*~~*
LUCY
Wreszcie
nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Mogłam już odetchnąć z ulgą i rozkoszować
się wolnym. Po trzech dobach ciężkiej katorgi przyszedł czas na odpoczynek.
Usiadłam na wygodnym fotelu, zarzucając nogę na nogę. Kątem oka obserwowałam
wskazówki przesuwające się po okrągłej tarczy zegara. Czas powoli leciał do
przodu, ale to nie przeszkadzało mi. Bowiem to właśnie dzisiaj zmierzę się z
przyjacielem. Byłam cała podekscytowana tym faktem. Już pragnęłam stanąć do
walki. Chciałam pokazać wszystkim osobom z gildii rezultaty treningu z Tytanią.
Nie zamierzałam przegrać ani zremisować. Nie liczyła się dla mnie wygrana.
Chciałam po prostu cieszyć się z wspaniałej walki z Natsu. Na początku uważałam
ten pomysł za nieprzemyślany. W końcu jakie miałam szansę przeciwko
chłopaku? Jednak dzięki pomocy Erzy
czułam, że teraz mogłam chociaż trochę dorównać przyjacielowi. Nigdy nie
zapomnę tego treningu, a tym bardziej słów, którymi obdarzała mnie każdego
ranka. Motywowała mnie, instruowała, ale nie odpuszczała. Była naprawdę bardzo
pomocna. Nie mam na myśli tylko w kontekście zbliżającej się walki, lecz
ogólnie. Stałam się silniejsza, przez co nie będę tylko zawadzać. W pewnym
sensie czułam się lepiej- obiecałam sobie, że nie będę następnym razem
przeszkadzać. Czy uda mi się to spełnić, dowiem się po dzisiejszym sparingu.
Mimowolnie uśmiechnęłam się-zapowiadało się interesująco.
Wybiła
dwunasta-samo południe. Już czas się zbierać. Leniwie podniosłam się z
zajmowanego miejsca i opuściłam mieszkanie. Szłam teraz w kierunku polany,
gdzie miała odbyć się walka. Przez całą drogę towarzyszył mi dobry humor i nic
nie zapowiadało na to, że coś miało popsuć mój nastrój.
Słońce
górowało już na nieboskłonie. Temperatura była wysoka, na szczęście wiał zimny
wiatr. W sumie to chyba idealna pogoda na dzisiejszy dzień.
Po
dłuższej chwili spacerkiem doszłam na umówione miejsce. To co zobaczyłam,
zszokowało mnie. Mianowicie tłum ludzi zebrał się na polanie. Część z nich
wydawała mi się znajoma, jednak reszta była dla mnie zupełnie obca. Niepewnie
rozglądałam się w poszukiwaniu kogoś z gildii, lecz nikogo takiego nie
ujrzałam. Chciałam już zawrócić i pójść do gildii, lecz powstrzymał mnie znany
mi głos.
-Aye!
Trzydzieści pięć głosów na Natsu, trzy na Lucy. Przyjąłem! Wiem, że dziewczyna
nie da sobie rady, ale może ktoś ją wesprze? Każdy kto na nią zagłosuję otrzyma
rybkę. To jak...?
Wrr,
ten kocur. Miałam ochotę go teraz rozszarpać. Co on sobie myślał, robiąc takie
zakłady. Już domyśliłam się po co ten tłum. Byli nikim więcej jak tylko gapiami
obserwującymi to "przedstawienie". Nie chciałam walczyć przy takiej
publice, ale chyba nie miałam wyboru. Zrezygnowanie z tego byłoby jednoznaczne
z poddaniem się. Lecz za dużo przeszłam, by teraz zaprzepaścić to. Musiałam
wziąć się w garść i zaprezentować wszystkim to, nad czym tak długo pracowałam.
Z
drugiej strony ten zakład coś mi uzmysłowił. Mogłam dostrzec jak ludzie mnie
postrzegali- z góry przekreślali moje szanse na wygraną. Chociaż to mnie
bardziej motywowało. Pragnęłam pokazać im, że się mylą. Teraz moim celem była
wygrana, definitywnie, jeśli chciałam nie naruszać własnego honoru.
Przeciskałam
się przez tłum, ostatecznie znajdując się na samym początku. Ludzie tworzyli
półokrąg, a w samym jego centrum była dosyć spora wolna przestrzeń. Coś czułam,
że to tam przyjdzie nam się zmierzyć. A gdy zobaczyłam różowe włosy to mnie
tylko utwierdziło.
-O,
Lucy jesteś. -powiedziała Erza, idąc w moim kierunku.
Spojrzałam
na jej rozradowaną twarz. Po niej nie było widać oznak stresu, czy zmęczenia-
po mnie przeciwnie.
-Jak
widać. Skąd się zebrał taki tłum ludzi?- zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.
-Tak
naprawdę był to pomysł mistrza. Chciał sobie trochę dorobić na waszych
zmaganiach. Ale ja tak samo jak ty dowiedziałam się o tym dzisiaj. -odparła.
Ach,
więc to dlatego Happy przyjmował "głosy" do zakładu. Ale jak mogli
zrobić to bez naszej zgody?
-Zaczyna
się. Chodź na środek już.-dodała.
Tak jak
poleciła znalazłam się w samym centrum tego zgromadzenia. Czułam przeszywające
spojrzenia innych, co mnie dekoncentrowało. Postanowiłam to olać i skupić się
na walce. Stałam właśnie na przeciwko przyjaciela. Jego twarz nie wyrażała nic,
ale oczy wręcz emanowały radością. Mimowolnie posłałam mu szeroki uśmiech,
który chłopak odwzajemnił.
LUCY!
NATSU!- wiwatował tłum.
Słyszałam
setki głosów zjednoczonych w jedno- wychwalanie swojego faworyta. Ludzie
radośnie krzyczeli i klaskali. Dla nich to była rozrywka, a dla nas coś
bardziej poważniejszego. Niby chciałam się przy tym bawić, lecz tak, by nie
przegrać. Nie zamierzałam doznać niepowiedzenia. Nie tu, nie teraz.
-Zaczynamy
pojedynek! Natsu...Lucy, gotowi? - kiwnęliśmy równocześnie głowami.
Mistrz
odsunął się, przesuwając gapiów do tyłu.
Walkę
czas zacząć!
-Powodzenia.-szepnęliśmy
równocześnie.
Po mimo
sygnalizacji gotowości ani on ani ja nie ruszyliśmy się z miejsca. Staliśmy w
bezruchu, beznamiętnie wpatrywaliśmy się w siebie. Teraz stając z nim twarzą w
twarz nie potrafiłam go skrzywdzić. Nie chciałam go zaatakować. W końcu to mój
przyjaciel. Nie dam rady!
Sekunda
za sekundą mijały, a my wciąż tylko staliśmy. Tłum zaczął się niecierpliwić.
Słyszeliśmy charakterystyczne "Buu", wyrażające swoje niezadowolenia.
Chciałam już się wycofać i zaoszczędzić swojego wstydu, lecz wtedy dojrzałam
uśmiech Natsu. Całe zwątpienie gdzieś
znikło.
-Gotowa?-
szepnął.
-Umm,
tak.- odrzekłam.
Zawiał
porywisty wiatr, bawiący się moimi włosami. Nastała cisza. Każdy w skupieniu
obserwował nasze ruchy. Ja poszłam w ich ślady, wpatrując się w chłopaka.
Jednak on nie ruszał się. Czyżbym miała pierwsza wykonać ruch? Więc niech tak
będzie.
Zaczęłam
odliczać do trzech.
Raz...
moje serce łomotało jak szalone...
Dwa...ujrzałam
twarz Tytanii...
Trzy...
ruszyłam na chłopaka...
Szybko
zaczęłam pędzić w kierunku Salamandra. Chłopak również wykonał swój ruch. Nabrał powietrza do ust, a następnie zaczął
wypuszczać kulę ognia.
-Ryk
ognistego smoka.- dosłyszałam jego głos.
Gorąco,
szepnęłam.
Starałam
się unikać wszystkich pocisków magicznych. Kiedy biegłam na lewo ogień również
leciał w tamtym kierunku, kiedy w prawo kulę praktycznie dosięgały mnie. Przez
to nie zmniejszałam między nami dystansu, a jedynie zataczałam bezsensowne
kółko wokół niego. Irytowało mnie to, a chłopaka wyraźnie to bawiło.
O nie,
skończy się zabawa w kotka i myszkę.
-Otwórz
się bramo Animals: Mini.
Odskoczyłam
nieco do tyłu cudem unikając potężnej kuli ognia. Wyciągnęłam zza płaszcza
klucz i przywołałam mysz. Jednak Mini nie pojawiła koło mnie. Zrobiła to, co
ćwiczyłyśmy na treningu. Zajęła się ustawianiem portali, a ja miałam zająć się
odwróceniem uwagi chłopaka.
Momentalnie
zrzuciłam okalający mnie płaszcz, który swobodnie zsunął się z mojego ciała.
Poprawiłam top, naciągając go mocniej na brzuch. Prawdziwa walka dopiero przed
nami.
*~~*
NATSU
Co ona
wyprawia? Po co się w tym momencie rozebrała? Na ten widok moja twarz
poczerwieniała. Aż się cały napaliłem- chociaż teraz to pewnie dziwnie brzmi.
Uważnie obserwowałem jej ruchy, lecz ona nagle zatrzymała się. Widziałem jej
szeroki uśmiech, więc coś było nie tak. Mimo wszystko musiałem przyznać, że
zrobiła na mnie wrażenie. Bez problemu unikała moich ognistych pocisków. Co
prawda nie celowałem w nią bezpośrednio, to jednak moja magia docierała do
niej. Widać trening z Tytanią zrobił swoje.
Właśnie...gdzie
Mini? Zanim się zorientowałem dziewczyna znalazła się za mną. Wycelowała w moją
stronę atak pięścią, jednak w porę uskoczyłem do góry. Położyłem dłoń na
plecach pochylonej Lucy- chciałem w ten sposób "odbić" się od niej.
Jednak ona była szybsza-stanęła na rękach, uderzając nogą w moją szczękę.
Poleciałem
parę metrów do tyłu, szczęśliwie lądując na stopach. Nie mogłem się relaksować.
Blondynka znowu znikąd pojawiła się przede mną. Tym razem wymierzyła pięść w
moją twarz.
Czyżby
przeceniła swoje możliwości?
Zatrzymałem
jej dłoń tuż przed swoją twarzą. Ścisnąłem ją mocno, na co ona syknęła z bólu.
Uśmiechnąłem się przepraszająco, rozluźniając uścisk.
-Przepraszam
Lucy, ale to już koniec.-odparłem.
Napełniłem
pięście ogniem i wycelowałem w ciało dziewczyny. Stanęła w ogniach, które
powoli....
A ona
nie krzyczała...
Co się
dzieje?
*~~*
LUCY
Mini
idealnie spisała się. Rozstawiła wrota "Dream" na całym polu
bitewnym, dzięki czemu mogłam swobodnie przemieszczać się po całej powierzchni.
Walka wręcz nie wychodziła mi najlepiej, lecz nie chciałam wysługiwać się
swoimi duchami. Wolałam sama rozstrzygnąć tą potyczkę.
Zachciało
mi się śmiać, widząc minę chłopaka. Nie spodziewał się, że jego ogień będzie
bezskuteczny wobec mnie. A jak to możliwe?
Moje
ubranie pochodzi ze Świata Gwiezdnych Duchów. Zostało wykonane na moją prośbę,
tak by tkanina była odporna na ogień. Jak widać materiał spisywał się świetnie-
nie odczuwałam nawet gorąca płynącego od ognia. Osiągnęłam zamierzony efekt.
Ciekawe jak Natsu poradzi sobie bez magii.
-A
widzisz. Przez te trzy dni nie tylko trenowałam. Oprócz tego porządnie przygotowałam
się na tą walkę i zabezpieczyłam przed twoim ogniem. Teraz nic mi nie zrobi. Co
zrobisz bez magii, Natsu?-szepnęłam.
-Nieźle.
Patrz, a przekonasz się.- odpowiedział.
Szybko
chwycił mnie za przedramienia, przerzucając nad sobą. Na szczęście wylądowałam
na chwiejnych nogach.
-Chodź!-
krzyknęłam zachęcająco.
Stanęłam
w pozycji obronnej. Z pasa wyciągnęłam swój bicz. Instynktownie wyciągnęłam go
przed siebie, wymachując nim. Tym samym chciałam pokazać Salamandrze swoją
determinacje.
Różowo-włosy
ruszył w moim kierunku. Starałam się doścignąć go biczem, lecz nie udało mi
się.
Przeklęłam
siarczyście.
Zawiał
porywisty wiatr.
Zimno.
Bum,
bum.
Szybkie
łomotanie serca.
Również
ruszyłam w jego kierunku. Cios za ciosem. Unik za unikiem. Nierówne oddechy i
oznaki zmęczenia.
Nasza
walka toczyła się już długo, lecz zwycięzca nadal był nieznany. Wiedziałam, że
Natsu nie walczy na serio- wtedy nie miałabym z nim szans. Jednak sam fakt, że
mogłam mu dorównać, cieszył mnie.
Krew
trysnęła z mojej wargi. Zagapiłam się przez co oberwałam "ognistą pięścią
" w twarz. Tutaj ubranie nie chroniło mnie i ogień dosięgnął mnie.
Poczułam przeszywający ból.
Gorąco.
Zimno.
Temperatura
gwałtownie spadła.
Ból.
Oberwałam
pięścią w brzuch. Poleciałam parę metrów dalej.
To już
koniec?
Nie,
nie.
Ostatkiem
sił podnoszę się. Chwiejnym krokiem idę w kierunku zdumionego chłopaka. Nie
mogę się poddać.
Zaczęłam
kumulować ostatki magii w dłoniach. Powietrze koło mnie stało się gęstsze.
Wiatr przybrał na sile. Zmęczenie coraz bardziej dopadało mnie. Jednak ja nie
rezygnowałam z obranego celu. Nie przegram. Nie teraz. Nie po tym wszystkim.
-"
Magia Gwiazd: Agonia."- szepnęłam.
Słońce
i światło zakrył mrok. Na niebie zaczęły pojawiać się czarne gwiazdy różnych
rozmiarów. Połączone były ze sobą czerwonym sznurem. Razem tworzyły kształt
kwiatu. Magia wciąż nie była kompletna, więc nie ukazała się w całej
okazałości. " Ukończonemu" czarowi towarzyszy przeraźliwy krzyk i
jęk- stąd nazwa: Agonia.
Chłopak
jak i pozostali wpatrywali się we mnie z niedowierzaniem. Natomiast Erza tylko
uśmiechała się. Tak jak zaplanowałyśmy.
Od
początku cała walka była zaplanowana. Wrota "Dream" sprawią, że
" Agonia" może zaatakować z każdego miejsca bitwy niezależnie gdzie
znajdzie się Natsu. Natomiast moje
ubranie pochłaniało moc przyjaciela. To wszystko po to, by mieć odpowiednią
ilość magii.
-Przepraszam.-szepnęłam
do chłopaka.
Moja
magia uaktywniła się. Czarne światło poleciało w kierunku przyjaciela.
Widziałam jego twarz wykrzywioną w spazmach bólu.
Łzy
napłynęły mi do oczu...
Nie
chciałam go krzywdzić, a jedynie unieszkodliwić...
-Proszę,
Agonio, przestań!
Nie
wiedziałam kogo proszę. Przecież z magią nie można "rozmawiać". Mimo
to łudziłam się, że ktoś mojej prośby wysłucha. Zamknęłam oczy, nie wiedząc co
robić.
-Głupia,
nic mi nie jest.-ten głos...
Niepewnie
spojrzałam na chłopaka...
Stał
okalany przez ogień...
Spalił
moją magię...
Ja nie
miałam siły, a on wręcz nią emanował...
Przegrałam!
Powoli
zaczęłam obsuwać się na ziemię. Przed zderzeniem z podłożem uratowały mnie
silne ramiona chłopaka.
Ciepło...
A potem
przed oczami tylko ciemność.
*~~*
NATSU
Była
niezwykła. Walczyła rewelacyjnie. Nie spodziewałem się, że tak dobrze jej
pójdzie. A ta magia- przyznam szczerze, że przeraziłem się. Wolę nie wiedzieć
co by się ze mną stało, gdyby ten czar był kompletny. Zaśmiałem się do swoich
myśli. Czyżbym się bał?
Spojrzałem
na nieprzytomną blondynką. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Taka krucha istota
miała tak waleczne serce? Nigdy nie widziałem u Lucy takiej zaciętości jak
dzisiejszego dnia.
Może i
przegrała, ale osiągnęła coś znacznie lepszego. Pokonała granice własnych
możliwości, a w moich oczach zdobyła uznanie.
Lucy,
zadziwiasz mnie.
Powoli zacząłem oddalać się z miejsca walki.
Dziewczynę wciąż trzymałem na swoich rękach i nie zamierzałem ją wypuścić. Ani
teraz ani nigdy więcej.
*~~*
Szczerze to nie wiem co o tym myśleć. Rozdział chyba najgorszy jaki kiedykolwiek mi wyszedł. Nie umiem opisywać walk, wiem. Więc chyba się za nie nie będę brała -,- Przepraszam za taki chłam i dziękuję wszystkim :*
Gdyby nie wy, nie miałabym ochoty na dalsze tworzenie ;3
Pozdrawiam i do następnej.
Napisze tu komentarz żebyś się cieszyła ^^ :D
OdpowiedzUsuńWięc tak ogółem cały roździał przyjemnie mi się czytało . Czuć w powietrzu ,że coś się święci miedzy tą 2 :3 Końcówka kawai! Jeśli chodzi o walkę to się aż tak bardzo nie przejmuj bo początki zawsze są trudne :) Brakuje mi troche więcej akcji i walki jak to w typowych shounenach bywa ^^ Ale wiadomo ,że Natsu nie będzie walczył z Lucy ,aż tak jak by ona jego wrogiem była ,wiadome ze nie zrobi jej krzywdy ^^ Kilka śmiesznych momentów mnie rozsmieszyło , dzięki za to bo mi się humor dzięki temu poprawił jeszcze bardziej mała :* Weny , weny ci życzę :3
Według mnie wcale nie jest źle!
OdpowiedzUsuńPrzesadzasz mówiąc, że to jest "chłam".
Rozdział przyjemnie mi się czytało, a za jakiś czas wejdziesz w wprawę, brakuje trochę dynamiki, ale za to podobały mi się te momenty z biciem serca np. "bum bum. zimno. szybkie łomotanie serca" itp.
Mam nadzieję, że między nimi już zaraz coś zacznie się dziać... awww! już się nie mogę doczekać!... pisz szybko bo nie wytrzymam!
Ta historia jest ciekawa i nie waż mi się jej w żadnym wypadku kończyć czy porzucać, bo własnoręcznie przyjadę i uduszę!
Pozdrowienia, buziaczki i duużo weny kochana ;)
~Victress
Dziękuję za słowa otuchy :) Masz rację- brakuję dynamiki. Może dlatego, że uwielbiam opisywać uczucia bohaterów i nie potrafię nie wtrącić ich np. między walkę :).
UsuńCo do tego, czy coś będzie między nimi- owszem, ale dopiero za jakiś czas :D
Nie mam zamiaru kończyć, kiedy kochane osóbki jak Ty motywują do dalszego pisania :)
Erza ją wspierała?! Spodziewałam się tortur w jej stylu a tu szok O.O (oczywiście pozytywne zaskoczenie). Przegranej Lucy nie dało się uniknąć ale nie spodziewałam się nowego ataku na innych blogach w takich kłopotliwych miejscach pojawia się uranometria więc wielki + za oryginalność ;) Przepraszam, że komentuję dopiero teraz ale nie miałam czasu zrobić tego wcześniej. Niedość, że szkoła to kilometrowe kolejki do dentysty. Końcówka kawaii ^^ pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńTak, starałam się być oryginalna, gdyż nie lubię kopiować czy też nadużywać czyiś pomysłów :) Za co ty mnie przepraszasz? :)) Skąd ja to znam z dentystą... ^^
UsuńCo do Erzy- nie chcę jej przedstawiać jako tyrana, może inaczej w stosunku do Lucy będzie "potulna" XD
Ja również pozdrawiam i dziękuję Ci za motywujące słowa :*
Nie ma za co :P Ale się miło poczułam kiedy zobaczyłam, że odpowiedziałaś na mój komentarz. Erza potulna! Też pierwszy słyszę! Ale to pewnie ciasto ją zmiękczyło ^^ (Erza po co ci Jellal skoro twoje ciasto tęskni xD) Czekam na następny rozdział :) (Pisząc ten komentarz tak się zagapiłam, że prawie spaliłam obiad xD)
UsuńAle ty głuptas jesteś :P Walke opisałaś rewelacyjnie! Dziewczyno, wyszło ci to fenomenalnie! Choć myślałam, że mimo treningu Natsu raz dwa pokona Lucy to do końca nie miałam pojęcia kto wygra. Ciesze się jednak, że to był Natsu... W końcu to Natsu xD Ale ta magia gwiazd i Mini i ... i wogóle wszystko, widziałam to oczami swojej wyobraźni :D
OdpowiedzUsuńA końcówka... iskrzy się bardziej niż od piorunów Laxusa, oj iskrzy się coś co raz bardziej ^.^ Trzymaj się Miniś (chciałam zdrobnialne napisać a wyszło jakoś ... wybacz xD), życzę Ci dużo weny, czasu, dobrego samopoczucia i już nie mogę się doczekać tego co dla nasz szykujesz w dalszej części swojego opowiadania :*
Dziękuję Ci za takie motywujące słowa :*
UsuńMiniś? Czemu- jakoś podoba mi się to zdrobnienie xD
Co to następnych rozdziałów- oj chyba będzie dużo się działo, o ile wena mnie nie opuści :)
Jeszcze raz dziękuję Ci za to, że jesteś :* ;3
Ta walka .. omg omg ! Powiedzcie mi dlaczego płacze przy końcówce ?! >.> Haha :D Zadziwiam samą siebie ! LOL ! o_O Opisałas to fantastycznie ! Ja czytałam to wszystko z zapartym tchem ! Kochana poradziłaś sobie znakomicie !
OdpowiedzUsuńZresztą tak jak i Lucy XD Buziaki ; *
Rozdział fajny a co do walki to jest ok przecież wiadomo ze Natsu nie skrzywdził by Lucy i nie można było dawać w ta walkę agresji Natsu bo w tedy Lucy mi znikła z powierzchni ziemi :) hehe
OdpowiedzUsuń