~*~
Co za nuda. Wyjątkowo nie ma co robić. No,
ale cóż, nie dziwię się. Przecież każdy leczy kaca po wczorajszej imprezie.
Magowie potrafią przetrwać każde cierpienie i ból, a powaliło ich sake.
Przegrali z alkoholem i to w dosyć żałosny sposób. Czyżbym jako jedyna nie piła
nic? Westchnęłam.
Bawiłam się słomką, którą jeszcze przed
chwilą piłam sok pomarańczowy. Znużona machałam na przemian nogami. Wzrok
wlepiłam na wpółprzytomną Mirę, która próbowała ogarnąć ten bałagan. Bo jak to
inaczej nazwać? Puste butelki sake walały się po całej podłodze, nie
wspominając już o przewalanych meblach, czy stłuczonych naczyniach. Mało tego
część magów leżała po środku tego nieładu. Wszyscy byli nieźle wystawieni. Aż
mi się śmiać chciało z ich stanu, ale nie wypadało.
-Mira...nudzi
mi się! - marudziłam.
Oparłam się na blat baru, a ręce posłużyły
mi jako poduszka.
-To
może pójdź na jakąś misję. - odparła
bez entuzjazmu, nawet nie obdarowując mnie spojrzeniem.
-To nie jest
głupi pomysł. Przecież w tym miesiącu nie będę miała na czynsz. - uśmiechnęłam się.
-Ojej, też bym
się chętnie wybrała, widząc ten syf. W końcu i tak sprzątnie przypadnie mi. - westchnęła, wycierając tym razem
blat.
-To
chodź ze mną.- zaproponowałam.
-Chętnie...
ale może kiedy indziej. A tak w ogóle podobał mu się prezent? -zapytała
ciekawska.
Na wspomnienie wczorajszego dnia
zaczerwieniłam się. Czułam się zażenowana i zakłopotana. Jego reakcja, nie jego
gesty i słowa- tego się nie spodziewałam. Zresztą ja chyba też jego zaskoczyłam
tym prezentem. Oboje byliśmy oszołomieni naszym zachowaniem, ale wydaję mi się,
że pozytywnie. Zaśmiałam się. Nie ma to jak wystraszona "kotka" i
pijany chłopak. O-oczywiście do niczego nie doszło. No może, no prawie! Nie,
nie doszło. Wrr.
-My-myślę,
że tak.
-O, patrz.
Chyba jednak znalazłaś towarzysza na misje. -zaśmiała się, odchodząc na drugi koniec budynku.
Niepewnie podniosłam głowę z blatu i
obróciłam się za siebie. W progu stał ledwo żywy Salamander. Chwiejnym krokiem
wszedł do środka, co trochę potykając się o jakiegoś maga bądź walającą się
butelkę. Kiedy zorientował się, że mu się przyglądam, zerknął na mnie. Nasze
spojrzenia się skrzyżowały, a ja mimowolnie zaczerwieniłam się. On natomiast
stał niewzruszony i z uśmiechem podszedł do mnie.
-Cz-cześć,
Lucy.- przywitał się, przysiadając się na równoległe krzesło.
-He-ej,
jak tam?
-Głowa mnie
boli, nic nie pamiętam. Głodny jestem i chce mi się spać. - zaczął wyliczać na palcach.
On tak po prostu zapomniał o wczorajszym
wieczorze? Po tym co powiedział i uczynił. Z jednej strony cieszyłam się. O tej
całej sytuacji żenującej nikt nie wiedział. Mogłam odetchnąć z ulgą, ale gdzieś
w głębi odczułam smutek. Przecież tak się starałam. Włożyłam tyle wysiłku w
dobór stroju i w pokonanie nieśmiałości. A ostatecznie i tak wszystko na nic.
Jedynie ode mnie otrzymał prezent tak ulotny, o którym można by tylko
pamiętać.
-Trzeba
było nie pić. - odparłam,
nadymając policzki.
Byłam zła. Tak bez powodu, za całokształt.
Tyle mojego wysiłku na marne! Wrr. Jak ja sobie przypomnę tą scenę na łóżku...
Ach, uspokój się!
-Miałbym nie
pić we własną osiemnastkę? Nie ma mowy. A czemu ty nie masz kaca? Nie było cię
na urodzinach ?
Więc jednak naprawdę nie pamięta. Trudno.
-I
tak i nie.
Posłał mi pytające spojrzenie.
-Nie,
nie byłam. - dodałam,
spuszczając głowę.
Przecież to była prawda. Najszersza,
pomijając mały szczegół. Ale nie powiem mu o moim prawdziwym powodzenie
nieobecności na imprezie. Wolałam, żebym tylko ja o tym wiedziała.
-Jesteś
okropna! Jak mogłaś mi to zrobić. - jęczał,
udając obrażonego.
-N-no bo ja
zajmowałam się kotami! - odparłam z namysłu.
Czemu? Przypomniał mi się mój strój
"kocicy" no i tak samo jakoś wyszło. Ale wątpię, by powiązał to z
prezentem, jaki ode mnie otrzymał.
-Wolisz jakieś
zwykłe koty od Happy'ego?
-No nie...
-No to powiedz
mi dlaczego? - dopytywał.
-Bo
miałam taki kaprys, wiesz?
-Nie, nie wiem.
-odparł z przekąsem.
Co za głupek. Jak on lubi się ze mną
droczyć. Wiedziałam o tym. Doskonale. Mimowolnie wykrzywiłam usta w półuśmiech,
patrząc na niego.
-Naprawdę
nie pamiętasz prezentu ode mnie? - zapytałam
smutno.
Wstał z krzesła i zaczął podchodzić w moją
stronę. Przypatrywał się mi uważnie. Szczerzył się i milczał. Nie rozumiałam
jego zachowania. Zawiesił wzrok na mojej szyi i w końcu się odezwał.
~~*~
Przypatrywałem się jej twarzy, a następnie
mój wzrok zjechał na jej długą szyję. Obserwowałem jedno miejsce na skórze,
które od początku rzuciło mi się w oczy. Zastanawiałem się, skąd dziewczyna to
mogła mieć. Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Czyżby to miało
związek z tym prezentem?
-Ładna
malinka. - powiedziałem.
Ona milczała. Widziałem jak jej mimika
twarzy diametralnie się zmieniła. Zrobiła się cała czerwona, a jej policzki
przybrały delikatnych rumieńców. Spuściła głowę w dół. Obserwowałem jak
nieznacznie drgnęła na moje słowa. Ach, co ona przede mną ukrywa?
-Cz-czyli
pamiętasz mój prezent, ty kłamco!- chyba
się jej wymsknęło, bo za chwilę zakryła usta dłonią.
Stałem jak wmurowany. Jej odpowiedź
kompletnie mnie zaskoczyła. Prezent, malinka, ona, ja, moja niewiedza,
wczorajszy dzień... co się wczoraj naprawdę wydarzyło? Zacząłem wertować
myślami we wspomnieniach, ale żadne z nich nie dotyczyło minionego wieczoru.
Miałem ochotę krzyczeć. To takie frustrujące. Niewiedza to przeklęty
stan.
-Oj,
nie gniewaj się, Lucy. -odparłem.
Próbowałem grać na czas. Skoro myśli, że
pamiętam, to nie tak zostanie. Może powie coś, co pozwoli mi przypomnieć.
Westchnąłem, widząc, że dziewczyna nieudolnie stara się zakryć czerwony ślad na
szyi. Ściągnęłam szalik z siebie i obwinąłem wokół niej. Uśmiechnąłem się
zadziornie, kiedy spojrzała na mnie. Lucy chwyciła dłońmi za materiał i wtuliła
się w niego.
-Dziękuję.- wyszeptała.
-No
to ten... O, wiem. Chodźmy na misję.- powiedziałem.
Chwyciłem ją za nadgarstek i pociągnąłem w
stronę tablicy z misjami. Nie za bardzo wczytywałem się w ich treść. Większe
dla mnie znaczenie miała nagroda. Więc kiedy ujrzałem dużą liczbę, od razu
chwyciłem tą kartkę. Znowu poszedłem z dziewczyną do baru, krzycząc do Miry.
-Bierzemy
tą misje!
-Ojej,
uważajcie na siebie. - uśmiechnęła
się łagodnie.
-Spotkamy
się za piętnaście minut na stacji.- wypuściłem
dłoń blondynki i pobiegłem do domu.
Musiałem się śpieszyć . No i jeszcze
znaleźć Happy'ego.
~*~
Szybko znalazłam się w domu i zaczęłam
pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Nie miałam czasu na zastanowienie, więc
brałam pierwsze lepsze ciuchy. W końcu byłam gotowa i wyruszyłam na stację.
Nie wiedziałam nawet na jaką misję idziemy
ani nawet jaka jest nagroda. Liczyło się tylko to, że mogę spędzić czas z
chłopakiem. Nie wiem czemu, ale ostatnimi czasy czułam się dziwnie bez jego
obecności. Ta bliskość z nim napawała mnie radością.
Po chwili znalazłam się na stacji. Chłopak
już był tam i czekał na mnie na ławce. Podszedł i oczywiście się
uśmiechnął.
-Gotowa?
-Ja tak. A ty?
-My jesteśmy.
Aye! - zawołał rozradowany kot.
-No
to w drogę.- zaklaskałam w
dłonie.
-Ja nie
wsiadam!- zapierał się Salamander, ale siłą
wciągnęłam go do środka.
Zajęliśmy miejsca w jednym z przedziałów.
Natsu pozieleniał na twarzy i zrobiło mu się niedobre. Happy go wachlował i
próbował przyprowadzić do porządku. Niestety na próżno. Zaśmiałam się.
-Chodź,
pomogę ci. - uśmiechnęłam
się.
Usiadłam na miejscu, gdzie leżał chłopak.
Podniosłam jego głowę i ułożyłam sobie na kolanach. Przeczesywałam jego różowe
włosy. Zauważyłam, że odczuł tak jakby ulgę.
To jego ciepło ... było takie kojące.
Dziwnie znajome i rozczulające.
~*~
Dzisiaj nieco krócej i nudniej. Takie sielankowe nic. Cały tydzień były poprawki ocen, więc nie miałam czasu, by cokolwiek napisać. :) W następnym rozdziale już ruszamy z akcją i powinno zacząć się coś dziać.
Rozdział z dedykacją dla Yoruichi Yo. Postaram się teraz pisać częściej, ale nie obiecuję.
Do następnej. ;*
P.S Zapraszam chętnych do zobaczenia zwiastun' u bloga. :)
P.S Zapraszam chętnych do zobaczenia zwiastun' u bloga. :)
Jestę jasnowidzę. Po imprezowe leczenie kaca, skąd ja to wiedziałam? xD No nic. Ten niedorozwój pewnie znowu wybrał misję nie do wykonania? Podziękuj mu ode mnie, bo im trudniejsze zadanie tym więcej... Uwaga... WALKI! Kolejne niebezpieczeństwa, nowe osoby, miejsca, przeciwnicy i przemoc!
OdpowiedzUsuńPo co ja czytam romanse skoro kocham zabijanie, przemoc i wojnę?
Bo jest wtedy tak słodko :3
A no tak, zapomniałam, dzięki mózgu. Zapomniałabym, JAK ON MOŻE NIE PAMIĘTAĆ?! KIEDY DOSTANIE WIOSŁEM (czyli moim ulubionym orężem)W ŁEB TO PRZYPOMNI MU SIĘ KAŻDA SEKUNDA ŻYCIA! *Erza mode off* Ale skoro już tam jadą we dwoje to może zapełnią tą lukę w jego pamięci nowymi wspomnieniami? Jeszcze słodszymi i tak epickimi, że sam Mashima odda hołd Twojej twórczości :D Tyle może się stać na tej misji. Tak krótki rozdział a otwiera tyle możliwości :O Może zostanie pokazana jej nowa magia w praktyce? Mój mózg zaraz wybuchnie więc pozdrawiam wszystkich, życzę weny i...
*KABOOM*
Drugi raz pod rząd pierwsza :O Mówcie mi "Wszechmogąca Pani Snu i Jawy", chociaż długo się tym tytułem nie nacieszę bo nasze ukochane pędziwiatry już lecą by mnie zabić (módlcie się za mnie, tak na wszelki wypadek). Dostałam dzisiaj item, który daje mi +100 do weny i +150 do regeneracji (nowe przybory do malowania ^^ rysunek i malarstwo to jedyna dziedzina w której jeszcze nic nie zepsułam, nic nie wybuchło i mi o dziwo wychodzi) więc moja głowa coraz szybciej wraca do względnej normy (bo to co się w niej dzieje nie można nazwać normą ale fizycznie jest Ok) A teraz dobranoc :D
UsuńOhohoho malinka xD A idiota Natsu nic nie pamięta i udaje że jest inaczej... no przynajmniej nie chce sprawić Lucynie przykrości no i nie powiem, uśmiałam sie z tej akcji :D Rozdział bardzo pozytywny :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie fajne to "sielankowe nic"!
OdpowiedzUsuńOni są tacy...po prostu...awww!!...tacy kochani!...tacy słodcy!
A jak Natsu zdjął szalik i zawinął go na szyi Lucy...ach! kochane!
Zrobię wszystko tylko obiecaj mi że takich chwili będzie więcej! Proszę!
Czekam na nexta z niecierpliwością i duużo weny ci zyczę kochana ;*
~Victress
W końcu znalazłam więcej czasu i nadgoniłam :D świetny rozdział, tak samo jak kilka poprzednich, których nie skomentowałam, ale po prostu strasznie się wciągnęłam.
OdpowiedzUsuńNo tak, cały Natsu, żeby nie pamiętać takich rzeczy xD zacytuję Lucy "trzeba nie było tyle pić" wtedy nie omijają cię fajne rzeczy ^^ chociaż serio, w poprzednim rozdziale myślałam że będzie to +18 już się na to nastawiłam, ale cóż, trudno się mówi >.< czekam z niecierpliwością na następny rozdział i weny życzę! ;D
http://nekolovedragon.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak ma ktoś czas~nya..*prosząca minka*
Hahaha zdecydowanie mam za bujną wyobraźnię ;D Do tej pory śmieje sie z tego kotkowania xd A co do rozdziału to mimo, iż nie jest najświeższy to postanowiłam skomentować, a co mi tam ;3 Szkoda, że taki króciutki. Swoją drogą Natsu taki skacowany jest taki niewinny, jak nigdy, aż słodki ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam [ mtears.blogspot.com ]
Długo mnie nie było i dopiero dziś nadrabiam rozdzialiki. Natsu ty troglodyto!!! jak można nie było pamiętać takiej nocy!!! Lucy wyrazy współczucia za tego słońa- Nastu w składzie porcelany.
OdpowiedzUsuńAhh zła jestem na Natsu strasznie.
Dziękuje kochana za dedykacje.
W czasie czytania rozdzialiku to było moje drugie Wow.
Pozdrowionka ^.^
Wormujęęę...(tak było fajnie ;-;)xdd stary pierdziel tylko do gildii wejdzie to dotrzymam słowa że jak wejdzie to żywy nie będzie(bo zabije na ulicy )to chyba nie wejdzie xddddd.a i jeszcze jedno .... Lubię pączki....
OdpowiedzUsuńPS:lubię też pączki z pączków