~*~
Chłopak wciąż wtulał się w moje ciało, tym
samym tłumiąc szloch. Czułam jak drży. Zaciskał jeszcze mocniej dłonie wokół
mojego ciała. Stał tak i milczał. Nic nie mówił. Słowa teraz były zbędne.
Bowiem gesty wyrażały wszystko, co chcieliśmy przekazać...
Jego uścisk pokazywał mi, jak bardzo
tęsknił...
Jego szloch odsłaniał jego smutek i ból...
Cisza synchronizowała się z naszymi
uczuciami...
Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, choć nie
wiedziałam dokładnie ile.
-Natsu...- szepnęłam
cicho.
Dłużej nie wytrzymałam tych natłoków
emocji. Drżącymi dłońmi ściągnęłam jego ręce. Odsunęłam się od niego nieco.
Uczyniłam krok naprzód. Obróciłam się do Salamandra przodem. Stanęłam z
nim twarzą w twarz. Mierzyliśmy siebie wzrokiem, unikając bezpośredniego
kontaktu. Żaden z nas nie wiedział jak się zachowywać. Z bezradności spuściłam
głowę w dół.
Łzy znalazły ujście z moich oczu. Znowu
płakałam, znowu słone krople ciekły strumieniami. Moje ciało jeszcze bardziej
drżało. Serce fiknęło w piersi. Gwałtownie przymknęłam oczy, tak, że wachlarz
czarnych rzęs opadł na skórę.
Stałam tak w bezruchu. Byłam zbyt
zaskoczona i oszołomiona tym całym zajściem, by cokolwiek zrobić. Miałam
wątpliwości co do tego, jak się zachować. Ogarnęło mnie dziwne uczucie jak
dawniej, kiedy spędzałam u boku chłopaka każdy dzień. Gdzieś wewnątrz, w głębi
mojego serca bałam się... Ale czego?
Już dawno wyzbyłam się strachu, wszelkich
obaw, a nawet pozostawiłam przeszłość w tyle. Zamknęłam pewien rozdział w swoim
życiu, więc nie miałam ochoty do niego wracać. Obiecałam sobie, że nie zważając
na żadną przeszkodę, zapomnę o odejściu Natsu, a raczej o bólu, jaki po sobie
pozostawił. Nie zamierzałam wracać do tego, co kiedyś było. Chciałam
zacząć od nowa, zapominając o dawnym życiu. Pragnęłam cieszyć się
teraźniejszością razem z chłopakiem, a wspomnienia o przykrościach i wszelkich
niepowodzeniach wyrzucić z pamięci. Już dawno wybaczyłam jemu, więc nie będę
wracać do tego.
To, co zawsze kiedyś unikałam, nie okazało
się moim największym lękiem. Otworzenie oczu- zwykła banalna czynność, ale dla
mnie stanowiła trudność, coś niemożliwego do wykonania. Strach brał nade mną
górę, gdy pomyślałam o zobaczeniu tych jego nieziemskich tęczówek. Pewnie po
raz kolejny bym odpłynęła, zatracając się w jego czarnych, przyciągających
oczach. Odrzuciłam od siebie wszystkie myśli dotyczące uczucia, które
towarzyszyło mi od początku zobaczenia Salamandra. Gorycz i żal mieszał się z
tym piekielnym... - z tą miłością. Po mimo prób nie potrafiłam do końca
wybaczyć chłopakowi. Nie ośmieliłam się wykonać żadnego ruchu, czy też
najdrobniejszego gestu. Stałam w miejscu. Nie dopuszczałam do siebie
myśli o ...
Stop! Tak nie
można!
Wydoroślałam tylko zewnętrznie, a
emocjonalnie nie. Wciąż byłam tą nastolatką, która została sama z niepewnymi
uczuciami. Ślepo byłam zapatrzona w Natsu, a moje uczucia nie zmieniły się-
wręcz przeciwnie, stały się większe. Ale to na pewien sposób wspaniałe...
Pokonałam wszelkie obawy i otworzyłam
oczy. Chwilę przypatrywałam się jego załzawionej twarzy, ale nie umiałam z niej
nic wyczytać. Jego oblicze jak zwykle takie same- wyrażające spokój.
-Dlaczego?-powiedziałam
jedno słowo, ale jak znaczące.- złamałeś
swoją obietnicę, Natsu?- moje
usta poruszyły się bezgłośnie.
Uniosłam głowę ku górze. Wykonałam krok
naprzód, ale wtedy moje ciało bezwładnie poleciało do przodu. Wyciągnęłam
dłonie przed siebie, a różowo-włosy zrobił coś niespodziewanego. Złapał mnie w
swoje ramiona. Objął mnie jeszcze mocniej, a ja poczułam jego przyjemne ciepło.
-Musiałem...
musiałem cię chronić. Ja...zobaczyłem w śnie Igneela, który przewidział to, co
dzisiaj się stało. To znaczy jakiś smok miał wizję, że blond-włosa dziewczyna
utraci moc i ... Pomyślałem o tobie i musiałem trenować. Nie chciałem cię
stracić. A odszedłem tak bez pożegnania, bo wiem, żebyś mi nie pozwoliła iść.- rzekł.
Odsunął mnie od siebie, intensywnie się we
mnie wpatrując.
Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. On
to zrobił wszystko z myślą o mnie? Chciał mnie chronić, nawet za cenę tego, że
mogę go znienawidzić? Ile przeze mnie musiał cierpieć. Porzucił gildię,
najbliższych, by chronić jedną, nic niewartą przyjaciółkę.
Różowo-włosy położył jedną dłoń na mojej
głowie, ponownie przysuwając mnie do siebie. Drugą zaś położył na plecach. Ja
natomiast zdjęłam jego szalik z mojej szyi i zawiesiłam na jego. Sama natomiast
zacisnęłam dłonie na materiale, wtulając się w jego tors.
Łkałam, wypłakując niezliczoną ilość łez.
Po raz kolejny doprowadziłam się do płaczu. Drżałam. Jego uścisk jeszcze
bardziej wzmocnił się.
Czułam jego kojące ciepło, ten
zniewalający zapach. Brakowało mi tego, tak bardzo brakowało mi jego obecności.
Całe to dzisiejsze wahanie zniknęło. Już miałam pewność co do swoich uczuć.
Może byłam egoistką, ale ten jeden raz pozwoliłam sobie być nią.
Napełniłam się całą masą hormonów. Działałam pod wpływem impulsu i doskonale
wiedziałam o tym.
-Ja
jestem bez ciebie nikim, Natsu.- wypowiedziałam
jak ważne dla mnie słowa.
Spodziewałam się różnych reakcji - wybuchu
złości, radości, a nawet smutku, ale nie tego! Stał i milczał. Jego bezczynność
doprowadziła mnie do irytacji. Przeniosłam spojrzenie na jego twarz, wyrażającą
obojętność. Nie mogłam tego znieść. Tego zimna i chłodu emocjonalnego. Po raz
kolejny zaniosłam się szlochem, chcąc być jak najdalej od niego.
Okładałam go pięściami, a on stał
niewzruszony. Próbowałam wyrwać się, ale na marne. Co za głupek!
~*~
Stała przede mną bliska dla mnie osoba.
Cała roztrzęsiona, walcząca ze wspomnieniami i przykrościami, a ja tylko
przyglądałem się z boku. Miałem tego dosyć. Zrobiłem coś dla mnie i dla niej
niespodziewanego.
Przestałem ją tulić i dłońmi, a właściwie
kciukiem zmusiłem by brąz jej tęczówek skrył się za powiekami. Moje serce
zmusiło mnie do przybliżenia. Zmniejszyłem przerwę między nami zaledwie o parę
centymetrów, a już poczułem ten żar i gorąc. Towarzyszyła mi radość, jakiej
jeszcze nigdy nie doznałem. To poczułem, kiedy dotknąłem jej ust. Wszystko było
tak niesamowite i nowe. Chciałem jeszcze bardziej to poznać. Pogłębiłem
pocałunek. A ona wciąż stała w miejscu, chyba nie wierząc, że dzieje się to
naprawdę. Ja również nie zakładałem, że będę gotowy na taki gest. Pozytywnie
zaskoczyłem samego siebie. Rozkoszowałem się tą chwilą, gdy wówczas usta
blondynki poruszyły się delikatnie, z wyrazem niepewności i wahania, a jednak
zrobiły to. Nie umiałem opisać szczęścia, jakie wtedy ogarnęło mnie.
Wtedy powrócił rozsądek i racjonalne
myślenie ( tak, tak on myśli :D
)... To, co robiłem było
karygodne. Uczyniłem coś wbrew woli Lucy... Ale było za późno na wycofanie.
Oderwałem się od niej gwałtownym ruchem. Kątem oka dostrzegłem jak stoi
bezczynnie. Wpatrywała się w martwy punkt, dłonią dotykając rozchylonych warg.
Chciałem coś zrobić, nawet wyciągnąłem rękę w jej kierunku, lecz powstrzymał
mnie jej głos.
-Dlaczego?
- jej głos drżał.
Usłyszałem jęk zdumienia.
Próbowała się oddalić, lecz ja złapałem za
jej nadgarstki. Zapadła niezręczna cisza. Szarpała się, próbowała się wyrwać,
ale nie pozwoliłem na to.
-Z tego samego
powodu, co ty odwzajemniłaś. - odpowiedziałem zadziornie, widząc, że jej
mimika twarzy diametralnie zmienia się.
Jej cień niepewności znikł. Jej drżące ciało
stało się normalne. Oddech zwolnił, a serce nadal szybko biło.
-Jaki
z ciebie głupol, wiesz? - zaśmiała
się.
Jej złość, gniew, zdezorientowanie-
wszystkie negatywne uczucia wyparowały. Znikąd pojawiła się radość na jej
twarzy. Na ten widok uśmiechnąłem się szeroko.
-Wiem,
ale to przez ciebie taki się stałem. Wracamy?- zapytałem.
Dłonie umieściłem na jej talii,
przyciągnęłam ją do siebie tak, że nasze czoła zderzyły się ze sobą. Widziałem
jej zaczerwienione policzki, które poprawiały mi humor. Jaka ona słodka!
~*~
Nie mogę uwierzyć. On mnie pocałował.
Spodziewałam się jakiś argumentów, a nie cielesnej odpowiedzi. Zaskakiwał mnie
z każdą chwilą. Był lekkomyślny, narwany i nieprzewidywalny, ale takiego go
kochałam.
Wtuliłam się w niego, dając upust emocjom.
-Wracamy
do Magnolii, do wszystkich. - odrzekłam.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie
jesteśmy sami. Jak mogłam wcześniej nie wyczuć obecności innej pary. Spojrzałam
za siebie, gdzie zakochani byli w takiej samej niezręcznej sytuacji jak my
przed chwilą. W końcu oni nie widzieli się setki lat, a my zaledwie pół roku.
Nie chciałam im przeszkadzać, więc pociągnęłam zdezorientowanego chłopaka w
stronę wyjścia. On głupek chciał się pożegnać z nimi akurat wtedy, kiedy tulili
się do siebie. Ciekawe czy on chciałby, by mu w takiej chwili przerwało.
I znikąd do głowy przyszła mi jedna myśl,
czy nasze relacje zmienią się? Czy może będzie jak dawniej? Wiedziałam jedno-
czas pokaże.
-Em,
zaczekajcie. - usłyszałam krzyk Zerefa, który oderwał od siebie krótkowłosą.
Zatrzymaliśmy się i obróciliśmy w ich
kierunku
-Lucy chcę ci
podziękować. Dzięki tobie znowu mogę zobaczyć ukochanego. - Ami rzuciła się w moje ramiona,
tuląc się do mnie.
-Ja
również dziękuję. Dbaj o siebie, dobrze? -odparłam, czując jak w moich
oczach zbierają się łzy.
W końcu żegnałam się z moją pierwszą
przyjaciółką. Choć poznałam ją jako ducha to i tak polubiłam. Stała się dla
mnie najbliższą, której powierzałam wszystko.
-Lucy pamiętaj,
że nie możesz przesadzać z używaniem magii. Jeszcze nie opanowałaś nowej mocy,
więc ciężko trenuj pod okiem tego Smoczego Zabójcy. - pouczył mnie brunet, który uśmiechnął się do mnie.
-Tak,
tak będę się nią opiekować.- wtrącił
wcześniej wspomniany chłopak.- Ty również dbaj o Ami. - dodał.
-Dobra.
-Czas się
pożegnać, tak? - wydusiłam
w końcu.
Mini kiwnęła głową i jeszcze bardziej się
we mnie wtuliła. Obie wybuchłyśmy płaczem, kiedy zorientowałyśmy się, że już
więcej się nie zobaczymy.
-Na zawsze
pozostaniesz w moim sercu, wiesz?- odrzekłam.
Oderwała się ode mnie i odeszła w kierunku
ukochanego. Obserwowałam jak dwójka wtulona do siebie znika otoczona
światłem.
Chciałam podbiec, zatrzymać ją! Nie
chciałam się z nią rozstawać, ale powstrzymała mnie ręka Salamandra.
-Na
nas też pora, prawda?- powiedział.
Spokojnym krokiem zaczęliśmy opuszczać
jaskinie. Wciąż ze smutkiem wymalowanym na twarzy szłam przed siebie. Na pewno
nigdy nie zapomnę o niej! Ami zawsze pozostanie w moim sercu.
Czułam się szczęśliwa i tak jakoś inaczej.
Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Straciłam ważną osobę, by zyskać drugą.
Otrzymałam magię, której jeszcze nie potrafiłam kontrolować. Miałam wrażenie,
że będą z nią same kłopoty. Pamiętałam o poświęceniu Gwiezdnych Duchów, które
już nigdy nie zawitają na Ziemię, ale może tak lepiej? Nikt już ich nie będzie
używać jako broni i tarcz. Staną się wolne. Mimowolnie uśmiechnęłam się.
Dzisiaj zaczął się nowy rozdział w moim życiu, co przypieczętował pocałunek. Na
samą myśl zaczerwieniłam się. Natsu szedł obok mnie z zdziwioną miną, w końcu nie
wiedział, co rozgrywa się w mojej porytej głowie.
~*~
Skończyłam :D Mam nadzieję, że wszystkim romantyczkom spodoba się. :))
O dziwo jestem z rozdziału zadowolona, jak nigdy. :D
Teraz takie małe pytanie- chcecie w następnych rozdziałach przeczytać o tym, jak Lucy zdobyła 12 kluczy, czy was to nie interesuje i mam kontynuować dalszą historię :P?
Rozdział dedykuję Morette, która jest ze mną od początku.
Motywuje mnie swoimi zacnymi komentarzami i dziękuję jej za to.
Pozdrawiam wszystkie czopy . :*
Do następnej.
PIERWSZA :3
OdpowiedzUsuńO matko rozdział słodki, czuły i ONI SIĘ POCAŁOWALI *__* Ja nie jestem romantyczkom, ale i tak zakochałam się w tym rozdziale. Ha ha udało mi się być pierwszej, Yasha-sensei mnie zabije. Bardziej interesuje mnie dalsza część historii, ale jeśli chcesz to oczywiście że możesz napisać o tych 12 kluczach. Zeref i Ami - KAWAII *^* No zobaczymy jak to nasz Salamander będzie trenował z Lucy, nie czekaj wczoraj był mój dzisiaj twój. Jutro znów zamiana, nie zapomnij :3 Tak czy tak rozdział świetny, w niektórych momentach chciało mi się płakać, w niektórych serce było jak oszalałe a nawet u mnie pojawiły się rumieńce. Piszesz co raz lepiej (jeśli to w ogóle jeszcze możliwe) i mam nadzieję, że nie zrezygnujesz, bo to oto kolejny blog, w którym się zakochałam. Życzę dużo weny i ładnej pogody, bo u mnie cały czas pada, nie wiem jak u ciebie :D
UsuńPS. Nie zapomnij o Natsu.
No niech no ja cię tylko dorwe... xD Nie no żartuję, wybaczam ^.^ :*
UsuńDedykacja dla mnie? Dziękuję, po tysiąckroć dziękuję! :D A myślałam, że nie będę w stanie się bardziej zaczerwienić niż po scenie z pocałunkiem :O Jak się cieszę, że nareszcie wszyscy odzyskali szczęście (choć jakoś ni jak nie mogę sobie wyobrazić zakochanego Zerefa). W sumie nie zastanawiałam się nad tym jak Lucy znalazła swoje klucze, ale teraz gdy o tym mówisz zaczęła zżerać mnie ciekawość. Trening z Natsu... Mam nadzieje, że nie zrobi swojej ukochanej piekła w stylu Erzy która nie dostała ciasta :O Swoją drogą, Ami i Zeref tak ze sobą kontrastują i jednocześnie tak się dopełniają, że zaraz rozpłynę się pod wpływem słodkości tej pary ^^ Niechaj wena zawsze będzie z tobą!
OdpowiedzUsuńOjejku... Moment, w którym Natsu stał taki niewzruszony, bez uczuć - aż mi serce zabiło szybciej, to są chwilę w którym wywraca się żołądek do góry nogami i aż brakuje tchu, taka niepewność... szczerze przyznam, że zamiast Nastu i Lucy miałam przed sobą obraz mój i mojego ukochanego podczas pierwszego pocałunku *rumieni się* więc...CHOLERNIE MI SIĘ TO PODOBA!!! Szkoda tylko ze Ami i reszta duchów zniknęła na dobre, ale liczę na to że nas jeszcze zaskoczyć. Gdzie tam, ja to wiem! :D Pocałunek wręcz rozkoszny! Co do rozdziału z kluczami... jeśli najdzie Cię wena pisz,ale nie zaprzeczę też że ciekawi mnie strasznie dalsza część tej historii - bo teraz wszystko ma być takie świeże i nowe, zupełnie nowy rozdział w życiu Lucy.. aż się napaliłam hahaha xD Buźka kochana i weny życzę ;*
OdpowiedzUsuńŚwietnie, świetnie...ahhh...zajebiście!
OdpowiedzUsuńTak strasznie się cieszę z tego ich pocałunku! Yay!
Szkoda, że Ami zniknęła, ale jestem pewna, że będzie tam szczęśliwa :)
Już się nie mogę doczekać dalszej części tej historii, ale jeśli masz taką ochotę to napisz o 12 zodiakalnych kluczach, chętnie o nich poczytam, ale szkoda, że oni się już więcej nie pojawią przy boku Lucy, strasznie ich lubię :'(
Czekam na następny rozdział i życzę weny kochana ;*
~Victress
Świetnie piszesz. Masz genialne pomysły. A ja tylko się do jednego przyczepię DLACZEGO GWIEZDNYCH DUCHÓW JUŻ NIE MA, CO SIĘ STANIE Z BIEDNYM SAMOTNYM LOKIM { tak na marginesie to mogę się nim zająć ♥♡♥} CO SIĘ STANIE Z AQUARIOUS, CO BĘDZIE Z VIRGO!!! Masz wiele fajnych pomysłów, ale ten do nich nie należy. No nic pozdrawiam i życzę dużo czasu na pisanie.
OdpowiedzUsuń