*~~*
Kap, kap.
Szłam wąskimi dróżkami przez aleje parku. W dłoni trzymałam niewielki, różowy parasol. Nigdy się z nim nie rozstawałam, gdyż deszcz był moim nierozłącznym towarzyszem. Na początku nienawidziłam tego. Było to dla mnie udręką. Zawsze, gdy chciałam się do kogoś zbliżyć i zaprzyjaźnić krople deszczu uniemożliwiały mi to. Gdzie nie poszłam, tam padało. Przez to wszyscy zaczęli mnie unikać. Za każdym razem, kiedy zostałam odtrącona szyłam sobie białego misia, by nie czuć się samotna. Po jakimś czasie pluszaki zapełniły cały mój pokój, a ja ostatecznie z nikim już nie rozmawiałam. Pozostałam sama, a moim jedynym przyjacielem był deszcz.
Mijałam rozweselone pary zakochanych. Mimowolnie odczuwałam nostalgie na ten widok Też chciałabym spędzać tak czas z ukochanym. Jednak moja jedyna miłość zostawiła mnie z powodu tego, że " przynosiłam pecha" gdyż ciągle w moim towarzystwie było pochmurne niebo. Westchnęłam. Cóż, chyba taki los jest mi pisany. Być samym po wszech czasy- oto moje przeznaczenie.
MUZYKA
MUZYKA
Bum, bum.
Wsłuchiwałam się w szybkie łomotanie mojego serca. Zagapienie się? Chwila nieuwagi? Czysty przypadek, a może przeznaczenie? Nie wiedziałam czym to było spowodowane. Nawet nie wiem kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka. Oboje runęliśmy na mokrą trawę. Parasol wypadł mi z dłoni, a wtedy krople spadały na nasze ciała. Odruchowo zamknęłam oczy. Nie wiedziałam co mam zrobić.
-Nic ci nie jest?-usłyszałam jego kojący głos.
Niepewnie otworzyłam oczy, wpatrując się w jego spokojną twarz. Widziałam jego radosne, ciemnoniebieskie spojrzenie. Jego czarne, rozczochrane włosy sprawiały, że miałam ochotę zanurzyć w nich moje długie palce. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś taki idealny istnieje.
-Tak, wszystko w porządku. Kap, kap.- odparłam, drżąc z zimna.
Podał mi swoją dłonią, dzięki czemu podniosłam się z ziemi.
Ciepło.
Jego gorąca skóra rozgrzewała mnie. A może to moje policzki piekły mnie? Na to wspomnienie zaczerwieniłam się jeszcze bardziej.
-Na pewno wszystko w porządku?-podpytywał.
Wpatrywał się we mnie długo, intensywnie.
-Tak, kap, kap.
-To dobrze.-powiedział.-Proszę, twój parasol. Trzymaj się.- dodał na odchodnym.
Drżącą dłonią trzymałam za koniec parasolki. Widziałam oddalające się plecy bruneta. Chciałam krzyczeć, by nie odchodził, by został przy mnie. Nie miałam odwagi.
Więc tak czuję się dziewczyna, która jest zakochana? Skąd wiedziałam, że tak się czuje? Kobieca intuicja podpowiadała mi to. A może nie- ja to po prostu wiedziałam.
Samotna łza spłynęła po moim bladym policzku. Teraz mieszała się z kroplami deszczu i wśród nich się zagubiła. Po raz pierwszy było mi zimno.
*~~*
Od pamiętnego dnia minął najpierw tydzień, potem dwa, a na koniec pół roku. Mimo to nie spotkaliśmy się więcej. Moje serce powoli zapominało twarz ukochanego. Mimo to na zawsze w pamięci pozostanie mi to ciepło jego dłoni.
Miesiąc temu zostałam przyjęta do gildii Phantom Lord. Lider zaakceptował mnie taką, jaką jestem. Przez to odnalazłam swój własny cel w życiu. Chciałam służyć jak najlepiej człowiekowi, który ocalił Juvię z tej samotności.
Kap, kap.
Szłam powoli po schodach. Czułam wrogą aurę, wiedziałam, że zaraz stanę z nim twarzą w twarz. Deszcz również i tego dnia mnie nie opuszczał. Po chwili dotarłam na miejsce. Zrządzenie losu czy przypadek? Nie wierzyłam, że kiedykolwiek go znowu zobaczę.
Moje oczy zaszkliły się łzami. Teraz staję naprzeciwko swojej miłości. Wcześniej byliśmy zwykłymi przechodniami, a teraz jesteśmy dla siebie wrogami. Nie mogłam skrzywdzić ukochanego, ale też nie chciałam zawieźć mistrza. Co robić?
-Człowieku, znowu tak ponuro. Kiedy ten głupi deszcz przestanie padać?- usłyszałam te raniące słowa.
Tego było za wiele! Nie ma miejsce na miłość. Nie różnił się on od wszystkich innych ludzi. Każdy uważał, że przynoszę pecha. Juvii tacy do szczęścia niepotrzebni. Wypełnił mnie gniew od środka. Nie panowałam nad sobą. Negatywne emocje mną zawładnęły. Czas stoczyć walkę z miłością i położyć jej kres.
*~~*
Przegrałam. Nie tylko z nim, ale także z własnymi uczuciami. Jak mogłabym skrzywdzić osobę, którą kocham ? Spadałam teraz z ruin budynku. Czekałam na śmierć. Ostatecznie w życiu nic nie osiągnęłam.
-Chcesz umrzeć, wariatko?
Poczułam ponownie to kojące ciepło. Chłopak pochwycił mnie za dłonie i wciągnął do góry. Ostrożnie położył moje ciało na powierzchni podłogi, sam siadając obok.
Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Ta miłość, która uratowała mnie od wiecznej samotności teraz i uratowała moje życie.
-Patrz, przestało padać.- szepnął.
Spojrzałam przed siebie. Spośród ciemnych chmur przedostawało się błękitne niebo. Na nieboskłonie zaczęła widnieć żółta kula, a jej promienie słoneczne opadały na moją twarz. Białe obłoki płynęły powoli przed siebie, usuwając te ciemniejsze w dal. A więc tak wygląda rozpogodzone niebo?
-Juvia pierwszy raz widzi takie niebo.- odparłam.
-Piękne, prawda? Tak w ogóle jestem Gray.- powiedział.
Moje serce znowu zabiło mocniej. Mogłam ujrzeć jego szeroki uśmiech, który był skierowany tylko dla mnie. Niepewnie odwzajemniłam gest. Niczego więcej nie potrzebowałam. Pragnęłam tylko obecności i jego szczęścia.
-Oszalałem przez ciebie, wiesz?- usłyszałam nagle.
Zaczął powoli zniżać się w moim kierunku. Wpatrywał się swoimi tęczówkami w moje. Uważnie obserwowałam jego ruchy. Fascynacja wyrazem jego twarzy- tego spokoju sprawiała, że zapomniałam o całym skrępowaniu w tej sytuacji. Nawet nie zauważyłam, kiedy ujął moją twarz dłonie. Głaskał policzki, przejechał palcem po kącikach ust. Przez cały czas milczał. Przypatrywałam się jego ośmieleniu i pewności siebie. Mimowolnie na mojej twarzy zagościł delikatny rumieniec. Przybliżył się. Jeszcze bardziej i bardziej. Jego oddech owiewał moje policzki, łaskotał je. Wpatrywaliśmy się w siebie dłuższą chwilę, aż w końcu zrobił to, co od zawsze pragnęłam. Niepewnie złączył nasze usta w subtelnym pocałunku. Ocierał się swoimi wargami o moje.Radość, szczęście wręcz emanowały ze mnie w tamtym momencie. Tak, to były piękne uczucia. Przymknęłam oczy, rozkoszując się jego delikatnymi muśnięciami.
*~~~*
Tamtego dnia czas się dla nas zatrzymał. Nie liczyło się nic- tylko my i ta chwila. To było takie piękne i magiczne. Wtedy byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Ujrzałam swój pierwszy zachód słońca i poznałam co to znaczy być kochaną. Teraz pozostały tylko wspomnienia.
W dłoni zginałam naszą wspólną fotografię ślubną. Przedstawiała ona dwójkę szczęśliwie zakochanych ludzi- nas. Ja ubrana w skromną białą suknię, natomiast ty prezentowałeś się świetnie w tym czarnym garniturze. Nigdy nie zapomnę tego. Teraz łzy skapywały na zdjęcie. Minęły dwa lata, a ty wciąż nie wracasz. Ale żyjesz, prawda? Jesteś tam gdzieś szczęśliwy, prawda? Czułam smutek, ale to nie było ważne. W sercu cały czas miałam te wszystkie chwile, kiedy obdarzyłeś mnie szczerą miłością. Nigdy nie zapomnę tego, jak odmieniłeś moje życie. Jeśli mogłam je spełnić przy twoim boku i to nie było sen ... to mi wystarczy. Wiedz, że ja zawsze będę cię kochać i wierzyć w ciebie. W końcu jesteś moją jedyną miłością, kochanie!
-Wróciłem!- ten głos, ten ton.
Oderwałam swój wzrok od fotografii. Obróciłam się za siebie. W drzwiach ujrzałam postać bruneta. Jego ciało było posiniaczone, pokryte krwią. Ale jego twarz... na niej jak zwykle gościł szeroki uśmiech. Taki, jakim mnie witał każdego, wspaniałego dnia.
-Gray, nigdy już mnie nie zostawiaj!
Na drżących nogach pobiegłam w stronę ukochanego. Wtuliłam się w jego tors. Łzy spływały mi po policzkach, mocząc jego koszulę. Chciałam wyrzucić cały smutek, by już nigdy nie widział mnie tak przygnębionej.
Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi jak wspaniałe może być życie.
*~~*
Widziałam, że 2 kochane osóbki chciały Juvię & Graya, więc proszę- oto się pojawiło :) Nie napisaliście o czym dokładniej chciałybyście czytać, więc napisałam taką prostą historię. Mam nadzieję, że podołałam zadaniu i się podoba. To dla was : Yasha i Morette. <3
Pozdrawiam ;*
P.S. Pod wieczór może pojawi się kolejny rozdział- ale nie obiecuję.
-Gray, nigdy już mnie nie zostawiaj!
Na drżących nogach pobiegłam w stronę ukochanego. Wtuliłam się w jego tors. Łzy spływały mi po policzkach, mocząc jego koszulę. Chciałam wyrzucić cały smutek, by już nigdy nie widział mnie tak przygnębionej.
Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi jak wspaniałe może być życie.
*~~*
Widziałam, że 2 kochane osóbki chciały Juvię & Graya, więc proszę- oto się pojawiło :) Nie napisaliście o czym dokładniej chciałybyście czytać, więc napisałam taką prostą historię. Mam nadzieję, że podołałam zadaniu i się podoba. To dla was : Yasha i Morette. <3
Pozdrawiam ;*
P.S. Pod wieczór może pojawi się kolejny rozdział- ale nie obiecuję.
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńDziękuje!
UsuńKawaii, taka nastrojowa muzyka i GrayxJuvia *.* Czego chcieć więcej? Świetnie opisane uczucia, tak się zatraciłam w czytaniu, że poczułam się Juvią (oj chyba nie za dobrze z moją główką ostatnio :p)Ten moment przed pocałunkiem! Aż zapomniałam jak się oddycha :D. Podsumowując one-shot wyszedł ci świetnie.
Niech humor będzie z tobą!
Druga! :3
OdpowiedzUsuńSugoi! Popłakałam się. I przez Red'a i przez ten one shot. Ahh... Kocham romantyczne zakończenia.
UsuńChyba w ogóle jestem romantyczką xP
Muszę się zgodzić z Morette, że świetnie opisujesz uczucia. I żeby nie było (nie wiem, czy już komentowałam): czytam twojego bloga od powstania :D I naprawdę nie mogę wyjść z podziwu. Cudownie piszesz, że nadal jestem nienasycona.
Czekam na więcej
Sayonara!
PS. Przyjdź do mnie i przeczytaj ostatni rozdział dwudziesty :) Będę wdzięczna.