Rozdział X- Tęsknota

*~~*
L U C Y
Tak właściwie to czym jest samotność? Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Zawsze byłeś przy mnie, więc nie musiałam przejmować się tym uczuciem. Odkąd odszedłeś, mój świat zawalił się. Z dnia na dzień dotychczasowa codzienność diametralnie uległa zmianie. Czułam się dziwnie- wiecznie smutna i przygnębiona. Przez to zaczęłam dumać nad samotnością, aż w końcu wyciągnęłam wniosek jak bardzo jest to przytłaczające uczucie. Odizolowanie się od wszystkich, odpychanie od siebie najbliższych, tłamszenie w sobie emocji- ot co, cały sekret samotności.
Poznałam gorzki smak tego że uczucia. Moje łagodne usposobienie i patrzenie na świat przez pryzmat różowych okularów zderzyły się z twardą rzeczywistością. Zostałam w sposób brutalny zapoznana z realizmem życia. Już wiem, że pozytywne uczucia jak szczęście, czy radość są ulotne i nie będą trwać wiecznie. A mimo to ja głupia łudziłam się, że dawne czasy powrócą. Moje pragnienia pomieszały się z prawdziwością obecnego życia. Wierzyłam, że kiedy jutro otworzę oczy, ty będziesz obok mnie.
Czułam się okropnie. Nie potrafiłam dłużej zgrywać twardej. Kruchość mojej osobowości wzięły nade mną górę. Pozwoliłam, by emocje kontrolowały mnie niczym szmacianą lalkę, którą wystarczy pociągnąć za niewidzialne sznury. Teraz nie potrafiłam wziąć życia we własne ręce. Poszłam na łatwiznę- niech ten, który pisze mój scenariusz, mną pokieruje. Ja odegram rolę marnej aktorzyny, nie różniącej się niczym od zwykłej kukły.
Pierwsze wrażenie- mokro. Potem poczułam tylko chłód.
Zimno.
Nieobecny wzrok uniosłam ku górze, wpatrując się w niebo. Kropla za kroplą- jedna za drugą zaczęły spadać na ziemie. Z każdą sekundą byłam coraz bardziej przemoczona. Lecz nawet to nie sprowadziło mnie na ziemie. Milczałam, dalej stojąc w jednym miejscu.
Moje oczy zaszkliły się słoną cieczą. Łza za łzą- wszystkie idealnie komponują się z kroplami deszczu. Mam wrażenie, że razem ze mną płacze niebo. Dlaczego to tak boli? Dlaczego nie mogę powstrzymać łkania? Powinnam być twardsza, ale nie umiem. Jestem tylko zwykłą dziewczyną, zagubioną we własnych uczuciach. Kompletnie zagubiłam się i nie potrafię odnaleźć tej właściwej drogi... tej ku szczęściu. Potrzebuje jakiegoś światełka w tym labiryncie uczuć. Tą jasnością jesteś ty. Muszę patrzeć na ciebie, tak samo jak oddychać. Więc proszę, wróć do mnie. Obdarz mnie tym swoim uśmiechem...
Słyszałam dudnienie kropli, które coraz szybciej przyśpieszało. W końcu zwykła mżawka zamieniła się w ulewny deszcz. Widoczność powoli zamazywała mi się przed oczami przez natłok kropli. Już chciałam przymknąć powieki, kiedy zawiał mocny wiatr.
Biały materiał mignął przed moimi oczami. Ułamek sekundy, szybkie bicie serca. Kwiaty, które do tej pory trzymałam, wypadły z moich rąk. Ich płatki rozsypały się, swobodnie unosząc się wraz w powiewem wiatru.
Bum, bum.
Nie zastanawiałam się nad tym, co robię. Popędziłam za tym, co wydawało mi się znane. Biegłam, nie patrząc przed siebie. Wolałam skupić się na skrawku materiału, by go nie zgubić.
Deszcz jeszcze bardziej przybrał na sile. Nie widziałam już nic. Ciało drżało z zimna. Usta zrobiły się fioletowe. A mimo to biegłam dalej.
Wystarczyło tylko kilka sekund, abym zakończyła swój żywot.
1... zobaczyłam przepaść....
2...biały szalik przemknął nad nią...
3...chwyciłam go w dłonie...
4...zachwiałam się i straciłam równowagę...
5...spadałam w dół, tuląc się w materiał...
To koniec. Zarówno życia jak i cierpienia. Zamknęłam oczy. Jeszcze bardziej wtuliłam się w szalik, na którym czułam twój zapach. Nie odczuwałam strachu. Może to dlatego, że przypomniałam sobie ile razy mnie ratowałeś? Chociażby wtedy...
*~~*
Wspomnienie
Muzyka

"Zachód, szepnęłam.

Pierwsze co ujrzałam, kiedy otworzyłam oczy, było właśnie słońce. Nikłe światło padało na moją twarz, a ja odruchowo zamknęłam powieki. Nie byłam jeszcze przyzwyczajona do takiej intensywności koloru jasnego. Z czasem było już okay, więc ukazałam światu swoje tęczówki bez najmniejszego problemu. Spojrzałam przed siebie. Oranż zaczął pokrywać całe niebo, tworząc na nim coraz ciemniejsze smugi. Widok szkarłatnego zachodu był niesamowity, lecz nie wróżył nic dobrego. Czułam, że coś się stało, podczas gdy spałam. Wtedy to do mnie dotarło- walka i Natsu. Musiałam znaleźć chłopaka, bo nie wiadomo czy jest bezpieczny.
Usiłowałam się podnieść, ale każda kolejna próba kończyła się z fiaskiem. Wiedziałam, że to daremne, ale nie mogłam się teraz poddać. Losy mojego przyjaciela mogą być w moich rękach, o ile nie jest za późno. Wzięłam głęboki oddech i zebrałam całą siłę w swoich dłoniach. Wsparłam się na nich, by wyrzucić swoje ciało w górę. W konsekwencji wylądowałam jakoś na kolanach, a to był duży postęp.

Kurz i brud.
Całe moje ciało było tym oblepione. Dopiero wtedy zorientowałam się, w jakim stanie się znajduje. Nie dostrzegłam na skórze żadnego miejsca, w którym nie byłoby najmniejszego zadrapania. Ubrania całe poszarpane, nie wspomnę nawet o włosach. Przeszywający ból dawał się we znaki. Łzy nagromadziły się w moich oczach, ale nie mogłam się poddać. Nie teraz, nie w tej chwili. Ponieważ jestem magiem Fairy Tail. Przyjaciele dają mi siłę i mogę zrobić dla nich wszystko. Nawet pokonać granice własnej wytrzymałości. Mimowolnie uśmiechnęłam się sama do siebie. Samą siłą woli podniosłam się z klęczek do pozycji stojącej. Udało się!
Niemożliwe.
Rozejrzałam się dookoła, obserwując las, a raczej to, co z niego zostało. Pojedyncze korony drzew stały samotnie, a reszta leżała połamana na niepewnym gruncie. Kto to mógł zrobić? Reszta krajobrazu wyglądała jeszcze gorzej. W niedużej odległości ode mnie leżały ciała moich przyjaciół. Powoli krok za krokiem szłam do przodu. Każda cząstka mojego ciała bolała, lecz starałam się o tym nie myśleć. Teraz najważniejsi byli moi najbliżsi  Podeszłam do pierwszego z brzegu ciała. Okazało się, że była to Erza. Na szczęście wyczułam puls, była poobijana, lecz żyła. O Gray'u, Juvii i Wendy mogłam powiedzieć to samo. Nie wiedziałam tylko kto doprowadził nas do takiego stanu. Gniew coraz bardziej ogarniał mnie. Nie wybaczę temu, kto to zrobił. Może nie miałam szans, szczególnie, że moja magiczna moc teraz wynosiła ledwo ponad zero. Ale nie mogłam pozwolić, by ich cierpienie poszło na marne. Tak jak się spodziewałam nigdzie nie było Natsu. Teraz to najbardziej się o niego martwiłam.
Nie wiedziałam ile czasu szłam przed siebie bez celu. Słońce już dawno skryło się, ustępując miejsce księżycowi. Łkałam żałośnie, co jakiś czas potykając się o własne nogi. Mimo wszystko nie zatrzymałam się ani razu. Nie zamierzałam się też robić tego, dopóki nie znajdę chłopaka. Magiczna moc powoli regenerowała się, czułam się o niebo lepiej, lecz liczne rany i tak utrudniały mi normalne poruszanie się. Cały czas trzymałam się za lewe udo, z którego krwawienie nie ustępowało  Powoli traciłam już nadzieję. Coraz częściej nachodziła mnie myśl, że wszyscy tu umrzemy. Zatrzymałam się przy jednym z drzew, opierając się o nie plecami. Uporczywie łapałam oddech. Musiałam chociaż chwile odpocząć. Chciałam już przysiąść, lecz wtedy TO usłyszałam.
- Nie pozwolę ci skrzywdzić Lucy i pozostałych.... Aua! -nie ma co do tego wątpliwości, to Natsu.
Ze łzami w oczach, na chwiejnych nogach biegłam przed siebie. Moje serce mimowolnie zaczęło szybciej łomotać. On żyje, żyje. Byłam zbyt uradowana, by wyczuć obecność kogoś obok mnie. Zanim się zorientowałam zaliczyłam glebę- potknęłam się o wystający korzeń. Chwilę potem poczułam podmuch wiatru. Moje obolałe ciało wzniosło się do góry, a potem z impetem poleciało kilka metrów dalej na drzewo.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk łamanego drzewa, a może to moje kości? Już nie wiedziałam z której części ciała rozprzestrzeniał  ból. Nie miałam nawet siły by płakać. Przymknęłam oczy, czekając na swój koniec. Oddech miałam już płytki, nierównomierny. W sumie pogodziłam się już ze śmiercią. Tylko dlaczego akurat teraz? Leżałam chwile w ciszy, delektując się krótkim czasem wytchnienia.
Natsu!
Moje usta poruszyły się bezgłośnie, kiedy poczułam lądujące coś na moich kolanach. Szybko spojrzałam na sprawcę i wtedy ujrzałam znaną twarz. Chłopak leżał na moich kolanach, posyłając mi uśmiech. Szok miałam wymalowany na twarzy, dosłownie. Nie mogłam opisać swojego szczęścia, jakie towarzyszyło mi w tamtym momencie. Ponownie dzisiejszego dnia zaczęłam płakać. Łzy swobodnie spływały po moich policzkach, spadając na ciało Salamandra. Nie wytrzymałam tych emocji. Ujęłam twarz chłopaka w dłonie, tuląc do swojej piersi.
-Nie płacz Lucy...-pocieszał mnie, kładąc swoją drżącą dłoń na moich włosach.
-Ja nie płaczę... -próbowałam się bronić, dłońmi przecierając lecące łzy.-Cieszę się, że nic ci nie je...-zacięłam się, kiedy przez przypadek spojrzałam na jego całe ciało.
Ubrania w każdym prawie miejscu przesiąknięte krwią, dłonie, nogi, a nawet brzuch pokryte licznymi zadrapaniami i ranami. Chłopak wyglądał, jakby ktoś go potraktował jak worek treningowy. Ukryłam twarz w dłonie. Drżałam...nie tylko z zimna. To było straszne. Nie potrafiłam opisać tego słowami. Złość nagromadzała się we mnie coraz szybciej.
-Lucy, to nic. To była tylko rozgrzewka, teraz to aż się cały palę. - powiedział zawzięcie.
Może jego dusza aż rwała się do walki, ale jego obecny stan to uniemożliwiał. Chyba próbował oszukać samego siebie. Wiedziałam, że jest dosyć uparty, lekkomyślny. Tym razem jednak nawet on nie mógł pokonać wroga. Reszta także nie dała sobie rady. Więc kto nas ocali? Trzęsłam się ze strachu. Przecież ja go nie pokonam, jestem najsłabsza z całej drużyny, jak nie gildii.
-Natsu, ja wiem, że ty tego nie lubisz, lecz tym razem przegraliśmy.-szepnęłam przez łkanie.
Chłopak wyszczerzył oczy ze zdziwienia. Czyżbym trafiła w jego słaby punkt?
-Lucy, nieprawda. Musisz uciekać, a ja jakoś dam sobie radę.-odpowiedział, próbując się podnieść.
Zimno. Nie, to nie to. Wiatr? Skąd nagły ten podmuch? Wtedy poczułam tą złowrogą aurę magii. Zanim się zorientowałam, ponownie znalazłam się nad ziemią, a chłopak poleciał na pobliskie drzewo. Byłam beznadziejna. Różowo-włosy nie mógł walczyć, a i tak musi to robić. Chce pokonać przeciwnika, a ja mu tylko przeszkadzam. On zawsze mnie broni, a ja jestem tylko ciężarem. Spojrzałam na jego obolałe ciało i ten uśmiech.
Już po chwili poleciałam na grunt, który pod moim ciężarem obsunął się trochę. Wzrokiem zauważyłam naszego przeciwnika, zbliżającego się do Natsu. Tego było za wiele.
-Uciec? Sama. Wolę zginąć broniąc ciebie, niż ocalić tylko siebie i żyć ze świadomością, że nie pomogłam przyjaciołom.-zwróciłam się do niego.
Próbowałam coś powiedzieć, ale wtedy poczułam przeszywający ból. Zwinęłam się w kłębek, wyjąc wniebogłosy. Dlaczego akurat teraz? Kiedy chciałam być wreszcie pomocna- zawiodłam.
-Lucy, dziękuję. Resztę zostaw mnie.- wyszeptał.
Ledwo powstrzymywałam się od utraty przytomności. Widziałam zamazaną sylwetkę chłopaka...
Podnosił się, chociaż ledwo stał na nogach...
Uśmiechał się pomimo bólu...
Walczył, by mnie ochronić...
Widziałam każdy jego najdrobniejszy ruch...
Każde jego wzloty i upadki...
oto mój bohater!
Wiedziałam, że wygra.
Podszedł do mnie chwiejnym krokiem. Ukucnął przede mną, posyłając uśmiech. Dotknął mojego policzka. Poczułam niesamowite ciepło emitujące od niego.
-Udało mi się.- powiedział.
Opadł zmęczony obok mnie. Leżeliśmy równolegle, kiedy on niespodziewanie przytulił mnie. Słyszałam jego bicie serca. Czułam ten niesamowity zapach. Byłam szczęśliwa. Niech ta chwila trwa wiecznie."
*~~*
Uśmiechnęłam się.
Ciepło?
Moje serce biło jak oszalałe...
Poczułam jego zapach...
To on?! To naprawdę on? Znowu chce mnie uratować?
-Aye, uważaj!
Zostałam pochwycona w niebieskie łapki kota. A jednak zasmuciłam się. Na ułamek sekundy myślałam, że to jednak chłopak. Myliłam się. Jednak on naprawdę nas zostawił.
-Happy, ja już dłużej nie wytrzymam... Ja nie potrafię znieść tego uczucia... Ja jestem nikim bez Natsu, wiesz? Moje życie nie ma sensu...-mówiłam.
Po raz kolejny dzisiejszego dnia nie powstrzymywałam łez. Może i były oznaką słabości, ale ja także posiadam uczucia.
-Lucy, wystarczy! Weź się w garść. Musimy żyć pełnią życia właśnie ze wzgląd na Natsu!- krzyczał do mnie kot.
Niemożliwe. Czyżby otworzył mi oczy? Miał racje- musiałam wziąć się w garść i zapomnieć. Bowiem to, co było kiedyś już nie wróci.
-Przepraszam, wracajmy do domu.

Dalszą drogę byłam niesiona przez kota. Deszcz powoli ustawał. Moje myśli były pomieszane, lecz wiedziałam jedno. Muszę zapomnieć!
*~~*
Rozdział tym razem nie dedykuję nikomu, bo mi po prostu nie wyszedł. Naszła mnie wena, więc pojawił się dzisiaj. Kiedy kolejny, nie wiem. Lecz postaram się szybko. Jak podoba się takie pisanie rozdziałów? Obecne wydarzenia+ wspomnienia? Czy jest to beznadziejne? ;)) Wszelkie rady proszę kierować, gdyż od teraz zaczną się ważne dla mnie rozdziały. :)
Pozdrawiam.

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. To smutne :c Kiedy czytałam jak Lucy wspomina Natsu, jak on ją ratował mimo bólu. Spodobało mi się strasznie jak ujęłaś to, ten fragment: "Uśmiechał się pomimo bólu, walczył by mnie chronić, widziałam każdy jego najdrobniejszy ruch, jego wzloty i upadki, oto mój bohater!" - to było wspaniałe, o mało się nie popłakałam czytając to, naprawdę byłam na skraju. Fajne te wspomnienia już się bałam, że ty ją zabijesz i miałam nadzieję, że on już się pojawił, ale jednak nie ;__; Skąd ona ma jego szalik, chyba bym nie wytrzymała jakby było coś takiego: "Chwyciłam biały materiał szalika i poczułam ogarniające mnie ciepło, podnosząc delikatnie wzrok zobaczyłam silne ramiona obejmujące mnie i róże włosy targane przez wiatr, kiedy ujrzałam zielone tęczówki, wiedziałam że wrócił, Natsu".
      Nie wiem czemu to napisałam, ale powiem tak dzięki tobie naszła mnie wena na napisanie rozdziału z Haną i Igneelem. Jestem także ciekawa co robi Natsu i czy wróci do Lucy, albo nagle znów się pojawi ratując ją. Mam nadzieję, że nie będziesz długo z tym zwlekać i jak najszybciej dodasz kolejny. Wierzę, że za niedługo wróci i będą razem :3
      Weny życzę bo chyba pierwszy raz się tak rozpisałam z komentarzem.

      Usuń
  2. Ja pierdziele, Natsu do jasnej anielki czemu mnie wszedzie wyprzedzasz? xDDD (druga, ide czytać ostatni zaległy rozdział ;p)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty głupia niewiasto xD Na dupe dostaniesz za te swoje teksty? Nie umiesz opisywać uczuć? Kiepsko wyszedł Ci ten rozdział? K-O-B-I-E-T-O!!! Dzwoń po karetke, bo ja z napływów emocji zaraz zawału dostane! ^.^
      Łączenie wspomnień i teraźniejszości wychodzi Ci wręcz epicko, obecna fabuła powala mnie na kolana, opisywane uczucia... ahh, serce wali mi jak młot! Opisałaś to niemalże idealnie, czułam się niemal tak, jakbym czytała mange lub oglądała anime w bardzo poruszających momentach, to było... to było takie... :3 Brak mi słów przez Ciebie. Ale nie waż mi się pisać na koniec takich głupot tylko uwierz w siebie, bo to co robisz jest zajebiste xD :*

      Usuń
  3. Mam wrażenie, że razem ze mną płacze niebo. << nie wiem ,czemu ale te słowa są takie piękne .. <3 Ja ja czytałam twój roździał z wielkim zapałem choć ostatnio mam coś ze wzrokiem ale mniejsza o to. Uczucia wirowały w koło mnie. Czułam ten ból ten rozpacz u Lucy a potem tą radość. Jeszcze słuchałam swojego zespołu ulubionego smutną piosenkę i tak mimo wolnie mi łzy poleciały . Nie wiem czy to jest normalne czytać 4 razy ten sam roździał , ale widocznie ja jestem nienormalna bo to zrobiłam *.* chciałam napisać 1 , ale jakoś nie wyszło. Mimo wszystko strasznie cieszę się widząc na twoim blogu tyle miłych komentarzy bo wiem ile ci to sprawia radości . Pamiętam naszą rozmowę kiedy coś tam ci mówiłam ze pisałam pod każdym roździałem u kogoś tam komentarz i mówie do cb ze chyba mnie weźmie za głupią, a ty do mnie : Ze nawet nie wiesz jak cieszą i motywują takie komentarze :) - powiedziała Mini Aika uśmiechając się promiennie . Dawała tym do zrozumienia już nie pierwszy raz jaką radość sprawia jej pisanie .
    Hmm kocham cię mała pisz dalej ^^ :3 I uwierz w siebie , bo ja w ciebie wierze ! - odpowiedziała Hikari dopingując swoją przyjaciółkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to nie wyszedł?! Kpisz sobie?
    Wyszedł wprost ZAJEBIŚCIE! bez dwóch zdań! wiem co mówię, a ja mam ZAWSZE rację ^^
    Smutny, bo smutny, ale zdecydowanie świetny! >.<
    Biedna Lucy.. taka załamana :( Trzymaj się Luuuu!

    Trochę krótko, ale mimo to czekam na więcej! Pisz szybko.. nie no dobra, nie poganiam, bo masz pewnie też inne ważne sprawy na głowie xD

    Inspiracji, buźka ;*
    P.S. Zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyszedł ci wprost świetnie!
    Biedna Lucy......jak ja jej współczuję...
    Mam nadzieję, że całe opowiadanie nie bd takie smętne ;)
    Co do tego przeplatania wspomnień, nie mam nic przeciwko, pomysł mi się podoba.
    Trochę trudno mi się czytało przez to białe tło tekstu, myślę że lepiej byłoby bez niego.
    Czekam na kolejny rozdział i POWRÓT NATSU(!).
    Buźki i duużo weny kochana ;*

    ~Victress

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, z tym tłem to mi się coś przestawiło i nie umiem tego cofnąć ^^

      Usuń
  6. Nie wiem, jak mam to skomentować...świetne, wspaniałe, niewiarygodne...brakuje mi słów. Naprawdę. Mimo, że trochę się pogubiłam, rozdział jest cudny *-* choć jednak bez Natsu to nie to samo :<

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieto, właśnie wylałam przez ciebie hektolirty łez! I ta muzyka!!
    Ludzie! Oto królowa opisywania uczuć i emocji! Oto moja królowa!
    Weź idź i napisz książkę! Kocham cię za ten rozdział!!

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy