Rozdział XII- Utracona magia

~*~
LUCY
W drżących dłoniach trzymałam zgiętą kartkę, którą coraz mocniej ściskałam. To niemożliwe. To się nie dzieję naprawdę. Próbowałam oszukać samą siebie, choć podświadomie wiedziałam czyje to pismo. Znałam prawdę, ale nie chciałam jej zaakceptować. To wszystko było za trudne. Przyłożyłam zgięte dłonie do klatki piersiowej. Poczułam wtedy szybsze łomotanie serca. Mimowolnie jedna łza spłynęła po moim policzku. Emocje kłębiły się we mnie, a ja nie potrafiłam nad nimi zapanować.
Choć wiedziałam, że ową wiadomość napisał Natsu, to nie dawało mi to spokoju. Cieszyłam się jak cholera, że dał jakikolwiek znak życia. Ale mimo to czułam pustkę i niedosyt. Pragnęłam usłyszeć owe słowa, czy cokolwiek innego z jego ust. Chciałam zobaczyć go osobiście. Dlaczego to jest takie trudne?
Jednocześnie czułam radość i przygnębienie. Jak uczucia mogą być tak sprzeczne? Nie rozumiałam już nawet samej siebie. Pogubiłam się we własnych uczuciach i nie sądziłam, że poradzę sobie z nimi sama. Potrzebowałam jego jak nigdy.
Spuściłam głowę w dół, pozwalając by kaskada włosów przysłoniła twarz. W ten sposób mogłam ukryć swoje zażenowanie obecną sytuacją. Ach, jaka jestem beznadziejna. Wciąż tylko płaczę i płaczę i nic poza tym.
-Lucy, nic ci nie jest?- odezwał się Happy.
Podleciał do mnie, siadając na moich kolanach. Spojrzałam na niego zza włosów, posyłając niewidoczny uśmiech.
-Happy, och kochany.- przytuliłam się do zdziwionego kotka-On żyje, rozumiesz? On to napisał! -dodałam, szepcząc.
Nie kryłam swojego szczęścia. Pozostawiłam smutek w niepamięci i zamiast myśleć o tym, że chciałabym więcej, to zaczęłam się cieszyć, tym co mam. W końcu wiadomość od niego to już postęp. Nie odzywał się pół roku, a teraz wreszcie to uczynił.
-Czy ja dobrze usłyszałam, Lucy? -spytała nagle Erza.
-Tak!
-Skąd to wiesz, może się pomyliłaś...-zaczął Gray.
Przerwałam mu, wchodząc w połowie zdania.
-Ja wiem, że to on. Poznaje to pismo i ten zapach.- odrzekłam.
W moich oczach można było dostrzec zaciętość i determinacje, które wręcz emanowały ze mnie. Już dawno nie byłam niczego tak pewna, więc zamierzałam bronić swoich przekonań i racji.
-Dobrze, rozumiemy. Wierzymy ci.-uspokoił mnie Mistrz.
Wszyscy mieli takie spokojne twarze w przeciwieństwie do mnie. Ich jakoś specjalnie nie poruszył fakt, że chłopak odezwał się. W końcu to ja zawsze byłam z nim najbliżej. Misje, a nawet po nich - wszędzie razem.
Nie powiem, że te wspomnienia były złe, ale ciężko się o nich myślało. Wprawiały mnie w ten dziwny melancholijny stan.
-Myślę, że powinniśmy dać jej odpocząć. Wszyscy wychodzimy.- powiedziała ciepło Mira.
-Dobrze, ale ja jeszcze chwilę zostanę.-  rzekła Levy.
Usłyszałam jedno echo tupoczących stóp. Wszyscy wyszli, a zanim to zrobili posyłali mi uśmiechy. Jakby próbowali mi dodać otuchy. Przede mną na krześle usiadła niebiesko-włosa, uważnie się we mnie wpatrując.
-Lu-chan, na pewno wszystko w porządku?- zapytała podejrzliwie.
Spojrzałam na nią. Rozczuliłam się. Wiedziałam, że jej mogę zdradzić wszystko, a nawet więcej. Wzięłam głęboki oddech, by potem jej opowiedzieć to, co mnie dręczy.
-Nic nie jest dobrze. Mam już dosyć tego życia. Zostawił mnie, a ja nie umiem bez niego funkcjonować. Zostawił po sobie pustkę, której nie potrafię wypełnić. Jeszcze teraz ten list...- głaskałam zasypiającego już Happy'ego-Ach, jeszcze teraz utraciłam magię...
-Coś na to poradzimy. Wiedz, że nikt cię nie zostawi. - powiedziała rozpromieniona.
Choć ona była cała w skowronkach, to mi jej nastrój się nie udzielił.
-Wiem, wiem. Powiedz mi co tak naprawdę się wydarzyło, bo wiem, że coś ukrywacie.
Widziałam jak jej mimika twarzy zmienia się. Czyżby trafiła w sedno sprawy?
-Kiedy cię znaleźliśmy twoje ciało było powyginane w różne strony. Wyglądało to okropnie. Miałaś każdą kończynę złamaną w trzech miejscach, ale kiedy zaczęłaś budzić się twoje rany zaczęły się goić. Co najdziwniejsze mamrotałaś przez sen "tylko nie moje klucze, one nie mogą zostać zniszczone"...-zakończyła swą opowieść.
-Dziwne. Wiesz co, muszę przyznać ci, że odkąd straciłam magię nie pamiętam pewnych rzeczy. Na przykład jakie miałam duchy, jak wyglądały, ich imiona, ile ich miałam. Wszystko związane z nimi, z wyjątkiem jednej- Mini.
-Coś tu nie pasuje. Czemu akurat pamiętasz najsłabszego ducha? Nie podoba mi się ta sprawa. Jeśli się nie obrazisz pójdę coś szybko zobaczyć, bo pewna myśl nie daje mi spokoju.
-Idź.- uśmiechnęłam się.
Odwzajemniła gest, wychodząc z pomieszczenia. Zostałam sama. Nawet nie wiem kiedy zrobiłam się senna. Nie wiele myśląc, oddałam się w objęcia Morfeusza.
~*~
NATSU
Cholera! Poczułem coś dziwnego. Do tej pory potrafiłem odróżnić aurę magii Lucy, a niedawno ona nienaturalnie stała się wyższa, a teraz całkowicie znikła. Co to może oznaczać? Przez ułamek sekundy pomyślałem o tym, że straciła magię, ale to niedorzeczne. Nie ma takiej opcji, więc odrzuciłem to.
-Skup się!- usłyszałem krzyk smoka.
Zamyśliłem się przez co oberwałem w brzuch. Zgiąłem się w pół, zaciskając dłonie na miejscu, skąd rozprzestrzeniał się ból.
-Aua. Możemy na chwile przestań, mam złe przeczucia.- powiedziałem.
Smok posłuchał mnie. Rozsiadł się na polanie, zniżając pysk ku mnie.
-On właśnie rozpoczął swój ruch. Jeśli chcesz jej pomóc, to leć do niej.
Cieszyłem się. Wreszcie po tyle czasu rozłąki mogłem ją ujrzeć. Jednak bałem się jej reakcji, no bo w końcu odszedłem bez słowa. Zresztą bardziej martwiłem się o to, że nie zdążę na czas.
-A co z treningiem?
Ujrzałem rozwścieczone spojrzenie Igneela.
-Leć!
Na potwierdzenie swoich słów zionął ogniem w moją stronę. Na szczęście w porę uskoczyłem przed tym.
-Dziękuję!- krzyknąłem na odchodne.
Zacząłem biec przed siebie z zawrotną prędkością. Nie przejmowałem się gałęziami, czy też liśćmi, które stawały mi na drodze. Teraz najważniejsza jest ona. Muszę się śpieszyć, by ją ochronić. Mam nadzieję, że jej nic nie jest. Uśmiechnąłem się do siebie. Już wyobrażałem sobie jej rozweseloną twarz i to, jak trzymam ją w ramionach. Już chciałem poczuć jej ciepło i ten zniewalający zapach. Aż się cały napaliłem!
~*~
LUCY
Obudziłam się w środku nocy. Wzrok skierowałam zza okno, gdzie na niebie widniał księżyc. Wciąż zastanawiała mnie jedna rzecz. Mianowicie w jaki sposób utraciłam magię. Nie mogłam nic wymyślić. Domyślałam się, że może być to czyjaś sprawka, tylko kogo? Po co ktoś miałby to robić? Choć nie znałam przyczyny, mogłam domyśleć się jak ogromnie zmieni się moje życie po utracie magii. Automatycznie nie powinnam przebywać w gildii, w końcu co zrobi mag bez mocy? Nie wyobrażałam sobie mnie jako zwykłej nastolatki. Nie potrafiłam tego zaakceptować. Chciałam ponownie swoją magię!
 Próbowałam się podnieść, lecz wtedy dostrzegłam coś niezwykłego.
Ja ... latałam, a mówiąc ściślej unosiłam się nad łóżkiem. Co się dzieje?
Próbowałam ruszyć swoim ciałem, a wtedy zorientowałam się o jeszcze jednej rzeczy. Nie mogłam kontrować swojego ciała. O ironio, znowu. Nie potrafiłam otworzyć ust, czy coś powiedzieć. Nawet powieki nie chciały opaść. Teraz byłam zdana na łaskę kogoś lub czegoś!
-Już czas.- usłyszałam czyjś głos.
Z cienia wyłoniła się jakaś postać ubrana w płaszcz z obszernym kapturem. Mogłam jedynie dostrzec jej szyderczy uśmiech. Jej aura wydawała się taka znajoma, jakbym ją już gdzieś wcześniej czuła.
-O, królewna obudziła się. Teraz pora znowu na sen.- wysyczał.
Mimowolnie moje powieki opadły na dół, a mnie ogarnął sen. Przed oczami miałam tylko ciemność.
Nie widziałam nic, nie słyszałam nic. Czułam się zagubiona jak w jakimś labiryncie. Nie było innego wyjścia, on znowu musiał stać się moim światełkiem w tym tunelu uczuć, by wskazywać prawidłową drogę.
Natsu, wróć wreszcie!
~*~
Krótkie i takie nijakie. Totalny bezsens, więc tego nawet nie skomentuje. Pisane pod wpływem braku weny, no ale cóż... chciałam to jeszcze dzisiaj dodać. No nic, do następnej.

5 komentarzy:

  1. Wcale nie jest źle!
    Coraz ciekawiej się zaczyna robić...
    Ah! Natsu wraca do Lucy, już się nie mogę doczekać jak się spotkają, padną sobie w ramiona i wszystko będzie dobrze, chociaż znając życie ten spokój nie potrwa długo ;)
    O mamo! Mam nadzieję, że Lucy niedługo odzyska moc, bo naprawdę chciałam przeczytać o wieelu ich wspólnych walkach, a wychodziło ci to całkiem nieźle.
    Awww! Natsu wraca! Jak się cieszę! Idź ją ratować! Szybciej!
    No nic czekam na nexta, duużo weny i całuski kochana ;*

    P.S. Pierwsza, znowu!

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń
  2. Zarąbiste. Natsu nareszcie wraca po pół roku! Natsu ratuj Lucy żeby nic jej się nie stało! Uczucia Lucy opisujesz świetnie i ogólnie wszystko opisujesz świetnie, tak że wczuwam się w to co czytam i wprost widzę to przed sobą. Mam nadzieję, że Lucy odzyska moc a nasz kochany Salamander ją uratuje. Kurczę, nie udało mi się być pierwszej. Hańba mi!
    No to życzę dużo weny i szybko dodaj kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no ! znowu nie zdążyłam być 1 :C dopiero 3 -.-
    Jest ciekawie więc mi sie poodoba akcja i fabuła dobrze dopracowane .
    Natsu-kun wraca czekamna niego tak długo ma uratowac Lucy bo jak nie to papciem przez łep dostanie! :D
    Powodzenia w dalszym pisaniu i życze weny bo jak widze napisałaś ze ci jej brakuje, musze ci powiedzieć ze mi też ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Fakt, emocje i odczucia Lucy opisujesz wręcz bezbłędnie, aż można poczuć się jak ona. Podoba mi się też zachowanie "twojego" Igneela, jest taki... smoczy xD I biegnij Natsu, biegnij ! Żeby zdążyć ^.^ Choć coś czuje, że się spóźni...
    No i kim jest ta tajemnicza zakapturzona postać - stawiam na Zerefa albo Jellala (mam nadzieje, że nie masz za złe że wyrażam swoje domysły na głos? Nie chce przypadkiem zaspoilerować, ale aż się napaliłam na kolejny rozdział :D).
    Notka wyszła Ci cudownie, nie wiem co chcesz. Więcej wiary w siebie! ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. I Ty, Królowo Moja, nazywasz TO NIJAKIM?!?!
    achievement unlocked! Od teraz jesteś Królową Napięcia!
    Weź idź i napisz książkę!

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy