Rozdział XVIII- Postanowienie



~*~
Wyraźnie czułam jego ciepłe wargi na swoich. Złączył nasze usta w subtelnym pocałunku. Wydawało mi się, że jestem muskana przez skrzydła motyla. Ta delikatność i niepewność w tym geście sprawiała, że jeszcze trudniej wierzyłam w prawdziwość tego czynu. Jednak czułam to całą sobą. Jego ciepło, jego obecność, jego zapach, jego dotyk- to wszystko było realne i w zasięgu dłoni. Mimowolnie uśmiechnęłam się, zapominając o tym, w jakim miejscu się znajdujemy. 
Nie liczyło się to, że teraz oboje wpadaliśmy do wodospadu. Nie myślałam o zimnie, które odczuwałam. Nie miało znaczenia nic, za wyjątkiem tej chwili. Nas obu tak blisko siebie, niemalże jakbyśmy się stali jednością.  Moje serce fiknęło w piersi, kiedy oderwał się ode mnie. Patrzył na mnie przenikliwie. Przejechał spojrzeniem po całej talii, zatrzymując się na twarzy. Czułam narastające zawstydzenie. Spuściłam zażenowana głowę w dół, a on przytulił mnie jeszcze bardziej do siebie.
Ujrzałam przed sobą taflę błękitnej wody. Pieniste fale stały się jeszcze bardziej wzmożone. Krople cieczy opadały na moje ciało. Drżałam z zimna. Chłód jeszcze bardziej mi doskwierał. Nawet bliskość chłopaka nie rozgrzewała mnie. Dygotałam na całym ciele. Miałam wrażenie, że jestem umieszczona w bryle lodu. Ach ta moja wyobraźnia. Westchnęłam, wtulając się w Natsu. Chciałam zmniejszyć dystans między nami. Pragnęłam przylgnąć do niego swoim ciałem.
Poczułam coś mokrego! Moje włosy, a raczej ich końcówki powoli zaczęły zanurzać się w wodzie. Wszystko rozgrywało się w paru sekundach, a dla mnie dłużyło się w nieskończoność. Odruchowo zamknęłam oczy, bojąc się spotkania z głębią wodospadu.
Gwałtowne chwycenie, zmiana pozycji, poczucie ciepła, podmuch wiatru i ...
nie usłyszałam charakterystycznego plusku, nie poczułam okalającej mnie wody ani zimna.
Niepewnie uchyliłam powieki, a przed sobą zobaczyłam uśmiechniętą twarz Salamandra. Rozglądnęłam się dookoła. Znajdowałam się na rękach chłopaka, a on sam unosił się na powierzchni wody. On po prostu stał na wodospadzie ... Byłam tym zszokowana, lecz teraz to nie miało znaczenia.
-Uratowana. -szepnęłam bardziej do siebie niż do niego.
Ale wiedziałam, że to usłyszy. W końcu miał wyczulone zmysły, a przede wszystkim zawsze dowiadywał się o czymś najmniej istotnym.
-Nie powiedziałbym tego. - zaśmiał się.
O co mu chodzi...
Zanim dokończyłam myśleć o tym, poczułam, jak moje ciało zostało podrzucone do góry, a potem wszystko działo się tylko chwile. Z impetem poleciałam na wodę- a dokładniej mówiąc, zaczęłam znikać pod jej taflą. Przerażona nie byłam w stanie nic zrobić. Zapomniałam zaczerpnąć powietrza, a teraz próbowałam łapczywie go napełnić. Lecz zamiast wciągać tlen, do ust dostarczałam wodę. Poczułam słonawy smak, który w błyskawicznym tempie rozprzestrzenił się. Niespodziewanie zaczęłam krztusić się.
Powieki stały się ciężkie. Traciłam kontakt z rzeczywistością. Ciało zaczęło bezwładnie opadać w dół ku dnie. Ostatnie co zobaczyłam, to błękit wody, a potem tylko ciemność. Zasnęłam...

~*~
Wciąż śmiałem się z jej zaskoczonej miny. Naprawdę myślała, że spotkanie z wodą ominie ją? O nie, wtedy nie byłoby zabawnie. Przecież sama tak chętnie pakowała się do wodospadu. Teraz niech pozna tego konsekwencje. Wpatrywałem się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą widziałem ciało blondynki. Cholera!
Wskoczyłem szybko do wody, kiedy nie zauważyłem jej. Przebierałem kończynami, machałem jak najszybciej mogłem. Rozszerzyłem oczy, aby poprawić sobie widoczność. Czułem jej nikły zapach, który mieszał się ze słonym. Niedobrze!
Zacząłem płynąć jeszcze żwawiej. Powoli brakowało mi powietrza, ale walić na to. Zbliżyłem się do dna wyścielonego złotym piaskiem. Na nim leżało nieprzytomne ciało Lucy. Niewiele myśląc chwyciłem ją, wypływając na powierzchnie.
Ał, jaka ona ciężka. Teraz byłbym gotowy rzucić tekst Happy'ego : „Ważysz z pół tony!” . Niewątpliwie jej ciało było o wiele wiele cięższe niż na co dzień. Jednak bezwładne ciało nie jest lżejsze od normalnego. 
Swoimi splecionymi dłońmi podtrzymywałem jej talię, by mi się przypadkiem nie wyślizgnęła. Po dłuższej chwili znajdowaliśmy się na brzegu. Ułożyłem jej kruche ciało na trawie. Bliska mi osoba leżała przede mną nieprzytomna. Drżała i była cała blada. Wyglądała niemalże jak żywy kościotrup. Niepewnie dotknąłem jej policzka. Zimne.
Spanikowałem. Nie wiedziałem co w takiej chwili robić. Ale przypomniało mi się, jak zawsze Lucy narzekała, że koło mnie jest gorąco. Może tym razem się to na coś przyda.
Przełknąłem ślinę. Zrzuciłem mokrą kamizelkę i przysiadłem przy ciele blondynki. Złapałem za materiał jej bluzki, odciągając go od skóry. Podpaliłem go w rękach, a następnie pozostałe strzępy przerwałem. Leżała teraz w samym biustonoszu. Zaczerwieniłem się na ten widok . Mówiąc prościej- napaliłem się. No, ale teraz nie pora myśleć o zbereźnych rzeczach. Musiałem jakoś naprawić swój niewinny żart.
Położyłem się na niej, tuląc do siebie wątłe ciało. Owiewałem oddechem jej twarz. Poczułem dreszcze, które przez blondynkę przebiegały. Z czasem jej ciało zaczęło się ogrzewać. Już nie czułem takiego zimna od niej. Chciałem już wstać, ale powstrzymał mnie dźwięk wydobywający się z jej krtani. ONA się dusiła!
Podniosłem szybko jej głowę, a Lucy wypluła sporą ilość wody. Zaraz potem zaczęła budzić się.
Szczęśliwy z tego wszystkiego, pocałowałem ją, tuląc się do jej ciała.

~*~
Ciepło. Czułam go na całym ciele. Towarzyszył mu znajomy zapach. Niepewnie uchyliłam powieki. Pierwsze, co zobaczyłam, to nikłe światło. Jednak, kiedy przyzwyczaiłam się do niego, zdałam sobie sprawę, że na moim ciele leży różowo-włosy. A żeby było tego mało- całował mnie!
O nie! Co za dureń, idiota, zbereźnik, zboczeniec...- zaczęłam rzucać wiązankę przekleństw w jego kierunku Wykorzystuje moją nieprzytomność dla swoich przyjemności. Tak się bawić nie będziemy. Niedoczekanie jego.
Niepewnie zagryzłam dolną wargą jego, a on jak oparzony zeskoczył ze mnie. Chyba nie spodziewał się tego. No, bo kto normalny będzie wiedział, że zostanie ugryziony przez nieprzytomnego? 
Zaśmiałam się z miny chłopaka. Udawał obrażonego, stając plecami do mnie.
-No już. Nie gniewaj si...
Nie wiem czemu, ale zlustrowałam swoje ciało. Dostrzegłam swój stanik. Cholera! Gdzie moja bluzka? Obok siebie zobaczyłam strzępki materiału. A tak ją lubiłam ! 
-Nie żyjesz ! -  krzyknęłam.
Zaczęłam powoli wstawać, dłońmi zasłaniając piersi przyodziane w stanik. Cała zawstydziłam się i spuściłam wzrok. Stawiałam krok za krokiem. Coraz szybciej i szybciej.
-Ale to nie tak! Musisz mi uwierzyć ... -  zaczął się bronić, cofając się do tyłu.
-Niech ja cię tylko dorwę! - powiedziałam.
Biegłam w jego kierunku. Zaczęłam gonić go, lecz nie udawało mi się złapanie go. Mimo to śmiałam się jak nigdy, a echo chichotu roznosił się po całej polanie. Bosymi stopami dotykałam zielonej trawy. Jakie miłe uczucie! Widziałam jego rozweseloną, a jednocześnie niewinną minę. Uwielbiam go! Uwielbiam tego głupka.

~*~
Siedzieliśmy na trawie, nogi mocząc w wodzie. Byliśmy zmęczeni i ciężko dyszeliśmy. Chociaż cały czas byliśmy w dobrych humorach. Śmialiśmy się z wszystkiego i niczego. Dawno tak dobrze się nie bawiłam.
-A pamiętasz jak... -  nie dokończyłam, bo wybuchłam chichotem.
-Haha, ale wiesz co, głodny jestem - marudził Natsu, po czym sam zaczął się śmiać.
-To zjedz swój ogień, albo nie wiem... Cokolwiek swojego! - odparłam bez namysłu.
Chłopak zrobił poważną minę. Milczał i w jednej chwili zawisnął nade mną. Drażnił oddechem moją szyję. Napierał na mnie coraz bardziej, aż w końcu oparłam się plecami o ziemię. O ironio- znowu leżę.
-Wiesz co, ja tam wolę przekonać się jak ty smakujesz. - uśmiechnął się zadziornie.
-Pr-proszę nie! - odparłam spanikowana, odwracając głowę.
-Czemu ty we wszystko wierzysz? - prychnął, oddalając się ode mnie.
Odetchnęłam z ulgą, a jednocześnie poczułam złość. Jakby nagle zabrakło mi tej bliskości...
-Tak jakoś... A właśnie ... Zamierzam od jutra zacząć trenować. Muszę w końcu oswoić się ze swoją magią... Więc myślę, że ... - zaczęłam, ale przerwał mi w połowie zdania.
-Myślisz, że pozwolę ci pójść gdziekolwiek samej? Ruszam z tobą. - odparł.
Uśmiechnął się, przyciągając zdezorientowaną mnie do siebie. Przytulił mnie mocno i nie puszczał. Chciałam tak pozostać wiecznie.

~*~

Wiedziałem, że w końcu zapragnie trenować. W końcu jak mag może długo wytrzymać bez jego magii? Wtedy jesteśmy jak zwykli ludzie, tyle, że bez konkretnych zajęć do roboty. Wzdychałem jej zapach, napawając się jej bliskością.
Nie pozwolę jej po raz kolejny skrzywdzić. Nie chcę już jej zostawić. Pragnę być przy niej i tylko przy niej.
W jej obecności jestem sobą, a ona mnie lubi takiego, jakim jestem. Trochę głupiego i narwanego, lekkomyślnego. 

Nie pozwolę skrzywdzić mojej własności. Każdego, kto się do niej zbliży, spalę żywcem. Ale się napaliłem.
~*~
Koniec :D. O dziwo jestem zadowolona, lecz  znowu krótkie. No ale cóż.
Przepraszam, że przez tyle nie było rozdziału. Ale jakoś nie miałam czasu.
Następny rozdział rozpocznie kolejną sagę. Poczekam do końca ankiety na odpowiedzi, a potem zacznę kontynuować opowiadanie.
Rozdział dedykuję wszystkim. 
Chcę podziękować, że wytrzymaliście już ze mną ponad miesiąc.
Dziękuję za ponad 120 komentarzy. Dziękuję za tylu czytelników.
Dziękuję za każde motywujące słowa i waszą obecność.
Dziękuję Ci Yasha- bo jesteś ze mną od początku. Zawsze komentujesz moje wypociny, pocieszasz, doradzasz, motywujesz. Czasem opierniczasz, ale tak tylko troszeczkę. :)
Dziękuję Ci NatsuSalamander- za nasze rozmowy na gadu, za to, że zawsze jesteś ze mną. Za Twojego fantastycznego bloga.
Dziękuję Ci Hikari- no tutaj nie mam co pisać, kochana ;* Za wszystko, bo nie da się opisać tego słowami.
Dziękuję Ci Morette- która po mimo lenia komentuje i wyraża swoje opinie. Często Twoje wypowiedzi poprawiają mi humor.
Dziękuję Ci Victress- kochana, zawsze mnie wspierasz i mówisz to, co myślisz.
Dziękuję Ci Animka-chan - kolejna kochana osóbka, dla której mam ochotę pisać.
Dziękuję Ci Sunna- za obecność, za słowa otuchy.
Dziękuję wszystkim pozostałym. Tym cichym, jak i tym, którzy dają o sobie znać.
Bez was nie istniałby ten blog. :)))))
Piszę jakbym kończyła opowiadanie- ale to dopiero początek :D
Jeszcze trochę musicie mnie poznosić.
Pozdrawiam . 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. O jej, pierwsza! :D
      Lucyna to jednak głuptas jest ;p Ale nie mogłam wytrzymać ze śmiechu jak Natsu ją jednak wrzucił do wody :D I jeszcze jej bluzkę spalił ulubioną -.- I dziękuje za dedykacje ^.^ A komentuje bo mi się podoba i to nie są wypociny :[ I że ja niby opierniczam? Serio? Nie chciałam :c Jeśli rzeczywiście to zrobiłam to tylko w dobrej mierze i nie bierz tego do siebie bo to było niechcący :D
      Z niecierpliwością czekam na rozpoczęcie kolejnej sagi, weny życzę i przesyłam całuski ;***

      Usuń
  2. O nareszcie się doczekałam nowego. Słooodkie i straszne, Natsu ją prawie zabił, ale rozwaliło mnie to ona się tu budzi w samym staniku a do tego wszystkiego podarł jej ulubioną bluzkę i ją całował. Wziął ją wrzucił do wody, dobrrry jest :3 Oddaję ci dzisiaj Natsu bo naprawdę zasłużyłaś kochana. Dziękuję za dedykację, zawsze cię będę wspierać a na gadu, tak te rozmowy są zarąbiste (lepiej nie ukazywać ich światuXD) Dziękuję za pochwalenie mojego bloga i liczę na to, że nie zrezygnujesz bo bym chyba umarła. Już nie mogę się doczekać kolejnej sagi i życzę ci duuuużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Siedzę w pokoju z rodzicami. Dostałam SMS więc sprawdziłam telefon. "Może zerknę sobie na blogi przy okazji". Jako pierwszy wybrałam twój. Przeczytałam pierwsze dwa zdania rozdziału i stałam się bardziej czerwona niż pomidor :O Nawet nie wiesz ile musiałam się tłumaczyć rodzicom dlaczego się tak cieszę i dla czego jestem cała czerwona. Oczywiście przez moją cholerną nieśmiałość owy kolor pogłębiał się z każdą chwilą >.< Oczywiście nie uwierzyli mi, że to tylko blog, którego głównym tematem jest romans i oskarżyli mnie o czytanie nieprzyzwoitych rzeczy :O I tak oto zabrali mi komórkę na której czytałam, więc piszę z komputera. Co do rozdziału, cud miód i orzeszki :3 Słodkość na kilometr i to jest to czego mi brakuje po maratonie horrorów ( szczerze napisałam tu aż tyle, bo to pomaga mi nie zesrać się ze strachu T-T ). Wyczuł jej zapach pod wodą Natsu God mode: on xD Zbliża się w końcu trening naszej ważącej pół tony bohaterki. Bardzo mnie ciekawi jak jej nowa magia sprawdza się w praktyce. Mam ciągłe wrażenie, że ktoś jest u mnie w pokoju. Po co ja grałam w tego Slendera? Jakbym już dostatecznie się nie bała. Gratuluję pomysłu mózgu T-T Serio moja głupota poprawiła Ci humor? Myślałam, że ona jedynie przytłacza :( Ale skoro tak mówisz to cieszę się, że moje wypociny Ci w jakiś sposób pomogły :D Obiecuję być tu do końca bloga i w końcu zwalczyć mojego lenia raz na zawsze! Z tego miejsca życzę Ci aby wena nigdy cię nie opuszczała a humor był zawsze wyśmienity, radosnych chwil w gronie przyjaciół i czego sobie wymarzysz. Idę po Biblię i wodę święconą... Do następnego! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oo dedykacja dla mnie, jak miło :3
    Co do rozdziału to miło się go czytało. Zazdroszczę Lucy tak miło spędzonego czasu z ukochanym.Pewnie dlatego ze sama jestem romantyczką to tak mnie to wciągnęło. Przez cały czas gdy czytałam po moich plecach przechodziły ciarki. W sumie nawet teraz je mam :D Rumieniec też nie odstępował mnie na krok xD Aww mam nadzieje na więcej takich rozdziałów :* Wiem,że teraz przed tobą zacznie się pisanie bardzo ciekawych rozdziałów bo w końcu Lucy zabiera się do ciężkiej pracy. Cóż ja również będę z tobą do końca bloga, chyba nawet nie muszę mówić :) Mam nadzieje na jeszcze wiele ciekawych i walecznych rozdziałów, które podobają mi się w twoim wykonaniu. Z niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział nowej sagi. Podoba mi się,że rozdział jest w sam raz z długością :) To się rozpisałam ^^ Okej więc jeszcze ci życzę : Aby wena była z tobą ! Pozdrawiam .

    ~Hikari

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej kochana, pamiętasz mnie jeszcze? :3
    Wróciłam na blogspota i widzę, że długo mnie nie było! Sporo nowych rozdziałów masz, a przecież wszystkie trzeba przeczytać... ;)
    I nowy szablon, profesjonalny! A kolorystyka podobna do tej na moim blogu ^^
    Więc dużo zmian zaszło podczas mojej nieobecności, tak podsumowując.
    Teraz się grzecznie pożegnam, zaproszę na nowy rozdział u siebie i lecę nadrobić zaległości w czytaniu twojego opowiadania ;)
    Dużo weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma za co kochana, ten blog jest świetny więc się nie dziw, że tylu ludzi cię wspiera ;)
    Lucy to jednak naiwna jest, a Natsu to w ogóle... nie dość, że naiwny to narwany, impulsywny i uparty...ale za to kochamy tego głupka ;D
    Ale to było słodkie: "Nie pozwolę skrzywdzić mojej własności. Każdego kto się do niej zbliży, spalę żywcem"... awww!...słodkie!
    Już się nie mogę doczekać kolejnej sagi, ciekawe jak to będzie... :)
    No nić weny życzę i do następnego kochana ;*

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń
  7. 'Wiesz co, ja tam wolę przekonać się jak ty smakujesz.' - Kurde! Mam deja vu.. mój były kiedyś tak samo mi powiedział, haha (ale kogo to obchodzi ;P) ^^

    Ale rozdział.. yay! No bardzo bardzo bardzo przyjemny! xD
    Natsu jest taki fajny, tak dokucza Lucynie jak tylko może. Uwielbiam to <3

    I jestem kochaną osóbką. Dziękuję Słońce! :*
    Duuuużo weny i czasu Mordko! ;*
    <3

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy