały. Tak łatwo przestałam
racjonalnie myśleć. Czekałam teraz na jego ruch, będąc gotowa na wszystko.
Jedyne, co mogłam zrobić, to wpatrywać się w niego, co okazało się w miarę
ciekawym zajęciem. Obserwowałam każdą zmianę na jego twarzy. Czułam na szyi
jego gorący oddech, co mnie dekoncentrowało. Napięłam wszystkie mięśnie,
zaciskając usta w wąską linijkę. Zaczęła irytować mnie ta jego bezczynność.
Miałam ochotę pierwsza wykonać ruch, ale stałam sparaliżowana w miejscu. Kiedy
serce jeszcze bardziej przyśpieszyło... wówczas zrobił coś dla mnie
niespodziewanego.
-Powiedz
miau. - wyszeptał mi do
ucha.
Patrzyłam na jego twarz, na której
stopniowo zaczynał tworzyć się zadziorny uśmiech. Zapiszczałam cicho i
zaczerwieniłam się. Zawstydzona obróciłam twarz w bok, lecz on pochwycił mój
policzek. Zmusił mnie, bym spojrzała na niego.
-Chodź
tu do mnie, mój prezenciku. - powiedział,
chwytając mnie za nadgarstek.
Już dawno nie czułam się tak zażenowana i
skrępowana za razem. Ach, co on ze mną wyrabia.
~*~
Wpatrywałem się w jej zaczerwienioną
twarz. Wyglądała teraz tak niewinnie, niepozornie. I do tego ten jej strój...
Zilustrowałem ją od góry do dołu. Włosy miała rozpuszczone, przyozdobione
czarnymi kocimi uszami. Szyję przyozdabiała "obroża" ze złotym
dzwoneczkiem. Biust został wyeksponowany czarnym biustonoszem, który przez
środek miał tylko sznureczki. Schodząc niżej miała spodenki tego samego koloru
co górę. Z tyłu miała przyczepiony ogon. Zaśmiałem się. Teraz była moim
prywatnym kociakiem. Lepszego prezentu nie mogłem sobie wyobrazić.
Pociągnąłem ją za nadgarstek, kierując w
stronę łóżka. Działałem pod wpływem impulsu, lecz bezczynność dziewczyny
również na to wpłynęła. ( ciekawe
ile osób pomyślało, że teraz zbliża się +18 xd ) Usiadłem na brzegu miękkiego materacu,
usadawiając blondynkę na swoich kolanach.
Napawałem się jej widokiem z bliska. Mogłem
dostrzec wyraźnie zaróżowione policzki. Czułem jak drżała. Wzrok miała
spuszczony. Siedzieliśmy tak jeszcze chwilę, w bezruchu. Nie wiem co mnie
natchnęło, ale nie wytrzymałem. Byłem tylko facetem, więc jak mogłem
kontrolować się, mając przed sobą półnagą piękność?
Zniżyłem się, zanurzając pod jej blond
włosami. Znalazłem kawałek odkrytej skóry szyi, na której pozostawiłem subtelny
pocałunek. Musnąłem przelotnie ten skrawek. Jej serce biło jeszcze szybciej.
Mimowolnie uśmiechnąłem się. Przejechałem językiem po całej długości szyi
i nachyliłem nad jej uchem.
-Dziękuję
za najlepsze urodziny w życiu.
~*~
Chyba najdłuższy rozdział na tym blogu. Mam cichą nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Teraz małe sprostowanie. Ten rozdział rozpoczyna nową sagę "Sześć miesięcy", która wygrała w ankiecie. To wydarzenie jest mniej więcej miesiąc później od czasu walki Natsu z Lucy, choć nie wiem czy to ktoś jeszcze pamięta. Począwszy od tego, parę najbliższych rozdziałów będzie kontynuowanych od tego wydarzenia. To znaczy nie będę już robić żadnych przeskoków czasowych, bo można byłoby się pogubić. Czyli prościej- kolejne rozdziały toczą się dzień po dniu. Zagmatwane, wiem. :D .
Wyszło jak wyszło. Choć myślę, że jego urodziny nie wyszły jak najlepiej.
Teraz postaram się dodawać rozdziały szybciej i o wiele dłuższe. Coś długości tego.
Jak mogłaś mnie tak wystraszyć! (Ja niezbyt lubię +18 łagodnie ujmując :P) moje myśli: "Czytać, nie czytać? Czytać, nie czytać? Dobra! Zaufam Mini Aice wierze, że tego jeszcze nie zrobi" Aż tu nagle "( ciekawe ile osób pomyślało, że teraz zbliża się +18 xd )" TY! JA CIĘ... KAMEHAMEHA! Życzę Ci bliskiego spotkania z mieczami Erzy! T^T
OdpowiedzUsuńTo Natsu nie pił na wcześniejszych imprezach FT? Jakoś mu nie wierze xD Dzień po dniu? To znaczy, że w następnym rozdziale ujrzymy po imprezowy rytuał leczenia kaca jak mniemam? xD
Ogólnie, tym rozdziałem nastraszyłaś mnie jak nigdy :O Ale wyszedł Ci śmiesznie, szczególnie figurka w kształcie Graya do wyżywania się ;) Więc niech wena będzie z tobą, do następnego :D
Po 8 godzinach zorientowałam się, że jestem pierwsza O_O (ach ta moja szybkość) Muszę się teraz tym nacieszyć bo z kolejnym rozdziałem Yasha i NatsuSalamander rozpoczną nowy wyścig i nie będzie już tak łatwo :P Dobranoc :D
UsuńNatsu miał urodziny a mnie tam nie było :<
OdpowiedzUsuńNastępną 18-tkę jego robię u mnie i zapraszam wszystkich xD
Tak patrze pod koniec i serio już myślałam ze będzie +18 a tu niespodzianka :3
Piękna chwila z Lucy i Natsu kyaa !
I w końcu nikły kawałek mojego GaLevy :33
Podsumowując rozdział wyszedł ci bardzo dobrze . Z momentami śmiechu, strachu xD i słodyczy :D
Wpadnij do mnie :)
Pozdrawiam .
Aww :* jestem 2 :D
A ja żałuje trochę, że nie było +18. Miałam nadzieje ^.^
OdpowiedzUsuńFajnie to opisałaś jak Lucyna się wstydziła. No i fakt, figurka od Graya najlepsza :D
Mi się podobało, zabawne to było i czytałam rozdział z uśmiechem na twarzy, więc nie pisz, że "wyszedł jak wyszedł" bo wyszło super! I nie mogę się doczekać dalszej części :*
Łooo matko ale zarąbisty rozdział, hańba mi albowiem nie byłam pierwsza :c
OdpowiedzUsuńOsiemnastka Natsu ahhh...u mnie miał dziewiętnastkę.
Naprawdę myślałam, że będzie +18, nie wiem czemu ale podobała mi się ta scena jak on powiedział jej do ucha "powiedz miau" =^_^=
Kawaii, czyli ogólnie Natsu i Lucy - ta scena była zarąbista, momentami myślałam jak byli w gildii, że padnę ze śmiechu. Tak czy tak rozdział jeden z najlepszych.
Życzę weny ^_^
No co ty! To był jak na razie najlepszy rozdział ze wszystkich!
OdpowiedzUsuńAww!...oni są tacy słodcy, ja nie mogę po prostu!
Więcej takich proszę! ;)
Najlepsze był to "powiedz miau"...hahaha...jakie słodkie!
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Życzę duużo weny kochana i do następnej ;*
~Victress
Ooo, ludzie;) Przecudny rozdział *.* Jestem zachwycona, zyskałaś nową czytelniczkę. Ano właśnie, gdybyś miała ochotę wejść na mojego bloga i pozostawić komentarz byłabym bardzo szczęśliwa. Rozdział 1 właśnie się pisze i za niedługo pojawi się na blogu.
OdpowiedzUsuńEkem, wracając do tematu. Mam nadzieję, że kolejne notki będą tak rewelacyjne jak ta i możesz być pewna, że będę tu regularnie zaglądać i oczywiście komentować!
Pozdrawiam~~
PS http://hazy-future.blogspot.com/ Mój blog
A ja liczyłam na hentai (wiem, jestem zboczona xd) Już sie napaliłam haha ;3
OdpowiedzUsuńUwielbiam nalu, choć twój blog jest moim pierwszym z tej kategorii. Nie zawiodłam sie - tak trzymaj, naprawdę bardzo mi się podoba ^^
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.