Rozdział XXIII- Uczennica i mistrz

*~~*
L U C Y
Tak cholernie chciało mi się płakać. Byłam bezsilna w kwestii, w której najbardziej chciałabym być pomocna. Mianowicie pragnę zmienić przeszłość przyjaciółki, ale po prostu nie potrafię. Wiedziałam o tym, ale jednocześnie nie umiałam się poddać. To nie w moim stylu. Ale co mogłam zrobić? Łudzić się w coś nierealnego? Nie, nie jestem aż tak głupia, by to uczynić. To beznadziejne- mieć chęci i tylko je, bo nie można podołać im. Westchnęłam. Byłam zdruzgotana. Nie powinnam jednak tego okazać długowłosej. Nie chcę, by załamała się emocjonalnie. Zrobiłam, więc wszystko by pokazać, że to, co powiedział, po mnie spłynęło. Stałam niewzruszona. Twarz przybrała maski obojętności. Musiałam odegrać marnej aktorzyny, lecz miałam w tym pewną wprawę. Jeszcze za czasów, gdy mieszkałam u ojca, codziennie wysłuchiwałam jego rozkazów i słów nieznoszących sprzeciwów. Ja wtedy przyjmowałam to wszystko ze sztucznym uśmiechem, w sercu ukrywając nienawiść do niego. Teraz te nabyte umiejętności przydadzą się w praktyce. Ledwo powstrzymywałam się przed uronieniem łez.
-Miejsce pobytu kluczy, powiadasz? A ty skąd o tym wiesz? - zapytałam normalnie, choć czułam, że mój głos łamał się.
-Jak je sama ukryłam, to chyba wiem, nie? - rzekła sarkastycznie, zarzucając niesforny kosmyk do tyłu.
Zaśmiałyśmy się obie. Wróciła stara Ise, którą tak lubiłam, a jednocześnie bałam się. Ta jej pewność siebie była godna pozazdroszczenia. Wiele dałabym za tą cechą, której mi tak brakuje.
-Czyli też byłaś magiem gwiezdnej energii ? - zagadałam. 
-Tak, choć nie było łatwo.- powiedziała z nutką smutku w głosie. 
-Co masz na myśli ? - nie ukryłam zdziwienia i chęci dowiedzenia się tego.
-Jak o tym przeczytasz, to się dowiesz.- dodała zagadkowo. 
-Co mam przeczytać? 
-Poradnik na temat poprawienia urody. Uwierz, przyda ci się.- dogryzała mi znowu, ale jakoś mi to nie przeszkadzało.
Wiedziałam, że znowu ukrywa swoje prawdziwe uczucia. Przecież musiała przypominać sobie niechcianą przeszłość. Musiało być jej ciężko, ale ona jakoś znosiła to z uśmiechem na twarzy. Podziwiałam ją za to. Naprawdę trzeba mieć niezłą siłę woli, by to wytrzymać. Ja bym pewnie nie potrafiła.
-A tak na poważnie to jest pierwsza strona z mojego pamiętnika. Tylko ją udało mi się wyrwać. - wyszeptała.
Spojrzałam na jej ruchy. Sięgnęła dłonią za kimono i wyciągnęła poszarzałą kartkę. Podała ją mi, a ja się jej chwilkę przypatrywałam. Wierzchem dłoni wyczułam jej chropowatość. 
-To krew?- zapytałam cicho, kiedy ujrzałam czerwony " atrament".
-T-tak.- zrobiła zniesmaczoną minę.-Czytaj.- dodała.
Zerknęłam ponownie na kartkę i zagłębiłam się w jej treść. Słowa długowłosej potwierdziły się- naprawdę wszystko sama przeżyłam.
*~~*
Urywek pamiętnika...
Zawiał mocny wiatr. Szłam jak na szpilkach. Miałam wrażenie, że dostaję palpitacji serca. Biło i biło jak szalone.  Nie wiedziałam tylko dlaczego. Czyżbym obawiała się spotkania z tym mężczyzną? Nie znałam go, zresztą nikt z miasta nie znał. Ale czułam, że może ocalić mojego dziadka. Nic więcej nie miało znaczenia. Westchnęłam. Po dłuższej chwili doszłam pod drzwi chaty tego człowieka. Zapukałam kilkakrotnie. W końcu otworzył.
-Czego?- usłyszałam wysoki baryton.
Spojrzałam na niego. Jego czarne, krótkie włosy były rozwiewane przez wiatr. Natomiast swoimi czerwonymi tęczówkami intensywnie się we mnie wpatrywał. Czułam się zażenowana i jednocześnie zawstydzona. Twarz, którą gwałtownie spuściłam w dół, przybrała rumieńców.
-Czy to pan jest tym nowym w mieście?- wypaliłam szybko.
Wyśmieje mnie- na pewno. Przecież to pytanie było retoryczne. Każdy mieszkaniec wiedział o tym. Przecież nowi zawsze żyją gdzieś na odludziu, to normalne. 
-Nie mów mi pan, tylko Zeref. Tak, jestem tym nowym. A czego chcesz drogie dziecko? - zaakcentował ostatnie słowo, uśmiechając się zadziornie.
-Nie jestem dzieckiem, mam szesnaście lat.- oburzyłam się.-Czy wie pan jak zwalczyć tą zarazę? Mój dziadek też zachorował na to czarne coś. Ja chcę mu pomóc, muszę! - dodałam pełna entuzjazmu.
-Jestem magiem, na pewno coś na to zaradzimy.- powiedział spokojnie.
-My? Co pan ...- zacięłam się, widząc jego srogie spojrzenie.- to znaczy Zeref przez to rozumiesz?
-No, nauczę cię magii, co ty na to? - zaproponował pewnie.
-Umm... jasne! - odrzekłam z zapałem.
Resztę drogi spędziłam na myśleniu o tajemniczym mężczyźnie. Było w nim coś, co mnie intrygowało. Zastanawiałam się, czy to moje zainteresowanie jego osobą, miało jakiś wpływ na moją decyzję. Ale to chyba niemożliwe, więc szybko to wykluczyłam. Zanim się spostrzegłam, doszłam pod dom. A przecież nawet nie wymyśliłam, jak pożegnać się z dziadkiem. Nie chciałam tego robić, ale wolałam to, niż patrzeć jak cierpi. Nabrałam powietrza do ust i weszłam do środka.
-Dziadku, ja odchodzę.- powiedziałam na wejściu.
Dopiero po chwili zrozumiałam jak to zabrzmiało. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło.
-Z tym panem, on mnie nauczy magii, bym mogła cię wyleczyć. - dodałam.
Zobaczyłam na twarzy staruszka ulgę. Uśmiechnęłam się.
-Będę tęsknić.- powiedział dziadek, kiedy podeszłam do niego.
Przytuliłam się do niego. Pocałowałam lekko w policzek.
-Ja również. 
Pobiegłam pośpiesznie do swojego pokoju. Nie chciałam, by zobaczył moje łzy. Te najszczersze. Szybko spakowałam rzeczy i wyszłam z domu. Tym razem bez słowa. Nie chciałam się żegnać, to zbyt bolesne. Nie, ja bałam się, że pod wpływem widoku cierpiącego dziadka załamię się i zmienię zdanie. A tego zrobić nie mogłam. 
-Gotowa?- zapytał mężczyzna, kiedy spotkaliśmy się w umówionym miejscu.
-Tak, mistrzu.- powiedziałam pełna dumy.
Szłam za nim i podziwiałam widoki. To był pierwszy raz, kiedy opuszczałam rodzinne strony. Z uśmiechem opuszczałam znane mi miejsca. Kroczyłam ku nowemu życiu, ku nieznanemu. Nazywam się Ise i od dzisiaj zostaję magiem. Jako szesnastolatka. 
*~~*
Oderwałam się na chwile od lektury. Byłam zdziwiona tym, co się ze mną działo w trakcie czytania. Ja naprawdę to przeżywałam na własnej skórze. Naprawdę dziwne uczucie. Kiedy chciałam skończyć czytać spostrzegłam, że na odwrocie jest również jest jakaś treść. Szybko zabrałam się za nią. 
*~~*
Minęły dopiero cztery dni od naszej wędrówki, a już żałuję, że to uczyniłam. Ten mężczyzna był okropny. Bałam się go, tak cholernie bałam się go, że spełniałam wszystkie jego zachcianki. Przystanęliśmy na chwile w lesie i zrobiliśmy postój.  Odetchnęłam z ulgą.
-Mistrzu, kiedy nauczysz mnie magii?- zapytałam.
On jedynie uniósł jedną brew do góry. 
-Możemy nawet teraz.- powiedział.
Koło nas szedł wolno jakaś mała dziewczynka. Śpiewała i szła wesoło. Uśmiechnęłam się. Przypomniała mi trochę mnie samą jako dziecko.
-Zabij ją.- dodał.
Że co? Chyba się przesłyszałam? Co on powiedział? Wiedziałam, że on był szalony, ale żeby do tego stopnia? Spojrzałam na niego. On żartował, na pewno. Jak bardzo się zawiodłam, kiedy nie ujrzałam rozbawionego wyrazu twarzy.
-Słucham? - musiałam się upewnić.
-Głucha jesteś? Masz ją zabić? Jak niby chcesz się nauczyć magii? Jako mag będziesz musiała zabijać swoich wrogów niezależnie od płci i wieku. A teraz zrób to, albo to ja zabiję ciebie. - wysyczał.
-D-dobrze, zrobię to. - odparłam.
Nie wierzyłam, że się na to zgodziłam. Ale nie chciałam teraz ginąć. Musiałam przecież ratować dziadka. Mistrz podał mi sztylet. Z drżącymi dłońmi zaszłam dziewczynkę od tyłu. Wymierzyłam jeden cios, a potem drugi i kolejny. Kiedy poczułam, że skonała, wyciągnęłam z jej ciała broń i rozpłakałam się.
-Zuch dziewczynka, a teraz zabierz jej serce.- poinstruował mnie.
A ja głupia zgodziłam się. Wyszarpałam ludzki narząd, który pulsował w mojej dłoni. Przypatrywałam się mu. Czułam do siebie wstręt i obrzydzenie za to, co zrobiłam. Rzuciłam go szybko mistrzowi i ruszyłam przed siebie. Ostatni raz spojrzałam na dziewczynkę, którego imienia nawet nie znałam. Tego samego dnia odkryłam, że lubię zapach krwi. Ludzkiej.
*~~*
Odrzuciłam kartkę w bok, czując narastającą we mnie frustrację. Telepałam się ze strachu. Przecież to ja ją zabiłam. Może niezupełnie, ale czułam i widziałam to tak, jakbym to ja wymierzała te ciosy. Czułam się okropnie. Czułam się beznadziejnie. Czułam, że nie podołam jej wspomnieniom.
-Już masz odruchy wymiotne, a to nic w porównaniu z tym, co jest dalej opisane. - zaśmiała się cicho długowłosa.-Ja też się dziwię sobie, że taka byłam. - dodała ponuro.
-T-to nie twoja wina. On cię zmusił... To nie twoja. - podeszłam szybko do dziewczyny i przytuliłam.
Potrzebowałyśmy tego. Zarówno ona jak i ja. Stałyśmy w uścisku, nieruchomo. Wsłuchiwałyśmy się w przyśpieszone bicie serca.
-Proszę, nie czytaj więcej.-  usłyszałam jej cichy głos.
-Nawet nie zamierzałabym. Ale czy dam radę odnaleźć pamiętnik?
-Tak, teraz, kiedy przeczytałaś jego część, łatwo go odszukasz. A wiesz dlaczego zabiłam tą dziewczynkę? 
Zastanowiłam się. 
-N-nie.
-Ją oraz jedenaścioro innych dzieci zabiłam po to, by dać życie zodiakalnym kluczom. 
To niemożliwe. Czy tak powstali moi przyjaciele? Kosztem niewinnych dzieci? Ale przecież to nie ich wina. Nie mieli na to wpływu, prawda? Zaskoczona zasłoniłam twarz dłońmi.
-A jak to możliwe, że sama stałaś się duchem? - powiedziałam.
-Tą część lubię w życiu najbardziej.
-Jesteś dziwna.- usłyszała prawdę i tylko prawdę.
-Masz racje. A wracając do tego, jak stałam się duchem. Raz próbowałam przywołać całą dwunastkę zodiaków. W sumie takie pierwotne było moje zadanie po zdobyciu magii. Niestety nie miałam wystarczająco mocy i umierałam na rękach mistrza. Wtedy ujrzałam jego łzy. Zdradził mi, że robił to wszystko dla swojej ukochanej. Mówił, że chciał ją jakoś wskrzesić i to ja byłam mu potrzebna. Powiedział też, że strasznie mu ją przypominam i dlatego nie pozwoli, bym umarła. Podziękował mi i zamienił w ducha. Bym mogła żyć wiecznie. 
-Czyli on jednak nie był zły? Robił to z miłości? - wydedukowałam z jej wypowiedzi. 
Ona jedynie pokiwała twierdząco głową.  
-No nic, Lucy, teraz znajdź ten pamiętnik i zagubione strony z pobytem kluczy. Odnajdź je i zrób to, czego ja nie mogłam. 
-Po co mam znaleźć klucze? Żeby twój mistrz mnie znalazł i tak samo wykorzystał jak ciebie? - zirytowałam się. 
-Oj nie, głupia. On zdradził mi, że ten co posiądzie moc dwunastu zodiaków, będzie mógł ochraniać bliską mu osobę. 
Od razu pomyślałam o Salamandrze. Propozycja nie tyle co była kusząca, ale taka, którą muszę spełnić. Zależało mi na ochronie chłopaka i to bardzo. Uśmiechnęłam się.
-Zrobię to.- rzekłam pewnie.
-Ach, zapomniałabym. Nie wiem co cię może napotkać w drodze szukania stron pamiętnika. Lecz wiem, że tylko sobie  z tym poradzisz. W końcu masz taką moc, jak ja. Również tylko ty będziesz wstanie chronić ukochanego. - na ostatnie słowo zarumieniłam się.-Leć do niego, on się o ciebie martwi.
Spotkajmy się jeszcze kiedyś.
I znikła. Pewnie przeniosła się do świata duchów. Poczułam jak moje powieki stają się senne, a cała wizja wodospadu zatarła się. Wracałam do rzeczywistości.
*~~*
Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam przed sobą różowe włosy. Chłopak tulił moje wątłe ciało. Trzymał mnie w mocnym uścisku. Czułam jego kojące ciepło i oddech roztaczany na mojej szyi. Mimowolnie uśmiechnęłam się i odwzajemniłam gest.
-Wróciłam.- powiedziałam.
Poczułam jak uścisk jeszcze bardziej wzmacnia się. On zaś złożył pocałunek na moim policzku. Zacisnął wargi na skórze, którą muskał przelotnie.
-Głupia, ja przez ciebie kiedyś zwariuje. 
*~~*
Nie jestem zadowolona- ale to żadna nowość. Pisałam to już dwa razy i skasowałam. Nie chcę pisać tego samego czwarty raz, więc sobie odpuszczam. :) Następny rozdział będzie dłuższy i zakończy tą misję. Możecie spodziewać się trochę akcji i walk. Nie będzie to takie coś, że wędrują sobie po świecie i bez problemu odnajdują je. Szykuję tu trochę napięcia, a co tam :D. Gdybym nie miała takiego wybrzydzania przy treści, rozdział pojawiłby się we wtorek lub środa. Okay nie zanudzam. 
Rozdział z dedykacją dla minachan. Kochana obiecuję wpaść jutro na Twojego bloga, jak znajdę czas. :))
A i również przepraszam Yasha- sensei. Miałam dopisać co nieco do komentarza, ale już nie mam siły. :C Więc zostawiam tak, jak jest.
A i mała informacja. Jako, że kilka osób chciało +18 mam jego zarysy, tzn. napisane 2 strony A4 i przyznam, że idzie mi dosyć sprawie,  także ten możecie się go spodziewać po skończeniu tej sagi :P. 
To takie " pocieszenie" za tak późno wstawianą notkę :D. 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ogólnie rzecz biorąc jestem trochę zagubiona. Ostatni, 22 rozdział nie chciał się mi wyświetlić, nie ma go też w archiwum i niezbyt wiem o co chodzi...ale jest fajnie :D Ta Ise...nie mam nic do niej, ale widzę że ty też lubisz podręczyć swoje bohaterki, a może mi się tylko tak wydaje xD w każdym razie świetny rozdzialik :3 i wcale nie tak późno - w końcu 21, to jeszcze jest dzień :D i +18 się szykuje... *w* nie żebym była jakaś taka nie teges, no ale ...xD Zerefek mnie trochę wkurzył, ale ogólnie dziwnie się czuję gdy on nie jest aż tak zły jak się wydaje :D
      Nie wiem co powinnam tu jeszcze dopisać, ponieważ nie wiem co się działo wcześniej;-; tak więc życzę weny i czekam na ciąg dalszy :D

      Walki, walki ach te walki, już się nie mogę doczekać :D

      Usuń
    2. już dodaję do spisu poprzedni rozdział ^^ gomen, zapomniałam o nim !

      Usuń
    3. nic nie szkodzi, czasem tak bywa ;D

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że wczoraj nie dodałam, ale nie zdążyłam nawet całego rozdziału przeczytać bo mi się komputer rozładował a jak napisałam komenatarz to mi się internet zaciął i cały komentarz skasował, za jakie grzechy. Rany ta historia o 12 kluczach, z czego...matko ty to masz dopiero świetne pomysły. Jak można zabić małą dziewczynkę? o_o Ja bym ta nie potrafiła, poczucie winy by mnie zżarło. Ogólnie super pomysł z tym pamiętnikiem, nie wpadałbym na taki. Mam wielkiego banana na ryjcu jak słyszę że +18 się zbliża. Matko, ale ja jestem zboczona (a mimo to dumna z siebie :3) Mam nadzieję, że kolejny rozdział dodasz jak najszybciej, no i dziękuję za to że czytasz mojego bloga i zostawiasz po sobie aż tak długie komentarze, naprawdę super że ci się podoba, bo ja się w twoim zakochałam. No to życzę weny i czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością.

      Usuń
  3. Hoooo :D Fajny rozdział! Tylko ciężko mi było sobie wyobrazić "bekse-Lucy" w wersji z kamienną twarzą. Ale przez to jest fajniejsza, nie lubie jak ryczy z byle czego (choć to nie było byle co). Cała ta pierwsza część pamiętnika.. czytałam z zapartym tchem, ale jak wyszło na jaw, że 12 kluczy jest stworzonych z... :O <- Tak wyglądąłam :D Szok! Ale genialny pomysł! Jestem pod wrażeniem, na prawdę... I ja bym chyba nie mogła zabić małej dziewczynki xD Jak doszło do tego fragmentu tak się zdeczka poczułam jakbym sama to przeżywała hahaha przeniosło mnie razem z Lucy chyba xD A tak serio to aż zaczęłam sie zastanawiać, co bym zrobiła gdybym była w takiej sytuacji.. wyobraziłam sobie tą małą dziewczynkę i.. nieee nie mogłabym chyba :P
    Końcóweczka kawaii ^.^ Cały rozdział super!
    Mówisz, że +18 sprawnie idzie? :> Ciesze się ogromnie :D I kochanie moje jakie dopiski komentarzy, ja się w ogóle ciesze jak debil, że czytasz mojego bloga i jeszcze do tego komentujesz! ... Ostatnio mnie rozbroiłaś, napisałaś jeden z najdłuższych komentarzy, jakie w życiu widziałam, a ty jeszcze na koniec "przepraszam, że tak krótko..." rany kochanie!! xD Ale przynajmniej tak mi tym humorek poprawiłaś, że.. że sobie nawet sprawy nie zdajesz ^.^
    Czekam z niecierpliwością na c.d moja droga :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do "Korean Dreams Blog Tag".
      Szczegóły znajdziesz na http://nalulovestory.blogspot.com/p/liebster-award.html (praktycznie na samym dole, zaraz po Liebster Award oraz The Versatile Blogger Award).
      Pozdrawiam i ściskam - Yasha Corleone ; ) :*

      Usuń
  4. NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE KONIEC SIĘ ZBLIŻA! Obiecałam sobie zero +18 do osiemnastki i jednocześnie obiecałam, że spod Twojej ręki przeczytam nawet yaoi co mam zrobić?
    Hmmm... "spełniałam każdą jego zachciankę" to brzmi troche jakby Zeref jej khe khem... Ale ważniejsze jest to, że ona zabiła dziewczynkę YEAH WIEDZIAŁAM, ŻE BĘDZIE ROZPIERDUCHA! Gwiezdne duchy powstały z... czyli rozpierducha i gwiezdne klucze naraz? Same nagrody, nie wiem na co one narzekają... Końcówka dobijająco słodka, w sam raz na przywołanie się na ziemię po KRWI :D Tak, jestem chora psychicznie, byłam dwa lata w psychiatryku, ale stwierdzili, że nic mi nie jest, cóż za karygodna pomyłka :D Oczywiście, żartuję, ale jestem po partyjce pewnej super krwawej gry i dalej nie mogę się otrząsnąć :D Nie napisałam komentarza wcześniej z powodu braku internetu, przez ten czas napisałam własne opowiadanie (nigdy nie ujrzy światła dziennego) i po przeczytaniu jeszcze raz swoich wypocin i twojego opowiadania uświadomiłam sobie jak kiepsko piszę ;,D Niech wena wiernie trwa przy tobie, skoro mnie nijak się nie trzyma, pozdrawiam i czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy