Czym jest dla mnie Fairy Tail?
Siedziba i budynek - moim domem, a członkowie
gildii tworzą jedną, wielką rodzinę. To tutaj rozpoczęłam nowy rozdział w swoim
życiu. To właśnie w tym miejscu przeżyłam wiele przygód. To tutaj śmiałam się i
płakałam niezliczoną ilość razy. To tutaj zaznałam ciepła i miłości od innych
ludzi. To tu poznałam swoich prawdziwych przyjaciół, za których oddałabym
życie. To tutaj zamierzam wszystko skończyć. Jestem magiem z Fairy Tail i dobrze
mi z tym.
Więc dlaczego pozwoliłam, żeby do tego wszystkiego
doszło? Dlaczego nie broniłam tego, co kocham najbardziej? Do cholery, dlaczego
mój dom, moja rodzina są sponiewierani w taki sposób? Dlaczego jestem taka
słaba i nie mogę nic zrobić? Dlaczego życie jest tak kruche i niesprawiedliwe?
Załzawionymi oczami obserwowałam całą tą masakrę.
Widziałam walące się części budynku, opadającą flagę z symbolem gildii, a nawet
podpalające się drzewa dookoła. Jednak nie to było najgorsze. Dostrzegłam
przyjaciół którzy, raz za razem byli powalani przez wroga. Musiałam patrzeć na
przelewaną krew i łzy najbliższych. Słyszałam agonię i jęki bólu. Czułam
emanującą od wszystkich nienawiść, złość, gniew czy też bezradność. Serca i
myśli wszystkich złączyły się w jedno- chcieli mnie bronić za wszelką cenę.
A ja co mogłam zrobić? Nic. Jedynie bezczynnie
siedzieć w tej klatce i widzieć śmierć przyjaciół. Łzy ciekły strumieniami.
Serce drżało z bólu. Policzki piekły niemiłosiernie. Ciało telepało się.
Chciałam umrzeć, zamiast nich. Pragnęłam zaoszczędzić im tego upokarzającego
końca. Moim ostatnim życzeniem było zniknąć z tego świata, zabierając ze sobą
wszystkie te kreatury spowite ciemnością.
Przeraźliwy krzyk wydobył się z mojej piersi, gdy
zauważyłam to. Jedna z tych szumowin podeszła do chłopaka, do mojego
najbliższego przyjaciela jak i ukochanego. Wstrętni i bez skrupułów podnieśli
ciało nieprzytomnego, przebijając je kataną. Nie mogłam na to patrzeć. Teraz
już nic nie miało sensu. Moja gildia, mój dom, moi przyjaciele, a nawet moja
miłość, już nic nie pozostało. Nic.
Gniew zaczął wypełniać mnie od środka. Negatywne
emocje wlewały się do wnętrza ze zdwojoną prędkością. Serce zostało zbrudzone
czarnym atramentem nienawiści. Łzy znikły, a ich miejsce zastąpił szyderczy
uśmiech. Straciłam panowanie nad sobą. Świadomość tego, co robię gdzieś znikła.
To wszystko zastąpiła ciemność. Już nikt nie mógł mi pomóc.
Powoli, bez pośpiechu podniosłam się z klęczek.
Chwyciłam za dwie barierki od krat i bez problemu rozszarpałam je w dłoniach.
Przechylając się na boki, potykając o ruiny mojej gildii, szłam przed siebie ku
wrogowi. Widząc ich zadowolone twarze, nie wytrzymałam.
W zabójczym tempie znalazłam się za nimi.
Zatoczyłam dłońmi koło, by po chwili skrzyżować je ze sobą. Skupiłam całą magię
w jednym punkcie. To będzie ostateczny cios. Za moją rodzinę-dodałam w myślach.
Zauważyłam uśmiechnięte twarze przyjaciół, ich
radosne głosy i śmiechy, to oni byli moją siłą. Moja miłość do nich zamieniła
moją bezradność w siłę. Nawet jeśli mam stoczyć się na samo dno samotności, to
nic. Ja chcę po prostu bronić tego, co kocham.
-To za moich przyjaciół.-wymierzyłam cios pięścią w
pierwszego rywala.
Odbił się o pobliskie drzewo, jednak na nim się nie
zatrzymał. Przeleciał parędziesiąt metrów dalej, lądując na skale. Dźwięk jego
łamanych kości był wspaniały dla moich uszu.
-To za naszą gildię.- wyciągnęłam bicz, uderzając
nim o podłoże.
Wielka, czarna dziura wydrążyła się w ziemi,
zasysając parę przeciwników w głąb. Na samym dnie znajdował się ogień, który
nigdy nie gaśnie. Dosłownie zgotowałam im piekło.
-To za Erzę, Graya, Wendy, Levy, Mistrza i mojego
ukochanego Natsu.-wrzask mojej duszy zamienił się w niebieską magię- Ostrze
Zniszczenia. Przecinałam wrogów w pół, ćwiartując ich na kawałki.
Samotna łza spłynęła po moim policzku. Gdzieś w
środku sumienie podpowiadało mi, że źle robię. Jednak teraz było za późno, by
się cofnąć. Nie mam zamiaru dłużej być niepotrzebna. Teraz to ja chcę bronić
tego, co kochałam nad życie.
-" O słońce, które oświetlasz wszystko użycz
mi swoich promieni, o księżycu, który strzeżesz nocy oddaj mi część swojego
blasku, o gwiazdy zalśnijcie prawdziwą jasnością, o niebiosa, proszę pomóżcie
mi. Usuńcie mrok z tego świata, ostateczna magia: Agonia Gwiazd."-
wyrecytowałam słowa magii, która cofa czas lub zmienia teraźniejszość.
Chciałam utworzyć rzeczywistość, gdzie nie ma
ciemności, gdzie moi przyjaciele żyją w szczęściu. Moja myśl podczas używania
zaklęcia była jedna- Chroń Fairy Tail, usuń wszystkich wrogów z tego świata.
Oślepiający blask i jasność przecięły całe niebo.
Ogromny huk zabrzmiał w moich uczuciach. Silny wiatr ranił moje ciało, które
powoli wyginało się w łuk. Mój krzyk triumfalnie oznajmił koniec.To był dopiero
początek. Na lepsze i szczęśliwsze życie Fairy Tail.
Swobodnie opadałam na ziemie. Kątem oka dostrzegłam
przebudzających się przyjaciół, budynek, który powracał do pierwotnej postaci,
flagę, która zajęła należyte jej miejsce. A także jego twarz. Mimowolnie
uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Zamknęłam oczy, to koniec życia, lecz
początek drogi ku dobru. Jeśli mogłam wszystkich ochronić jestem
najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
Ciepło. Poczułam to emanujące i przyjemne uczucie,
kiedy ktoś pochwycił mnie w swoje silne ramiona. Otworzyłam po raz ostatni
oczy, widząc twarz najukochańszego. Niewyraźne dostrzegałam jego rysy, ale
mogłam go ujrzeć. Zanim umrę, dane mi było go zobaczyć. Mojego szczęścia nie
dało się opisać w tamtym momencie.
-Lucy, trzymaj się! Wyjdziesz z tego, słyszysz?
Łzy? Czy on płacze? Słona ciecz opadała na moje
poranione ciało. A ja uśmiechałam się. Położyłam drżącą dłoń na jego policzku.
-Kocham cię, bądź szczęśliwy.
On ściągnął z twarzy dłoń, ściskając ją mocno.
Przenikliwie spojrzał w moje oczy. Zaczął zbliżać twarz ku mojej. Słyszałam
szybkie łomotanie mojego i jego serca- zgrały się w istną harmonię. Poczułam
jego kojący oddech. Złączył nasze usta w delikatnym, subtelnym pocałunku. Łza
wypłynęła z mojego policzka. To była ostatnia, jaka uroniłam. Oderwałam się od
niego, unosząc kąciki ust nieco do góry. Uśmiechnęłam się przez ból i łzy.
Zakrztusiłam się krwią, która ciekła po brodzie, opadając w dół.
Zachód tamtego dnia był krwistoczerwony. Zazwyczaj
to nie symbolizuje nic dobrego. Tym razem było inaczej. Tym razem wszystko się
zmieni.
7 lipca x791- Dzień, w którym Fairy Tail wkroczyło
na drogę szczęścia.
Tamtego wieczoru zginęłam również ja, lecz zrobiłam
to w ramionach ukochanego. Nic więcej nie potrzebuję. Miłość była i zawsze
będzie ze mną.
Bądźcie szczęśliwi, gdyż ja zawsze będę przy was!
***
Chwila inspiracji i powstał taki chłam :)
Boskie T^T wzruszyłam się dogłębnie!
OdpowiedzUsuńMia~chan: Jak napisała, że się wzruszyła to dobry znak...
A co? Miałby być zły? Pfff.
Kochana Mini Aiko (jeśli mogę ci mówić po "imieniu")powiem szczerze, że jestem mile zaskoczona. Nigdy wcześniej nie czytałam one shotu pisanego w pierwszej osobie i w dodatku z uczuciami! I jeszcze o jednym z moich ulubionych par z FT. T^T Jestę dumna i godna podziwu. Nie napisałabym lepiej.
To takie smutne - oddać życie za przyjaciół. Ja też bym tak wolała umrzeć. Pewnie myślisz, że i tak w pewnym momencie bym stchórzyła... A powiem,że NIE! Bo kocham moich najbliższych i też bym tak postąpiła!
Mia~chan: Sunna, no weź! Schodzisz z tematu!
Gomen :)
Z niecierpliwością czekam na nowości i zapraszam na moje blogi!
Sayonara :3
Ja ci dam chłam -.- Fajne to było ^.^
OdpowiedzUsuńI widzę ostatnie wydarzenia w mandze bardzo inspirują :D Sama ciekawa jestem co tam się wydarzy...
A one-shocik bardzo uczuciowy, no i w końcu to Lycuna kogoś uratowała! xD Szkoda tylko, że ceną życia, ale skoro to one-shot, to jestem w stanie to przeboleć ^^
Chłam? Jaki chłam, świetne to było! :D
OdpowiedzUsuńI takie wzruszające! Piękne opisy, ale siła Lucy trochę mnie przeraziła :O I do tego mój ulubiony paring ♥
Super, oby tak dalej :D
Życzę dużo weny i pozdrawiam ♥
To było bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam, nienawidzę, nie tyle jak ktoś umiera, co pożegnań. Pożegnania to najgorsze zło na świecie, bo za każdym razem przy nich płaczę!
Super tylko tak dalej, szkoda że Lucy na końcu umarła, ale wybaczam, bo na szczęście to tylko one-shot, gdyby to było w głównej historii to bym cię chyba powiesiła! ;)
Pozdrawiam i weny kochana weny ;)
~Victress
Zgadzam się z tobą , aż się popłakałam na końcu .
UsuńJaki chłam ?! Aż się popłakałam !!! Nie no to już była przesaaaaaaadaaaaaaa ! ; C Trauma do końca życia ! >.> Mimo wszystko warto było <3 Świetny pomysł i opisanie tego wszystkiego ! NaLu ! !!! <3 ;*
OdpowiedzUsuń