~*~
Odkąd wróciliśmy do Magnolii, minęły dwa
dni. Przez cały ten czas leżałam w łóżku, we własnym mieszkaniu. Przez nową moc
wciąż byłam słaba i nie miałam siły na nic. Więc wykorzystałam czterdzieści
osiem godzin na odpoczynek i słodkie lenistwo. Najchętniej dalej poobijałam się
w domu, ale w końcu czynsz się sam nie spłaci. Jednak teraz pójście na misje
nie będzie takie proste. Nie opanowałam jeszcze... stop! Nawet nie zaczęłam
próbować używać nowej magii, a zanim tego nie uda mi się zrobić, mogę zapomnieć
o wszystkich zadaniach. Na samą myśl zrobiłam się zła i nadymałam policzki. Co
ze mnie za mag bez magii i w dodatku, który nie jest zdolny sam pójść na misję?
No niby tworzę drużynę z Natsu...
Na samo wspomnienie o chłopaku zrobiło mi
się ciepło na sercu. Wciąż rozmyślałam o naszym pocałunku. Odruchowo dotknęłam
lekko rozchylonych warg, czerwieniąc się. Nie powiem. Spodobało mi się, nawet
bardzo. Tyle, że teraz nie wiedziałam jak się w jego towarzystwie zachowywać.
Normalnie jak zawsze? No bo w końcu nie wiem, czy ten gest miał jakieś głębsze
znaczenie dla Salamandra. Może zrobił to pod wpływem impulsu i teraz żałuje.
Albo olał to i nie przejmuje się tym.
Przewróciłam się na drugi bok, jeszcze bardziej
opatulając się kołdrą. Ach, jak ja bym sobie jeszcze pospała. Ale już w końcu
południe, więc trzeba się zbierać. Skąd wiedziałam? Ano chwilę temu ujrzałam
słońce, które grzało pełnym blaskiem, wysoko na nieboskłonie.
Z niechęcią po paru próbach wygramoliłam
się z łóżka i skierowałam się do otwartej na oścież szafy. Chwyciłam pierwszą z
brzegu czarną bluzkę i do tego niebieskie spodenki. Szybko zrzuciłam z siebie
piżamę i ubrałam się w wybrane ciuchy. Wygładziłam dłonią nierówności i
przeglądnęłam się w lustrze. No, nawet nie najgorzej. Puściłam sobie oczko i
opuściłam dom.
Odkąd nie mogłam już przywołać Mini czułam
się samotna. W końcu to ona zawsze towarzyszyła mi, kiedy byłam sama. Ale
wierzę, że wiedzie teraz szczęśliwe życie u boku kochanego. Uśmiechnęłam się,
idąc przed siebie.
Szłam przez opustoszałą aleję w parku. Co
jakiś czas mijałam zakochane pary, czy też małżeństwa z dziećmi. Na ten widok
rozczuliłam się. Zastanawiało mnie, czy kiedykolwiek będzie mi dane przeżyć coś
takiego. A nawet jeśli to nie znaczy, że przy moim boku będzie
różowo-włosy.
Po krótkiej chwili dotarłam do gildii. Jak
zwykle panował tu gwar i harmider. Ale to właśnie takie Fairy Tail lubiłam. Nie
witałam się z nikim i poczłapałam do baru, gdzie jak zwykle przywitała mnie
Mira.
-Ojej,
to Lucy. Już wyzdrowiałaś?- zapytała
z uśmiechem na twarzy, przecierając kufel szmatką.
-Ano
już mi lepiej.-wydusiłam z siebie.
Zawahałam się czy o to pytać. Kiedy
weszłam do środka nie zauważyłam nigdzie Dragneel'a, więc może go po prostu nie
ma. Jednak zaryzykuję!
-Był
może Natsu? - dodałam
ciszej.
Delikatne rumieńce pojawiały się na mojej
twarzy. No świetnie!
-Jeszcze
nie, a czemu pyta... O, już wszedł. - rzekła
radosnym głosem.- Natsu chodź na chwilę, Lucy coś od ciebie
chce. - krzyknęła w stronę jego.
Odwróciłam się za siebie. Czułam jak serce
mimowolnie przyśpiesza. Ujrzałam chłopaka. Uśmiechał się do mnie szeroko,
jednak nie zauważyłam żadnej różnicy w jego zachowaniu. Chyba za bardzo
łudziłam się i liczyłam na coś więcej.
Podszedł do mnie, stając naprzeciwko.
Założył dłonie na biodra, wypinając umięśniony tors do przodu. Przejechałam
spojrzeniem od stóp do głowy. Na jego szyi widniał ponownie szalik. Nie wiedząc
czemu, odetchnęłam z ulgą.
-Hallo,
magia do Lucy! Jest tam kto? - spytał.
Dziwnie zareagowałam na jego żartobliwą
odzywkę. Ja naprawdę chciałabym tak zawołać, bo to po części była prawda.
Miałam magię, ale nie umiałam jej używać, czyli teraz jest ona
bezużyteczna.
-Co
?
-No, co
chciałaś?
-Powiedzieć ci
"cześć"...
Natsu nie uważasz, że coś się zmieniło między ... nami...- nie wiem dlaczego z tym
tak nagle wypaliłam.
Czułam się głupio, gdyż wyraz twarzy
chłopaka zmienił się. Czyżby zrozumiał, co miałam na myśli?
-A no tak!- puknął się w czoło.- Przez
jakiś czas nie byliśmy w jednej drużynie. Warto to zmienić, nie?
Jego odpowiedź mnie wmurowała w ziemie.
Czy on naprawdę jest takim skończonym debilem, czy tylko udaje? Serce mi się
krajało, kiedy wypowiedział to. Ja... przez ten jego pocałunek jeszcze bardziej
zaczęłam czuć coś do niego, a on ? Była to tylko jego nic nieznacząca
zachcianka? Zwykła potrzeba zaspokojenia pragnień? Miałam ochotę zapaść
się pod ziemie. Jestem nienormalna. Co ja sobie wyobrażałam? Próbowałam
przekształcić naszą przyjaźń ... no właśnie w co?
-Muszę
lecieć, pa Mira.- odparłam
na odchodnym.
Czułam jak łzy zbierają się w kącikach oczu.
Nie chciałam tego nikomu pokazać, więc jak najszybciej ulotniłam się z gildii,
zostawiając chłopaka samego.
~*~
Biegłam przed siebie. Nieważne gdzie i dokąd.
Najlepiej jak najdalej od niego. Jego obecność drażniła mnie, budziła na nowo
to uczucie. A ja w tej chwili chciałam tylko zapomnieć...
Jestem żałosna! Jak mogłam zakochać się w
przyjacielu? Ale... on mnie pocałował..., a teraz zachowuje się jak zwykle. Nie
pamięta, a może nie chce? Udawał tylko, czy rzeczywiście go to nie obchodziło?
Byłam rozdarta i zagubiona w tym
wszystkim. Nie umiałam poradzić sobie z tym sama. Jak ja mogłam spojrzeć mu w
oczy? Po tym jak mogłam zachowywać się przy nim normalnie? Nie potrafiłam
dłużej kryć swoich uczuć. To, że tłamsiłam je w sobie, strasznie bolało. Nie
zostałam wytarta z emocji, więc nie tłumiłam ich. Wolałam je każdemu pokazać.
Przecież miłość jest taka piękna. Tak odmienia życie człowieka....
A może zbytnio zatracam się w tym, wierząc
w kolorowe bajki o książętach i jednorożcach? Znowu widziałam świat przez
pryzmat różowych okularów. A w końcu życie nie jest takie wspaniałe, jak się
wydaje. Rzeczywistość to okrutna prawda. Przecież nie można zmusić nikogo do kochania
kogoś. A nawet jeśli, to takie sztuczne uczucia nie mają sensu... Nie chcę żyć,
będąc okłamywaną przez niego...
Chyba najwyższy czas zapomnieć! Pozostawić
to zwykłe zauroczenie gdzieś z tyłu i z powrotem wrócić do tego, co kiedyś...
do zwykłej przyjaźni.
Nie przejmowałam się już łzami, które
swobodnie spływały, czy ludźmi, na których bezlitośnie wpadałam. Miałam
wszystko gdzieś! Cała roztrzęsiona nie panowałam nad sobą. Już nic nie
wiedziałam. Nie miałam pewności do własnych uczuć, a co dopiero do jego. To
takie trudne.
Słońce już dawno chyliło się ku zachodowi.
Temperatura gwałtownie spadała, a ja dziarsko maszerowałam przed siebie.
Odczuwałam chłód, ale olewałam to.
Znalazłam się w nieznanym sobie miejscu. Z
daleka już wydawało mi się to piękne. Chciałam więc poznać to trochę od innej
strony. Przymknęłam powieki. Pragnęłam podziwiać to miejsce innymi zmysłami niż
wzrok. Jakaś odmienność w moim życiu mile wskazana. Starałam się skupić na tym,
co mnie otaczało. Na początku nie usłyszałam nic, tylko ciszę. A po chwili
ogarnęło mnie zaskoczenie. Gdzieś w niedużej odległości ode mnie trzepotał
skrzydłami motyl. Nieco bliżej jakiś ptak wydobywał z siebie cudowny głos.
Czułam wspaniały zapach trawy przyozdobionej w wieczorną rosę, unoszącą się woń
kwiatów. W pewnym momencie otarłam się o coś miękkiego. Świat, który na co
dzień nie dostrzegałam, teraz stał dla mnie otworem. Za tymi "ciemnymi
klapami" (zamkniętymi oczami) , kiedy nie widziałam nic, kryła się
nieznana rzeczywistość, jeszcze nieodkryta. Tak można było odszukać piękno
codzienności.
Jaka szkoda, że nie ma go tu ze mną.
Wsłuchiwałam się w to miejsce. Chciałam go
poznać jeszcze lepiej. Dosłyszałam niedaleko mnie szum wody. Zrobiłam krok
naprzód. Jedna kropla musnęła moją twarz. Zaciekawiłam się i otworzyłam oczy.
Pierw przymknęłam je przez intensywne światło zachodzącego słońca. Jednak,
kiedy po raz kolejny uchyliłam powieki, zamarłam z zachwytu. Błękitna ciecz
spływała w dół, tworząc mini wodospad. Pieniste fale tworzące się u jego stóp,
przyjemnie szumiały.
Podchodziłam coraz bliżej i bliżej. Byłam
jak w letargu, aż tak oczarowało mnie to miejsce. Nawet nie wiem kiedy stanęłam
na krawędzi, chwiejąc się.
-Uważaj
Lucy!- ten głos.
Przecież to ... Natsu.
Niepewnie spojrzałam za siebie. Zobaczyłam
zdyszanego chłopaka, który opierał się na kolanach. Jego twarz przyozdobiły
kropelki potu. Spojrzał na mnie znacząco, a ja odruchowo cofnęłam się krok do
tyłu.
-Nie
zbliżaj się. - odparłam z
paniką.
Bałam się! Nie wiedziałam jak się
zachowywać przy nim, więc nie chciałam go widzieć. Przynajmniej nie teraz.
-Musimy
porozmawiać. Chodzi o pocału...
Serce przyśpieszyło, a łzy skapywały
jeszcze szybciej.
-Nie
musisz mówić mi, że to nic dla ciebie nie znaczyło. Ja o tym doskonale wiem,
ale...- wtrąciłam,
robiąc kolejny krok w tył.- Ja tak nie potrafię żyć, rozumiesz?
Nie mogę być już więcej tylko przyjaciółką, to tak boli, że nie umie... -zachwiałam
się.
Moje ciało swobodnie spadało w dół. Przez
nieuwagę wpadłam do wodospadu. Przymknęłam oczy, drżąc. Ciało stopniowo muskały
krople wody. Bałam się. Serce jeszcze bardziej przyśpieszyło. Co ma być, to
będzie.
-Głupia,
a ktoś powiedział, że jesteś tylko przyjaciółką? - usłyszałam szept
przy uchu.
Znikąd poczułam znajome ciepło, a także
dłonie oplatające mnie w talii. Zanim zdążyłam zareagować i cokolwiek zrobić,
poczułam delikatne muśnięcie na ustach.
Jego obecność napełniła mnie
szczęściem.
~*~
Denne, wiem. :)))))) Pisane na szybko. Za błędy przepraszam. Jak zwykle dziękuję za waszą obecność.
Gdy widzę komentarze, a także wszystkie motywujące słowa to daje takiego zastrzyku emocji i weny, że nie wyrabiam. :D
Rozdział tym razem zadedykowany Animce-chan, chociaż nie wiem czy to jeszcze czyta xD
Pozdrawiam wszystkich. :*
O matko jakie do słoooodkie, Natsu nie wiedziałam że potrafisz być takii romantyczny :3 Na początku bałam się że Lucy będzie chciała samobójstwo popełnić czy co, ciut nie zrozumiałam końca, on ją ochronił przed upadkiem do wody? Chyba tak, nie wiem. Co by tu jeszcze...hmmm...zarąbisty rozdzialik i taki czuły, tu nie było nic pisane z perspektywy Natsu, ahh jaka ja jestem spostrzegawcza *__* Dodaj szybko kolejny bo nie mogę się już doczekać strasznie się na to napaliłam.
OdpowiedzUsuńNo Fuck! Znowu mnie wyprzedziłaś Natsu!!! xD
OdpowiedzUsuńAż miałam ochotę pochodzić po łące z zamkniętymi oczami po tym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńMira... Jak zawołała Natsu, to się pierdzielnełam w czoło *ała moja głowa*, zero delikatności ! Zero.
No a Natsu to już w ogóle... Choć na koniec zaskoczenie totalne. Ciekawe co masz dla nas w następnych rozdziałach :***
Jak mogłaś zwątpić, że nie czytam? strzelam focha z przytupem i zarzucam grzywę, pf ;P
OdpowiedzUsuńTo, że nie komentuję, nie znaczy że nie czytam! Jestem z blogami na bierząco ^^
A Twojego to uwielbiam.. jest taki hmmm magiczny (brawo Kaśka, teraz to się postarałaś..)
Oczywiście, że magiczny. W końcu są tu magowie.. a jak magowie to wszystko jest magiczne.. każde uczucie, każdy gest, każde słowo ;D
Co do rozdziału.. boski! Nic dodać, nic ująć ^^ Końcówka najlepsza! Jak można nie lubić takich romantycznych scen.. ah!
Dobra, dobra.. bo się jeszcze rozpłynę ;P
Czekam na więcej! Inspiracji Mordko i dużo czasu!
Buźka ;*
<3
To w ogóle były tu jakieś błędy? Mniejsza z tym. Żaden Twój rozdział nie był denny! I nie waż mi się tak mówić, niska samoocena to moja działka! A tak na poważnie, piszesz niesamowicie a ja mogę jedynie pomarzyć o takim talencie! Gdybym przesłała Ci swoje gnioty oczy zaczęły by ci krwawić po pierwszych zdaniach a mózg wybuchł z braku logiki... Ale mi się płakać chciało kiedy przeczytałam, że nasza bohaterka tak się leni a u nas poniedziałek T-T Biedna Lucy zagubiona w labiryncie swoich myśli... Zgaduję, że ten pocałunek jeszcze bardziej namieszał jej w głowie :P Twój blog olśniewa oryginalnością - potulna Erza, nowy 13 klucz, zakochany Zeref, nowe czary, myślący, romantyczny Natsu i jeszcze dużo można wymieniać (ale jestem za bardzo śpiąca żeby myśleć przepraszam)! Pozostaje tylko czekać na rozwój wydarzeń :D Niechaj wena nigdy cię nie opuszcza!
OdpowiedzUsuńAwww! Jakie to było słodkie! Ohh! No ja nie mogę!
OdpowiedzUsuńWięcej takich akcji poproszę! ;)
Ale serce mi stanęło kiedy Natsu powiedział, że trzeba by zmienić grupę...głupek...
Rozdział świetny, jak każdy, ale z każdym następnym jest coraz lepiej :)
Tak się cieszę, że teraz będą spokojne i szczęśliwe dni, a przynajmniej przez chwilę...
Pisz następny rozdział, bo się doczekać nie mogę!
Buziaczki i duużo weny kochana ;*
~Victress
Ach rozpływam się przez wasze komentarze ... :<
OdpowiedzUsuńTak się ciepło robi na serduchu :D Jak wam się odwdzięczyć? Hmm , ale póki co nic nie wymyślę. :O
póki co może zawiewać nudą w następnych rozdziałach, może inaczej chcę powoli połączyć naszą
"parkę" no, a potem lecim z kopytem z główną fabułą bloga, muhahaha ;<
jako, że nieuchronnie zbliża się akcja unikam tego ;c - nie umiem pisać walk, ech .
Jesteś okrutna przerywając wszystko w takim momencie! I za to cię kocham!!
OdpowiedzUsuńWeź idź i napisz książkę!